Kiedy nosić brązowe buty?

Moda / 

Choć kolor brązowy ma bardzo wiele do zaoferowania pod względem stylistycznym, wielu mężczyzn obawia się go i unika noszenia brązowych butów do garnituru. Każdy słyszał o zasadach typu no brown in town (nie noszę brązowych butów w mieście) albo no brown after six (nie noszę brązowych butów po godzinie 6), które nakładają różnego rodzaju ograniczenia na noszenie brązowego obuwia, co skutecznie zniechęca wielu mężczyzn do ich noszenia.

Czarne buty

Czarne buty to obuwie formalne. Ponieważ lepiej jest przyjść w garniturze na imprezę, na której obowiązuje styl casual niż odwrotnie, trzeba pamiętać, że ubrania formalne zawsze mają w sobie pewną dozę „odpowiedniości” do każdej sytuacji. To właśnie z tej przyczyny każdy mężczyzna planujący zakup swojej pierwszej pary porządnych butów powinien wziąć pod uwagę zakup czarnego obuwia. Najlepszym wyborem na parę numer jeden są czarne oksfordy (wiedenki) z nakładanym noskiem.

Wiedenki z nakładanym noskiem

Zalety brązu

O ile czarne buty różnią się od siebie w zasadzie tylko wykończeniem skóry, rozumianym jako połysk (bardziej matowe lub bardziej połyskliwe ze skrajnością w postaci czarnych lakierków), o tyle obuwie brązowe kusi miłośników elegancji praktycznie nieskończoną liczbą odcieni, które w przypadku butów wykonanych z wysokiej jakości skóry, mogą ulegać naturalnej (przeprowadzanej zębem czasu) lub wspomaganej (przeprowadzanej środkami do pielęgnacji) patynacji, czyli starzeniu. Najpopularniejsze odcienie brązu to brunatny, czekoladowy, mahoniowy, cynamonowy, rudy, pomarańczowy i karmelowy.

wszystkie odcienie brązowych butów

Jak dobierać?

Buty to element garderoby zlokalizowany najdalej od twarzy, więc ich dobór nie jest związany z karnacją i kolorem włosów. W zasadzie dobór koloru butów można sobie uprościć i ograniczyć go wyłącznie do zestawienia go z kolorem spodni. Ogólna zasada jest taka, że brąz butów powinien mieć ciemniejszy odcień niż spodnie.

  • Czarny – czarne spodnie nie chcą być noszone z brązowymi butami, więc nie należy ich do tego zmuszać.
  • Ciemny grafit – buty brunatne i czekoladowe.

szare spodnie i brązowe buty

  • Szary – buty czekoladowe i mahoniowe.

szare spodnie i brązowe buty

  • Popielaty – buty mahoniowe i karmelowe.
    popielate spodnie i karmelowe buty
    Niebieski

    niebieskie spodnie i brązowe buty
  • Granatowy – buty czekoladowe i mahoniowe. Odważni mogą złamać regułę ciemniejszego odcieniu obuwia i pokusić się o przetestowanie butów w kolorze karmelowym.

granatowe spodnie i brązowe buty

  • Brązowy – dowolny odcień brązu ciemniejszy niż odcień spodni lub wprost przeciwnie, buty karmelowe dla kontrastu. Trzeba jednak pamiętać, że karmelowe brogsy, jak te prezentowane na zdjęciu, przyciągną spojrzenia osób w naszym towarzystwie. Nie ma w tym nic złego, ale trzeba wziąć to pod uwagę.

brązowe buty i spodnie

niebieskie spodnie i brązowe buty


Pozostając w tematyce ubrań garniturowych warto wiedzieć jak rozpoznać dobry garnitur i jakich błędów nie popełniać kupując swój pierwszy egzemplarz. Nierzadko mogą to być bardzo kosztowne pomyłki, których stosunkowo łatwo można ominąć. Zapoznaj się z filmem video, który rozwieje wszystkie Twoje wątpliwości klikając w baner poniżej.


