Iluzja 2 – nabierzesz się ponownie?

Film, Kultura / 

Iluzja 2 – Magia fascynuje dużych i małych. Nieważne, jak bardzo byśmy się bronili i jak racjonalnie próbowalibyśmy tłumaczyć sobie triki wykonywane przez sztukmistrzów, ciekawość i tak bierze górę. Widać to np. na rynkach miast, gdzie magicy prezentujący swoje sztuczki gromadzą olbrzymie audytorium. Ową tezę potwierdza także oglądalność programów telewizyjnych, w których iluzjoniści „oszukują” miliony widzów zebranych przed ekranem. Pamiętacie Potteromanię? Po wielkim sukcesie książki kina pękały w szwach! Ścieżkę magii wybrali także twórcy Iluzji, której druga część miała premierę 8 lipca.

Iluzja 2 jest sequelem filmu z 2013 roku, który nie był może arcydziełem, ale zebrał całkiem niezłe opinie. Co ważniejsze (przynajmniej dla producentów) Iluzja przyniosła spory zysk, a jej zakończenie pozwalało na napisanie logicznej kontynuacji. Mimo wszystko, w temat, który został już mocno przepracowany, trudno tchnąć nowe życie. W przypadku sequela Iluzji próbował to zrobić reżyser Jon M. Chu.

Po wykonaniu finałowego skoku z pierwszej części, członkowie grupy nazwani Jeźdźcami musieli ukryć się przed policją. Przywódca grupy i agent FBI w jednym, Dylan Rhodes (Mark Ruffalo), nieustannie mylił tropy organów ścigania, tak by reszta grupy mogła pozostać w ukryciu i czekać na rozkazy od tajemniczej organizacji Oko. Najbardziej niezadowolony z sytuacji jest Daniel Atlas (Jesse Eisenberg), którego wybujałego ego nie pozwala pozostawać bez zachwytów publiczności aż tak długo.

Osią fabuły jest nowa misja, która pozwoli grupie się wykazać i ponownie ściągnąć na siebie wzrok całego świata. Ma ona polegać na skompromitowaniu potentata technologii mobilnych, który za pomocą nowego urządzenia chce wykradać prywatne dane użytkowników. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, gdy w sztuczkę Jeźdźców miesza się… inny magik.

Przeciwnik okazuje się dysponować potężną magią, kiedy czwórka bohaterów po ucieczce z konferencji ląduje w restauracji w Chinach,a nie we wcześniej przygotowanej ciężarówce.To jednak nie koniec niespodzianek: na miejscu czeka na nich brat bliźniak jednego z Jeźdźców, Merritta McKinney’a (Woody Harrelson). Bohaterowie szybko też poznają, kto stoi za całym przedsięwzięciem i kto zorganizował ich porwanie.

Jeźdźcy dostają „ofertę nie do odrzucenia” – muszą ukraść chip, który pozwoli włamać się do każdego komputera na świecie. Chociaż wcześniej działali wyłącznie dla dobra społecznego teraz mają pracować dla bandyty, który chce mieć niebezpieczną technologię tylko dla siebie. Co zrobią, żeby wyjść z tej sytuacji bez szwanku, a do tego nie pozwolić by chip dostał się w ręce niepowołanych osób? Uwierzcie, że sztuczek będzie wiele!

Fabuła na pierwszy rzut oka może się wydawać nieco skomplikowana i o ile sama w sobie nie sprawia większych trudności, tempo filmu, nagromadzenie wątków i zwrotów akcji może przeszkadzać w zrozumieniu niuansów scenariusza. Wartką akcję i brak przestojów można zaliczyć do plusów filmu, jednak mają one jeszcze jedną funkcję – ich zadaniem jest maskowanie dziur w scenariuszu. Nawet jak na film o magii, absurdalnych rozwiązań jest tu za dużo.

Twórcy postawili na spektakularne widowisko, zapominając przy tym o realizmie i spójności, a te elementy są szczególnie ważne filmach o magii. Widza można oszukiwać, ale trzeba to robić w sposób, który przynajmniej wydaje się prawdopodobny. W Iluzji 2 większość nieścisłości tłumaczy się za pomocą wszechmocnej hipnozy, która jest wykorzystywana nagminnie. Drugą kwestią jest fakt, że sztuczki oparte są głownie na komputerowych efektach specjalnych, co odbiera filmowi wiele czaru.

