Ikony świata win: Rioja

Alkohol, Dla Ciała / 

Z blisko siedemdziesięciu hiszpańskich apelacji winiarskich tylko dwie mogą poszczycić się najwyższym statusem apelacyjnym – DOC. Jedną z nich jest maleńki Priorat, drugą zaś Rioja – miejsce, w którym od wieków powstają najpopularniejsze na świecie hiszpańskie wina. Winnice zlokalizowane w pobliżu Logrono i Calahorra, wiekiem sięgają czasów rzymskich, a tutejsze wina przez stulecia rozsławiali pielgrzymi wędrujący do Santiago de Compostela. Rioja dzieli się na trzy strefy: zachodnią, najbardziej klasyczną – Rioja Alta; baskijską – Rioja Alavesa i wschodnią – Rioja Baja.

unnamed (6)

Choć to zaskakujące, w popularyzacji hiszpańskich win z Rioji wielką rolę odegrała … Francja. Pod koniec XIX wieku, francuskie winnice pustoszone były przez szkodnika winorośli – filokserę, który bardzo mocno zachwiał ówczesnym rynkiem winiarskim w Europie. W obliczu  deficytu win z francuskiego Bordeaux, na rynku powstał duży popyt na jakiś zamiennik. Odpowiedzią na tę potrzebę były właśnie trunki z regionu Rioja. Niestety region ten również nie ustrzegł się przed destrukcyjnym wpływem filoksery, która w 1901 roku dotarła także i tam i do lat 70 uprzykrzała życie winiarzom. Od swoich francuskich kolegów, Hiszpanie przejęli także wiedzę na temat przechowywania wina w dębowych beczkach.

Ważną osobistością związaną z rozwojem tamtejszego rynku winiarskiego, był adiutant księcia Baldoromero Espartero, regenta Hiszpanii – pułkownik Luciano de Murrieta, który w latach czterdziestych XIX wieku, studiował w Bordeaux i Londynie zajmując się możliwością modernizacji produkcji wina z regionu Rioja oraz jego ekspansji na rynki angielskie. Murrieta wprowadził wykorzystywanie dużych beczek do tłoczenia i fermentacji owoców, zamiast tradycyjnie stosowanych płytkich kamiennych kadzi, w których grona były zgniatane stopami. To on przywrócił metodę starzenia wina w dębowych beczkach. To właśnie przez to wymowne aromaty dębu, połączone z soczystą owocowością, stały się kwintesencją stylu Rioja.

unnamed (7)

W regionie tym, do produkcji win dopuszcza się siedem szczepów winogron. Głównym z nich jest Tempranillo, który w przypadku klasycznej Rioji stanowi powyżej 70% kupażu (mieszanki). Winogrona te nadają winu soczystą owocowość oraz świeżość. Istotnymi szczepami wchodzącymi w skład kupażu są także Garnacha, Graciano i Mazuelo. Zdecydowana większość czerwonych win dojrzewa w nowych beczkach z dębu amerykańskiego, które nadają trunkom ujmujących aromatów wanilii, kokosu i słodkich przypraw. Czerwone wina począwszy od młodych, na wskroś owocowych, po dojrzałe, długo dojrzewające w beczkach, podzielić można na kilka typów. Zazwyczaj możemy spotkać się z ich opisami, widniejącymi na etykietach czerwonych win, np.:

joven – oznacza młode wino, nie mające kontaktu z dębową beczką. Doskonale oddaje świeży charakter szczepu winogron Tempranillo i należy je spożyć w przeciągu dwóch lat od daty produkcji. Młoda Rioja bardzo dobrze komponuje się z lekkimi daniami. Idealnie smakuje także pita bez posiłku;

crianza –  wino, które spędziło co najmniej rok w dębie i 18 miesięcy w butelce. Często są to wina w świetnej relacji ceny do jakości, są idealne do codziennej konsumpcji. Pasują do trochę solidniejszych dań, ale także pite sauté sprawią wiele przyjemności;

reserva – wino, które spędziło co najmniej 12 miesięcy (najczęściej 18) w dębie i 24 miesiące w butelce. Struktura wina jest już bardzo solidna. Aromaty i smaki przechodzą od kuszącej owocowości, do niuansów kokosów, mlecznej czekolady i przypraw;

1200x500kieliszkipopr

gran reserva – powstaje zazwyczaj tylko w najlepszych rocznikach.  Jest to wino, które spędziło co najmniej 24 miesiące w beczce i dojrzewało w sumie 5 lat. Tak długi kontakt z drewnem sprawia, że wino staje się bardziej taniczne, ale zarazem krągłe i jedwabiste. Niuanse beczkowe są bardzo intensywne i nierzadko dominujące. Aromaty wanilii, kokosu i świeżo wyprawionej skóry, doskonale komponują się z równie intensywnymi potrawami. Solidna struktura sprawia, że wino idealnie nadaje się do dłuższego dojrzewania. Najlepsze wydania mogą leżakować nawet kilka dekad.

