Ale Meksyk! Podróż do kraju tequilli

Hobby / 

Meksyk to kraj wielu sprzeczności znany z tłustego, pikantnego i pysznego jedzenia, karteli narkotykowych oraz wyjątkowej pobożności. To co możemy zauważyć w serialach typu Breaking Bad to jedno, ale Meksyk ma wiele zalet jako miejsce w którym możemy spędzić urlop. Przyjrzyjmy się kilku z nich.

Stolica, czyli Meksyk

Trzecia, najbardziej zaludniona aglomeracja miejska, która w turystach wzbudza sprzeczne opinie. Część z nich ją kocha, część nienawidzi lecz mało kto jest wobec niej obojętny. Co może się nie podobać? Przede wszystkim wszechobecny tłok (codziennie przez miasto przewija się około 40 milionów ludzi!), korki (co ciekawe, aby zmniejszyć zanieczyszczenie środowiska właścicielom aut pozwala się z nich korzystać jedynie co drugi dzień) i mapa miasta. Dlaczego? Ta najbardziej szczegółowa wersja, dla wymagających, ma ponad 200 stron. Jeśli te wady jeszcze Was nie zniechęciły to skupmy się na zaletach stolicy.

Narodowe Muzeum Antropologiczne to jedno z najciekawszych miejsc jakie możemy odwiedzić. Muzeum posiada największy zbiór materiałów dotyczących historii i kultury Indian. Kolekcja ta jest uważana za jedną z najciekawszych na świecie, pokazuje pełną historię Indian, Azteków i Majów. Żeby zobaczyć wszystkie eksponaty potrzeba kilku dni ale nawet jeden, wystarczy aby zachęcić do bliższego poznania historii Ameryki, a może nawet sprawi, że pokochacie ten region.

Frida Kahlo słynna malarka pochodząca z Meksyku dorobiła się swojego muzeum, które znajduje się w jej własnym domu. Niewielkie, ciasne, kolorowe pomieszczenia przyciągają turystów, którzy chcą obejrzeć jej dzieła. Warto pamiętać, że do domu nie można wchodzić z plecakami i trzeba zapłacić dodatkową kwotę za możliwość robienia zdjęć, a zwiedzanie zajmuje około trzech godzin.

Juan de Zamarraga, biskup meksykański nie uwierzył w relacje Juana Diego o ukazaniu się mu Najświętszej Panienki proszącej o wybudowanie świątyni na jej cześć. Zażądał dowodów, a Maryja przyjmując to wyzwanie nakazała Juanowi Diego zebranie kwiatów ze wzgórza. Mężczyzna wykonał to zadanie i bukiet otrzymany od Matki Boskiej, owinięty w tilmę przekazał biskupowi. Gdy kwiaty upadły na podłogę na tilmie ukazał się niezwykły, święty obraz. Tak mówi legenda dotycząca powstania Basilica de Santa Maria de Guadalupe. Zgodnie z przysłowiem „Meksykanin może nie wierzyć w Boga, ale zawsze wierzy w Matkę Boską z Guadelupe” każdy z odwiedzających powinien odwiedzić tę niezwykłą świątynię. Początkowo wybudowano jedynie małą kaplice, lecz z biegiem lat historia objawienia Maryi obiegła cały świat.

Dzisiaj Bazylika jest drugim, zaraz po Watykanie, największym i najczęściej odwiedzanym przez turystów miejscem dlatego była regularnie rozbudowywana aż do 1976 roku. Właśnie wtedy osiągnęła swój obecny kształt (na wzór namiotu jaki w przeszłości stawiano na pustyni) i może pomieścić, w zależności od źródła od 12 do 50 tysięcy pielgrzymów (wliczono również plac, który mieści około 30 tysięcy osób).

Gorący klimat wymaga odzieży z najlepszych materiałów.

Z przyjemnością zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu o koszulach Miler Luxury Shirts, który powstał z wykorzystaniem najnowszych technologi pozwalających na rejestrowanie 500 klatek na sekundę. Film został nakręcony przez operatora jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce, a głos podłożył jeden z najlepszych polskich lektorów. Zamiast pustych słów ukazaliśmy proces produkcji naszych koszul od kuchni. Każdy może teraz zajrzeć do profesjonalnej szwalni i zobaczyć jak powstają najwyższej klasy koszule

Zwyczaje i święta, które warto znać

Gdy pojawimy się w restauracji niech nas nie dziwi sposób przywoływania kelnera. Robi się to poprzez… gwizdanie. Jest to zupełnie normalne zachowanie, które nie jest traktowane jako obraźliwe. Jeśli postanowicie odwiedzić Meksyk w trakcie Bożego Narodzenia to z pewnością zaskoczy Was brak prezentów. W tej kulturze rozdaje się je 6 stycznia w święto trzech króli.

