Małe, względnie lekkie, bez dachu i jadowicie szybkie. Jaki to samochód? Oczywiście AC Shelby Cobra. Jedno z najbardziej rozpoznawalnych i zarazem najlepszych aut sportowych wszech czasów. Frajda, jaką dostarcza kierowcy jest niemożliwa do opisania słowami, więc może dlatego na początku skupmy się na genezie tego pojazdu.
Cobra wywodzi się w prostej linii z modelu Ace. Brytyjska firma AC Cars w 1953 roku wprowadziła do sprzedaży małego roadstera, wyposażonego w 6-cylindrowy silnik Bristol o pojemności 2 litrów i mocy 120 KM. Jego konstrukcja pamiętała jeszcze czasy przedwojenne, dlatego w 1961 roku zaprzestano produkcji Ace’a z tym motorem. Wtedy z pomocą przyszedł Ford, dostarczając 2,6 litrową, rzędową „szóstkę”. Zmiana silnika pociągnęła za sobą inne ulepszenia auta. Zastosowano mechanizm różnicowy i tarczowe hamulce wprost z Jaguara E-Type. Od tego momentu Ace zawierał w nazwie dopisek RS 2.6 i to właśnie ta wersja, wzbudziła zainteresowanie pana Carrolla Shelby.
Wysłał on Brytyjczykom list z pytaniem, czy są w stanie przystosować samochód do montażu typowo amerykańskiego silnika. Schelby uzyskał pozytywną odpowiedź i można było rozpocząć pracę nad „maluchem” z V8 pod maską. Na początku należało znaleźć owe „serce” aut. Koncern GM odmówił współpracy, widząc w Cobrze konkurenta ich Corvetty. Pomocną dłoń po raz drugi wyciągnął Ford, użyczając dwóch swoich jednostek napędowych. Ostatecznie zamontowano jednak tylko jeden silnik o pojemności 4,3 litra, drugi 3,6 litrowy nigdy nie został użyty.
Jednostka napędowa generowała 264 KM i 365 Nm, co pozwoliło rozpędzać się maksymalnie do 233 km/h i osiągać „setkę” po 5,7 sekundy. Auto zostało zaprojektowane bardzo, wręcz nazbyt minimalistycznie. Pozwoliło to, wprawdzie osiągnąć bardzo małą masę 950 kg, jednak konstrukcja pojazdu okazała się za nadto wiotka. Zastosowanie resorów piórowych spowodowało ogromne problemy z prowadzeniem samochodu. Jako ciekawostkę warto dodać, że przekładnia kierownicza została zapożyczona z VW Garbusa.
Rok po wprowadzeniu opisanego wyżej modelu 260, w 1963 roku do oferty weszła odmiana 289. Różniła się od poprzedniczki zastosowaniem większego i mocniejszego silnika, ale przez wzrost masy auta, osiągi Cobry nie poprawiły się a samochód prowadziło się fatalnie. W 1964 roku poczyniono niestety znów ten sam błąd, wprowadzając wersję 390. Modyfikacje pojazdu polegały ponownie na zamontowaniu aż 6,4-litrowego silnika, bez odpowiedniego przystosowania do większej mocy, ramy i zawieszenia roadstera.
Na szczęście, po raz trzeci Shelby się nie pomylił. Model 427 był całkiem nowym wcieleniem Cobry. 3- calowe profile używane do budowy ramy auta, zastąpiono o cal większymi, oraz dodano liczne wzmocnienia całej konstrukcji. Archaiczne, oparte na resorach piórowych, zawieszenie zastąpiono konstrukcją zbudowaną na poprzecznych wahaczach, sprężynach śrubowych i amortyzatorach. Zwiększony został również rozstaw kół, co znacząco poprawiło stabilność AC. Najważniejszą modyfikacją była jednak kolejna zmiana silnika. Ford tym razem dostarczył monstrualną, 7 litrową jednostkę, która w odmianie 427 S/C osiągała 485 KM! W połączeniu z masą auta na poziomie 1150 kg, stanowiło to gwarancję… absolutnego braku trakcji tego „tylnonapędowca”.
Element wspólny wszystkich wersji Cobry, to 4-stopniowa, ręczna skrzynia biegów. Również wygląd pojazdu nie zmieniał się znacząco na przestrzeni lat. Pozostał charakterystyczny niski i szeroki roadster, z długą maską i pałąkiem za plecami kierowcy, który chronił go w razie dachowania. Wnętrze porażało skromnością i miało absolutne minimum wymagane do prowadzenia samochodu, czyli kierownicę, wskaźniki, pedały i drążek zmiany biegów.
Zagadką pozostaje ilość w jakiej Cobra została wyprodukowana. Wprawdzie wg przepisów FIA (wspomnianych w ostatnim artykule i Mercedesie CLK GTR) Shelby powinien wyprodukować 100 aut, jednak jak sam twierdził nie spełnił tego wymogu. Nawet Carroll, produkujący również podróbki własnego samochodu, niektóre z oryginalnych pojazdów składał jeszcze w latach 80. z części pozostałych z lat 1961-67. Istnieje tak silny fenomen Cobry, że do dziś powstaje wiele replik tego niepowtarzalnego automobilu, dzięki temu legenda jest wciąż żywa. Nasuwa się pytanie, co tak mocno przyciąga nas do AC? Czy to osiągi, ogromna narowistość i zachowanie Schelby, które sprawiało że jego prowadzenie było nie lada wyzwaniem? Może jednak niepowtarzalny wizualny styl i toporność? Napiszcie w komentarzach, co o tym sądzicie.
Autor: Adrian Walkiewicz
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.