Ikona elegancji: Edward VII

Ikony Stylu, Moda / 

Lubił kobiety, cygara, alkohol i rozrywkowy tryb życia. Był zaprzeczeniem wszelkich królewskich cnót. Uwielbiany przez poddanych za otwartość i wesołe usposobienie, ale niedoceniany przez matkę, która nie dopuszczała go do władzy. Edward VII – bo o nim mowa, swoim panowaniem wprowadził na brytyjski dwór królewski powiew świeżości. Nie tylko w zakresie obyczajów, ale także ubioru.

Odrobina historii

Przyszły następca tronu urodził się w 1841 roku i był najstarszym synem królowej Wielkiej Brytanii Wiktorii i jej męża księcia Alberta. Jego matka od samego początku pragnęła, by syn był podobny do ojca. Niestety, od najmłodszych lat młodemu księciu daleko było do uporządkowanego i spokojnego księcia Alberta. Chłopak był leniwy, nie lubił się uczyć i miał słabość do płci przeciwnej. Królewska para  próbowała  „utemperować” niesfornego syna i dlatego już od siódmego roku życia chłopiec poddawany był surowemu wychowaniu. Rodzice pokładali w nim wielkie nadzieje, ponieważ pragnęli, żeby w przyszłości był dobrym monarchą. Niestety, nauka nie była jego mocną stroną i mimo starań Bertie (bo tak zdrobniale nazywano księcia) nie był w stanie zadowolić rodziców.

Młody książę zaczął prowadzić frywolny i rozrzutny tryb życia. Rodzice, zaniepokojeni pogarszającą się reputacją syna, postanowili zastosować środek zapobiegający „moralnemu upadkowi Bertiego” (jak mówiła królowa Wiktoria) – wysyłali go w podróże, by nie miał czasu na ekscesy. Po powrocie do Anglii z wojaży po europejskich dworach, książę Edward rozpoczął studia na Oksfordzie, które poprzedził krótkim przeszkoleniem wojskowym.

Studia na Oksfordzie nie przypadły Bertiemu do gustu i niedługo potem przeniósł się on na Cambridge. Kariera naukowa nie była mu jednak pisana i w 1860 roku rozczarowany studiami młody książę wyruszył w „podróż życia”. Jako pierwszy członek brytyjskiej rodziny królewskiej udał się do Stanów Zjednoczonych, a Amerykanie byli oczarowani jego szczerością i otwartością. Po powrocie z USA stało się jasne, że książę nie był zainteresowany uzyskaniem formalnego tytułu naukowego; zamiast tego rozpoczął karierę w armii. Z czasem jednak tę także porzucił, ponieważ królowa niepokoiła się o bezpieczeństwo syna i chciała, by ten spokojnie doczekał tronu. Pomimo braku akademickiego wykształcenia, książę biegle mówił po francusku i niemiecku, posiadał także zdolności oratorskie i z łatwością przychodziły mu wystąpienia publiczne.

Edward VII i kobiety

Edward VII już jako młody chłopak miał słabość do kobiet. Podczas studiów poznał i polubił to, co jego ojciec uważał za naganne: spotykał się z wieloma kobietami, zaczął palić tytoń, rozsmakował się w alkoholu, często wyruszał na polowania, a nocami grywał w gry hazardowe. Nic dziwnego, że przylgnęło do niego miano amanta. Matka uważała go za rozpustnego, a jego ciągłe romanse spędzały jej sen z powiek. Dlatego też postanowiła zaaranżować małżeństwo syna. Książę w 1863 poślubił piękną księżniczkę Aleksandrę, najstarszą córkę króla Danii Chrystiana IX, z którą miał sześcioro dzieci.

Mimo małżeństwa Edward VII nadal prowadził rozrzutny i rozpustny tryb życia, nie przejmując się konwenansami. Żona bardzo go kochała i tolerowała jego niewierność, przymykając oko na wszystkie zdrady. Do najbardziej znanych kochanek króla należały: Sarah Bernhardt, Lillie Langtry, Lady Randolph Churchill (matka Winstona) czy Agnes Keyser. Ostatnia kochanka Edwarda – Alice Keppel (prababka żony księcia Karola – Camilli Parker Bowles) była obecna przy jego śmierci.