Koordynacja dodatków skórzanych

Dobrze ubrany mężczyzna dba także o to, aby wszystkie jego dodatki skórzane były odpowiednio dobrane. Dotyczy to główne paska u spodni oraz paska do zegarka. Należy pamiętać, że koordynacja dodatków sprowadza się nie tylko do koloru skóry, ale także jej powierzchni. Lakierowany pasek nie pasuje do zamszowych butów.

Warto także zastanowić się nad odpowiedniej klasy dodatkami, takimi jak portfel, etui na klucze, wizytownik czy pokrowiec. W ich wypadku oprócz wysokiej jakości skóry w odpowiednim kolorze należy pomyśleć także o wzornictwie, ponieważ grube portfele potrafią zniszczyć nawet najbardziej udany zestaw. Przykładem portfeli odchudzających kieszenie są produkty marki Manumi.

Dżinsy i chino

dzinsy i brązowe buty

Skarpety i brązowe buty

Istnieją trzy szkoły dobierania skarpet do butów. Skarpety mogą być w kolorze butów, spodni lub w innym kolorze. Mówi się, że skarpety w kolorze spodni przedłużają optycznie nogę. Z kolei do ubrań formalnych najlepiej jest nosić skarpety bardzo ciemne – granatowe lub czarne. W przypadku butów brązowych, które z natury rzeczy mają charakter nieformalny, warto jednak pomyśleć o ciekawych rozwiązaniach uwzględniających skarpety kolorowe. W przypadku brązów, szczególnie zamszu, nie można się pomylić, nosząc skarpety ciemnozielone lub bordowe.

Kiedy nie nosić brązowych butów?

Istnieją pewne sytuacje, w których noszenie brązowych butów jest niewybaczalnym faux pas. Przede wszystkim obuwie brązowe nie występuje w ubraniach formalnych, zarówno wieczorowych, jak i dziennych. Z tej przyczyny brązowe buty nigdy nie powinny być noszone z żakietem, smokingiem ani frakiem.

formalne spodnie i czarne buty

Oprócz tego, brązowe obuwie nie komponuje się ładnie z kolorem czarnym, więc należy także unikać jego zastosowania z czarnymi garniturami. No cóż, wygląda na to, że sytuacji, w których brązowe buty są niedopuszczalne wcale nie jest tak wiele…

Brązowe buty to element garderoby świadczący o wielkiej swobodzie w ubieraniu się osób, które je noszą.  Pozwalają one na zabawę ubraniami i odczarowanie mitu czarnego obuwia, które noszone bez końca staje się nudne. Brązowe buty oferują całą gamę rozwiązań, które są warte zaryzykowania!

A czy Wy macie odwagę nosić brązowe buty?

Gdzie zamówić wysokiej jakości skórzane buty? 
W ofercie partnera tego wpisu – marki  MILER Menswear – znajdziecie wszystkie opisane powyżej modele. Brązowe monki, koniakowe brogsy, czarne oksfordy i wiele innych

O autorze

Tomasz_Miler

Tomasz Miler – twórca firmy MILER skupiającej takie marki jak: MILER MenswearManumi, MILER Spirits, a także blog TomaszMiler.com. Z wykształcenia biotechnolog i tłumacz konferencyjny. Mąż, pasjonat whisky, dobrego krawiectwa, komunikacji wizualnej i werbalnej oraz marketingu. Miłośnik książek, kina, podróży, cygar, motoryzacji i gotowania.

Zapisz

Zapisz

Inne wpisy z tej kategorii

Komentarze

  1. Jak wygląda sprawa czarnej skórzanej torby lub czarnych rękawiczek do brązowych butów?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Przewodnik po Szkocji dla kinomanów cz.2

Film, Hobby, Kultura / 

Dzisiaj chcielibyśmy zaprezentować Wam drugą i ostatnią część artykułu Przewodnik po Szkocji dla kinomanów. Pierwszą mogą państwo przeczytać tutaj.