Meksykanie uwielbiają świętować. Ich kalendarz jest wypełniony różnego rodzaju uroczystościami, dlatego przed wyjazdem warto sprawdzić jakie wydarzenia są zaplanowane w najbliższym czasie. Na przełomie października i listopada celebruje się tam święto zmarłych, jednak w zupełne odmienny sposób niż ten znany w Europie.

Sam stosunek do śmierci znacząco odbiega od naszych przekonań: jest to rodzaj uzupełnienia życia, który jest przyjmowany z radością i okazją do fiesty. W święto zadusznych królują cukrowe główki z imieniem zmarłego, cukrowe czaszki, tzw. chleb nieboszczyka, czyli udekorowany kawałkami ciasta w kształcie kości. Na ulicach rozkładają się stragany z figurkami otwartych trumien, maskami i marionetkami przedstawiającymi nieboszczyków, czasami w bardzo rzeczywistej formie. Jak wyglądają ulice podczas celebracji mogliśmy zobaczyć w scenie rozpoczynającej najnowszy film z Bondem, Spectre.

Meksykanie obdarowują zmarłych darami na drogę śmierci, są to wyżej wspomniane cukrowe główki, alkohol czy jedzenie, jednak nie tylko wkładają je do trumny w dzień pogrzebu. Corocznie, właśnie w święto zmarłych w domach buduje się symboliczne ołtarze poświęcone zmarłym i na nich ustawia: ulubione pokarmy zmarłego, w przypadku dzieci są to także słodycze i zabawki, a dorośli raczą się alkoholem i papierosami. Istnieje przekonanie, że dusze zmarłych żywią się tymi pokarmami, bowiem po celebracji wręczenia darów tracą one smak. Kolejną częścią świętowania jest wyprawa na cmentarze gdzie wspólnie czyści się i ozdabia (kwiatami, owocami, chlebkiem zmarłych) groby, pali ogniska i gra ulubione utwory nieboszczyków. W drodze powrotnej należy pomodlić się za nich w kościele.

Tulum, miejsce w którym poznasz spokój

Gdy chcesz uniknąć gwaru stolicy udaj się do Tulum, miejscowości położonej na półwyspie Jukatan. Jest ono otoczone murem zbudowanym przez prekolumbijskich Majów. Możecie tam zwiedzić Świątynię Fresków, Świątynię Zstępującego Boga czy wieżę strażniczą, jednak to co najbardziej zachwyca to plaże. Znajdują się na trzecim miejscu w rankingu najpiękniejszych plaż na świecie, mają koralowy piasek i niezwykle turkusową wodę. Nic dziwnego, że to właśnie tam Majowie wybudowali swoją jedyną nadmorską osadę.

Wybierając Tulum weźmy pod uwagę, że wiele hoteli jest eko. W praktyce oznacza to, że nie znajdziecie w pokojach ani jednej żarówki czy natrysków. W nowoczesnych hotelach gościom udostępnia się prąd aby mogli korzystać ze smartfonów i laptopów, jednak zamiast sztucznego oświetlenia używa się tam lamp naftowych. W pokojach, a raczej domkach umieszczonych na drzewach, nie ma tradycyjnej łazienki. Zwykle na środku pomieszczenia znajduje się wanna a toaleta, o ile jest w pokoju, z boku, osłonięta cienkimi ściankami, bez sufitu. Poza tym bycie eko to nie tylko rezygnacja z nadmiernego użycia prądu, ta zasada dotyczy również ubrań, większość hoteli w Tulum jest przyjazna nudystom.

Tequila

To nic innego jak meksykańska odmiana wódki produkowana z niebieskiej agawy. Dojrzewa ona w beczkach, często po cherry, whisky lub burbonie co nadaje jej złoty kolor, wtedy nazywamy ją starzoną. W Polsce najpowszechniejszym sposobem jej picia są tzw. shoty czyli prosto z 40ml kieliszka w towarzystwie cytryny i soli. Wymiennie można też stosować cynamon i pomarańczę. Sposób na wypicie jest prosty: najpierw zlizujemy sól/cynamon, wypijamy alkohol i zagryzamy cytrusem. Tak pija się tequile bianco, czyli przezroczystą, tę starzoną popija się sauté ze specjalnych kieliszków. Oczywiście podział na srebrną i złotą to ten najprostszy. Poza tym mamy jeszcze odmiany (od najgorszej do najlepszej): Joven, Reposado, Anejo i tequile smakowe np. czekoladowa. Niestety po dobrej tequili, czyli tej wykonanej 100% z agawy kolejnego dnia możemy się spodziewać potwornego kaca. Najdroższe i najdłużej leżakujące butelki osiągają ceny nawet do 800 tysięcy złotych.