Kilka romansów Bertiego skończyło się wielkimi skandalami. W 1870 roku cały Londyn mówił o skandalu z księciem w roli głównej. Otóż sir Charles Mordaunt złożył pozew o rozwód z powodu licznych romansów żony, która często spotykała się z księciem Albertem. W czasie procesu kobieta przyznała się do winy. Co prawda Bertie został wezwany do sądu jako świadek, ale nie przyznał się do jakichkolwiek związków z kobietą. Wszyscy wiedzieli o ich romansie, ale finalnie sąd przyznał mu rację, uznając, że lady Mordaunt miała problemy z psychiką.

Śmierć ojca

Ojciec Edwarda, książę Albert, zmarł w grudniu 1861. Dwa tygodnie wcześniej, zaniepokojony wiadomościami o skandalicznym romansie syna, odwiedził go w Cambridge, chcąc przemówić mu do rozsądku. Niestety zastał go z kochanką – aktorką Nellie Clifden. Królowa za śmierć ukochanego męża obwiniała syna i do końca życia nie potrafiła mu przebaczyć.

Młody książę wciąż prowadził bujne życie towarzyskie wypełnione „zakazanymi” rozrywkami. Z tego powodu owdowiała królowa nie dopuszczała go do władzy. Matka nie pokazywała synowi depeszy politycznych ani nie pozwalała na jego udział w posiedzeniach rządu. Zezwalała mu jedynie na pełnienie funkcji reprezentacyjnych. Otwierał on mosty i dworce, wodował statki, wręczał odznaczenia oraz opiekował się sztuką.

Bertie jako król

Po śmierci matki w 1901 roku Bertie objął tron, przyjmując imię Edward VII. Miał 59 lat i nie posiadał żadnego doświadczenia w sprawowaniu władzy. Nie interesował się też polityką zagraniczną. Był za to świetnym dyplomatą i negocjatorem. Z łatwością nawiązywał kontakty i miał łatwość do publicznych wystąpień i przemówień. W przeciwieństwie do matki, która była zwolenniczką politycznej biurokracji, Albert cenił bezpośrednie kontakty. Jako król Wielkiej Brytanii podróżował po całej Europie, odwiedzając dwory i prowadząc negocjacje. Uważał bowiem, że: Dwóch zdrowo myślących mężczyzn, paląc dobre cygara w wygodnych fotelach, może dojść do porozumienia w każdej sprawie.

Za jego panowania na królewskim dworze znów można było palić cygara, do których władca miał ogromną słabość. Dziennie palił około 12 cygar i ponad 20 papierosów. Nałóg doprowadził go do śmierci – najpierw doznał on ciężkiego zapalenia oskrzeli, a kilka dni później miał śmiertelny atak serca.

Ikona elegancji 

Edward VII jeszcze przed włożeniem korony na głowę stał się ikoną stylu. Jego elegancja połączona z subtelną nonszalancją, wzbudzała zachwyt i inspirowała ówczesnych mu mężczyzn, co czyniło go doskonałym ambasadorem krawiectwa z Savile Row (legendarnej londyńskiej ulicy krawców).

Przede wszystkim Edward VII był wielkim miłośnikiem tweedów, które nosił często w najrozmaitszych kolorach. Król słynął z tego, że nie stronił od kratek i mieszania kolorów. Ten koncept został podchwycony przez jego wnuka Edwarda VIII (znanego szerzej jako Książę Windsoru). Obaj panowie wsławili tweedy jako klasyczne brytyjskie ubranie.

Król stał się wyrocznią elegancji XIX-wiecznej Wielkiej Brytanii. Nie lubił nosić popularnego w tamtych czasach cylindra i chętnie zastępował go melonikiem, zrywając w ten sposób ze starą tradycją. Ówcześni mężczyźni szybko podchwycili „modę na melonik” i po jakimś czasie cylindry odeszły z powszechnego użycia.

Edward VII korzystał z każdej nadarzającej się okazji, aby zmienić ubrania. Podobno zdarzało mu się to nawet pięć razy dziennie.

Najsłynniejsza historia związana ze stylem Edwarda VII dotyczy jego kamizelki. Podobno pewnego razu król zapomniał zapiąć jej dolnego guzika. Zabieg ten, choć pozornie bez znaczenia, zyskał sobie taką popularność, że pozostawienie dolnego guzika kamizelki odpiętego do dziś uważane jest za oznakę stylu, elegancji i świadomego ubierania się.

