Guinness – irlandzki skarb

Alkohol, Dla Ciała / 

Pierwsze skojarzenie z Irlandią? Dosyć oczywiste – czterolistna koniczyna, dzień świętego Patryka i malownicze portowe miasteczka. Jednak każdy piwosz na pierwszym miejscu wymieniłby legendarne irlandzkie piwo – Guinnessa!

3

Szczypta historii

W 1759 roku Arthur Guinness mając 100 funtów w kieszeni postanowił wydzierżawić browar i rozpocząć produkcje piwa pod własną marką. Od samego początku było jasne, że senior rodu Guinness’ów mocno wierzył w swój sukces ponieważ umowę najmu została podpisał na okres dziewięciu tysięcy lat! Szybko okazało się, że jego pieniądze zostały dobrze ulokowane ponieważ piwo które ważył zdobywało coraz większą popularność. Początkowo browar Guinness zajmował się lekkimi i jasnymi piwami, które pito głownie dla ochłody. Przełomem okazało się opracowanie receptury stouta irlandzkiego. Piwo było treściwe, gęste i wytrawne, co zapewniało niespotykane dotąd walory smakowe. Od 1803 roku rządy w firmie objął syn założyciela – Arthur II Guinness. To w czasie jego kierownictwa irlandzki czarny skarb stał się towarem eksportowym. Początkowo Guinness rozprzestrzenił się po wyspach brytyjskich, ale wraz z modernizacją browaru i ze zwiększeniem mocy produkcyjnych, transporty wysyłano w coraz odleglejsze zakątki globu. Już w drugiej połowie XIX wieku Guinnessa można było kupić nawet w Nowej Zelandii. Ogromny popyt wymusił stworzenie zakładów produkcyjnych w innych miejscach niż Irlandia, i tak browary Guinness powstały między innymi w Londynie, Nigerii, Malezji, Kamerunie, Ghanie, czy na Jamajce. Dzisiaj browary produkujące piwo z logiem złotej harfy znajdują się w ponad czterdziestu krajach, a samo piwo dostępne jest w ponad stu pięćdziesięciu państwach.

Arthur Guinness z pewnością był wizjonerem, ale tak olbrzymi sukces jego browaru wydzierżawionego kiedyś za 100 funtów z pewnością nawet mu się nie śnił.

Technologia

2

Znakiem rozpoznawczym Guinnessa jest jego kremowa, gęsta piana. Legenda głosi, że została ona odkryta w londyńskim barze, gdzie barman w czasie żałoby za królem Albertem II, wlał Guinnessa do kieliszka szampana. Miało to być „ubranie” szampana w żałobne szaty, ale ze zmieszania tych dwóch trunków powstało coś o wiele ciekawszego – legendarna piana. Browarnicy w Dublinie szybko opracowali technologie pozwalającą na uzyskanie piany bez zmiany smaku napoju. Początkowo do kufli rozlewano piwo z dwóch naczyń – jednego z dojrzałym piwem, a drugiego ze świeżym, jeszcze pracującym trunkiem. Dopiero zmiana beczek używanych w barach do wyszynku z drewnianych na metalowe pozwoliła uzyskać gęstą piane za pomocą mieszanki tlenu i azotu, która była wpompowywana do beczki wraz z piwem. Rozwiązanie takie umożliwiło cieszenie się gęstym Guinnessem w barach, jednak kolejnym krokiem, było opracowanie takiej technologii, która umożliwiałaby upajanie się wspaniałą pianką także w domowym zaciszu. Wtedy technolodzy Guinnessa wymyślili widget – mała plastikową kulkę, która po otwarciu napoju uwalnia azot, który jak już wiemy jest odpowiedzialny za piankę. Widgety są ciągle udoskonalane i do tej pory powstały ich już trzy generacje.

Typy piwa Guinness

Guinness jest ważony w kilku odmianach. Od najpopularniejszego, znanego na całym świecie Guinness Extra Stout po wersje dostępne wyłącznie w określonych rejonach. Wśród smakoszy dużym uznaniem cieszą się także sezonowe odmiany Guinnesa. Najważniejsze pozycje z portfolio irlandzkiego browaru to:

Guinness Extra Stout – najpopularniejszy Guinness na świecie. Receptura Extra Stouta jest najbardziej zbliżona do tej, którą opracował Arthur Guinness II w 1821 przynosząc swojemu browarowi olbrzymi sukces. Dostępny zarówno w butelkach jak i puszkach. Można znaleźć go też pod nazwą Guinness Original. Świetnie komponuje się z ostrygami. Temperatura podawania 12 stopni.

