Wchodząc do dużego sklepu w dziale z kawami i herbatami, półki najczęściej uginają się od wielu kolorowych paczek. Wszystko nęci stuprocentową Arabiką, brazylijskim pochodzeniem bądź głębokim i aksamitnym smakiem. Prawda jest, niestety, zgoła odmienna, bo próżno szukać tam dobrej kawy. Gdzie ją zatem można znaleźć i po czym rozpoznać?
Jest niewiele rzeczy na świecie, które mogą tak uprzyjemnić poranek albo czas po pracy, jak świeża, dobrze przygotowana kawa. Można zanurzyć się w niej i napawać niuansami smakowymi bądź będzie nam towarzyszyć i tworzyć przyjemne tło do całej naszej krzątaniny. Jednak, aby kawa mogła zdobyć miano dobrej musi spełnić kilka warunków. I nie mam na myśli subiektywnego pojęcia tego, co jest dobre, bo tu w grę wchodzi osobisty gust. Chcę przekazać Wam kilka informacji na temat obiektywnych wyznaczników jakości kawy.
Każdy z nas lubi świeże pieczywo, warzywa prosto z targu bądź ogródka albo dopiero co przygotowanego steka. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich wymienionych rzeczy jest świeżość, która nadaje im pełnię smaku i zapachu. Nie inaczej jest z kawą. Ta, by zachowała jak najwięcej swoich walorów smakowych i zapachowych musi być świeża pod dwoma względami. Po pierwsze, ze świeżych zbiorów (z ostatniego dostępnego sezonu), po drugie świeżo palona.
Stylowy kaszkiet na chłodny poranek.
Kaszkiet to zdecydowanie najbardziej uniwersalne nakrycie głowy jakie oferuje klasyczna męska elegancja! Świetnie łączy się zarówno z dżinsami jak i garniturem dzięki czemu można nosić go praktycznie wszędzie! Detronizuje kompromitujące połączenie wełnianej czapki i garnituru oraz świetnie zastępuje kapelusz, który dzisiaj nie każdy chce nosić. Kaszkiety, które dla Was przygotowało Miler Spirits&Style, są całkowicie wyjątkowe i jestem przekonany, że szybko stracicie dla nich głowę. Ale najpierw warto się dowiedzieć o co tu w ogóle chodzi.
Dobre palarnie nie wstydzą się tego, kiedy kawa została wypalona – zawsze na opakowaniu znajdzie się dokładna data, co do dnia. Optymalny czas spożycia kawy od momentu jej wypalenia wynosi do trzech miesięcy. Nie zaleca się jednak przygotowywać napoju ze świeżo wypalonych ziaren. Kawa potrzebuje kilku dni na odpoczynek i odgazowanie z nadmiaru dwutlenku węgla. Większe prawdopodobieństwo jednak jest, że trafi się na ziarna dużo starsze niż trzy miesiące, wówczas mogą one nosić znamiona zwietrzenia – mniej pełny smak, słabszy zapach, mogą pojawić się bardziej zatęchłe nuty. Oczywiście przy bardzo dobrych kawach nawet i cztery miesiące nie wpłyną bardzo mocno na jej smak. Jednak w sklepach i marketach najczęściej znajdują się ziarna palone nawet i rok wcześniej. To pierwszy powód dla którego powinno unikać się zakupów kawy w marketach. Poza tym, że najczęściej zalegają tam stare ziarna, w większości przypadków bardzo niskiej jakości, to na półkach możemy znaleźć kawy mielone. Te drugie należy w ogóle skreślić ze swoich upodobań. Ziarna po zmieleniu wietrzeją w przeciągu kilkudziesięciu minut! Nawet zapakowane próżniowo błyskawicznie traci wszelkie walory smakowe. A wracając do niskiej jakości kaw, markety mają w swojej ofercie takie kawy, bo są one najłatwiej dostępne. Ziarna dystrybuowane są przez duże sieci i koncerny, które siłą rzeczy, nie są w stanie zapełnić potężnego rynku kawą wysokiej jakości, zresztą nie jest to dla nich opłacalne. Dobrych ziaren należy szukać bezpośrednio w palarniach. Funkcjonuje też kilka specjalistycznych sklepów internetowych. Stacjonarnie jest z tym dość trudno, ze względu na szybkie starzenie się towaru. Dużo łatwiej jest w większych miastach, jak Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie czy Katowicach. Tam funkcjonują dobre kawiarnie, które sprowadzają kawę z palarni i mają ją na sprzedaż, są również kawiarnie należące do specjalistycznych sklepów kawowych bądź palarni, gdzie znajdziemy świeże ziarna – warto poszukać i popytać. Należy odpuścić sobie też wszelkie sklepy z kawą i herbatą, gdzie ziarna leżą nie wiadomo ile w szklanych słoiczkach. Tak samo, jak wszelkie kawy aromatyzowane. Są to ziarna sztucznie nasączane substancjami niewiadomego pochodzenia, które po pierwsze są paskudne w smaku, po drugie, tuszują niedobory właściwej kawy, a po trzecie niszczą młynek, bo olejki skutecznie osadzają się na żarnach, pozostawiają posmak na wiele następnych porcji, a po jakimś czasie po prostu jełczeją.
