Audrey Hepburn – dziewczyna, która spacerowała w chmurach.

Ikony Stylu, Moda / 

Według Vogue’a jest najlepiej ubraną kobietą wszechczasów. Ikona stylu i uosobienie elegancji, czyli Audrey Hepburn. Kobieta, która odniosła niebywały sukces zawodowy. Choć największą popularność zdobyła dzięki roli w Śniadaniu u Tiffany’ego, to grała jeszcze w wielu filmach. Równie ważna jak kariera, była dla niej pomoc dzieciom i ubogim, której poświęciła dużą część swojego życia. Przeczytajcie krótką historię o dziewczynie, „która spacerowała w chmurach”.

Audrey Hepburn Ruston urodziła się 4 maja 1929 roku w Elsene w Belgii. Jej matka, holenderka – Ella van Heemstra – była powściągliwą baronessą, która rzadko okazywała córce jakieś ciepłe uczucia. Z kolei ojciec, Anglik – Joseph Ruston (człon Hepburn dołączył do nazwiska gdy Audrey była mała) był ciągle nieobecny, bardziej zajmował go Brytyjski Związek Faszystów niż własne dziecko. W 1935 roku rodzice Audrey rozwiedli się, co jak wspomina sama aktorka było „najbardziej traumatycznym wydarzeniem w jej życiu”.

Dzieciństwo Audrey zostało także naznaczone wybuchem II wojny światowej. Dziewczynka razem z matką wyjechała do Holandii, do rodzinnego majątku pod Arnhem. Natomiast ojca osadzono w areszcie domowym dla angielskich faszystów na wyspie Man. Matka zapisał Audrey do szkoły, pod swoim rodowym nazwiskiem, zmieniła dziewczynce również imię, żeby było bardziej holenderskie. Odtąd do końca wojny Audrey nazywała się Edda van Heemstra.

W czasie wojny nastoletnia Hepburn pracowała jako wolontariuszka w holenderskim szpitalu. W trakcie bitwy pod Arnhem do szpitala trafiło wielu angielskich spadochroniarzy, którym Audrey pomagała wyzdrowieć. Wśród rannych znalazł się Terence Young, który 20 lat później wyreżyseruje film z Hepburn w roli głównej.

Ucieczką od wojennej rzeczywistości były dla dziewczyny lekcje tańca. W listopadzie 1941 roku wystąpiła ona w teatrze w Arnhem z okazji 50. rocznicy śmierci Mozarta. Podczas swoich występów dziewczyna nie tylko spełniała się artystycznie, ale również zbierała datki dla holenderskiego ruchu oporu i pomagała w przekazywaniu wiadomości dla podziemia.

Po wojnie Audrey chciała kontynuować karierę sceniczną i zostać baletnicą. Dzięki odpowiednim rekomendacjom dostała się pod opiekę jednej z najlepszych nauczycielek baletu – Marie Rambert, jednak musiała porzucić marzenia o zostaniu tancerką. Choroby i niedożywienie spowodowane wojną tak wycieńczyły jej organizm, że nie mogła zająć się profesjonalnie baletem.

Niedługo potem po wojnie Audrey wraz z matka przeniosła się do Londynu. Ella van Heemstra pracowała tam jako sprzątaczka, a młoda Hepburn również starała się zarobić na własne utrzymanie. Przyjmowała różne prace od sekretarki, urzędniczki po modelkę i w końcu aktorkę. Pierwsze propozycje ról filmowych, które kobieta otrzymywała nie były zbyt ambitne. Momentem przełomowym dla Hepburn był film pod tytułem Jedziemy do Monte Carlo. W trakcie kręcenia scen, na Riwierze Francuskiej, aktorka poznała pisarkę Sidonie–Gabrielle Colette. Literatka od dłuższego czasu zastanawiała się, kogo obsadzić w głównej roli broadwayowskiej adaptacji swojej książki pt. Gigi. Gdy Colette poznała Audrey uznała ją za idealną kandydatkę, i chociaż na początku Hepburn miała wiele wątpliwości, bo czuła się raczej tancerką niż aktorką, to jednak uległa namowom pisarki i przyjęła jej propozycję.

