Ikona elegancji: Rudolf Valentino

Ikony Stylu, Moda / 

Ikona mody, elegancji i seksapilu – jedna z największych gwiazd złotej ery Hollywood. Aktor, którego na szczyt zawiódł nie tylko jego talent, ale także niesamowity urok i nieprzeciętna uroda – Rudolf Valentino.

Młodość

Urodził się w roku 1895, we włoskiej miejscowości Castellaneta, jako Rodolfo Alfonso Raffaello Piero Filiberto Guglielmi di Valentina d’Antoguolla. Jedyną spuścizną, jaką otrzymał od rodziny, było arystokratyczne nazwisko, które ze względu na trudność w jego wymowie, postanowił zmienić po przybyciu do Ameryki. Za nim jednak to zrobił, jeszcze we Włoszech, studiował rolnictwo na uniwersytecie w Genui. W tym samym czasie uczył się również tańca. Jako kilkunastoletni chłopiec, Rudolf postanowił wyjechać do Francji (Paryża), gdzie kontynuował naukę, a także rozpoczął karierę. Taniec stał się jego głównym zajęciem, dzięki któremu mógł się utrzymać.

Kariera aktorska

Z Francji wyjechał w wieku lat 18. Jak wielu młodych ludzi w jego wieku w tamtym okresie, nie widząc dla siebie przyszłości w swoim ojczystym kraju, wyjechał do Ameryki, jedynego miejsca, w którym mógł się spełnić jego sen. Amerykański sen o zbudowaniu szybkiej kariery, w myśl tak dobrze znanej wszystkim sentencji: od zera do milionera. Początkowo swoje nazwisko zmienił na Rudolfo Guglielmi, dopiero po jakimś czasie przekształcił je ostatecznie na Rudolfa Valentino. Zamieszkał w Nowym Jorku, gdzie zarabiał, tańcząc w musicalach, ale także „chwytając” się dorywczych prac, np. przy zbiorze kwiatów. Niektóre źródła mówią także, że młody Rudolf, cierpiąc na brak pieniędzy, dorabiał sobie jako żigolak.

Zła passa nie trwała jednak długo. Wkrótce potem, dzięki swojemu przyjacielowi, Normanowi Kerry’emu, dostał zaproszenie na przesłuchanie. Pokonawszy przeciwników, zdobył rolę, o którą się ubiegał. Początkowo grywał w mało znaczących produkcjach, dopiero jego kreacja w Czterech jeźdźcach apokalipsy przyniosła mu sławę i rozpoznawalność. Rola amanta, który uwodził kobiety w Szejku przyniosła mu jeszcze większe uznanie, a także popularność, szczególnie wśród płci pięknej. Jego uroda, a także nietypowy, innowacyjny sposób gry i uwodzenia, spowodował, że wiele kobiet na całym świecie była, często obsesyjnie, zafascynowana aktorem. Jednym z jego sztampowych ruchów było całowanie kobiecej reki, zamiast jednak muśnięcia ustami jej wierzchu, odwracał ją i składał pocałunek na jej spodzie. Gest ten nie znany wcześniej w Ameryce, mimo swej prostoty, uznany został za nadzwyczaj erotyczny.

Życie prywatne i śmierć

W roku 1919 Valentino ożenił się z Jean Acker. Niestety, wkrótce potem (niecały miesiac), ich związek się rozpadł, najprawdopodobniej przez związki żony Rudolfa z innymi kobietami. Kilka lat później, w roku 1922, Valentino po raz kolejny wziął ślub, tym razem z Natachą Rambovą. Jednak już po paru miesiącach aktor trafił do więzienia za bigamię. Okazało się bowiem, że mimo rozpadu pierwszego małżeństwa z Acker, para nie wzięła oficjalnego rozwodu. Po krótkiej odsiadce, Valentino po raz kolejny, tym razem legalnie, poślubił Rambovą. Małżeństwo nie było jednak szczęśliwe i wkrótce potem rozpadło się. Co ciekawe, mimo braku dowodów na związki Valentino z jakimkolwiek mężczyzną, aktor często uznawany był za biseksualistę. Za to wielokrotnie widywano go z różnymi kobietami. Jednym z najsłynniejszych romansów Rudolfa był związek, z polską aktorką Polą Negri. W roku 1926 Valentino zachorował. Przeszedł operację, która miała mu pomóc z wrzodami żołądka, jednak coś podczas zabiegu poszło nie tak i aktor zmarł na sepsę. Pochowany został na cmentarzu w Hollywood. W pogrzebie uczestniczyły setki tysięcy osób, w większości kobiety. Niektóre fanki, zrozpaczone śmiercią aktora, próbowały popełnić samobójstwo na jego grobie.