Twórcy innego kultowego filmu, nakręconego w 1986 Nieśmiertelnego (Highlander, 1986), upodobali sobie – nie bez powodu – plenery północno-zachodniej Szkocji. Ekipa spędziła wiele pracowitych dni w najbardziej malowniczych okolicach Wysp Brytyjskich, począwszy od Glencoe, przez Glen Nevis, Loch Shiel, plaże Morar, po zamek Eilean Donan, rejon Quiraing na wyspie Skye oraz Torridon. I tak, słynne sceny treningów szermierczych na tle niezwykle malowniczych plenerów górskich, kręcone były m.in. wśród wzgórz Torridon – w pobliżu wybrzeża, na północ od Kyle of Lochalsh i mostu wiodącego na wyspę Skye. Tutaj podobno aktorów i dublerów dowożono helikopterem – są to tak niedostępne obszary. Część z nich kręcono również w dwóch miejscach na samej wyspie – częściowo w rejonie Quiraing, w północnej części wyspy, w malowniczym obszarze na północ od Storr, a część z nich u stóp majestatycznych gór Cuillins, w pobliżu wioski Glenbrittle.

Zamek Eilean Donan nad zatoką Loch Duich, niedaleko miejscowości Kyle of Lochalsh na północnym zachodzie Szkocji. Jeden z najczęściej fotografowanych i filmowanych zamków w Szkocji. Pojawił się m.in. w filmach Nieśmiertelny (Highlander, 1986), Świat to za mało (The World Is Not Enough, 1999).Jednym z najpiękniejszych i bodaj najczęściej filmowanych zamków szkockich jest Eilean Donan, usytuowany na wysepce w zatoce Loch Duich i połączony z lądem charakterystycznym kamiennym mostem. Zamek, wspomniany most, a także teren, na którym dziś można zaparkować samochód wybierając się na zwiedzanie, służyły filmowcom jako zamek i wioska Glenfinnan. Sam Connor MacLeod (Christopher Lambert) z dumą deklaruje w jednej ze scen filmu, że urodził się w wiosce Glenfinnan nad brzegiem jeziora Loch Shiel. Prawdziwa Glenfinnan i Loch Shiel znajdują się nieco na południe, przy drodze A830, mniej więcej w połowie drogi między Fort William a Mallaig. Tutaj nie kręcono zbyt wielu scen, najprawdopodobniej ze względu na to, że dość trudno byłoby tak wykadrować ujęcia, by na ekranie nie pojawił się słynny z innych filmów wiadukt kolejowy, czy nie mniej słynny, choć już nie z filmów, pomnik. Jezioro Loch Shiel wykorzystano jednak w scenie, w której Connor MacLeod i Juan Sánchez Villa-Lobos Ramírez (Sean Connery) płyną łódką, a w wyniku tej przejażdżki Connor przekonuje się ponad wszelką wątpliwość, że jest rzeczywiście nieśmiertelny, że z całą pewnością nie grozi mu zwyczajna śmierć, również przez utonięcie.

Na piaszczystej plaży w Morar (wioska przy trasie A830, wiodącej z Fort William do Mallaig, właściwie parę kilometrów od portu w Mallaig), kręcono sceny joggingu i jeździectwa plażowego w wykonaniu – odpowiednio – Connora i Ramireza. Natomiast malownicze, wykorzystywane wielokrotnie w kinematografii doliny Glencoe i Glen Nevis posłużyły za tło kilku innych scen, w tym bitwy z początkowych fragmentów filmu, w których Connor odniósł śmiertelne rany, jednak wyzdrowiał, w wyniku czego został wygnany z Glenfinnan jako osobnik co najmniej podejrzany. W tle widać górę Buachaille Etive Beag, u stóp której znajduje się droga wiodąca do nie mniej zapierającej dech w piersiach doliny Glen Etive. W dolinie Glen Nevis, rozciągającej się u stóp góry Ben Nevis,  znajdziemy miejsce, w którym kręcono sielankowe sceny z życia Connora u boku jego ukochanej Heather.