unnamed (8)

Wina z regionu Rioja są eleganckie, oryginalne i mają niepowtarzalny charakter. Stało się to możliwie dzięki wyjątkowym odmianom winorośli, sztuce ich uprawy i kunsztowi producentów, który doskonalono przez lata. Tradycyjną praktyką stosowaną przez twórców, jest mieszanie odmian winogron i win z różnych winnic i miasteczek, co powoduje, że finalny produkt staje się unikatowy i najwyższej próby. Jest to niewątpliwie najbardziej znany rodzaj Rioja, choć producenci coraz częściej oferują bogaty wachlarz stylów win, które mają podkreślić indywidualny charakter danego szczepu winogron oraz konkretnej winnicy

wino4_31.07 (2)

Tempranillo jako główny składnik czerwonych win z Rioja, charakteryzuje się bardzo wyważonym poziomem tanin, zawartością alkoholu, koloru i kwasowości. Lekka struktura młodych i owocowych win z wiekiem staje się bardziej krągła, aksamitna i elegancka. Te cechy sprawiają, że Rioja jest winem bardzo wszechstronnym i doskonale nadaje się do łączenia z różnorodnymi potrawami. Jej uniwersalność oraz to, że jest “łatwa w piciu” tłumaczy jej wielką  popularność.

O Autorze:

MaurycyMichalak
Maurycy Michalak – pasjonat win i mocnych alkoholi. Wieloletnie doświadczenie w branży alkoholowej zdobywał w całej Europie. Posiada trzeci poziom certyfikatu WSET (Wine & Spirit Education Trust). Na co dzień odpowiedzialny jest za dobór portfolio win w sklepie Miler Spirits & Style.

Komentarze

  1. Poprosze o wyjasnienie terminologii uzytej w artykule. Czym sa apelacje winiarskie, status apelacyjny oraz DOC?

    1. Apelacja − ograniczony obszar, na którym uprawia się winorośl na wino określonego rodzaju. W wielu państwach stawiane są dodatkowe wymagania, by wino mogło być oznaczone nazwą apelacji, dotyczące m.in. używanych szczepów winorośli, sposobu uprawy, przetwarzania winogron i procesu produkcji wina, choć np. amerykańskie apelacje AVA ograniczają się jedynie do miejsca pochodzenia winogron

      Na terenie Unii Europejskiej system apelacji wpisuje się w regulacje dotyczące Chronionej Nazwy Pochodzenia.

      Różne kraje winiarskie używają różnych systemów klasyfikacji:

      Austria: Districtus Austriae Controllatus
      Francja: Appellation d’origine contrôlée
      Hiszpania: Denominación de Origen
      Portugalia: Denominação de Origem Controlada
      Urugwaj: Vino de calidad preferente
      Włochy: Denominazione di origine controllata DOC

      Jeżeli wino ma status apelacyjny to znaczy, że spełniło wszytskie wymogi apelacji.
      Pozdrawiamy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Ferrari 250 GTO – włoski diabeł

Hobby, Motoryzacja / 

Ferrari GTO 250, to niezwykłe auto, szybkie, piękne, początkowo niedocenione. Po wielu latach zapomnienia wróciło do łask, by stać się ikoną motoryzacji, która na stałe zapisała się na kartach samochodowej historii. Krótka, ale i odrobinę tajemnicza opowieść o nim, jest interesującą podróżą, o włosko brzmiącej nazwie: „Gran Turismo Omologato”.

Produkowane w latach 1962-64 „homologowane GT” (tak brzmi polskie rozwinięcie skrótu GTO), było zwieńczeniem serii 250, która powstała w 1952 roku. Już od samego początku tworzenia prototypu można było wyczuć aurę niezwykłości tego auta. Powstawało ono inaczej niż pozostałe samochody z początku lat 60., bowiem projektowane było w ścisłej tajemnicy, w tunelu aerodynamicznym, pod okiem samego Enzo Ferrari.

Pomysł auta od początku był prosty. Samochód miał łączyć wspaniałe osiągi, z równie wspaniałym wyglądem, 250 GTO miało wygrywać najbardziej prestiżowe wyścigi FIA oraz pozwalać swoim właścicielom… podwozić dzieci do szkoły, czy pojechać na zakupy. Jak się potem okazało wszystkie te funkcje spełniało wyśmienicie, dosłownie niszcząc swoją konkurencję w LeMans, Tour de France czy 1000 kilometrowym wyścigu na słynnym „Zielonym Piekle” – Nuerburgring.