Kiedy już uda się odnaleźć dobre źródło zaopatrzenia, nie warto rzucać się od razu na kilka kilogramów kawy. Spokojnie, nie zabraknie. Trzeba mierzyć swoje siły na zamiary i kupować taką ilość ziaren, jaką jest się w stanie realnie wypić, powiedzmy w przeciągu miesiąca. Zakładając, że na jeden kubek kawy parzonej metodami alternatywnymi bądź na dwie filiżanki espresso zużywa się średnio w okolicach 20g zmielonych ziaren, łatwo sobie obliczyć ile zużywa się w miesiącu. Oczywiście, warto próbować różnych rodzajów kaw, ale dobrze jest sobie to dozować, by nie zostać kilkunastoma dużymi, otwartymi paczkami.
Skoro jesteśmy już przy rodzajach kaw, tu też trzeba wiedzieć, czego szukać. Tak samo, jak z datami palenia, dobre palarnie na swoich opakowaniach podają bardzo szczegółowe informacje dotyczące kawy. Nie tylko kraj pochodzenia, ale także region, nazwę farmy bądź stacji, metodę obróbki ziaren, wysokość upraw czy datę zbiorów. Jest podany także profil smakowy (choć od tego wiele palarni obecnie odchodzi, by nie sugerować klientowi za dużo), konkretny, typu czarna porzeczka, nuty wiśni i czekoladowy finisz. Nie ma tu miejsca na jakiś marketingowy bełkot w stylu głęboka i aksamitna z wyrafinowanym finiszem, która zaspokoi potrzeby każdego konesera kawy.
Kolejną informacją, na którą należy zwrócić uwagę jest styl wypalenia – pod espresso lub metody alternatywne (oznaczone też często na opakowaniu jako filter bądź przelewowe). Jest to w miarę umowne oznaczenie, bo dobre palarnie nigdy nie palą kawy zbyt ciemno i wiele ziaren można stosować we wszystkich metodach. Mocne, czarne, połyskujące ziarna mówią o tym, że to produkt niskiej jakości, bo prawdziwy smak kawy zostanie przysłonięty defektami pochodzącymi ze spalenia się ziaren – dym, gorycz, ostrość i szorstkość.
Eleganckie rozwiązania sprawdzą się też w kawiarni.
Przyjęło się też, że mieszanki kaw (na przykład kilku arabik) są stosowane do espresso, natomiast single, czyli kawy jednorodne (na przykład z Hondurasu, zebrana na konkretnej farmie i poddana obróbce na mokro) są używane do metod przelewowych (alternatywnych). Ale zdarzają się też single wypalane z myślą o espresso, rzadziej spotyka się mieszanki pod inne metody.
Kończąc tekst, kończymy zakupy, a więc pora podejść do kasy. Czy rachunek zawsze musi być wysoki za dobre kawy? Niekoniecznie. Oczywiście, nie ma co się oszukiwać, że za trzydzieści złotych kupimy kilogram świetnych ziaren. Przykro mi, dobra kawa jest towarem wymagającym wielu zabiegów i pielęgnacji na każdym kroku, co mocno podbija cenę końcową. Kawy segmentu specialty z renomowanych upraw i palarni to koszt dwustu – trzystu złotych za kilogram (tego typu kawy kupuje się w paczkach po 250g). Nie jest jednak problemem znaleźć naprawdę dobre kawy, prosto ze znanych palarni, świeżych, świetnych jakościowo w cenach w okolicach osiemdziesięciu do nieco ponad stu złotych za kilogram. Czyli właściwie tyle, ile trzeba wydać w markecie na kawy rzekomo z górnej półki, najczęściej włoskiego bądź niemieckiego pochodzenia, gdzie po otwarciu paczki dobiegnie do nosa nieprzyjemny, pusty, szorstki zapach.
Zatem naprawdę gorąco zachęcam do poszukiwań!
Autor: Marcin Rzońca, PopularCoffee Blog.
Rocznik ’89. Z wykształcenia dziennikarz i operator. Z zawodu operator i fotograf. Z zamiłowania wszystko naraz, do tego oblane skrupulatnie kawą. Tą dobrą i tą jeszcze lepszą. Bloger. Fan mediów tradycyjnych i nowych, a także gadżetów i nowinek technologicznych. Niepoprawny liberalny konserwatysta i konserwatywny liberał. I najlepiej, gdy to wszystko można wykorzystać do działania, do życia i cieszenia się nim.
Inne wpisy z tej kategorii
Komentarze
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Robert
Jak przystało na gentelmeńskie pismo i autora gentelmena to mało chwytliwy ten nagłówek „Jak kupować dobrą kawę?”
W niemieckiej gazecie „FAKT” brzmiałby:
99% Polskich Kawoszy JEST ROBIONYCH W KONIA przez Niemieckie i Włoskie Koncerny Kawowe!!! Fujj…. :).
Ja gentelmenem nie będę i poprawiam ten nagłówek udostępniając na tekst na swoim Facebooku.