Pod koniec pierwszego spotkania, aktorka otrzymała od Sidonie jej zdjęcie ze specjalna dedykacją – „skarbowi, który znalazłam na plaży”. Audrey powiedziała wtedy:

(…)rozpoczęłam spacer w chmurach. Bardzo ciemnych chmurach, starałam się im wytłumaczyć, że nie nadaję się jeszcze do głównej roli, ale oni wiedzieli swoje – a ja nie zamierzałam zmieniać ich decyzji”.

Za nim jeszcze Gigi zadebiutowała na Broadwayu, Hepburn dostała propozycję zagrania w Rzymskich wakacjach – to miała być jej pierwsza poważna rola. Aktorka podbiła serca całej ekipy już w czasie zdjęć próbnych. „Miała wszystko, czego szukałem – wdzięk, niewinność i talent” – powiedział później o niej reżyser filmu William Wyler. Praca nad tym Rzymskimi wakacjami sprawiała aktorce dużą przyjemność, gdyż bardzo dobrze rozumiała się z się z całym zespołem i świetnie współpracowało jej się z Gregorym Peckiem. Aktor stwierdził potem, że Audrey

„(…) miała dobry charakter, co jak sądzę, ludzie wykorzystywali. Obca jej była obmowa, chciwość, plotki tak często spotykane w branży. Bardzo ją polubiłem, a prawdę mówiąc kochałem Audrey. Łatwo ją kochać”.

Chociaż nazwisko Pecka pojawiło się jako pierwsze w czołówce film, to wszyscy zgodnie twierdzili, że w tej produkcji, prym wiodła Hepburn. Gregory Peck był pierwszym z wielu sławnych aktorów, z którymi Audrey współpracowała przy różnych filmach. Na planie zdjęciowym gwiazda spotkała też Humphreya Bogarta (Sabrina), Gary’ego Coopera (Miłość po południu), Freda Astaira (Zabawana buzia), Cary’ego Granta (Szarada), czy Rexa Harrisona (My Fair Lady). Wielka popularność Audrey sprawiła, że wytwórnia Paramount postanowią podpisać z nią kontrakt na siedem kolejnych filmów.

Najsłynniejsze filmowe stylizacje Audrey Hepburn

To właśnie za rolę w Rzymskich wakacjach Hepburn otrzymała Oscara, jednak o wiele bardziej kojarzona jest z Holly Golightly z ekranizacji opowiadania Trumana Capote’ego pt. Śniadanie u Tiffanny’ego. Aktorka przez dłuższy czas miały wątpliwości, co do wcielenia się w postać dziewczyny do towarzystwa. Jednak teraz, z perspektywy kilkudziesięciu lat, trudno wyobrazić sobie kogoś innego w tej roli. Sceny przedstawiające Audrey jako Holly Golightly zapisały się w pamięci widzów i w historii kina na stałe. Hepburn w „małej czarnej”, zaprojektowanej przez Huberta de Givenchy, jest jednym z jej najsłynniejszych kinowych wizerunków. Drugą niezapomnianą sceną, ze Śniadania u Tiffaniego jest moment, w którym aktorka śpiewa Moon River. Piosenka ta, została skomponowana przez Manciniego specjalnie dla Hepburn. Sam kompozytor stwierdził później, że:

„(…) rzadko się zdarza, aby kompozytor czerpał inspiracje z konkretnej osoby, z twarzy, czy zachowania. Ale Audrey Hepburn jest dla mnie taka inspiracją. Dzięki niej napisałem nie tylko Moon River, ale jeszcze Szaradę, czy Dwoje na drodze. We wszystkich trzech piosenkach można znaleźć coś z Audrey. Jej zadumę, jej tęsknotę.

Dzięki postaci Holly, Audrey została kolejny raz nominowana do Oscara i chociaż nagrody nie otrzymała, to dla wielu ludzi była to kolejna wspaniała i niezapomniana rola aktorki.