Nazwę “250” model czerpie z używanego w tamtym czasie przez Ferrari sposobu oznaczania swoich aut, nawiązującej do pojemności każdego cylindra w centymetrach sześciennych. W wypadku GTO cylindrów było aż 12, ustawionych pod kątem 60 stopni w układzie widlastym. Szybka matematyka pozwala więc ustalić, że owy silnik miał 3 litry pojemności. Legitymujący się mocą aż 300 koni (pamiętajmy, że mowa o 1962 roku) motor wyposażony był w dwa wałki rozrządu na cylinder, suchą miskę olejową oraz sześć gaźników Weber.

Wspomniane 300 KM w połączeniu z wagą poniżej 900 kg i niezwykle aerodynamiczną karoserią, zapewniało piorunujące jak na tamte czasy osiągi. Tylko 5,9 sekundy do „setki” i maksymalnie aż 280 km/h. Te liczby na początku lat 60. robiły wrażenie, równe temu jakie w 2005 roku wzbudził swoimi osiągami Bugatti Veyron. Niską wagę samochodu udało się osiągnąć poprzez aluminiową karoserię oraz ograniczenie do minimum wyposażenia auta (brak wygłuszeń, czy plastikowa tylna szyba). Miało być spartańsko, z charakterem, szybko ale i luksusowo (bo to Ferrari) – i tak właśnie było.

Do wyścigowych sukcesów „In Mostro” przyczyniło się między innymi jego prowadzenie, a także lekkość auta i 2,4 metrowy rozstaw osi. Spowodowało to, że 250 prowadziła się znakomicie, mimo braku niezależnego zawieszenia tylnej osi. Początkowo auto miało mieć bowiem niezależne zawieszenie każdego koła, niestety finalnie tylko z przodu znalazło ono zastosowanie (McPerson, dwuramienne wahacze i stabilizator). Z tyłu zainstalowano sztywną oś na resorach piórowych. GTO również znakomicie wytracało prędkość. To zasługa wyposażenia obu osi w hamulce tarczowe, a z tyłu dodatkowo zainstalowano skuteczny “ręczny”.

250 GTO wyprodukowano w ilości zaledwie 33 lub 36 sztuk – Ferrari nie podaje oficjalnej liczby, stąd rozbieżność. Przez dwa lata produkcji, od 1962, sukcesywnie wprowadzano w aucie nieznaczne modyfikacje mechaniczne oraz wizualne. Największy lifting przypadł na rok 1964, a dokładniej na trzy ostatnie sztuki GTO, które otrzymały nadwozie zaprojektowane przez Pininfarine. Auta te oznaczano jako „GTO’64” lub „Series II”. Obecnie jednak, najbardziej cenione wśród kolekcjonerów są pierwsze wersje 250 z lat 1962 – 63, wyposażone chociażby w charakterystyczne wloty na masce w kształcie litery D (które można było zakryć), boczne „skrzela” i garb na masce, którego wprowadzenie zostało wymuszone usytuowaniem trąbek, przez które gaźniki zasysały powietrze.

Warto podkreślić, że 250 GTO to obecnie najdroższy samochód na świecie. Rekord padł w zeszłym roku, kiedy to na jednej z aukcji, Ferrari zostało sprzedane przez kolekcjonera Paula Pappalardo, prawdopodobnie za 52 miliony dolarów! Niestety żadna ze stron transakcji oficjalnie nie potwierdziła tych informacji, a nabywca auta pozostał anonimowy. Cena szokująca, ale jak najbardziej realna, bowiem poprzedni rekord wynosił 35 milionów dolarów – za tyle w 2013 roku sprzedano GTO należące do sir Stirling’a Moss’a.

Na co zwrócić uwagę kupując koszulę?

Z przyjemnością zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu o koszulach Miler Luxury Shirts, który powstał z wykorzystaniem najnowszych technologi pozwalających na rejestrowanie 500 klatek na sekundę. Film został nakręcony przez operatora jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce, a głos podłożył jeden z najlepszych polskich lektorów. Zamiast pustych słów ukazaliśmy proces produkcji naszych koszul od kuchni. Każdy może teraz zajrzeć do profesjonalnej szwalni i zobaczyć jak powstają najwyższej klasy koszule

Co ciekawe, jeszcze w latach 70. GTO kosztowało około 7 tys. dolarów (nowe w 1962 roku kosztowało 20 tys.), a na tyłach zakładów Ferrari zalegało kilka niechcianych przez nikogo, używanych egzemplarzy.

Skąd więc obecnie takie ceny GTO?  jest bowiem jak wino, im starsza tym lepsza i droższa. Im dalej zachodzą przekształcenia technologiczne, tym bardziej ludzie dostrzegają piękno i kunszt aut XX wieku, które pozwalają na choćby chwilową ucieczkę z określanej mianem plastikowej, współczesnej motoryzacji. O niezwykłości i ponadczasowości auta, najlepiej świadczy jego uniwersalność, a także to, że świetnie sprawdza się zarówno na torze, jak i w codziennej podróży do sklepu czy do pracy.