Edward VII chętnie nosił dwurzędowe blezery, a na bardziej oficjale wyjścia wkładał ciemny surdut lub żakiet, do którego nosił białą, krochmaloną koszulę ze sztywnym gorsem.

Co ciekawe, podobnie jak matka – Królowa Wiktoria, Edward VII nie znosił koloru czarnego. Na czas jego pogrzebu i żałoby publiczne budynki Londynu przystrojono w purpurę.

Edward VII mimo tego, że do dziś wspominany jest jako jeden z najbardziej rozrywkowych królów Wielkiej Brytanii, był prekursorem i wzorem elegancji dla przyszłych monarchów. Zarówno jego wnuk – znany jako Książę Windsoru, jak i współczesny nam Książę Karol (który jest jego praprawnukiem) wyczucie stylu odziedziczyli zdecydowanie po nim.

Inne wpisy z tej kategorii

Komentarze

  1. Pingback: Jak wygląda garnitur ślubny? | milerszyje.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Citroën DS – samochód, który ocalił de Gaulle’a

Hobby, Motoryzacja / 

Francuski filozof Roland Barthes napisał, że “DS wygląda tak, jakby spadł z nieba”. W momencie debiutu w 1955 roku sprawiał wrażenie przybysza z kosmosu. Jest to najbardziej innowacyjny samochód, jaki kiedykolwiek powstał. Futurystyczne linie oraz jedyne w swoim rodzaju rozwiązania techniczne przyczyniły się do tego, że już podczas pierwszego dnia paryskich targów aż 12 tys. ludzi wyraziło chęć zakupu nowego Citroëna.

Citroën DS – szczypta historii

Citroën DS jest następcą modelu Traction Avant, a pierwsze prace nad nim rozpoczęły się jeszcze w 1938 roku. Niestety zostały one przerwane przez II wojnę światową i wznowiono je dopiero kilkanaście lat po jej zakończeniu. Nowy model ukazał się po raz pierwszy na targach samochodowych w Paryżu w 1955 roku i został uznany za jeden z najbardziej stylowych samochodów. Na to samo wskazuje jego nazwa, ponieważ litery „DS” pochodzą od francuskiego słowa déesse, które oznacza boginię.

Nadwozie

Sensacyjna bryła nadwozia jest dziełem włoskiego rzeźbiarza Flaminio Bertoniego oraz francuskiego inżyniera lotniczego André Lefèbvre. Połączenie dwóch talentów zdało egzamin – ekspertom udało się stworzyć samochód aerodynamiczny, który równocześnie mógł być uznany za dzieło sztuki. Mnogość zastosowanych w nim nowatorskich rozwiązań przyczyniła się do tego, że model ten wyprzedził swoją konkurencję o lata świetlne. Dla uzyskania jak najbardziej opływowego i smukłego kształtu przednia część karoserii była szersza od tylnej, a linia dachu opadała ku tyłowi. Dla obniżenia masy (by uzyskać lepsze osiągi) oraz środka ciężkości (dla lepszych własności jezdnych) w konstrukcji nadwozia zastosowano niespotykane wcześniej materiały: aluminium, włókno szklane oraz tworzywa sztuczne.

Innowacyjność

Oprócz wyglądu, ogromne znaczenie w sukcesie DS’a miały innowacyjne rozwiązania techniczne. Zdecydowano się na przełomowe zawieszenie hydropneumatyczne (oparte na poduszkach wypełnionych gazem), które utrzymywało nadwozie w poziomie niezależnie od ukształtowania terenu. Dzięki niemu samochód był nadzwyczaj komfortowy. James May (słynny brytyjski dziennikarz i prezenter programu motoryzacyjnego „Top Gear”) porównał jazdę DS’em do leżenia na łóżku wodnym, a Jay Leno (amerykański prezenter telewizyjny, miłośnik motoryzacji i właściciel imponującej kolekcji około 300 pojazdów) uznał ją za bardziej komfortową od jazdy Rolls Roycem czy Mercedesem. Hydraulika odpowiadała również za sterowanie czterema hamulcami tarczowymi, wspomaganiem kierownicy oraz półautomatyczną skrzynią biegów. W 1972 roku w wyposażeniu pojawiła się klimatyzacja.