Choć być może wśród czytelników niniejszej witryny nie ma wielu fanów serii książek i filmów o Harrym Potterze, wielu jednak ma lub będzie miało dzieci, z którymi być może zechce wybrać się do Szkocji. Co prawda, w tle przygód młodych czarodziejów, na ekranach kin widzieliśmy komputerowy kolaż złożony z wielu plenerów, to jednak na kilka miejsc warto zwrócić uwagę, w tym tych znajdujących się w Szkocji. Za każdym razem, gdy ekspres wiozący uczniów do Hogwartu wyjeżdża poza Londyn, filmowany jest na tle szkockich krajobrazów – albo gdzieś w okolicach Rannoch Moor, albo gdzieś między Fort William a Mallaig. Nic dziwnego, ten sam pociąg regularnie kursuje właśnie na tej trasie. Nazywa się wówczas Lord of the Isles, ale zapewniam, że to ten sam skład. Wyrusza ze stacji w Fort William rano, parę minut po 10. W drodze z Fort William do Mallaig przejeżdża przez słynny Glenfinnan Viaduct – wiadukt kolejowy zbudowany nad górską doliną wiodącą do jeziora Loch Shiel w okolicach miejscowości Glenfinnan. Harry i jego przyjaciele raz po raz grają w quidditcha – ich stadion ustawiono w dolinie Glen Nevis, z widokiem na stoki najwyższej góry Wielkiej Brytanii, Ben Nevis.

Jeśli mowa o filmach… Miler Luxury Shirts pokazuje na co zwrócić uwagę kupując koszulę.  

Zamiast pustych słów ukazano proces produkcji koszul MLS od kuchni. Każdy może teraz zajrzeć do profesjonalnej szwalni i zobaczyć jak powstają najwyższej klasy koszule

Potterowa ekipa filmowa nie mogła, nie wykorzystać uroków doliny Glencoe. To tam, w pobliżu wioski Glencoe, znajdowała się m.in. chatka Hagrida. Wykorzystano również jeziora Loch Shiel i Loch Morar, a także zatokę morską Loch Eil – wszystkie na trasie między Fort William a Mallaig. Niestety, w okolicach czwartej części serii, filmowcy stwierdzili, że szkocka pogoda zbytnio przeszkadza w kręceniu filmu, dlatego migawki ze Szkocji pojawiają się zdecydowanie rzadziej w kolejnych filmach. Bardziej przyjazne okazały się plenery w Walii i Anglii. I to tam umiejscowiono wiele kolejnych scen plenerowych.

O ile fanów Harry’ego Pottera być może wśród naszych czytelników nie ma wielu, o tyle jestem przekonany, że jest wśród nich spora rzesza wielbicieli whisky szkockiej. A jeśli whisky i filmy, to niechybnie i nieubłaganie Whisky dla aniołów (Angels’ Share, 2012). W filmie – co wynika bezpośrednio z fabuły – „występuje” Glasgow i Edynburg, włącznie z tym zamkiem, co to nie wiadomo po co ktoś go postawił tak wysoko na skale. Jeśli whisky, to w sposób nieunikniony muszą pojawić się destylarnie. Z fabuły wynika, że bohaterowie filmu odwiedzają dwie z nich – jedną zwiedzają, w drugiej… zdobywają środki na nowe życie. Faktycznie jednak, podczas kręcenia filmu pokazano trzy destylarnie. Gdy nasi bohaterowie jadą na zwiedzanie destylarni, podjeżdżają na parking destylarni Glengoyne, nieco na północ od Glasgow. Szyld destylarni został zdjęty na potrzeby filmu, a gdy kamera pokazuje nam sceny zwiedzania wewnątrz, okazuje się, że jesteśmy w Deanston w miejscowości Doune niedaleko Stirling. Zwiedzanie tych planów zdjęciowych można połączyć z podróżą tropem Monty Pythona i wpaść na parę chwil do zamku Doune. Tak czy inaczej, we wnętrzach niezwykle malowniczej Glengoyne jest naprawdę niewiele miejsca, stąd pewnie decyzja by kręcić w Deanston. Z drugiej strony, Deanston wygląda mało ciekawie z zewnątrz, trudno się więc dziwić, że zdecydowano się na taki trick.