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Patrzysz uważnie? Prestiż

Film, Kultura / 

Duet reżysersko-aktorski Nolan-Bale jednoznacznie kojarzy się z nową trylogią Batmana. Jakby na to nie spojrzeć, filmy o superbohaterze w przebraniu nietoperza dzięki Nolanowi stały się światowymi hitami, a sam Batman ujawnił swoją drugą, mroczną twarz. Jednak seria o multimilionerze w przebraniu to nie jedyne filmy na wysokim poziomie w dorobku Nolana. Nie są też jedynymi, w których reżyser powierzył główną role Christanowi Bale’owi. W 2006 roku powstał „Prestiż” i trzeba przyznać, że współpraca obu panów po raz kolejny przyniosła bardzo satysfakcjonujące efekty.

Konkurencja iluzjonistów

„Prestiż” to historia rywalizacji dwóch iluzjonistów w XIX-wiecznej Anglii. Alfred Borden (Christian Bale) i Robert Angier (Hugh Jackman) niegdyś pracowali razem jako pomocnicy magika, jednak nieszczęśliwy wypadek podczas występu sprawił, że ich drogi się rozeszły. Obaj postanawiają kontynuować karierę jako iluzjoniści i prezentować sztuczki magiczne na własną rękę, w efekcie czego muszą rywalizować o uznanie publiczności. Ich współzawodnictwa w żadnym razie nie można nazwać czystym czy bezpiecznym, a chęć prześcignięcia rywala zmienia się w manię, z której trudno się uwolnić. Angier i Borden są tak zajęci doskonaleniem swoich iluzji, a zarazem przeszkadzaniem konkurentowi, że nie widzą jak ten szaleńczy pęd odbija się na ich najbliższych. Koniec końców prowadzi to do pasma tragedii.

Wszystko jest iluzją

„Prestiż” podejmuje fascynujący temat iluzjonistów i ich warsztatu pracy, a już sama obietnica, że obraz zdradzi nam kilka pilnie strzeżonych tajemnic, zachęca do obejrzenia filmu. I faktycznie mamy okazję widzieć, jak magicy przygotowują się do występu i na czym polega cały trik. Jednak szybko na pierwszy plan wychodzi motyw obsesyjnej rywalizacji dwóch bohaterów. To właśnie gra psychologiczna, jaką prowadzą, staje się bardziej pociągająca niż nawet najbardziej misternie przygotowana sztuczka. Budując dwie główne postacie, Nolan oparł je na kontraście – Borden jest bardzo utalentowanym iluzjonistą, ale nie potrafi przedstawiać trików w odpowiednio atrakcyjny sposób, za to Angier świetnie radzi sobie na scenie, ale jego sztuczki są dosyć banalne. Reżyser w mistrzowski sposób buduje napięcie między bohaterami, a ciekawa struktura filmu – ciąg wielopoziomowych retrospekcji – dopełnia dzieła. Atmosfera „Prestiżu” jest ciężka, a zwroty akcji co chwilę burzą pewność widza co do zakończenia.

Aktorski pojedynek

O ile Bale ma na swoim koncie kilka naprawdę dobry ról, tak Jackman znany jest głównie jako odtwórca postaci jednego z X-Men – Wolverine’a. Dobrze się stało, że Nolan postanowił dać mu szanse w nieco innej stylistyce. Jackman w roli Roberta Angiera może nie jest wybitny, ale na pewno niezły. Bale’owi również ciężko coś zarzucić, mimo że nie jest to najlepsza rola w jego karierze. Trzeba przyznać, że budując tak skomplikowane postacie, reżyser nie ułatwił pracy aktorom – wywiązali się oni w pełni ze swoich zadań, ale brakowało im „błysku”. Za to strzałem w dziesiątkę było obsadzenie Michaela Caine’a w drugoplanowej roli inżyniera spektaklu oraz Davida Bowie jako Teslę – na ich grę patrzy się z olbrzymią przyjemnością.

„Prestiż” to przede wszystkim opowieść o postępującym szaleństwie, które wyniszcza nie tylko bohaterów, ale też wszystko dookoła. Całość została opowiedziana w szalenie ciekawy sposób, po części dzięki nastrojowi, jaki udało się zbudować Nolanowi, a po części dzięki temu gdzie została osadzona historia. Wszak magia ciągle fascynuje i to nie tylko małych, ale i dużych. Prawdziwa magia to jednak zakończenie filmu. Oglądaliście uważnie?

Zapisz

Zapisz

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top