Na plus na pewno można zaliczyć aktorstwo. W filmie zobaczymy zarówno aktorów znanych z poprzedniej części, jak i nowe twarze: Lizzy Caplan i Daniela Radcliffe’a. Caplan należy pochwalić za rolę utalentowanej, ale i rozgadanej młodej iluzjonistki, chociaż jej bohaterka może czasem irytować. Jest to raczej wina scenarzystów, którzy dosyć schematycznie zarysowali postacie, jednak można na to przymknąć oko. Radcliffe wypada natomiast wyśmienicie, a sceny, w których występuje w duecie z Michelem Cainem, należą do najmocniejszych partii filmu.

Pomimo świetnej obsady, Iluzja 2 jest bardzo przeciętną produkcją. Brakuje jej głębszego wniknięcia w temat iluzjonistów, który tutaj jest tylko pretekstem do tworzenia widowiskowych scen, a nie tak jak w przypadku np. Prestiżu punktem centralnym, wokół którego buduje się fascynującą historię. Drażni też tłumaczenie każdej, nawet najprostszej sztuczki – wszak w świecie iluzji chodzi oto, by metoda pozostała tajemnicą.

Wielu osobom Iluzja 2 przypadnie do gustu, a potraktowanie magii po „amerykańsku” nie będzie problemem. Uproszczenia w toku akcji też mogą umknąć, lecz mimo wszystko filmowi daleko do klasyków gatunku. Jednak, jeśli podobała Ci się pierwsza część, to druga również powinna przypaść Ci do gustu. Analogicznie, jeżeli nie zachwyciła Cię produkcja z przed trzech lat, Iluzja 2 raczej nie zmieni Twojego zdania o serii.

Nasza ocena:

ocena 3

Autor: Mateusz Stachura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Jak wybrać odpowiedni zegarek.

Hobby, Technologia / 

Wybór odpowiedniego czasomierza w zależności od okazji jest równie istotny jak dopasowanie reszty stroju. Być może niektórym osobom wyda się to dziwne, jednak istnieje kilka zasad, którymi powinniśmy się kierować podczas zakupu oraz użytkowania zegarków.

Podstawowym pytaniem, na które musimy sobie odpowiedzieć, jest: czego oczekujemy od czasomierza? Nie będziemy tutaj jednak poruszać kwestii związanych z mechaniką i działaniem zegarka innych niż ta, która dzieli poszczególne modele na te zasilane energią elektryczną i te napędzane energią gromadzoną w sprężynie napędowej zegarka. Ta pierwsza grupa to zegarki tzw. „kwarcowe”, natomiast drugą potocznie określa się mianem zegarków mechanicznych. Dlaczego w ogóle wspominam tutaj o sposobie napędzania czasomierza? Otóż, jeżeli na co dzień ubieramy się casualowo, a garnitur zakładamy tylko „od święta”, to być może dobrym rozwiązaniem będzie zakup eleganckiego czasomierza, który będzie napędzany właśnie energią elektryczną. Dzięki temu nie będziemy musieli się przejmować poprawnością wskazań, bądź każdorazowym regulowaniem godziny (a często też daty), gdy przyjdzie nam ten zegarek założyć. To rozwiązanie doskonale sprawdzi się też w innym wypadku. Jeżeli na co dzień zobligowani jesteśmy do noszenia formalnego stroju i poszukujemy zegarka „weekendowego” bądź takiego, którego funkcje przydadzą nam się podczas uprawiania sportów, to również zegarek „kwarcowy” będzie najlepszym wyborem.