Silnik

Do napędu służył 4-cylindrowy silnik o pojemnościach od 1,9 do 2,3 l i mocy od 75 do 130 KM. Mimo lżejszych materiałów zastosowanych do konstrukcji, silniki te nie zapewniały dobrych osiągów, a pozwalały raczej na spokojną jazdę z założoną prędkością. Najmocniejsze wersje były w stanie osiągnąć maksymalnie 188km/h. Napęd przekazywany był na koła przednie. Pierwotnie planowano zastosowanie 6-cylindrowego silnika chłodzonego powietrzem, takiego jak w legendarnym Porsche 911, ale zrezygnowano z tej koncepcji ze względu na koszty.

Co w środku?

Wnętrze DS’a jest zarówno klasyczne, jak i ekstrawaganckie. Wygodne, obszerne fotele obszyto elegancką skórą, a wykładzinę podbito grubą gąbką, aby była miękka. Elementami nowatorskimi była tutaj deska rozdzielcza wykonana z tworzywa oraz jednoramienna kierownica. Wskutek zastosowania cienkich słupków nadwoziowych oraz sporych powierzchni szklanych, wnętrze sprawiało wrażenie przestronnego i widnego. Ciekawostką jest gumowy pedał hamulca w kształcie grzybka, który wymagał sporego wyczucia.

Bezpieczeństwo jazdy

Citroën DS był samochodem niezwykle bezpiecznym. Projekt nadwozia uwzględniał kontrolowaną strefę zgniotu, a silnik podczas zderzenia czołowego “chował się” pod nadwoziem, co chroniło pasażerów przed poważnymi obrażeniami. Dzisiaj są to rozwiązania standardowe, jednak za czasów DS’a był to ewenement oraz kolejny aspekt pokazujący jego nowoczesność. Późniejsze wersje tego modelu były wyposażone także w reflektory skrętne, które doskonale oświetlały drogę podczas nocnej jazdy krętymi drogami. Obecnie bardziej zaawansowane systemy skrętnych reflektorów powoli pojawiają się  w autach klasy średniej, ale jeszcze do niedawna występowały one jedynie w limuzynach takich jak Audi A8, BMW serii 7 czy Mercedes klasy S.

O tym jak bezpieczny jest Citroën DS mogą świadczyć wydarzenia z 22 sierpnia 1968 roku, kiedy w podparyskiej miejscowości Le Petit-Clamart grupa dwunastu terrorystów dokonała próby zamachu na życie prezydenta Francji Charles’a de Gaulle’a. W kierunku zwykłego, nieopancerzonego DS’a, którym de Gaulle jechał wraz ze swoją żoną, wystrzelono 140 nabojów. Część z nich przebiła wszystkie cztery opony, a mimo to kierowca był w stanie odjechać z miejsca zdarzenia z pełną prędkością. Ucieczka ta sprawiła, że parze prezydenckiej nic się nie stało. Nie byłaby ona jednak możliwa, gdyby nie hydropneumatyczne zawieszenie, w jakie został wyposażony Citroën. Na kanwie tego wydarzenia w 1973 roku powstał film “Dzień Szakala”.

Citroën DS swój sukces oraz trwałe miejsce w historii motoryzacji zawdzięcza również temu, że wszystkie przełomowe rozwiązania zastosowano w jednym samochodzie, a nie pojedynczo w kilku kolejnych modelach, jak zazwyczaj się dzieje.

Marka DS

Przez 20 lat produkcji powstało blisko 1,5 miliona egzemplarzy Citroëna DS w trzech wersjach nadwoziowych: sedan, kombi oraz kabriolet. W 2010 roku Citroën stworzył markę DS, pod którą oferowane są bardziej luksusowe, lepiej wyposażone samochody oparte na tych z podstawowej oferty. W swojej krótkiej historii marka zyskała sporo miłośników, a w jej ofercie wciąż pojawiają się nowe modele.

portfel

Komentarze

  1. LONG STORY SHORT - krótko i na temat

    W kwestii zawieszenia warto jeszcze wspomnieć, że kierowca miał możliwość regulowania prześwitu – niski na autostradę, wysoki na polną drogę. Konstrukcja zawieszenia umożliwiała również jazdę bez jednego tylnego koła – istne szaleństwo :) Citroen DS to bez wątpienia ikona designu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

10 faktów o marce Apple, których nie znałeś!