Guinness Foreign Extra Stout – mocniejsze od Extra Stout i produkowane głownie na rynki  Azji, Afryki i USA. Fermentacja i leżakowanie piwa odbywają się poza granicami Irlandii, ale ważone jest ono na bazie wytwarzanego w Dublinie w St. James’s Gate koncentratu brzeczki. Dostępny zarówno w butelkach jak i puszkach. Najlepiej podawać go w temperaturze pokojowej i komponować np. z  wędlinami.

Guinness Draught – barowa odmiana Guinnessa, która charakteryzuje się gęstą białą pianą, niskim wysyceniem i aksamitnym smakiem. Piwo jest dostępne w puszkach i butelkach z widgetem, który pozwala zachować odpowiednie walory smakowe. Podawać mocno schłodzony w połączeniu z mocnymi w smaku serami.

1200x500kieliszkipopr

Guinness Extra Smooth – trudne do zdobycia w Europie piwo przeznaczone na rynek afrykański. Ta odmiana to próba połączenia szlachetnej wytrawności Extra Stouta i aksamitnej piany Draughta.

1

Guinness słynie nie tylko z piwa, ale również ze swojej księgi rekordów Guinnessa, którą zlecił opracować jeden z dyrektorów browaru w latach pięćdziesiątych XX wieku. Podobnie jak sam browar w pierwotnych założeniach księga nie miała odnieść globalnego sukcesu komercyjnego – miała ona służyć pomocą barmanom w rozstrzyganiu zakładów. Guinness znany jest też ze świetnych kampanii reklamowych, które niejednokrotnie zdobywały prestiżowe nagrody i uznanie publiczności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Pluton – wojna inna niż wszystkie

Film, Kultura / 

Amerykańska kinematografia słynie z tego, że gloryfikuje wszystkie wojny w jakich udział brali ich dzielni żołnierze. Jednak istnieje jeden wyjątek – konflikt wietnamski. Interwencja wojsk amerykańskich w Azji była mocno krytykowana przez media i społeczeństwo. Te antywojenne nastroje mocno odbiły się na produkcjach filmowych, a temat filmów w latach 70 XX wieku zdominowała wojna w Wietnamie. Powstało wiele obrazów, które uważane są za kamienie milowe filmów wojennych. Jednym z najważniejszych obrazów traktujących o konflikcie w Wietnamie jest Pluton Olivera Stone’a  z 1986.

Na front przybywa młody i niedoświadczony Chris Tylor (Charlie Sheen). Chłopak zostaje przydzielony do plutonu, którym dowodzi pułkownik O’nil, ale prawdziwą władze sprawują tam sierżanci. Słaby dowódca nie ma żadnego autorytetu, a jego rozkazy są negowane przez niższych stopniem żołnierzy. Dodatkowo pluton podzielony jest na dwa obozy, z których każdy sympatyzuje z innym sierżantem. Tylor początkowo zagubiony, zaczyna poznawać na czym tak naprawdę polega wojna i jaki ma wpływ ma na ludzką psychikę. Szybko też odkrywa, że musi opowiedzieć się po jednej ze stron – albo za twardym, pozbawionym skrupułów Barnes (Tom Berenger)  albo za dobrym, kierującym się zasadami moralnymi Eliasem (Willem Dafoe). Do konfrontacji między sierżantami dochodzi w wietnamskiej wiosce, a jej konsekwencje będą tragiczne.

Rozwiązania, które doceni każdy mężczyzna.

Konflikt wietnamski doczekał się wielu bardzo dobrych ekranizacji, wystarczy wspomnieć o Czasie Apokalipsy czy Łowcy Jeleni. Jednak to obraz Olivera Stone’a w najbardziej realistyczny sposób pokazuje codzienne życie zwykłego żołnierza. Nie znajdziemy tu ani trochę patosu czy idealizacji amerykańskiej armii. Jest tylko strach, codzienne obowiązki i narastające szaleństwo. Żołnierze nie idą z ochotą na kolejny patrol, ale głośno zastanawiają się nad sensem tej wojny i odliczają dni do końca służby. Ciągłe napięcie i strach o własne życie mocno odbija się na psychice mężczyzn i powoli ich zachowanie staje się coraz mniej ludzkie. Stone w mistrzowski sposób pokazuje jak granice moralności rozmywają się i szaleństwo przejmuje władze nad rozsądkiem. Nawet Tylor, który starał się zachować człowieczeństwo, na samym końcu balansuje na granicy moralności.