W życiu prywatnym Hepburn nie miała tyle szczęścia, co w zawodowym. Audrey była dwukrotnie mężatką,  jednak obydwa związki nie były udane. Jej pierwszym mężem był aktor i reżyser Mel Ferrer, a drugim – włoski psychiatra Andrea Dotti. Gwiazda miała dwóch synów z obydwu związków. Jedynym mężczyzną obecnym na stałe w życiu aktorki był Hubert de Givenchy, z którym Audrey zaprzyjaźniła się gdy zaczynała karierę.

Aktorka lubiła swoją pracę, ale nie zależało jej na sławie. Audrey chciała pomagać ubogim. Odkąd zaczęła współpracować z UNICEF-em, jeździła do najbiedniejszych krajów, a swoją popularność wykorzystywała, żeby opowiadać dziennikarzom i politykom o tym, co widziała i dzięki temu mogła pomagać potrzebującym.

Audrey zmarła 20 stycznia 1993 roku z powodu raka jelita, ale jej legenda żyje do teraz. Jeszcze dzisiaj ze wskazówek ikony stylu korzystają miliony kobiet, a „Mała czarna” nadal cieszy się niesłabnącą popularnością. Jednak to nie jedyny trend, który Hepburn wprowadziła do świata mody. W latach 50. aktorka zapoczątkowała noszenie nie tak bardzo formalnego jak sukienka, ale nie mniej eleganckiego stroju, który składał się z czarnego, obcisłego golfu, czarnych, zakończonych nad kostką spodni i balerin w tym samy kolorze na płaskim obcasie.

Cygaretki, balerinki i bluzki z rękawem 3/4, do dzisiaj są uwielbiane przez kobiety na całym świecie. Gwiazda zazwyczaj wybierała proste fasony i stonowane kolory, bardzo dobrze wyglądała w czerni. Audrey jako jedna z niewielu uważała, że kobiety mogą nosić mokasyny, tak jak mężczyźni. Proste sukienki lub rozkloszowane spódnice, baleriny, rękawiczki, perły i duże, ciemne okulary to były jej ulubione elementy stroju. Jak sama twierdziła w noszeniu ubrań trzeba być sobą. Jej styl można określić dwoma słowami – klasyczna elegancja.

Autor: Agata Szymczak

Inne wpisy z tej kategorii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

5 seriali z modą w tle

Film, Kultura / 

Kto z nas nie usłyszał choć raz: – “Naprawdę jeszcze nie widziałeś  tego serialu?!”, niech nie czyta dalej. Świat ogarnęła serialowa mania, która zaczeła się  się w latach 90-tych od Miasteczka Twin Peaks i Przyjaciół. Wtedy z wypiekami na twarzy śledziliśmy losy Laury Palmer i przeżywaliśmy  miłosne perypetie szóstki przyjaciół. Mało kto zdawał sobie wtedy sprawę, że właśnie narodził się nowy typ widza miłośnik seriali, czekający z utęsknieniem na kolejny odcinek. W serialowym gąszczu łatwo się pogubić, dlatego wychodzimy do Was z propozycją pięciu seriali, które łączy nie tylko ciekawa fabuła, perfekcyjnie dopracowane aspekty wizualne, ale i moda, która niejednokrotnie odgrywa w nich główną rolę..

Mad Men

Władza, pieniądze, piękne kobiety. To właśnie pozornie charakteryzuje amerykańską branżę reklamową z lat 60-tych. Fenomenalny serial Mad Men wykracza jednak poza powszechnie utarte stereotypy, ukazując znaczące przemiany społeczne i technologiczne, które dokonały się w tamtym okresie. Głównym bohaterem jest Donald Draper, ceniony dyrektor kreatywny jednej z największych agencji reklamowych w Nowym Jorku. Mogło by się wydawać, że Draper ma wszystko — błyskotliwą karierę, piękną żonę, pieniądze. Z każdym odcinkiem dowiadujemy się jednak czegoś więcej o przeszłości Donalda, która ostatecznie zaważy na jego losie.

Choć głównym bohaterem jest mężczyzna (w rolę, którego wcielił się Jon Hamm), na uwagę zasługują również postaci kobiece — Peggy Olson (grana przez Elizabeth Moss), Joan Holloway (fenomenalna Christina Hendrics) czy Betty Draper (January Jones), które wbrew utartemu wtedy przekonaniu, że kobieta musi jedynie ładnie wyglądać i siedzieć w domu, walczą o swoją edukację i pozycję zawodową.