Drugą (a jak się okazuje, faktycznie trzecią) destylarnią występującą w Whisky dla aniołów jest Balblair. Każdy, kto śledził przygody sympatycznych bohaterów filmu wie, że żeby dotrzeć do tej destylarni, trzeba było odbyć dłuższą podróż. I rzeczywiście, Balblair znajduje się na północy Szkocji, niedaleko miejscowości Tain, we wsi Edderton. Wydaje się, że wybór tej destylarni podyktowany był jej malowniczym położeniem wśród szkockich Highlands. Oraz być może skłonnością właścicieli zakładu do tego typu współpracy. Nie od dziś wiadomo, że wiele destylarni reaguje alergicznie na samo wspomnienie o możliwości robienia zdjęć w ich wnętrzach.

Omawiając szkockie plenery wykorzystane w filmach, nie sposób nie wspomnieć o dwóch produkcjach poświęconych dwóm postaciom historycznym, dwóm szkockim bohaterom narodowym. A warto je ustawić obok siebie, gdyż obydwa filmy – Rob Roy i Braveheart – powstały w tym samym czasie, w roku 1995. Mowa o Williamie Wallace, zwanym Walecznym Sercem i Rob Roy’u MacGregorze, zwanym czasem szkockim Robin Hoodem. Twórcy obydwu obrazów dołożyli wszelkich starań, by znaleźć jak najpiękniejsze, najbardziej typowe szkockie plenery i na ich tle pokazać przygody swoich bohaterów. Najbardziej znany szkocki obrońca uciśnionych, odtwarzany w filmie Rob Roy (1995) przez Liama Neesona, pokazany został na tle szeregu interesujących miejsc – począwszy od zamku Crichton na południe od Edynburga, przez zamek Drummond w pobliżu Crieff, nieco na zachód od Perth, po zamek Megginch, mniej więcej w połowie drogi między Perth i Dundee, czy wreszcie przepięknie usytuowany nad brzegiem morza, na północno-zachodnim wybrzeżu, zamek Tioram. Plenery kręcone były w dolinie Glen Nevis, u stóp góry Ben Nevis – zarówno te pokazujące życie codziennie w wiosce Rob Roy’a, te pełne akcji, jak i te bardziej romantyczne, w trakcie których u boku Liama Neesona ważną rolę odegrała Jessica Lange. Więcej typowo szkockich krajobrazów znaleziono nad Loch Leven, gdzie kręcono scenę otwierającą film, na plażach Morar, kilka kilometrów na południe od portu Mallaig, czy wreszcie w Glen Tarbert, gdzie usytuowano chatę Rob Roy’a w końcowych scenach filmu. Glen Tarbert znaleźć można w południowej części Lochaber, przy drodze A861 – każdy, kto kiedykolwiek jechał samochodem w stronę przystani promowej Lochaline w drodze na wyspę Mull, wie jak malowniczy jest to region. Na koniec, w tego typu filmie nie mogło zabraknąć scen kręconych w dolinie Glencoe. Jedna z najpiękniejszych dolin Szkocji pojawia się w filmie dwukrotnie, w tym w scenie, gdy pojmany i skrępowany Rob Roy, wleczony jest przed oblicze sprawiedliwości.

lTwórcy filmu Braveheart – Waleczne serce (Braveheart, 1995) byli bardziej oszczędni w korzystaniu z uroków Szkocji w obrazie, który bodaj najbardziej wpłynął na postrzeganie Szkocji jako kraju wyśnionych i wymarzonych krajobrazów, przez widownie całego świata. I zaskarbił Szkocji uwielbienie ogromnych rzesz amatorów naturalnego piękna made in Scotland. Wzięło się to być może stąd, że reżyser filmu, Mel Gibson, jest Australijczykiem i pewnie nie miał czasu jeździć po najbardziej odludnych, najbardziej magicznych i najtrudniej dostępnych miejscach w poszukiwaniu plenerów filmowych. Poza tym, miał do zabrania ze sobą ogromną ekipę filmową, więc musiał ograniczyć się do miejsc, gdzie da się łatwo dojechać wraz z ciężarówkami pełnymi sprzętu. Dlatego też większość szkockich scen nakręcono w wymienianych już tutaj wielokrotnie Glen Nevis, Glencoe i wśród wzgórz otaczających miejscowość Kinlochlven, czyli w dolinie tuż obok Glencoe. Wystarczyło to jednak, by plenery filmu wywarły niezapomniane wrażenie na każdym, kto go oglądał, a filmowi pomogły wygrać kilka Oskarów. Nawet jeśli faktycznie znajdują się dość daleko od miejsc, w których odbyły się wydarzenia opiewane w filmie – wystarczy rzucić okiem na mapę i sprawdzić gdzie znajdują się Stirling i Falkirk, miejsca bitew pokazanych w filmie.