Styl Rudolfa Valentino

Valentino do swojego wyglądu przywiązywał bardzo dużą wagę: wielokrotnie powtarzał, że woli wyjść z domu głodny niż źle ubrany. Jego styl przez wielu był krytykowany i wyśmiewany, a także uważany za nazbyt ekstrawagancki, mało męski. Jednakże, trzeba pamiętać, że równie dużo osób, tych bardziej postępowych, było pod dużym wrażaniem smaku i gustu aktora, którym z chęcią się inspirowali. Bez względu na to, jak oceniano jego styl, stał się on nierozerwalną częścią samego Valentino i jego sławy. Sam Rudolf inspirował się modą europejską, która w Stanach Zjednoczonych nie była wówczas zbyt popularna. Valentino posiadał wiele ubrań, np. 30 garniturów,  60 par rękawiczek, czy 60 par butów. Co ciekawe aktor bardzo lubił także biżuterię: nosił srebrna bransoletkę, którą dostał od żony, a także, między innymi, wiele różnych spinek do mankietów, pierścionków i zegarków. Jego znakiem rozpoznawczym jest także charakterystyczna fryzura i zawsze dokładnie ogolona twarz. Sława, a także uroda i kunszt aktorski, przyczyniły się do ponadczasowości postaci Rudolfa Valentino. Do dzisiaj matki, żony i córki wzdychają na wspomnienie włoskiego amanta, a tysiące mężczyzn, chcąc powtórzyć jego sukces, naśladują go.

Zapisz

Inne wpisy z tej kategorii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Strój kąpielowy wczoraj i dziś

Moda / 

Historia strojów kąpielowych, mimo iż niezbyt długa, jest naprawdę pasjonująca opowieścią, która choć mowa o ubraniu, bardziej dotyczy zmian zachodzących w obyczajach społecznych niż modzie. Dzisiaj wszyscy przywykli już do strojów kąpielowych odkrywających dużą część ciała, jednak nie zawsze było to normą…

Kobiecy strój kąpielowy

Średniowiecze

W starożytności kąpieli w wodzie nie postrzegano jako formy relaksu czy leczenia pewnych dolegliwości, lecz zażywano jej głównie, żeby się umyć, dlatego strój kąpielowy nie był istotnym elementem. Sytuacja diametralnie zmieniała się w średniowieczu. Ze względów religijnych, zabroniono publicznego kąpania się, które mogłoby zgorszyć innych. Wówczas nawet względy higieniczne nie miały dla ludzi większego znaczenia, dlatego bardzo rzadko moczono się w wodzie, która często budziła również strach, była nieobliczalna i niebezpieczna.

Epoka wiktoriańska

Choć ciężko w to uwierzyć, realia zmieniły się dopiero w XVIII i XIX wieku, kiedy to nastąpiła popularyzacja dobrego wpływu wody na zdrowie (mycie siebie i dłoni). W dobrym tonie był wyjazd panien i dżentelmenów z dobrych domów na miesiąc lub dwa do uzdrowiska lub leczniczych źródeł. Mimo częstszych kąpieli, ciągle nie robiono tego ze względów rekreacyjnych, a przyziemnych. Zanim weszły do wody, kobiety musiały przebrać się w dość obfity strój, który zakładały w specjalnej „budce”, która również podczas kąpieli chroniła je przed wścibskimi oczyma innych ludzi. Strój był ciężki, często obciążany u doły kamieniami, żeby przypadkiem, podczas zanurzenia się, nie unosił się na wodzie.

Przypominał zwykłą sukienkę, bez dekoltu, z zabudowanymi ramionami i gorsetem. Całości dopełniał często czepek lub słomkowy kapelusz, który miał chronić włosy. Warto dodać, że kobiety i mężczyźni nie mogli w tym samym czasie przebywać na plaży, dlatego też często wprowadzano godziny, podczas których na dane kąpielisko miały wstęp kobiety i takie, w czasie których mogli przebywać na nim tylko mężczyźni. Czasami budowano drewniane, wysokie ogrodzenia, które dzieliły plaże na część męską i damską (przykładowo w Sopocie między oboma sektorami musiała zostać zachowana stosowna odległość 578 kroków).