Piekło na talerzu

Kuchnia meksykańska jest ostra, cytrusowa i tłusta. Niemal w każdym tradycyjnym daniu odnajdziemy fasolę, pomidory, czosnek, ostre papryczki. Jako przystawka obowiązkowe nachos, kwaśna śmietana, guacamole i salsa. Sztandarową potrawą jest buritto, którego podstawą jest fasola i wołowina. Poza tym fajitas, czyli smażony kurczak z papryką i wszechobecne tortille. Fani deserów nie muszą się obawiać, bo czekolada jest niemal tak popularna jak fasola, w końcu ziarna kakaowca już przed wiekami były używane jako waluta wśród Azteków. Jednak to nie jest kraj dla osób, które nie lubią chilli to królowa przypraw w Meksyku. Spotkamy ją właściwie wszędzie, nawet w słodyczach. Wygląda na to, że jedynie najodważniejsi są w stanie udźwignąć piekielność tych przysmaków.

Każdy kto lubi wyzwania powinien sprawdzić się w Meksyku. Odrobina adrenaliny (w końcu wszędzie czają się kartele narkotykowe), historii (niezwykłe zabytki pradawnych kultur) i niezwykłej kultury (Meksykanie są bardzo radośni, nie dziw się kiedy wciągną Cię w kilkugodzinną rozmowę nawet jeśli chciałeś tylko zapytać o drogę) to mieszanka gwarantująca wspaniałą podróż!

Julia Adamska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Jeansy – spodnie, które podbiły świat

Moda / 

Czy jeansy można zakładać na wieczorowe okazje? W końcu każdy z nas ma je w szafie i ta kolekcja nie ogranicza się do spodni. Na topie są ogrodniczki, koszule, krawaty, kaszkiety… wszystko z jeansu i do tego jest niezwykle wygodne. Jak wybrnąć z tej mody, żeby dobrze wyglądać i nie naruszyć obowiązujących konwenansów?

Od poszukiwaczy złota po nity przy kieszeni

Historia jeansów kojarzona jest głównie z francuskimi robotnikami i amerykańskimi poszukiwaczami złota, właśnie oni potrzebowali ubrań, które będą bardzo wytrzymałe w trudnych warunkach pracy i to dzięki swojej odporności zyskały tak dużą popularność. Niebieskie, bawełniane spodnie były rewolucją na rynku ubrań robotniczych, którą rozpoczął Levi Stauss. Pierwotnie prowadził pasmanterię razem z braćmi, ale kiedy doszły do niego wiadomości o gorączce złota szalejącej w Kalifornii postanowił spróbować szczęścia. Jednak nie jako poszukiwacz szlachetnych metali, Levi ujawnił swój talent do interesu dzięki przekonaniu, że tam gdzie są robotnicy będą potrzebne ubrania, które ułatwią ich pracę. W ciągu dwudziestu lat rozwinął swoją firmę, która cieszyła się dobrą reputacją, jednak jego sukces nie zostałby osiągnięty gdyby nie pewien francuz.

Jacob Davis był stałym klientem Straussa, regularnie zamawiał od niego bele skośnie tkanej bawełny z której szył kombinezony robotnicze. Jego klienci mieli problemy z kieszeniami, które notorycznie rozrywały się przy częstym używaniu. Na szczęście dla jego klientów Davis znalazł rozwiązanie: w miejscach gdzie zaczynały pękać zamontował małe nity, co okazało się olbrzymim sukcesem. Widząc rosnącą popularność tego rozwiązania Strauss przestraszył się, że konkurenci będą je kopiować. Ta obawa zaowocowała współpracą Davisa i Straussa, którzy wspólnie opatentowali wynalazek 20 maja 1873 roku. To właśnie ten dzień jest uznawany za oficjalne narodziny jeansu, chociaż wtedy jeszcze inaczej je nazywano…

Wyrzuceni ze szkoły za miłość do jeansu

Przez kolejne lata jeansy nazywały się spodniami waist oweralls, czyli kombinezonem do pasa. Samo słowo jeans stało się popularne dopiero w latach 60. kiedy generacja powojennego wyżu demograficznego uznała je za swoją ulubioną część garderoby. Wywodzi się ono od francuskiego Blue de Gênes, czyli błękitu genewskiego, a nazwa materiału, denim, od miasta Nimes gdzie znajdowała się jego fabryka.