Opowiadając o kinie kręconym w Szkocji nie wolno zapomnieć o najsłynniejszym agencie Jej Królewskiej Mości, który w co najmniej kilku filmach nie krył sentymentu do szkockich klimatów. I niekoniecznie chodzi mi o szkocką whisky, 50-letnią Macallan, dość niecnie sprofanowaną w Skyfall. Jak można wszak strzelać do pięknej kobiety, w obecności tak zacnego trunku? Filmowa przygoda 007 ze Szkocją zaczęła się wraz z filmem Pozdrowienia z Rosji (From Russia with Love, 1963), gdzie w rolę Jamesa Bonda po raz drugi wcielił się Sean Connery aka Scotland’s Greatest Living National Treasure. Końcowe sceny filmu nakręcono na wodach zatoki Loch Craignish, w pobliżu miejscowości Crinan w północno-zachodniej części półwyspu Kintyre oraz w pobliskiej miejscowości Lochgilphead.

James Bond wrócił do Szkocji, choć tylko na bardzo krótki epizod, cztery lata później, w Casino Royale (Casino Royale, 1967), komedii szpiegowskiej opartej luźno na pierwszej powieści Iana Fleminga i nakręconej poza wytwórnią EON Productions. Odtwórca roli Jamesa Bonda, David Niven, przez wielu uważany za aktora najbardziej odpowiedniego do tej roli, pojawia się w kilku scenach plenerowych, prowadząc samochód w okolicach miejscowości Killin i wodospadu Falls of Dochart, kilka kilometrów na południe od zachodniego krańca jeziora Loch Tay.

W filmie Świat to za mało (The World Is Not Enough, 1999) James Bond, grany wówczas przez Pierce’a Brosnana, pojawia się – znów na niezbyt długo – we wspominanym już wcześniej zamku Eilean Donan. Średniowieczne zamczysko usytuowane nad zatoką Loch Duich w północno-zachodniej części Szkocji, pełni tutaj funkcję bazy tajnych służb Jej Królewskiej Mości. Jednak prawdziwie szkocki jest dopiero ostatni film o przygodach Jamesa Bonda, Skyfall (Skyfall, 2012). A przynajmniej jego druga połowa. A przynajmniej teoretycznie szkocki. Kiedy James Bond (Daniel Craig), w towarzystwie M (Judi Dench), usiłuje wyrwać się z cywilizacji i pociągnąć za sobą swego oponenta, arcyłotra Raoula Silvę (Javier Bardem) i zgotować mu iście szkockie powitanie, słynny Aston Martin pokazany jest, jak jedzie wąską drogą wzdłuż doliny Glen Etive, po czym znowu na drodze A82, zbliżając się do doliny Glencoe od strony Rannoch Moor, wreszcie znowu w Glen Etive. W tle widać majestatyczne góry Buachaille Etive Mor i Buchaille Etive Beag. Te same miejsca, te same klimaty co w Nieśmiertelnym, czy Braveheart – Waleczne Serce. Jednak, choćby nie wiem jak szkocko wyglądał rodzinny dom Jamesa Bonda w scenach ostatecznej bitwy z Silvą i jego ludźmi, szkockie góry „dołożono” komputerowo w tle. Sam dom i kaplica zostały zbudowane na potrzeby filmu w hrabstwie Surrey, nieopodal Londynu. A to już zdecydowane nie jest Szkocja.