Pokazanie pracy w agencji reklamowej jest tak naprawdę pretekstem do przedstawienia zmian zachodzących w ówczesnym społeczeństwie amerykańskim — narodzin współczesnego marketingu, emancypacji kobiet, powstawania nowych ruchów społecznych czy rewolucji technologicznej. W tle przemian spłecznych rozbrzmiewa echo trudnych dla Amerykanów doświadczeń wojennych z Korei i Wietnamu.

„Mad Man” zachwyci nas również wizualnie — cała scenografia jest dokładnie przemyślana i w trafny sposób odzwierciedla poczucie estetyki amerykanów z drugiej połowy XX wieku. Duży ukłon należy się kostiumografom, którzy wręcz z pedantyczną precyzją wykreowali wizerunek ówczesnego korporacyjnego człowieka sukcesu — postaci w pięknych i eleganckich strojach, ze starannie ułożonymi włosami i szklaneczką whisky w dłoni.

Hannibal

Serial produkcji amerykańskiej telewizji NBC, tytułem nawiązujący do kultowego filmu Ridleya Scotta z 2001. Produkcja z Anthonym Hopkinsem postawiła przed producentem serialu nie lada wyzwanie, ale Brayan Fuller poradził sobie z nim całkiem nieźle.

Rola tytułowego Hannibala przypadła tu intrygującemu Madsowi Mikkelsenowi. Lecter jest szanowanym psychiatrą, wielbicielem dobrej kuchni i muzyki klasycznej. Ma też niecodzienną pasję… W pewnym momencie jego pacjentem zostaje Will Graham (w tej roli Hugh Dancy), konsultant FBI posiadający umiejętność analizy umysłów seryjnych morderców. Spotkanie tych dwóch wybitnych osobowości w krótkim czasie doprowadza do serii tragicznych w skutkach wydarzeń.

Kto jest kim? Hannibal od początku przekreśla nasze wyobrażenia na temat zła, pokazując jak niewiele brakuje, żeby dokonać niesłusznej oceny człowieka. Jak przystało na dobrze zrobiony serial kryminalny, fabuła opiera się na nieoczekiwanych zwrotach akcji i kontrastowych bohaterach — emocjonalnym Willu i powściągliwym Lecterze.

Serial przypadnie do gustu nie tylko miłośnikom thrillerów, ale i widzom ceniącym doznania estetyczne płynące z produkcji. Co prawda widok miejsc zbrodni polecany jest osobom o silnych nerwach, ale serial trzeba zobaczyć ze względu na kreację Hannibala Lectera. Zawsze eleganckiego mężczyzny o nienagannych manierach.

Peaky Blinders

Kolejną pozycją, na którą warto zwrócić uwagę jest serial Peaky Blinders, wyprodukowany przez brytyjską stację BBC. Za jego sprawą przeniesiemy się do angielskiego półświatka przestępczego w Birmingham z początku XX wieku, żeby poznać rodzinę Shelbych.

Na jej czele stoi Thomas Shelby (grany przez Cillian Murphy). Wraz ze starszym bratem Arthurem (Paul Anderson) i ciotką Polly (w tej roli Helen McCrory), kontrolują właściwie całe miasteczko Birmingham, zarabiając na nielegalnym handlu i zakładach bukmacherskich. Thomas ma o wiele większe ambicje, które jednak pokrzyżuje pojawienie się nieoczekiwanych konkurentów…

Produkcja zręcznie łączy w sobie różne wątki — historyczne, polityczne i społeczne, ukazując obraz państwa w industrialnym rozkwicie.

Charakterystyczne fryzury i stroje odzwierciedlające urok XX-wiecznego angielskiego gangstera — kaszkiety, muszki, tweedowe marynarki i kamizelki — z pewnością przyciągną przed ekran wielbicieli nieformalnej elegancji. Produkcję docenią również melomanii, a to za sprawą doskonałej ścieżki dźwiękowej stworzonej m.in. przez Jacka White’a, Nicka Cave’a czy Toma Waitsa.