Niemniej wróćmy do meritum. Istnieje wiele zasad doboru czasomierza do danego rodzaju stroju:

Zegarek do stroju formalnego

W tej kategorii ubioru zasady są najbardziej restrykcyjne. Za czasomierze odpowiednie do noszenia ze strojem formalnym uznaje się zegarki o prostych kształtach koperty oraz o minimalistycznym designie cyferblatu. Najczęściej zegarki te posiadają zestaw wskazań ograniczony do aktualnej godziny. Dopuszczalny jest również datownik, jednak stoper czy tachometr nie powinny znaleźć się w takim czasomierzu. Rozmiary zegarków eleganckich oparły się aktualnym trendom i średnica ich koperty zwykle ma rozmiar między 36 a 40/42mm (przy czym wartość 42mm to już gabaryt sporadycznie widywany). Duża średnica zegarka nie jest wymagana ze względu na powszechnie występujące połączenie wąskiego pierścienia lunety (czyli pierścienia okalającego tarczę, w którym często zamontowane jest szkło chroniące cyferblat) oraz sporej przestrzeni na cyferblacie. Takie zestawienie powoduje optyczne powiększenie zegarka (zwłaszcza w przypadku modeli z jasną kolorystyką tarczy). Czasomierz nie powinien być też zbyt duży, bo zegarki o sporej średnicy wyglądają niezbyt dobrze, jeżeli nie posiadamy nadgarstka o naprawdę sporym obwodzie. Modele takie często posiadają smukłe i niezbyt masywne w formie uszy – w tym przypadku ich kształt schodzi zwykle na dalszy plan, gdyż nie powinny one zbyt mocno zaznaczać swojej obecności. Jeżeli już przy formie jesteśmy, to czasomierze te najczęściej charakteryzują się również niewielką wysokością (czy też „grubością”). Jest to podyktowane wymogiem odpowiednio łatwego mieszczenia się zegarka pod mankietem koszuli. Czasomierz, który zahacza o mankiet lub wręcz się pod nim nie mieści, nie jest postrzegany jako elegancki. Za kanon uznaje się noszenie eleganckich zegarków na pasku, którego kolor powinien odpowiadać kolorowi butów – wynika z tego, że modele na bransolecie nie wchodzą w grę! Jeżeli mamy koszulę na spinki, cyferblat powinien korespondować z kolorystyką tego dodatku.

Osobną kategorią zegarków dedykowanych do eleganckiego ubioru są tzw. zegarki kieszonkowe. Z pewnością kojarzą się nam one ze starymi filmami, kiedy to nosiło się je w specjalnej kieszonce. Bywały także mocowane do stroju za pomocą łańcuszka zwanego „dewizką”. Zasady klasycznej męskiej elegancji mówią, że jeżeli zakładamy frak, to jedynym zegarkiem, który do niego pasuje jest właśnie ten na łańcuszku. Obecnie zegarki tego typu pomału wracają do łask i z roku na rok coraz więcej producentów decyduje się na przywrócenie ich do swojej oferty.

Zegarek do stroju smart-casualowego

Obecnie wiele osób chodzi do pracy w stroju smart-casualowym, który łączy pewne elementy formalne z materiałami, kolorami oraz rozwiązaniami stroju o znacznie luźniejszym charakterze. Ubrania w takim stylu pozwalają na dużo większą dowolność – w tym wypadku można nosić te same zegarki, co w przypadku stroju formalnego, jednak bez problemu możemy zastosować także czasomierz zawieszony na bransolecie. Nawet jeżeli dany model będzie wyposażony w stoper bądź inną dodatkową funkcję, wciąż będzie on pasował do naszego stroju. Co więcej – nie jesteśmy zobligowani do poruszania się w tak ograniczonej palecie kolorów, jak w przypadku zegarków eleganckich. Wiele osób stosuje także modele będące tzw. „diverami”, czyli zegarkami dedykowanymi do nurkowania. Często posiadają one kolorowe elementy, takie jak wkładki pierścienia lunety. Jeżeli tylko odpowiednio dobierzemy kolory naszego zegarka do reszty stroju, to wciąż cała kompozycja będzie wyglądała dobrze, a zegarek stanie się stylowym uzupełnieniem stroju.