Kultowe Levi’s 501 rozpoczęły modę, która trwa do dziś, choć w latach ’90 nieco ucichła to dzisiaj wraca z podwójną siłą. Razem z westernami jeansowe spodnie trafiły pod strzechy a mimo to za noszenie ich do szkoły można było zostać z niej odesłanym do domu, a nawet usuniętym. Jednak jeansy zaczeły nosić hoolywodzkie gwiazdy m.in. Marlon Brando, James Dean, oraz Marilyn Monroe, a później?  Dopiero hipisi, dodając rozszerzone nogawki, błyszczące aplikacje i hafty udowodnili, że można nosić je wszędzie. Prawdziwy boom na denim rozszalał się w latach 80. kiedy to pojawiły się pierwsze jeansowe koszule, spódnice, kamizelki, kurtki… Nastolatkowie zza muru berlińskiego mogli je kupować bez większych problemów, podczas gdy w Polsce były towarem luksusowym. Zaczęli je także nosić członkowie Nirvany z Kurtem Cobainem na czele, oraz fani grunge zakochali się w kultowych 501. Dzisiaj te spodnie są równie popularne w Warszawie co w stolicy mody jaką jest Nowy Jork czy Mediolan.

Więcej niż jeden wzór

Dzisiaj jeansowe spodnie to nie tylko proste lub rozszerzane nogawki. Istnieje wiele różnych rodzajów i krojów niezależnie od tego czy zaglądamy do działu męskiego czy damskiego. Oto mała ściąga jak się w nim odnaleźć:

  • Krój
    • loose lub comfort fit to najwygodniejsza opcja, są szerokie zarówno w obwodzie jak i nogawkach,
    • regular fit, najbardziej rozpowszechniony krój, rozpoznasz go po dopasowaniu w biodrach i prostej nogawce,
    • slim fit nie są obcisłe, ale podkreślają naturalne kształty,
    • skinny fit, czyli ekstremalnie obcisłe jeansy, powinny zachowywać się jak druga skóra, potocznie zwane rurkami.
  • Stan
    • high waist, czyli te, które mają wysoki stan, sięgają powyżej pępka,
    • normal waist sięgają nieco poniżej pępka i najprościej jest je określić jako „normalne”,
    • low waist to niski stan, potocznie zwane biodrówkami.
  • Nogawki
    • wappered/narrow, carrot oznaczają nogawkę zwężającą się ku dołowi, zwane rurkami lub marchewami,
    • straight to prosta, klasyczna nogawka, szerokość taka sama u dołu jak i na wysokości kolana,
    • bootcut rozszerzająca się od kolana w dół,
    • flare również są rozszerzane, tak zwane dzwony.

Dlaczego jeansy nadal są popularne?

Według amerykańskich agencji marketingowych każdego roku produkuje się około 2,5 miliarda par jeansów. Przeciętny Amerykanin ma ich aż 7 par,  skąd na nie takie zapotrzebowanie? Pomijając wygodę ich noszenia, możemy je łączyć w różne konfiguracje pamiętając, że nie każdy dresscoode je akceptuje. Największe domy mody nie boją się wykorzystywać denimu w swoich kolekcjach. Najdroższa wersja tych kultowych spodni została sprzedana za 250 000$. Dlaczego aż tyle? Kanadyjska marka Dussault Apparel stworzyła model wysadzany rubinami i ozdobiony łańcuszkami z białego złota, poza tym miały… dziury na kolanach i można było je kupić jedynie w Los Angeles i Nowym Jorku. Drugą parą wyjątkowo cennych jeansów były te wylicytowane za 48 523$ najstarsze spodnie z 1880 roku, dzisiaj można je obejrzeć w San Francisco gdzie są eksponatem należącym do Levi’s Strauss.

Czy jeansy należy prać?