Kilka spośród wymienionych wcześniej plenerów wykorzystanych zostało w mniej eksponowanych, bardziej epizodycznych „rolach” w szeregu innych filmów. I tak, dolina Glen Nevis pojawiła się we francuskiej Walce o ogień (La Guerre du feu, 1981) oraz w końcowych fragmentach 2001: Odyseja kosmiczna (2001: Space Odyssey, 1968). Epizody francuskiego filmu kręcono również w Glencoe i Rannoch Moor, podczas gdy Stanley Kubrick wybrał się też na zdjęcia na wyspę Harris w Hebrydach Zewnętrznych. Wspominana wielokrotnie dolina Glencoe pojawiła się również w takich filmach jak 39 kroków (The 39 Steps, 1935) Alfreda Hitchcocka oraz Dziewiąty legion (The Eagle, 2011) z Channingiem Tatumem w roli głównej. W tym samym filmie „wystąpiły” również Rannoch Moor, zapierające dech w piersiach jezioro Loch Maree, znajdujące się na północnym zachodzie, pomiędzy miejscowościami Kinlochewe i Poolewe, przełęcz Bealach na Bá, osada Achiltibuie oraz zatoka Achnahaird Bay, wszystkie w tym samym regionie. Wyspa Skye, głównie Storr i Quiraing, pojawiła się w filmach Flash Gordon (Flash Gordon, 1980), Przełamując fale (Breaking the Waves, 1996), Gwiezdny pył (Stardust, 2007) oraz Prometeusz (Prometheus, 2012).

W filmie Atlas Chmur (Cloud Atlas, 2012) Szkocja pojawia się kilka razy. Jest to most Clackmannanshire Bridge, Glenfinnan, Dumbarton, Glasgow i Edynburg. Mroczny rycerz powstaje (The Dark Knight Rises, 2012) zawiera sceny kręcone nad położonymi niedaleko siebie jeziorami Loch Bealach Culaidh i Loch Glass, kilkadziesiąt kilometrów na północ od Inverness. W filmie Osaczeni (Entrapment, 1999) z Catheriną Zeta-Jones i Seanem Connerym, średniowieczny zamek Duart na wyspie Mull robi za posiadłość szkockiego artysty-włamywacza Roberta „Mac” MacDougala (Sean Connery). Ten sam zamek pojawił się również wiele lat wcześniej, w filmie 48 godzin (When Eight Bells Toll, 1971) z Anthonym Hopkinsem, będącym ekranizacją powieści Alistaira MacLeana. Inna ekranizacja, innej powieści sensacyjnej, Igła (Eye of the Needle, 1981), kręcona była w Oban na zachodnim wybrzeżu, na wyspie Mull i na moście Connel Bridge u ujścia zatoki Loch Etive, nieco na północ od Oban.

Na koniec – w filmie World War Z (World War Z, 2013) z Bradem Pittem w roli głównej, występuje Glasgow. Otwierająca film scena ataku zombie, mającego wszak miejsce w Filadelfii, nakręcono na George Square, w samym centrum Glasgow. Kilka chwil później, dzielny Brad usiłuje dojść co jest grane gdzieś na przedmieściach Falkirk. A potem już ekipa wynosi się ze Szkocji, zabierając ze sobą wszystkie zombie świata.

Autor: Rajmund Matuszkiewicz

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Dobry i zły glina

Film, Kultura / 

Dobry policjant tropiący bezwzględnego bandytę to schemat znany z tak wielu filmów, że kolejną tego typu fabułę zbylibyśmy zaledwie ziewnięciem. Jednak sytuacja stanie się ciekawsza, gdy rolę odwrócimy i dzielny funkcjonariusz nie będzie tak prawomyślny i oddany sprawie jak na ogół. A gdyby tak stróże prawa i gangsterzy byli po złej stronie? Taką wizje nieoczywistego podziału na dobro i zło prezentuje nam Denis Villeneuve w swoim nowym filmie – Sicario.