Zegarek do stroju sportowego

W tej kategorii panuje pełna dowolność, chociaż uważam, że założenie eleganckiego zegarka do spodni z krótkimi nogawkami oraz np. sandałów jest kompletną pomyłką stylizacyjną. Szczerze mówiąc, szybciej widziałbym w tym miejscu nawet sporej wielkości czasomierz, którego koperta wykonana jest z tworzyw sztucznych, które będą nam gwarantowały odpowiednią odporność na zarysowania. W tej kategorii może być istotny nie tyle design, co odporność na wstrząsy, zegarki mechaniczne są pod tym względem dosyć wrażliwe. Często lepszym pomysłem na zegarek, który chcemy wykorzystywać na plaży lub podczas jazdy na rowerze, jest zainwestowanie w czasomierz dedykowany do uprawiania sportów, aniżeli w drogi i mniej wytrzymały zegarek mechaniczny. W tej kategorii nie obowiązują także maksymalne gabaryty, jakie może mieć koperta. Obecnie właściwie normą jest produkowanie zegarków o sportowym designie o średnicach 45-46mm.

W zależności od stylu, w czasomierzach często występują następujące funkcje:

Tourbillon

Komplikacja mechanizmu zwana inaczej obiegowym wychwytem. Ma ona za zadanie niwelować wpływ niekorzystnych czynników (takich jak chociażby grawitacja) na dokładność pracy mechanizmu zegarka. Zróżnicowane ustawienie pracujących elementów względem wektorów sił powoduje, że odchyły w pracy mechanizmu powodowane przez te siły ulegają kompensacji. Ma to przekładać się na wysoką precyzję wskazania bieżącego czasu. Tourbillon najczęściej można spotkać w zegarkach o eleganckiej bądź bardzo awangardowej stylistyce. W obu przypadkach są to czasomierze o bardzo wysokich cenach (sięgających kilkuset tysięcy złotych). Cena jest odzwierciedleniem stopnia skomplikowania mechanizmu oraz pracy jaką trzeba poświęcić na jego stworzenie. Zegarki z obiegowym wychwytem to zdecydowanie domena producentów o uznanej pozycji w świecie zegarmistrzostwa.

Wskazanie faz księżyca

Funkcja odpowiadająca za wskazanie faz księżyca jest uznawana przez wiele osób za jedną z najmniej przydatnych funkcji, jaką można wprowadzić do zegarka. Dlaczego jednak w ostatnim czasie zyskała taką popularność? Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Często w tę właśnie funkcje wyposaża się zegarki, którym jest ona całkowicie zbędna. Sprawia to, że wskazanie faz księżyca wydaje się niejako upchnięte w czasomierzu na siłę. Mowa przede wszystkim o eleganckich zegarkach – tzw. „garniturowcach”. Z racji swojego przeznaczenia, czasomierze te mają cechować się minimalizmem, trudno więc znaleźć uzasadnienie dla tej funkcji – z pewnością niewiele osób jest w stanie w pełni wykorzystać jej potencjał. Najbardziej oczywistym zastosowaniem jest odczytywanie faz księżyca pod kątem pływów morskich. Będzie to z pewnością istotna wiedza dla osób pracujących na morzu lub wędkarzy.

Tachometr

Tachometr zwykle idzie w parze z funkcją stopera. Zdecydowanie najczęściej spotykanym rozwiązaniem jest umieszczenie skali tachometrycznej na pierścieniu lunety. Pozwala ona na dokonywanie kilku rodzajów pomiarów, z których najpopularniejszym jest wskazanie prędkości poruszającego się obiektu. Jeżeli po uruchomieniu stopera obiekt pokona drogę jednego kilometra, to po zatrzymaniu wskazówki centralnego sekundnika będziemy mogli odczytać prędkość, z jaką wspomniany obiekt się poruszał. Analogicznych pomiarów możemy dokonywać dla dystansów krótszych niż jeden kilometr – w takim wypadku dzielimy wartość odczytaną z podziałki przez odpowiednią część pełnego dystansu, dla którego podziałka jest skalibrowana. Dla np.: 200m będzie to 5 (1/5 z 1000m) a dla 500m będzie to 1/2 (5/10 z 1000m).