Sherlock

Kto z nas nie pragnął choć przez jeden dzień być Sherlockiem Holmsem? Kultowa postać wszechstronnie uzdolnionego detektywa, stworzona przez Artura Conan Doyle’a, powraca w serialu telewizyjnym.

Tym razem Sherlock wraz ze swoim towarzyszem Watsonem mieszkają we współczesnym Londynie. Watson (grany przez Martina Freemana), nieco nieporadny lekarz i weteran wojenny oraz Sherlock Holmes (w tej roli genialny Benedict Cumberbatch), neurotyczny geniusz dedukcji, tworzą niezapomniany duet. Całość okraszają błyskotliwe dialogi bohaterów utrzymane w duchu, legendarnego już, brytyjskiego poczucia humoru.

Fabuła serialu opiera się na historii, która mogłaby wydarzyć się właściwie w każdym współczesnym mieście. Oto weteran wojenny, Watson, wróciwszy z Afganistanu szuka współlokatora. Znajomy przedstawia mu Sherlocka — ekscentrycznego detektywa, który pomaga londyńskiej policji uporać się z najtrudniejszymi zagadkami kryminalnymi. W ten sposób rozpoczyna się przyjaźń tych dwóch niezwykłych postaci.

Choć sprawy, które rozwiązują nasi bohaterowie, są jak najbardziej poważne, produkcji daleko do stylu klasycznego kryminału. W dużej mierze ma na to wpływ sylwetka wykreowana przez Cumberbatcha, traktującego otaczającą go rzeczywistość z nieustannie sarkastycznym poczuciem humoru.

W Sherlocku zakochają się wielbiciele błyskotliwych dialogów i brytyjskiego poczucia humoru. Docenią go też fani klasycznej elegancji, reprezentowanej przez Sherlocka i Watsona — dwóch dystyngowanych angielskich gentlemanów.

House of cards

Na sam koniec warto wspomnieć o jednej z najpopularniejszych produkcji amerykańskiego serwisu Netflix – House of Cards.W rolę bezwzględnego i piekielnie inteligentnego polityka — Francisa Underwooda, wciela się tu Kevin Spacey. Towarzyszy mu Robin Wright, grająca jego żonę Claire. Francis jest senatorem, któremu po wygranych wyborach jego partii, obiecuje się stanowisko Sekretarza Stanu. Właśnie w tym miejscu rozpoczyna się wciągająca gra, która ma doprowadzić Underwooda na szczyt politycznej kariery.

Niesłusznie uważa się, że House of Cards jest jedynie opowieścią o zdeterminowanym wizjonerze Underwoodzie. Na uznanie zasługuje rola Claire, która choć od początku pozostaje w cieniu Francisa, tak naprawdę zręcznie manipuluje wszystkimi wyborami męża. Serial w znakomity sposób przedstawia kulisy politycznej walki, której cenę, prędzej czy później, płaci każdy z bohaterów.

Produkcję docenią widzowie, którzy lubią poczuć się częścią akcji, bo nie na darmo Francis zwraca się do nas bezpośrednio z ekranu, wyjaśniając poszczególne sytuacje, których jesteśmy właśnie świadkami. Zawsze elegancko ubrany, w świetnie skrojonym garniturze, jest typem drania, którego nie chcielibyśmy spotkać.

A jakie są Wasze ulubione seriale?

Autor: Alicja Szwarczyńska

portfel

Komentarze

  1. Zdecydowanie brakuje tu tytułu „Masters of sex”. Serial opowiada o prawdziwej historii dwójki seksuologów, którzy zrewolucjonizowali sposób postrzegania ludzkiej seksualności zarówno w aspekcie fizycznym, jak i psychicznym. Przyczynili się również do przyznania kobietom prawa do odczuwania przyjemności. Kostiumy i scenografia są na najwyższym poziomie, nie wspominając już o grze aktorskiej i świetnej obsadzie.