Pytanie, choć wydaje się banalne, pojawia się w głowie wielu osób. Pomimo tego, że oczywista odpowiedź jest twierdząca, wielu próbuje z nią walczyć. W eksperymencie przeprowadzonym przez amerykańskich naukowców udowodniono, że spodnie noszone przez jeden dzień mają tyle samo bakterii co te noszone przez rok. Ponadto istnieją wady zbyt częstego czyszczenia jeansowej garderoby co zauważa firma Silesia Jeans dołączając szczegółową instrukcję obsługi prania spodni. Po każdym praniu jeans kurczy się o około 30%, oczywiście po założeniu wracają do pierwotnego kształtu, lecz ich kolor blaknie z każdym kolejnym kontaktem z pralką. Częste pranie niszczy też ich strukturę i trwałość dlatego eksperci zalecają pierwsze pranie po 6 miesiącach ich noszenia, a kolejne co 3. Kiedy decydujemy się na ich czyszczenie powinniśmy stosować się do kilku prostych zasad: róbmy to w zimnej wodzie,  wywinięte na lewą stronę i uważajmy żeby nie zabarwiły innych tkanin. Suszmy je w cieniu, aby nie wypłowiały. Denimu nie należy prasować, wysoka temperatura niszczy bawełniane włókna.

Wracając do odpowiedzi na pytanie postawione na początku artykułu odpowiedź jest prosta: nie nosimy jeansów jako ubrania formalnego. Korzenie denimu, choć wiekowe nie odbiegają tak daleko od dzisiejszych zwyczajów. Jeansy są dobre na codzienne wyjście do kina czy ze znajomymi, są świetne gdy lubimy styl casualowy, ale na oficjalne okazje sięgnijmy po coś co nie wzbudza wątpliwości co do swojej elegancji. Choć w USA jeansy nosi się nawet idąc do ołtarza to w Europie nadal nie jest to mile widziane. Jeans zostawmy na codzień, w zależności od tego jaki dresscode nas obowiązuje.

Autor: Julia Adamska

Inne wpisy z tej kategorii

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Zakręcona historia korka do wina

Alkohol, Dla Ciała / 

W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z różnymi typami zamknięć do butelek. Coraz częściej na sklepowych regałach znajdujemy wina (i to wcale nie z najniższej półki) zamykane na tzw. „screw cap”, czyli prościej mówiąc, na zwykłą nakrętkę. Z jakiego powodu tak się dzieje i dlaczego, z pozoru, tak ordynarne wina kosztują więcej, niż te zamknięte “po bożemu” – czyli tradycyjnym korkiem? Zaraz to wyjaśnimy.

4

Korek – szlachetne tworzywo?

To, co potocznie nazywa się korkiem nie zawsze nim jest sensu stricto. Zatem czym tak właściwie jest ta zatyczka? Szukając odpowiedzi u „wujka Google”, znajdujemy taką definicję: Korek to zamknięcie naczynia ­ zazwyczaj butelki, ale niekiedy też słoja, albo termosu, bądź naczyń laboratoryjnych wykonane z nieprzepuszczalnego materiału. Prawdopodobnie niejeden przysłowiowy Kowalski właśnie w ten sposób określi czym jest korek i biorąc pod uwagę, że jest to wyrażenie umowne, nie sposób się z nim nie zgodzić.

Wróćmy jednak do “korzeni” tej zatyczki, zgłębimy bardziej ten temat i poradźmy się ekspertów. Pytając biologa, ekologa czy enologa otrzymamy różne, ale jednak uzupełniające się odpowiedzi. Biolog powie, że korek jest obumarłą częścią dębu korkowego (z łac. Quercus suber L.), rosnącego w Ameryce północnej i na południu Europy. Ekolog doda, że w celu zdobycia zatyczki wykorzystuje się jedynie korę tego drzewa, bez uszkodzenia wewnętrznej części, a kolejne okorowanie może nastąpić po 9–12 latach. Natomiast dla enologa najważniejsze będą jego właściwości (elastyczność, nieprzepuszczalność płynów i znikoma przepuszczalność powietrza), które sprawiają, że jest świetnym materiałem na, nomen omen, korki do butelek od wina czy szampana.

1

Proste? Nie do końca.

Korki, te naturalne, występują w kilku różnych postaciach:

Korek lity – powstaje z jednego kawałka kory dębu. Takie, w 100% naturalne zamykanie chroni wino przed niepożądanymi zapachami, a przy tym pozwala mu „oddychać” – jest to szczególnie ważne w przypadku napojów przeznaczonych do długoletniego leżakowania.

Korek warstwowy – jest tańszą wersją naturalnego korka. Wyprodukowany jest z 2-3 kawałków korka litego i resztek poprodukcyjnych (z tzw. granulatu). Często stosowany do win musujących.