Pulsometr

Pulsometr działa na podobnej zasadzie co tachometr, lecz zamiast odmierzania dystansu, oblicza ilość uderzeń serca (na przykład zgodnie z zasadami wyniesionymi z kursów pierwszej pomocy), dla której dana skala jest skalibrowana. Najczęściej jest to wartość 15 uderzeń. W momencie odliczenia ostatniego uderzenia zatrzymujemy stoper, po czym ze skali odczytujemy odpowiedni puls (ilość uderzeń serca na minutę). Najczęściej z funkcjonalnością pulsometru spotkamy się w zegarkach, które mają być mariażem pomiędzy światem sportu i elegancji.

Istnieje także osobna kategoria zegarków, które potocznie nazywane są „szkieletonami”. Wykonuje się je w taki sposób, by maksymalnie odsłonić wnętrze mechanizmu. Często czasomierze takie posiadają transparentny cyferblat lub też nie posiadają go w ogóle (jest on wtedy zredukowany jedynie do samych indeksów godzinowych, natomiast tło stanowią elementy werku). „Szkieletony” nie są uznawane za czasomierze eleganckie, przez co należą raczej do kategorii „casual”.

Podsumowując:

Nie ma zegarka idealnego na każdą okazję. Zegarek odpowiedni do jazdy na rowerze nie nadaje się do noszenia go do garnituru. Wydaje się jednak, że kategoria smart-casual daje największe pole manewru. Oczywiście można podać niezliczone zasady łamania pewnych zasad, jednak zawsze, aby łamać pewne reguły, należy je najpierw poznać i umieć stosować. W końcu James Bond pojawiał się niejednokrotnie w smokingu wraz z zegarkiem przeznaczonym do nurkowania na nadgarstku. Taki dobór czasomierza miał być odwołaniem do wojskowego wyszkolenia Agenta 007. Jest to równocześnie najbardziej znaczący przykład propagujący dobór mniej oficjalnych czasomierzy do stroju formalnego.

Autor: Mariusz Łysień
Z wykształcenia architekt. Pasjonat i kolekcjoner od najmłodszych lat. Ostatecznie zainteresowania te ewoluowały w kierunku zegarków mechanicznych, piór wiecznych oraz fotografii. Od dwóch lat „na swoim” jako twórca bloga Zegarki i Pióra.

portfel

Komentarze

  1. Świetny artykuł, wiele się dowiedziałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Na festiwalach fajnie jest

Lifestyle / 

Nie da się ukryć, że tętno kulturalnego życia w okresie wakacyjnym bije na muzycznych festiwalach. Ich rosnąca liczba, zróżnicowany format, a także coraz bogatsza artystyczna oferta bardzo skutecznie zagospodarowały czas i pieniądze ludzi poszukujących kontaktu z kulturą. Znalazły swoich wielbicieli nie tylko wśród zdeklarowanych melomanów, ale przede wszystkim wśród tych, dla których liczy się dobra zabawa w kręgu znajomych i taniec w kilkudziesięciotysięcznym – zdawałoby się anonimowym – festiwalowym tłumie. Formuła kilkudniowego, masowego wydarzenia koncertowego zaczęła się w Polsce rozwijać na początku lat dwutysięcznych i z perspektywy dekady widać, że w tym wszystkim nie chodzi tylko o muzykę w plenerze.

Open’er – festiwalowy kolos dla wszystkich

Pierwsza edycja Open’era odbyła się jeszcze w Warszawie w 2002 r., by rok później zawitać na Pomorze jako skromna jednodniowa impreza. W następnych latach festiwal wielowymiarowo rósł w siłę i pracował na swoją markę – trwał coraz dłużej, line-up zapełniał się zagranicznymi gwiazdami i co za tym idzie, notował regularny wzrost. Dziś Open’er Festival to największe tego typu wydarzenie muzyczne w tej części Europy, zaliczany do najważniejszych festiwali kontynentu. Pod względem artystycznym to niewątpliwie impreza środka i stylistycznego kompromisu. W przeciągu 11 lat nad polskim morzem zagrały zarówno rockowe tuzy jak Pearl Jam, Faith No More, Blur; międzygatunkowe legendy pokroju Björk, czy Prince’a, a z drugiej strony gwiazdy rapu jak Drake, Kendrick Lamar oraz cała czereda rodzimego hip – hopu na mniejszych scenach.