  2. W tym zestawieniu seriali z modą w tle stanowczo brakuje mi Suits, gdzie wszyscy ubrani są zawsze nienagannie (szczególnie moja ulubienica Donna), a z bardziej kobiecych seriali – Downton Abbey, co prawda to moda sprzed lat, ale niezwykle kobieca i elegancka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Gadżety gentlemana na styczeń

Hobby, Technologia / 

Styczeń kojarzy nam się ze zmianami. Zimowy marazm i świeże wspomnienie świąt skłaniają do noworocznych postanowień i nowych planów. Nowości pojawiły się także w branży technologicznej. Rok 2016 przywitały największe na świecie targi elektroniki oraz nowych technologii CES w Las Vegas. Mróz jeszcze trzyma, a już pojawiły się nowinki technologiczne, zarówno od tych znanych, jak i mniej rozpoznawalnych producentów.

LG OLED

Technologię tą, prezentowaliśmy już w numerze grudniowym, przy okazji modelu EG960. Dla LG wystarczyła zmiana kalendarza by zakrzywiony ekran… całkowicie się zwinął. Prototyp, pierwszego na świecie, rolowanego ekranu koreański gigant pokazał na targach CES i od razu przykuł on niemałą uwagę. Ekran grubości kartki papieru, rozdzielczości 1200 na 810 pikseli można zwijać i rolować nie zmieniając jakości wyświetlanego obrazu. Kluczem do sukcesu było przejście z technologii LED do OLED. Cała idea opiera się na literze „O” (Organic), a konkretnie na pozbyciu się tylnego panelu dostarczającego światło. Firma zapowiada produkcję ekranów nawet w jakości 4K. Jako model prototypowy, ekran można zwijać tylko w jednym kierunku, a jego zmiana, skutkuje pojawieniem się martwych pikseli. W najbliższej przyszłości, przykręcanie telewizorów do ścian będzie zbyteczne.

BELTY GOOD VIBES

Inteligenta bielizna czy biżuteria nikogo już nie dziwi. Faktem staje się połączenie elektroniki z modą. Francuska firma Emiota wychodzi naprzeciw wszystkim eleganckim, a jednocześnie dbającym o zdrowie, mężczyznom tworząc interaktywny pasek. Ręcznie produkowany we francuskiej manufakturze cechuje się wysoką jakością wykonania. Pasek zintegrowany jest ze smartphonem, oprócz tego może też „mówić” do użytkownika. Emitując wibracje, wysyła sygnały do organizmu. Motywuje do biegania, zachęca do większej aktywności, liczy kalorie, dystans, czas oraz sugeruje odpoczynek. Gdy uzna, że użytkownik jest zmęczony poinformuje, że wskazana jest drzemka. Koszt tego dyskretnego trenera personalnego to 395 dolarów.

DŁUGOPIS STABILO

To nie żart. Stabilo spełnia marzenia wszystkich tych, którzy nie lubią przepisywać rękopisu na komputer. Zaprezentowany na CES Smart Pen potrafi rozpoznawać wyrazy i przenosić je do edytora tekstu w komputerze. Nie potrzebuje połączenia z internetem, a po skalibrowaniu długopisu z pismem użytkownika, działa on bardzo sprawnie. Smart Pen idealnie łączy w sobie klasykę z najnowocześniejszą technologią. Prawdziwy zaczarowany ołówek.

OmSignal Ombra

Ten gadżet to idealny prezent dla partnerki lubiącej aktywność fizyczną. Ombra, bo tak się nazywa, to biustonosz zaprezentowany także podczas targów CES 2016 w Las Vegas. Jest już kolejnym inteligentnym ubraniem dla sportowców, stworzonym przez inżynierów z OmSingnal. O biometrycznych opaskach można właściwie zapomnieć. Stanik połączony jest bezprzewodowo z aplikacją na telefonie. Pozwala to na pomiar wszelkich danych, łącznie z głębokością i rytmem oddechów. Kanadyjskie przedsiębiorstwo ma w ofercie również męskie ubrania, a podczas ostatniego turnieju U.S. Open, zaprezentowało inteligentną koszulkę stworzoną we współpracy z projektantem Ralphem Laurenem.

daily_wallet2

Garmin Varia Vision

cdn.velonews.competitor.com

Wyświetlacz przezierny Varia Vision od Garmin to nie lada gratka dla cyklistów. Podłużna nakładka przyczepiana do okularów wyświetla do czterech ekranów. Służy jako GPS wskazując drogę i nazwy ulic, pokazuje połączenia i SMS-y, a także mierzy wszelkie parametry. Po połączeniu wyświetlacza z radarem wstecznym, Varia system powiadamia użytkownika o pojazdach nadjeżdżających z tyłu. Całość obsługuje się panelem dotykowym umieszczonym z boku urządzenia. Wodoodporna konstrukcja pozwala na jazdę w każdych warunkach atmosferycznych.