Korek aglomerowany – powstaje ze zmielonych resztek poprodukcyjnych. Ten typ zatyczki nadaje się do win, przeznaczonych do stosunkowo szybkiej konsumpcji, bo przepuszcza do butelki zbyt dużą ilość powietrza, co przyczynia się do szybszej utraty cennych aromatów.

3

Obok korków naturalnych mamy także takie, które nie są wykonane z tegoż surowca:

Korki syntetyczne – charakteryzują się dużą szczelnością i przez to, podobnie jak korki aglomerowane, nie nadają się do win o dużym potencjale starzenia.

Vino-lok – jest to typ zatyczki  wykonanej ze szkła. Podobnie jak korek lity przepuszcza nieznaczną ilość powietrza, jednak jest bardzo drogi w produkcji przez co nie zyskał szerokiej rzeszy fanów.

… i nakrętki

Nakrętka jest typem zamknięcia budzącym najwięcej kontrowersji. Zdania są podzielone – szczególnie wśród winemakerów. W krajach Nowego Świata znajdziemy wielu zwolenników zakrętki, natomiast w Europie istnieją apelacje, które wręcz zakazują jej użycia.

2

Przeciętny konsument nie ma takiego dylematu. Zostało marketingowo udowodnione, że amatorzy nektaru Bachusa wolą tradycyjny korek od skrewcap’a. Dlaczego tak jest? Pewnie dlatego, że nakrętka kojarzy nam się bardziej z biedronkową Amareną za 3zł (alkohol stojący w dziale z winami, co nadaje mu w świadomości zbiorowej status wina), niż z jakościowym Amarone (włoskie wino z regionu Valpolicella wyprodukowane z podsuszonych winogron).  Faktycznie, nakrętka odbiera winu uroczysty charakter i pewną romantyczność, ale źle dobrany lub wadliwy korek może zabrać winu znaczne więcej a przede wszystkim dobry smak. Przy okazji może także dodać niepożądane cechy – tj. aromat mokrego kartonu, pleśni, stęchlizny. Nawiasem mówiąc, nie ma nic mniej uroczystego i romantycznego niż „mokry karton” w ustach ;)

1200x500kieliszkipopr

Powyższą wadę wina powoduje tzw. choroba korkowa, która dotyka ok. 5% wszystkich win zamykanych tym właśnie tworzywem. Za „korkowe” aromaty odpowiedzialna jest substancja (tetrochloroanizol -TCA), która może znajdować się w korku. Dobrą informacją jest to, że wadliwe wino mamy prawo reklamować w sklepie, tak jak felerną parę butów.    

Od tej skazy wolne są natomiast alkohole zamykane na zakrętkę. Dzięki jej szczelności możemy się cieszyć wyrazistymi i świeżymi aromatami na dłużej. To, co jest zaletą nakrętki, może też być jej wadą. Takie zamykanie nie sprawdzi się w przypadku wina, które potrzebuje wielu lat, aby dojrzeć w butelce, gdyż jego hermetyczność nie pozwoli mu „oddychać”. Tego typu napojów nie mamy jednak na rynku zbyt wiele. Z kolei wino, które w butelce nie spędzi więcej niż 3-5 lat, nie zdąży ewoluować.

5

Prawdziwe korki nie są tanie. ­Cena zatyczki najwyższej jakości może być wyższa niż 1 euro, a skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać? – zapytają producenci nakrętek.

Jak widać zakrętka nie jest taka straszna jak ją malują, a korek korkowi nie równy. Wino, tak jak każdy inny alkohol, powinno sprawiać kupującemu, otwierającemu i pijącemu przyjemność. Jeżeli nie znajdujemy w odkręcaniu wina żadnej frajdy – nie kupujmy go. Asortyment z winami jest w tym momencie tak szeroki, że każdy znajdzie coś dla siebie.  

Lepiej jednak nie krzywić się, gdy ktoś poczęstuje Cię wybornym, świeżym, australijskim Chardonnay zamykanym nakrętką, gdyż w najlepszym wypadku możesz wyjść na ignoranta, w najgorszym – na buca…mało gentlemańskie.  

O autorze:

^2B9DFD79EB8228F0032289032F950AD90A6479BBE5EEDE4B3B^pimgpsh_fullsize_distr

Anita Więckowiak – Pasjonatka wina i whisky. Pierwsze kroki stawiała pracując w muzeum wina w Bordeaux, gdzie prowadząc liczne degustacje, zbudowała silne fundamenty w tej tematyce. Jedna z członkiń zespołu Miler Spirits & Style.

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top