XX wiek

Z biegiem lat, z sezonu na sezon, stroje kąpielowe coraz bardziej się zmieniały, zaczynały odkrywać więcej kobiecego ciała, począwszy od ramion i nóg. Rękawy sukien i nogawki pantalonów były coraz krótsze. Na początku XX wieku kobiety coraz częściej buntowały się przeciwko strojowi, który być może uważany był za właściwy, jednak uniemożliwiał niemal całkowicie pływanie. W roku 1907 Annette Kellerman pojawiła się na jednej z Bostońskich plaż w bardzo skąpym kostiumie składającym się z krótkich spodenek i długiego topu, niemalże przylegającym do ciała, za co natychmiast została aresztowana. W udzielanych przez nią wywiadach, przeczytać możemy o powodach takiego zachowania. Annette tłumaczyła, że zrobiła to, ponieważ nie jest w stanie pływać zakładając na siebie więcej ubrań, niż wiesza się na sznurze do bielizny. Następnego dnia w wielu gazetach na całym świecie przeczytać można było o tej jakże bulwersującej dla społeczeństwa sprawie.

Dzięki nagłośnieniu przez media tego zdarzenia, coraz więcej kobiet zaczęło się pokazywać na plażach w bardzo podobnych strojach. W latach 30 nastąpiła kolejna zmiana: zaczęto nosić kostiumy jednoczęściowe, bardzo podobne do tych, które nosimy dzisiaj, bez rękawków i nogawek, całkowicie przylegające do ciała, zrobione z elastycznych materiałów. Wkrótce potem modne stały się kostiumy dwuczęściowe, różniące się jednak stanowczo od tych, które na plażach widujemy dzisiaj. Strój taki składał się z zabudowanego stanika i dołu sięgającego ponad pępek. Widoczny był jedynie kilkucentymetrowy pasek ciała.

Początki bikini

Latem 1946 roku w Cannes francuski projektant Jacques Heim, przedstawił swoje najnowsze dzieło, Atom, dwuczęściowy kostium kąpielowy, który był bardziej odważny od swojego poprzednika. Kilka tygodni później, w Paryżu, Louis Reard pokazał światu swój strój bikini. Był on bardzo podobny do kostiumu Heima, odsłaniał pępek i plecy. Co ciekawe, do przedstawienia stroju niemal nie doszło, ponieważ Reard nie mógł znaleźć kobiety, która zgodziłaby się wystąpić w tak skąpym ubraniu. Ostatecznie zaangażowano Micheline Bernardini, tancerkę z klubu nocnego. Podobno przekonała ją dopiero, wysoka jak na tamte czasy, suma 50 000 dolarów. Strój został wprowadzony do masowej produkcji rok po jego przedstawieniu, jednak początkowo nie cieszył się dużą popularnością, a wiele miast zakazało jego używania. Społeczne przyzwolenie na noszenie tak skąpego stroju nastąpiło dopiero w latach 60, wraz z przemianami zachodzącymi szczególnie w amerykańskim społeczeństwie (rewolucja seksualna i ruch hipisowski).

Stroje kąpielowe dzisiaj

Dzisiejsze bikini, tak popularne na plażach całego świata, niewiele różni się od ówczesnego. Bardzo popularne, przez niektórych ciągle krytykowane, stały się również stringi, które niemalże całkowicie odkrywają kobiece pośladki. Do łask powróciły również stroje jednoczęściowe, wybierane przez kobiety niezbyt pewne swojej urody i kształtów. Modne stało się także opalanie topless, które jeszcze w latach 90. karane było aresztem lub grzywną.

Męski strój kąpielowy

Od niepamiętnych czasów mężczyźni kąpali się nago. Wiązało się to z ich wygodą, poza tym, przez długi czas kąpano się jedynie z bardzo prozaicznych powodów: żeby się umyć albo coś złowić.