Mocną stroną Plutonu jest obsada aktorska. Na ekranie zobaczymy popularnych w latach osiemdziesiątych aktorów takich jak: Willem Dafoe czy Tom Berenger. Obaj panowie wykonali naprawdę godną pochwały pracę, a ich postacie są wyraziste i ciekawe. Szczególnie ciekawy wydaje się Barnes, nie jest stereotypowym sadystycznym żołnierzem, jego postać jest dużo bardziej skomplikowana. Wszystko co robi, robi po to by jego podwładni przeżyli wietnamskie piekło. Są to zwykle trudne do zaakceptowania decyzje, ale wynikają one z bądź co bądź pokręconej, ale jednak moralności. W Plutonie role drugo i trzecio planowe są obsadzone aktorami, których dzisiaj można nazwać gwiazdami. Wystarczy wspomnieć o: Johnny’m Depp’ie, Foresicie Whitakerze oraz oczywiście Charlie’m Sheen’ie. Pluton na pewno pomógł im w zrobieniu kariery, szczególnie, że ich kreacje to solidna praca, która naprawdę może się podobać.

Film, który musisz obejrzeć!

Z przyjemnością zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu o koszulach Miler Luxury Shirts, który powstał z wykorzystaniem najnowszych technologi pozwalających na rejestrowanie 500 klatek na sekundę. Film został nakręcony przez operatora jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce, a głos podłożył jeden z najlepszych polskich lektorów. Zamiast pustych słów ukazaliśmy proces produkcji naszych koszul od kuchni. Każdy może teraz zajrzeć do profesjonalnej szwalni i zobaczyć jak powstają najwyższej klasy koszule

Miłośników filmów wojennych nie trzeba przekonywać do obejrzenia Plutonu, bo zapewne znają go na pamięć. Jednak jest to bardzo dobra pozycja dla każdego, niezależnie od zainteresowań. Stone przedstawia realistyczny obraz wojny i spustoszeń jakie wyrządza w ludzkim umyśle. To trzeba zobaczyć by zrozumieć tragedie jaką niesie za sobą każdy konflikt zbrojny. A o tym, że reżyser wie o czym robi film powinno świadczyć, że sam służył w Wietnamie, a o tym, że jest to obraz wysokiej klasy cztery zdobyte Oscary.

Autor: Mateusz Stachura

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Współczesna interpretacja roadstera z lat 50. – BMW Z8

Hobby, Motoryzacja / 

Dzisiaj, na Gentleman’s Choice, prezentuję Państwu po raz pierwszy auto, które było produkowane również w XXI wieku. Do tej chwili „najświeższym” autem w naszym dziale MOTO było Lamborghini Diablo, jednak jego wytwarzanie zakończono w 2000 roku. Produkcja opisywanego dzisiaj przedstawiciela niemieckiej motoryzacji trwała dość krótko – od 1999 do 2003 roku. O jakim aucie mowa?

Część czytelników może kojarzyć to BMW z serii filmów o Jamesie Bondzie – bardzo słusznie. Pierce Brosnan zasiadał bowiem za kierownicą tego auta w filmie „Świat to za mało”. Mowa oczywiście o BMW Z8, retro wariacji roadstera bawarskiego koncernu, odwołującej się do historycznego modelu 507 z lat 50.

Henrik Fisher, projektując Z8, wziął co najlepsze z legendarnego roadstera i umiejscowił w realiach XXI wieku. Choć niektórzy twierdzą, że stworzył „mydelniczkę na kołach”, osobiście jestem innego zdania. Autor designu tego auta stworzył pojazd niepowtarzalny, będący niemałym zaskoczeniem dla fanów marki z Monachium i nie tylko.

Z8 pierwszy raz pokazano w 1997 roku  na salonie samochodowym w Tokio jako concept car. Po ciepłym przyjęciu prototypu zdecydowano się na produkcję seryjną. Pierwsze egzemplarze zaczęły wyjeżdżać z niemieckiej fabryki BMW w 1999 roku. Przez cztery lata produkcji bramę zakładu opuściło 5703 sztuk roadstera – względnie niedużo, jednak na zakup Z8, ze względu na cenę, mogli pozwolić sobie tylko nieliczni. Przyjrzyjmy się więc, co oferowało BMW w zamian za równowartość np. Ferrari Modeny.