Hobby, Lifestyle, Technologia / 

Marka Apple cieszy się popularnością, która jest fenomenem na skalę światową. Wybraliśmy dla Was 10 najciekawszych faktów związanych z Apple. Niektóre z nich są naprawdę zaskakujące!

1. Jak powstało Apple?

Firmę Apple założyło w 1976 roku trzech kolegów: Ronald Wayne, Steve Wozniak oraz Steve Jobs. Na początku sytuacja finansowa świeżo założonej firmy była kryzysowa. Wspólnikom brakowało gotówki, wiec żeby zakupić elementy potrzebne do zbudowania pierwszych modeli komputera Apple I na zamówienie klientów, Jobs i Wozniak sprzedali przedmioty osobiste: Jobs pożegnał się ze swoim ulubionym Volkswagenem, a Wozniak odsprzedał kalkulator kieszonkowy HP – 65, który był jednym z pierwszych istniejących kalkulatorów, dających się zaprogramować. Udało im się zebrać 500 dolarów i dokończyć pierwsze zamówienie.

Oto kilka ciekawostek o założycielach legendarnej firmy:

Ronald Wayne

Założyciel zrezygnował ze swoich udziałów już trzy tygodnie po założeniu firmy i odsprzedał je za 800 dolarów. Nie mógł wiedzieć, że dzisiaj byłyby one warte 35 miliardów dolarów, a on sam byłby miliarderem.

Steve Wozniak

Steve Woźniak nazywany był „sumieniem Apple” (ang. Apple’s conscience). Kiedy firma dobrze prosperowała i stało się jasne, że niektórzy z pierwszych jej pracowników byli potraktowani sprawiedliwiej niż inni w podziale kapitału akcyjnego, Woz (słynny pseudonim założyciela) odegrał rolę rozjemcy. Odsprzedał on w niskiej cenie około 80 000 swoich akcji na giełdzie poszkodowanym pracownikom Apple. Mężczyzna zakończył swoją przygodę z Apple w 1981 roku.

Steve Jobs

Ostatni z założycieli, z którym głównie jest kojarzona marka Apple, był znany z tego, że rzadko kiedy zakładał garnitur. Jego znakiem rozpoznawczym był klasyczny i niezmienny zestaw: czarny golf, niebieskie dżinsy i adidasy, które nosił przez lata na każdą okazję. Strój oddawał niejako jego filozofię o prostocie, która kryła w sobie geniusz (przede wszystkim w odniesieniu do produktów Apple).

2. Skąd ta nazwa?

Niewielu wie, że pierwszym logo firmy nie było nadgryzione jabłko, ale wykonany przez jednego ze współzałożycieli, Ronalda Wayne’a, rysunek Isaaca Newtona siedzącego pod jabłonią, otoczony wierszem Wordswortha: „Newton… Umysł wiecznie błąkający się po dziwnych morzach myśli… samotnie”. Przypominał on bardziej etykietę  szkockiej whisky niż logo firmy komputerowej.

Logo to nie przypadło do gustu Jobsowi, który stwierdził, że było ono „zbyt refleksyjne”. Z całego drzewa jabłoni zostało więc wybrane pojedyncze jabłko. Postanowiono jednak, że owoc będzie miał ślady ugryzienia, aby nie pozostawiać wątpliwości, że to jabłko a nie np. pomidor. Dodatkowo zastosowano też grę słów, ponieważ „ugryzienie” po angielsku to „bite” i nawiązuje do „byte” (pol. bajt), a więc jednostki komputerowej.

Kolejna rzecz, jaka uległa zmianie, to sama nazwa, której początkowa pełna forma brzmiała Apple Computer Inc. Lecz kiedy firma zaczęła sprzedawać także muzykę, iPody, iPhony i inne produkty, oficjalna nazwa została zmieniona na Apple Inc.

3. Jakie są najbardziej charakterystyczne cechy produktów Apple?

Produkty Apple cechuje  ich prostota w obsłudze oraz charakterystyczna estetyka. Były to dwa główne założenia Steve’a Jobsa. Poświęcał on bowiem olbrzymią uwagę designowi produkowanych urządzeń elektronicznych i nadawał im cechy innowacyjności i perspektywy. Wynalazł też zdecydowaną większość patentów, jakimi dysponuje Apple. Jobs uważał, że w prostocie produktu leży całe sedno i że znacząco wpływa to na wydajność urządzenia.