Średniowiecze

Przełom nastąpił w religijnym średniowieczu, które zakazało kąpieli nago, ponieważ uważana była za grzeszną i niemoralną. Niewielka zmiana nadeszła pod koniec XVII wieku, kiedy to odsłonięcie ciała nie przystawało tylko wysoko urodzonym. Nie dotyczyło to jednak chłopów i żołnierzy, dla których, po ciężkim dniu, podczas którego kurz, pot i błoto były nieuniknione, orzeźwiająca kąpiel stawała się codziennością. Wraz z popularyzacją higieny i kąpielisk leczniczych, zaczęto zauważać potrzebę zakrywania ciała.

Pierwsze stroje kąpielowe

Pierwsze męskie stroje, wyglądały bardzo podobnie do kobiecych z początków XX wieku. Kostiumy były dwuczęściowe, składały się ze spodenek sięgających zazwyczaj kolan i bluzki zakrywającej częściowo szorty lub jednoczęściowe, również z krótkim rękawem i stosowną długością nogawek. Bardzo modnym wzorem były poziome, biało-czarne pasy. Z biegiem lat i zmianami w modzie, do strojów dołączano zamki, które miały umożliwić rozdzielenie obu części stroju. Do lat 30. za pokazanie nagiego torsu lub założenie zbyt krótkich spodenek można było trafić do więzienia, co zdarzało się nader często.

Od lat 30. do dzisiaj

Pod koniec lat 30. w Stanach Zjednoczonych na plaży, do kąpania, zaczęto nosić tylko krótkie spodenki, całkowicie odsłaniając tors. W Europie zmiana ta zaszło szybciej, bo kilka lat wcześniej. Czytając regulaminy np. polskich pływalni z tamtych lat, znaleźć można taki zapis: Mężczyznom wolno kąpać się publicznie tylko wtedy, gdy mają założone spodenki kąpielowe z nogawkami poniżej „trójkąta”, ściśle przylegające do ud. Ówczesne kąpielówki miały wyższy stan, a bardzo popularnym dodatkiem był pasek. Od tamtej pory niewiele się zmieniło: w Europie ciągle modne są kąpielówki, dzisiaj są one jednak bardziej obcisłe i krótsze. Nierzadko na plażach (np. w Hiszpanii, Argentynie) spotkać można mężczyzn noszących stringi. Co ciekawe, moda na kąpielówki nie przyjęła się w Stanach Zjednoczonych, gdzie zdecydowanie preferowane są szorty.

A Wy? Kąpiecie się w szortach czy kąpielówkach?

Zapisz

Zapisz

Inne wpisy z tej kategorii

portfel

Komentarze

  1. Warto dodać, że w starożytności kąpano się ze skąpym odzieniem w Grecji czy Rzymie gdzie było bardzo ciepło. Obszerne kostium nie są wynalazkiem średniowiecznym, a tym bardziej religijnym. To kwestia klimatu.
    Inną sprawą, że kraje protestanckie, m.in. właśnie USA, często przejawiały purytańskie podejście.
    Z tego co wiem w Polsce kobiety nie musiały być jak obficie ubrane.

  2. Ciekawy jestem jak wyglądało codzienne utrzymywanie higieny? W ubraniu się kąpano?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Żądło, czyli największy przekręt w dziejach

Film, Kultura / 

Stany Zjednoczone w pierwszej połowie dwudziestego wieku to kopalnia pomysłów dla filmowców. Fabułę można oprzeć na wielkim kryzysie albo opowiedzieć historię o rozkwicie jazzu. Przedwojenne USA może być także tylko pretekstem do pokazania pięknych samochodów i stylowo ubranych ludzi. Lata trzydzieste to też świetny okres dla wszelkiego rodzaju oszustów i kanciarzy, którzy żerując na naiwności ludzi, szybko się bogacili. „Żądło” George’a Hilla to właśnie jedna z  historii o naciągaczach i ich sprytnych sposobach na zdobycie pieniędzy. Jednak w tym przypadku większą sympatię budzą złodzieje niż ich ofiary.