Najważniejszy w tym aucie był styl i retro elegancja. Obu tych cech zapewniono nabywcom pod dostatkiem. Grill wzięty prawie „żywcem” z modelu 507, charakterystyczne reflektory zachodzące wysoko na błotniki auta i długa maska. Krótkie drzwi oraz stosunkowo długi tylny zwis potęgują wrażenie filigranowości samochodu. Jednak to tylko złudzenie, auto, mimo że jest tylko dwuosobowe, mierzy aż 4,4 metra długości.

Tylna, obła część auta z wąskimi, poziomymi światłami to również nawiązanie do modelu 507. Oczywiście po bokach auta nie mogło zabraknąć charakterystycznych dla BMW skrzeli, wkomponowanych w błotniki auta. Miały za zadanie odprowadzać ciepłe powietrze z komory silnika, w której drzemał nie byle jaki silnik.

Pod maską Z8 spotkamy jednostkę wziętą wprost z modelu M5 E39! Widlasta, ośmiocylindrowa jednostka generuje 400 KM i 500Nm. Ten wynik jest gwarancją tego, że kierowcy bawarskiego roadstera nigdy nie zabraknie mocy pod prawą nogą. BMW mimo wagi ponad 1500 kg rozpędzało się do „setki” w jedyne 4,7 sekundy. Prędkość maksymalna została, niestety, elektronicznie ograniczona do „jedynych” 250 km/h.

Moc przenoszona była na asfalt, standardowo dla BMW, przez tylną oś auta. Na rynku europejskim jej połączenie z silnikiem zapewniała sześciostopniowa skrzynia biegów Getrag. Amerykanie, oprócz standardowej roadstera, dodatkowo mogli nabyć Z8 w wersji Aplina ze zmniejszoną mocą i pięciobiegowym „automatem”. O odpowiednią przyczepność dbały szerokie opony oraz wielowahaczowe zawieszenie.

Eleganckie rozwiązania sprawdzą się też w kawiarni.

Pasek do spodni to nieodzowny element garderoby każdego mężczyzny. Nie ważne, czy przy okazji noszenia jeansów, chinosów czy garnituru powinien wyglądać elegancko i szykownie. Nowość w ofercie Miler Accessories – skórzany pasek do spodni spełnia te wymagania w 100%, dodatkowo jest wykonany z jednego kawałka najwyższej jakości skóry z bydlęcego kruponu. Połączenie wszystkich tych cech gwarantuje elegancję niezależnie od sytuacji i stopnia formalności naszej garderoby. Po więcej informacji zapraszamy tutaj

paski

BMW nie oferowało listy opcji wyposażenia dodatkowego do modelu Z8. Roadster z założenia wszystko na swoim pokładzie miał w standardzie, włącznie z najwyższą jakością wykonania (auto składano ręcznie) oraz najlepszymi materiałami. Wnętrze Z8 również odbiega wyglądem od tych spotykanych w innych BMW z tamtych lat – centralnie umieszczone zegary, retro kierownica czy smaczki w postaci przycisku do odpalania auta – tego nie spotka się w BMW serii 3,5 czy nawet 7.

Auto posiadało oczywiście składany elektrycznie dach. Dodatkowo do auta dodawano aluminiowy (z tego materiału wykonywano całe poszycie Z8) hardtop, przewidziany na chłodniejsze pory roku. Opisując to auto, nie warto wspominać o jego pojemności bagażnika czy spalaniu – kto by zwracał na to uwagę w  czterystukonnym, dwuosobowym pięknym retro BMW.

„Zet ósemka” posiada w sobie „to coś”, dzięki czemu jest poszukiwanym kąskiem. Znaczek BMW, osiągi oraz niepodrabialny styl sprawiają, że już teraz zadbane egzemplarze osiągają ceny wyższe niż będąc nowymi autami w salonie. Na pewno nie można powiedzieć o tym w przypadku egzemplarza Jamesa Bonda. Agent Jej Królewskiej Mości, słynący z destrukcyjnego stylu życia, zapewnił mu niezwykły koniec drogowego żywota… auto skończyło przecięte na pół.

Czy Z8 to więc materiał na legendę? Cóż, ten bawarski roadster już jest legendą, obok której nikt nie przejdzie obojętnie. Czyżby idealne auto dla gentlemana? Na to pytanie każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam, ale zachęcam do podzielenia się swoją opinią w komentarzach poniżej.

Autor: Adrian Walkiewicz

portfel

Komentarze

  1. Styl, elegancja, moc, prowadzenie, jakość wykonania i materiały, ręczna produkcja na zamówienie klienta – jak najlepszy garnitur na miarę wprost z pracowni krawieckiej. Idealne auto dla gentlemana!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top