Steve Jobs uznawany był za geniusza ze świetną intuicją, ponieważ jego wynalazki okazywały się niezbędne do życia milionom ludzi krótko po swoim powstaniu. Najlepszym tego przykładem jest historia iPoda. Pierwszy pomysłodawca tego urządzenia najpierw przedstawił swoją koncepcję firmom Phillips i Realnetwork, ale obydwie odrzuciły ją nie widząc w niej potencjału. Jobs nie tylko przyjął pomysł, ale od razu skupił się na designie produktu. Kiedy zaprezentowano mu pierwszy prototyp iPoda, Steve wrzucił go do akwarium, żeby udowodnić, że pęcherzyki powietrza wydostające się z urządzenia oznaczają, że w środku jest wolna przestrzeń, a co za tym idzie – może być ono jeszcze mniejsze.

Jobs potrafił redefiniować dawno znane koncepcje w taki sposób, aby stały się atrakcyjne dla całego świata. Mimo że podobne pomysły istniały już wcześniej, to iPad był pierwszym tabletem, który odniósł wielki sukces między innymi dzięki legendarnej dla Apple łatwej obsłudze. Dopiero po powstaniu iPada, na rynku zaczęły się pojawiać tablety innych firm – na przykład Samsunga.

4. Co łączy Apple z Pepsi?

Po odejściu Wozniaka, Jobs zaoferował stanowisko w swojej firmie prezesowi Pepsi – Johnowi Sculley. Podobno powiedział: Chcesz sprzedawać słodzoną wodę przez resztę swojego życia czy wolisz dołączyć do mnie i zmienić świat? John Sculley postanowił zmienić świat i w 1983 roku został prezesem Apple.

5. Co tak naprawdę osiągnęło Apple?

  • ok. 76 mld dolarów – taką ilością gotówki dysponowała firma w 2011 roku, co uczyniło ją potężniejszą od skarbu państwa USA, którego finanse wynosiły wówczas ok. 74 mld dolarów
  • 30 mld dolarów – ta suma to średni przychód za produkty wynalezione w ciągu ostatnich pięciu lat (iPod, iPad, iPhone, iTunes). Stanowią one połowę całkowitych przychodów firmy, co wskazuje na olbrzymią popularność nowych urządzeń.
  • 340 000 – tyle iPhone’ów sprzedawano dziennie w 2012 roku.
  • 300 000 dolarów – taką sumę Apple zarabia na minutę
  • na początku 2014 roku, Apple zarabiało więcej niż Google, Facebook i Amazon razem wzięte.

6. Do kogo dzwoni Apple w reklamach?

Wszystkie połączenia w reklamach telefonów Apple wykonywane są do Appleseeda. Wielu zastanawia się, kto to taki? Jest to faktyczna postać historyczna – sadownik, który zasadził pierwsze jabłonie w Ohio, Indianie i Illinois w Ameryce. Jego oryginalne imię to John Chapman, ale po wprowadzeniu nowego typu drzewa owocowego, zaczęto nazywać go Johnem Appleseedem (pol. pestka od jabłka). Nowe nazwisko wybrano z oczywistego powodu kojarzenia sadownika z jabłkami.

7. Skąd wzięła się godzina 9:41 na każdym telefonie Apple?

9:41 to przykładowa godzina na wszystkich zdjęciach promocyjnych iPhone’ów. Dlaczego? Za każdym razem, kiedy Jobs przedstawiał światu nowe urządzenie, jego przemowa była konstruowana tak, żeby ujawnienie nowego produktu odbyło się po około 40 minutach. Jobsowi zależało, żeby zdjęcie telefonu pojawiające się za jego plecami przedstawiało jak najdokładniejszą godzinę. Szacował on więc, że nigdy nie uda mu się dojść do kluczowego momentu dokładnie po 40 minutach. Dlatego dodał słynną jedną minutę.

8. Jaką rewolucję rozpoczęło Apple?

Apple II – komputer wprowadzony w 1977 roku, który zmienił historię i skomputeryzował domy mieszkalne. Była to pierwsza taka maszyna z grafiką w kolorze, zawierająca klawiaturę, monitor oraz obudowę, którą mógł kupić każdy.