OCULUS RIFT

6 stycznia miała miejsce premiera gogli Oculus Rift. To urządzenie zmieniające sposób postrzegania wirtualnej rzeczywistości. Zakładając Oculusa użytkownik z obserwatora staje się uczestnikiem wydarzeń. Dwa ekrany (po jednym na każde oko) o rozdzielczości 1080×1200 pikseli przenoszą użytkownika do wirtualnej rzeczywistości. Chwytając w ręce kontrolery ruchu, gracz jest w pełni bohaterem rozgrywki. Obracając głowę, ogląda wirtualną rzeczywistość tak, jak bez gogli tą prawdziwą. Konkurencyjny model o nazwie Vive, za kilka miesięcy wypuści HTC.

FFZERO1

Kto nie marzył, by pewnego dnia przejechać się kultowym Batmobilem? Dłużej nie trzeba czekać. Amerykańska firma z chińskim kapitałem, Faraday Future, stworzyła samochód, który przełamał wszelkie konwenanse. Moc jednostki napędowej to 1000 koni mechanicznych, co pozwala rozpędzić się do 100km/h w mniej niż 3 sekundy. Prędkość maksymalna to 320km/h. Uwagę zwraca całkowicie szklany dach samochodu. Nowatorskim rozwiązaniem jest także komputer pokładowy sterowany za pomocą gestów. Faraday Future to marka konkurencyjna dla obecnego producenta elektrycznych aut – koncernu Tesla. Rywalizacja pomiędzy przedsiebiorstwami wyłania się także z nazw obu firm, nawiązujących do słynnych naukowców.

Chronograph Quantième Annuel

Podczas targów Salon International de la Haute Horlogerie w Genewie manufaktura Montblanc zaprezentowała nowy model zegarka . Stylistyczne nawiązania do lat 40. ubiegłego wieku zarysowują się w całości projektu Quantième Annuel. Na cyferblacie rozłożono cztery tarczki. Na godzinie 9 zlokalizowany jest licznik 30-minutowy i wskaźnik miesiąca. Tarcza na godzinie 12 wskazuje małą sekundę oraz datę. Krążek na godzinie 3 to graficzna wizualizacja faz księżyca. Licznik 12-godzinnego chronografu i dzień tygodnia umieszczono na godzinie 6. Zegarek dostępny jest w wersji wyposażonej w kopertę ze stali lub różowego złota. Obydwa warianty zestawiono z paskiem ze skóry aligatora. Cena to odpowiednio około 9.500 Euro i 18.500 Euro.



Drive de Cartier

Styczniowa rewolucja od Cartier przyniosła zupełnie nową serię Drive de Cartier. Stylizacja zegarka czerpie z elementów samochodowych. Wszystkie trzy warianty czasomierzy zamknięte są w 40 milimetrowych kopertach w kształcie poduszeczki. Na cyferblacie umieszczono symboliczny podpis firmy – rzymskie cyfry, a także ozdobiono go giloszowaniem, co ma wywoływać skojarzenia z chłodnicami samochodów. Niezależnie od wersji będzie ona zaopatrzona w skórzany pasek, a kształt koronki ma odpowiadać śrubom stosowanym w oldsmobilach. Wersje różnią się pomiędzy sobą nie tylko kruszcem, z którego wykonana jest koperta, lecz w zależności od modelu, inne jest także wyposażenie oraz elementy designu poszczególnych zegarków. Podstawowa wersja to model ze wskazaniami godzin i minut, okienkiem daty na godzinie 3 oraz tarczką małej sekundy. Ceny serii Drive de Cartier zaczynają się od 26.000 złotych. Premiera w salonach planowana jest na kwiecień.

Autor: Franciszek Świtała

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top