W związku z tym na gdyńskim lotnisku Kosakowo na przełomie czerwca i lipca spotykają się rokrocznie bardzo różne grupy ludzi. Z jednej strony pasjonaci rocka alternatywnego, nawet ciężkiego grania, z drugiej zaś – fani muzyki elektronicznej, rapu czy dance. To poza tym prawdziwy społeczny misz-masz. Wśród publiczności zgromadzonej pod scenami szaleje młodzież gimnazjalna, licealiści, studenci, grupy trzydziestolatków, ale również nieco starsi ludzie. Są wreszcie wyedukowani melomani i poszukujący niuansów znawcy, a z drugiej strony Ci, którym zależy tylko na tym, żeby było tłoczno, głośno, i żeby zwyczajnie „się działo”. W tym roku zadzieje się już od 29 czerwca. W ciągu czterech dni wystąpi cały szereg gwiazd. Z rockowych tuz to m.in. mająca lata świetności za sobą, ale wciąż znacząca czwórka z Kaliforni – Red Hot Chili Peppers, ikona brytyjskiej muzyki ostatnich 25 lat – PJ Harvey, czy też islandzka legenda – zespół Sigór Ros. Stawkę headlinerów uzupełniają supergwiazdy rapu jak Whiz Kalifa, Pharell Williams, a fanów rodzimego hip-hopu dodatkowo zelektryzuje powrót legendarnego składu Kaliber44.

OFF-owo w Katowicach

Bez wątpienia wiele dobrego dzieje się również na katowickim OFF Festiwalu, którego jubileuszowa dziesiąta edycja odbyła się w ubiegłym roku. Organizowana obecnie w urokliwej dolinie Trzech Stawów w Katowicach impreza jest, wydaje się, bardzo ciekawym rozwinięciem tego, co na Open’erze jedynie zaakcentowane – prezentuje najciekawsze i często niszowe zjawiska muzyki alternatywnej. Festiwal również doczekał się uznania za granicą, o czym mogą świadczyć przyjeżdżający co roku zagraniczni goście i regularnie zbierane nagrody. OFF w porównaniu do Open’era jest oczywiście wydarzeniem o znacznie mniejszej skali. Z promujących go plakatów nie biją po oczach nazwiska supergwiazd i autorów radiowych przebojów, choć zdarzają się efektowne wyjątki w postaci chociażby Patti Smith, Smashing Pumpkins, czy Iggy’ego Popa. Tegoroczna edycja tradycyjnie odbędzie się na początku sierpnia. Przyjadą chociażby klasycy grunge’u z Seattle – zespół Mudhoney, czy deathmetalowcy z Napalm Death, choć akurat klasyfikowanie muzyki dobiegającej nomen omen z Off-u to zadanie bardzo karkołomne i momentami po prostu bezcelowe. Znakomita część repertuaru to zespoły funkcjonujące na gatunkowym pograniczu, często też o eksperymentalnym charakterze. Taka też jest publiczność katowickiego festiwalu – świadoma muzycznie, poszukująca i nastawiona na obcowanie z artystycznym eksperymentem.

W poszukiwaniu swojego odbiorcy

Wobec supremacji Open’era pozostałe festiwale, aby zachować ekonomiczny sens istnienia starają się różnicować swoje grupy docelowe i szukać indywidualnej niszy na festiwalowej mapie kraju. A na niej ważne miejsce zajmuje chociażby Audioriver, który co roku gromadzi na płockiej plaży nad Wisłą wielbicieli szeroko pojętej muzyki klubowej i uznane gwiazdy electro, drum’n base, czy house. Organizatorzy oprócz powiększającej się z roku na rok listy artystów, proponują także projekcje filmowe, a nawet targi mody niezależnej. Audioriver 2016 odbędzie się pod koniec lipca i zapowiadany jest jako największe święto muzyki elektronicznej i najlepsza letnia impreza plenerowa w kraju. Na scenie mają pojawić się twórcy przebojów ze światowych list przebojów – m.in. duety Sigma i Gorgon City.