Powszechnie model Apple II kojarzy się z popularyzacją komputerów i można go było kupić za 666 dolarów. Pomimo skojarzeń wielu ze znaczeniem religijnym (666 jako znak diabła), Wozniak twierdził, że tę cenę było po prostu „łatwiej wpisać”. Jobs z kolei mówił, że kwota była podwojeniem kosztów produkcji, które wynosiły 333 dolary.

9. Czy dobrze jest być pracownikiem lub klientem Apple?

Oto fakty, które mogą Cię zachęcić lub… zniechęcić!

  • Jeśli jesteś palaczem i zepsuje Ci się komputer, to nie masz szans go naprawić… Firma Apple odmówiła przyjmowania reklamacji od użytkowników, na których urządzeniach wykryte zostaną substancje smoliste z papierosów. Korporacja uważa bowiem, że jest to zagrożenie dla zdrowia jej pracowników. Jeśli więc palisz, będąc w pobliżu swojego komputera, możesz być pewien, że twoja gwarancja na Macbooka będzie unieważniona.
  • Jobs dobrze traktował swoich pracowników. W 2007 roku rozdał nowe iPhony wszystkim, którzy pracowali co najmniej rok w Apple!
  • Apple było wielokrotnie krytykowane na całym świecie za działanie w bardzo zamkniętym środowisku, które prowadzi do monopolizacji. Telefony Apple działają wyłącznie na iOS i nie są kompatybilne z aplikacjami napisanymi na inne systemy. Ładowarki do telefonów iPhone nie są uniwersalne, a synchronizacja telefonów z komputerami działającymi na systemie operacyjnym Windows jest dalece mniej przyjazna użytkownikowi niż w przypadku komputerów Apple.

10. Do czego są zdolni najbardziej szaleni fani Apple?

Fani Apple słyną ze swojego fanatyzmu względem swojej ukochanej marki. Otwarcia sklepów w dużych miastach potrafią przyciągać tysiące osób, które chętnie przylatują na nie nawet z innych krajów i nie przeszkadza im stanie w kolejkach ciągnących się przez kilka ulic. Obok Amerykanów, z zamiłowania do marki Apple znani są również Japończycy. Kiedy w ich kraju nadchodziła premiera iPhone’a, jeden z najgorliwszych fanów ustawił się pod sklepem w kolejce po telefon… już siedem miesięcy przed jego pojawieniem się w Japonii.

Czasem doprowadza to do sytuacji kuriozalnych, ponieważ miłośnicy marki są zdolni uwierzyć w każdą informację, która wypłynie na temat ich ulubionej firmy. Od czasu do czasu wykorzystują to internetowi żartownisie, publikując fałszywe informacje np. o tym, że po aktualizacji oprogramowania telefonu do wersji iOS7 można ściągnąć aplikację, która sprawi, że telefon będzie wodoszczelny! Fani natychmiast skusili się na nowy dodatek i po jego zainstalowaniu wypróbowywali go, wkładając telefon do wody… i niestety niszcząc urządzenie.

Zachęceni popularnością poprzedniego dowcipu jego twórcy powtórzyli żart, kiedy system operacyjny został zaktualizowany do wersji iOS8. Nową dodaną wówczas rzekomo cechą była możliwość ładowania telefonu w… mikrofalówce dzięki falom, które miały kumulować się w telefonie. Czy kultowe są tylko produkty Apple?

Komputer Macintosh był przełomowym produktem Apple, a jego reklama z 1984 roku zyskała status kultowej. Do dziś jest bardzo znana przez przedziwny motyw na jakim została oparta. Stała się ona jednym z symboli firmy, która poza nowym komputerem promuje w tej reklamie też nonkonformistyczny stosunek do zasad i sugeruje, że tylko tak można wynaleźć coś genialnego.

A Wy? Jesteście miłośnikami Apple czy staracie się stronić od niej, wybierając produkty innych marek?