Kanciarski los

Główny bohater – Johnie Hoker (Robert Redford) – jest kanciarzem. Wraz ze swoim przyjacielem Lutherem zarabiają na życie, oszukując ludzi. Pieniądze z akcji nie są zbyt duże, ale pozwalają przetrwać w ogarniętej kryzysem Ameryce. Pewnego dnia Johnie i Luther okradają kuriera mafii, a szef tejże wydaje na nich wyrok. Głównemu bohaterowi udaje się uciec przed zabójcami, ale jego przyjaciel zostaje znaleziony martwy pod swoim domem. Po tym zdarzeniu Johnie postanawia znaleźć Gondorfa (Paul Newman) – dawnego kompana Luthera – i zemścić się na człowieku, który odpowiedzialny jest za śmierć przyjaciela. Henry Gondorf to oszust, który ukrywa się przed policją i wydaje się, że lata jego świetności już przeminęły. Jest on jednak jedyną nadzieją Johniego na przeprowadzenie naprawdę wielkiej akcji i „puszczenia z torbami” Doyle’a Loonegana (Robert Shaw). Obaj oszuści zaczynają przygotowania do wielkiego skoku, ale najpierw muszą poradzić sobie ze skorumpowanym policjantem i płatnymi zabójcami polującymi na Henry’ego.

Największy skok w historii

Największym atutem „Żądła” jest przemyślana i świetnie skonstruowana fabuła. Intryga wprawdzie zawiązuje się na oczach widza, ale mimo to zwroty akcji wiążą się z niemałym zaskoczeniem. Oglądamy historię o najlepszych kanciarzach w USA, którzy szykują największy numer w historii – takie zagęszczenie sztuczek i oszustw powinno chociaż trochę uodpornić widza na tego typu niespodzianki. Nic z tego, jesteśmy ciągle nabierani nie mniej niż główny antagonista. Widać, że twórcy przyłożyli się nie tylko do fabuły, ale dopracowali każdy szczegół. W filmie ciężko znaleźć jakieś błędy czy nieścisłości, a o to przy tego typu historii nie trudno. „Żądło” podobało się nie tylko publiczności, ale także krytykom filmowym, czego efektem jest przyznanie mu aż siedmiu oscarowych statuetek, w tym tej najważniejszej – za najlepszy film.

Klimat lat 30.

Podczas oglądania „Żądła” trudno uwierzyć, że film został stworzony w 1971 roku. Scenografia, muzyka czy stroje – wszystko to idealnie oddaje klimat przedwojennych Stanów Zjednoczonych. Jednak George Hill nie poprzestał tylko na tym, poszedł o krok dalej, jeszcze bardziej odwołując się do czasów Wielkiego Kryzysu. „Żądło” od strony formalnej czerpie z kinematografii lat trzydziestych, dobrym przykładem są tu przejścia między scenami w formie chmurek czy kółek. Najbardziej widoczny jest jednak podział filmu na sześć rozdziałów, początek każdego sygnalizowany jest planszą z nazwą danej części i ręcznie wykonanym rysunkiem. Wszystkie te smaczki, na pozór niewiele znaczące, sprawiają, że „Żądło” może oszukać mniej obeznanego widza i przekonać go, że ma do czynienia z dziełem z przed osiemdziesięciu lat.

Żądło czaruje do dzisiaj

„Żądło” to jeden z najlepszych filmów opowiadających o oszustach. Film jest pozornie prosty, jednak dzięki temu, że został dopracowany w każdym szczególe, jest prawdziwym majstersztykiem. Świetna gra Redforda i Newmana to kolejne atuty, jednak aktorom o takiej renomie ciężko pozytywnie zaskoczyć widzów. Zresztą tempo akcji i fakt, że fabuła wymaga ciągłej uwagi sprawia, że w „Żądle” aktorstwo staje się sprawą drugorzędną – najważniejsze, że nie przeszkadza. Za minus można uznać słabo zarysowane tło społeczno-historyczne, w końcu akcja dzieje się w czasie wielkiego kryzysu, a w filmie zostało to niemalże całkowicie pominięte. Najważniejsza jednak w „Żądle” jest akcja, a tej w filmie nie brakuje. Jednym słowem – klasyk, który potrafi nie tylko zaskoczyć, ale też zaczarować.

Autor: Mateusz Stachura

Zapisz

portfel

Komentarze

  1. To jeden z moich ulubionych filmów. Nie znalazłem w nim absolutnie niczego, co uznałbym za wadę. Równie często wracam chyba tylko do takich perełek jak „Prawo Bronxu” i „Cotton Club”. No i może do „Nieoczekiwanej zmiany miejsc” z Eddie’m Murphy’m. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top