O potrzebie zindywidualizowania oferty mogą świadczyć również działania i zmiana kursu organizatorów reaktywowanego w 2005 roku festiwalu w Jarocinie. Żeby nie iść koleinami utorowanymi przez większe festiwale – Jarocin ma stać się sceną ciężkiego hardrockowego grania, co potwierdza tegoroczny rozkład – zagrają m.in. Slayer i Prodigy. Ponadto koncert „Tribute to Motorhead” w hołdzie zmarłemu Lemmy’emu Kilmisterowi zagra Acid Drinkers, a uwagę uczestników na pewno przykuje powrót Sweet Noise. Kultywowaną tradycją Jarocina, który wyróżnia go na tle innych festiwali jest coroczny przegląd młodych wykonawców. Wieloetapowe i czasochłonne przesłuchania w całym kraju kończy występ młodych zwycięzców na scenie głównej podczas Festiwalu.

Ludzie Jarocina na pewno nie chcą popełnić błędów, jakie stały się udziałem Orange Warsaw Festival. Wydawało się, że organizowana od 2009 impreza na stałe stanie się jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju. Po kilku efektownych edycjach, organizowanych m.in. na Stadionie Narodowym, przyszedł spektakularny regres. Impreza przeniesiona na Tor Wyścigów Konnych na Służewcu ledwo wybija się na lokalnym warszawskim rynku. W ubiegłym roku organizatorzy w akcie desperacji w przeddzień imprezy wysprzedawali karnety za pół ceny, a w tym roku rozdawali podwójne zaproszenia w licznych internetowych konkursach.

Moda, pieniądze i muzyka – kolejność dowolna

Festiwale od samego początku przyciągały nie tylko dzięki muzyce, którą w dużej dawce można było posłuchać na żywo. Były przede wszystkim interesującym społecznym wydarzeniem, na którym obecność niejednokrotnie była nobilitacją, albo wyrazem przynależności do określonej grupy, czy też subkultury. Także dziś festiwal to precyzyjny i rozbudowany kodeks zachowań. Świadczy o tym, chociażby fenomen mody festiwalowej – przejętego z Zachodu zjawiska, które zafunkcjonowało jako szczególna odmiana mody plenerowej. Źródeł tego fenomenu trzeba pewnie szukać na legendarnym Woodstocku – trzech letnich dniach z 1969 roku, które praktycznie wymyśliły wszystko, na czym zasadza się współczesna kultura młodzieżowa. Dlatego też moda festiwalowa – oprócz nieodłącznych kaloszy – w dużej mierze nawiązuje do motywów hippisowskich – jest barwna, luźna, błyszcząca. Współcześnie prym w wyznaczaniu modowych trendów wiedzie kalifornijska Coachella, prawdopodobnie największy regularnie odbywający się obecnie festiwal. Każdego roku w kwietniu przyciąga zarówno setki tysięcy fanów muzyki, jak i tabuny przedstawicieli branży modowej z całego świata. I nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w festiwalowym kalendarzu odbywa się jako pierwsza w roku, dzięki czemu uczestnicy kolejnych imprez mają okazję przenieść trendy z Coachelli do krajobrazu rodzimych festiwali.

Ponadto dla coraz liczniejszych grup fanów, festiwale stają się głównym sposobem spędzania wolnego czasu i – nie ukrywajmy – angażowania pokaźnych środków finansowych. Gdy na jednym festiwalu wybrzmiewają bisy ostatniego artysty i gasną reflektory pod sceną, zastępy festiwalowych obieżyświatów jadą do kolejnego punktu wyprawy, gdzieś w Europie, gdzie właśnie zaczyna się kolejne muzyczne święto. Zresztą festiwalem i jego atmosferą zapamiętały fan może żyć praktycznie cały rok. Chociażby słuchając specjalnych kompilacji przygotowanych na platformach typu Spotify, albo emocjonując się kolejną edycją, gdy jesienią organizatorzy ogłaszają pierwszych headlinerów. Podczas gdy, dla jednych festiwal to styl życia, dla innych to przemyślana strategia marketingowa i styl zarabiania niemałych pieniędzy.

Autor: Michał Kosiorek

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top