Zapisz

portfel

Komentarze

  1. Patrząc od strony technologicznej (takie zboczenie zawodowe), Apple idealnie potrafi dozować ulepszenia w swoich produktach. Mogliby dużo szybciej, ale po co – skoro umiejętnie dozując napędzają sprzedaż każdej nowszej wersji np iPhone’a. Przykład – iPhone 3G bez nagrywania video (dodano w 3GS), iPhone 3GS bez lampy błyskowej (dodano w 4rce) albo „wygłodzenie” klientów małymi wyświetlaczami – i „6tka” sprzedała się rewelacyjnie bo dostała w końcu 4,7″ cala ;) Patrząc od strony akcjonariusza firmy rewelacja – niestety patrząc od strony klienta, trochę, za wielkim przeproszeniem, dymanie klienta – w ilości większej, niż u konkurencji. A kwota odłożonej przez Apple na kontach gotówki tylko potwierdza to co wyżej (tj imponujące z perspektywy akcjonariusza – natomiast dające coś do zrozumienia z perspektywy klienta). Tak samo wracając do technikaliów i dozowania ulepszeń – Phone 6 i 6 Plus nadal mają tylko 1GB RAM, tyle samo co iPhone 5 z 2012 roku. Te telefony za rok czy dwa zaczną chodzić coraz słabiej, wraz ze wzrostem wymagań aplikacji. Czemu nie dali 2GB i nagrywania video 4K? (Sony i Samsung mają już po 3GB RAM więc technicznie żaden problem) Żeby mieć co ulepszyć w 6S i nakłonić klientów do zmiany – tak to za długo bo trzymali swoje „6tki” ;) Konkluzja trzeci raz ta sama – imponujące jako akcjonariusz, jako użytkownik już trochę mniej.

  2. Należy jednak pamiętać, że iOS jest O WIELE mniej zasobożerny niż Android. Mój iPhone 4S z 512mb ramu świetnie radzi sobie z wieloma równolegle działającymi aplikacjami, gdzie przy wcześniejszym korzystaniu z telefonu z 1GB ramu, ale pod androidem, często dochodziło np do „ubijania” aplikacji odtwarzającej muzykę lub dużego spowolnienia działania telefonu.

  3. Mniej błędów, to też zalicza się do profesjonalnego prowadzenia Waszego portalu. Nie zostawiamy nigdy literki 'i’ na koncu linii tekstu, czyli likwidujemy jednoliterówki.
    Pozdrawiam i życze powodzenia.
    Mateusz.

  4. obecnie posiadam (przez przypadek) dwa urządzenia Apple: iPod i iPad. Niestety, o ile jeszcze iPod jest w miarę kompatybilny – choć wyciągnięcie z niego zgranych piosenek jest drogą przez mękę, o tyle iPad leży w kartonie już dwa miesiące jako urządzenie dalekie od bycia rozwiązaniem sensownym – kiepska kompatybilność z czymkolwiek nie pochodzącym ze stajni Apple. Android jest niestety dużo prostszy w obsłudze. Dla przykładu: otwarcie pliku .xls z Dropboxa na Androdzie jest od razu w apce którą mamy zainstalowaną i wybraną jako domyślną. Na iPadzie muszę ściągnąć plik na iPada, otworzyć program który chcę (bo inaczej Apple odpala mi info, że nie mam płatnej apki typu Office), otworzyć plik, zapisać go na iPadzie i potem znów przenieś do chmury. Android pozwala mi edytować bezpośrednio w chmurze. I dlatego wybierając nowy telefon, Apple odpada w przedbiegach…

  5. Długo wahałem się między urządzeniami Androidowskimi a iOS-em.
    Najpierw był iPhone 2G, później przeszedłem na Androida, iPhone 3GS i znów ta sama sytuacja. Ostatnio pozbyłem się wodoodpornego Sony na rzecz iPhone 5S (odrywałem oczy od 6-stki ze względu na wielkość dla której porzuciłem Sony-ego). Telefon jest zgrabny, iOS intuicyjny, wiem że aktualizacje nie przywieszą systemu. Już teraz wiem, że nie wróciłbym do Androida, a teraz czas na przymierzenie się do komputera Appla. Jakoś wykonania ma dla mnie duże znaczenie, a tej marce nie ma co się przyczepić.

  6. Bo jeszcze 10 na smartfony nie wyszla? W przyszlosci sie pewnie pojawi takie urzadzenie 10. Akurat Google jest w miare uzywalne, nie wiem jak Apple w polsce stoi z tym

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top