Kate Macer (Emily Blunt) jest policjantką, która specjalizuje się w odbijaniu zakładników. Podczas jednej z akcji odkrywa, że w domu, na który jej odział przypuścił szturm znajdują się dziesiątki zwłok ukrytych w ścianie. Koniec akcji jest jeszcze bardziej makabryczny niż samo znalezisko – w czasie przeszukiwania terenu dochodzi do eksplozji, w wyniku której ginie dwóch funkcjonariuszy. Po tym wypadku Kate dostaje propozycję by wraz z CIA rozpracować meksykański kartel narkotykowy, który stoi za wydarzeniami na farmie. Rządna zemsty za śmierć kolegów, agentka FBI zgadza się na propozycję i zostaje członkiem zespołu, którym kieruje Matt Graver (Josh Brolin), jednak trudno mówić o współpracy między Graverem a Marcer. Agent CIA udziela bardzo skąpych informacji na temat misji, a nawet okłamuje policjantkę w sprawie miejsca w którym będą działać, to wszystko powoduje, że Kate ma wiele wątpliwości, które tylko zwiększają się w czasie akcji. Metody jakie stosuje Graver nie wiele różnią się od działań przestępców i nie ma tu mowy o stosowaniu się do jakichkolwiek reguł czy respektowaniu prawa.

Film, który musisz obejrzeć!

Z przyjemnością zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu o koszulach Miler Luxury Shirts, który powstał z wykorzystaniem najnowszych technologi pozwalających na rejestrowanie 500 klatek na sekundę. Film został nakręcony przez operatora jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce, a głos podłożył jeden z najlepszych polskich lektorów. Zamiast pustych słów ukazaliśmy proces produkcji naszych koszul od kuchni. Każdy może teraz zajrzeć do profesjonalnej szwalni i zobaczyć jak powstają najwyższej klasy koszule


Film od samego początku trzyma w napięciu. Pierwsze sceny, gdzie FBI szturmuje farmę są świetną ilustracją słów Hitchcock’a „Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”. Mocne akcenty na początku są świetną bazą do budowania klimatu w dalszej części obrazu, a ten jest jednym z najważniejszych elementów Sicario – ciężki i mroczny sprawia, że ciągle czujemy się osaczeni i niepewni. Nastrój filmu sprawia, że niebezpieczne wydają się zarówno skąpane w słońcu ulice Juarez jak i ciemny tunel wykorzystywany do przemytu narkotyków. Kolejną zaletą filmu Denisa Villeneuve jest świetnie napisana fabuła – ciekawi jak rozwinie się historia, gładko wchodzimy w narrację, która na samym końcu potrafi zaskoczyć. Niestety nie obyło się bez pewnych uproszczeń i wątków, które wydają się mocno nieprawdopodobne. Jednak z drugiej strony, po seansie raczej zastanawiamy się nad kwestiami etycznymi dotyczącymi stróżów prawa niż nad wiarygodnością scenariusza.

W Sicario mamy do czynienia z mocno zarysowanymi bohaterami, szczególnie tymi drugoplanowymi. Matt Grever to nieco ekscentryczny, ale twardy agent CIA, który potrafi zrobić bardzo wiele po to, by wykonać zadanie. Josh Brolin w tej roli wypada bardzo dobrze – jego postać z jednej strony budzi sympatię, ale metody jakich używa są trudne do zaakceptowania. Jednak najwięcej kontrowersji budzi Alejandro – najemnik pozbawiony skrupułów, dla którego liczy się tylko cel i dąży do niego po trupach. Historia tej postaci wydaje się lekko przesadzona, a tajemnica jaką skrywa dosyć sztampowa, ale aktorska kreacja  Benicio Del Toro jest tak dobra, że wady są prawie niezauważalne. Przeciwwagą dla mocnych tych charakterów jest główna bohaterka. Wcielająca się w role Kate Emily Blunt jest trochę nijaka – na początku wydaje się kobietą z mocną osobowością, ale otoczona odziałem uzbrojonych facetów traci rezon. Nie znaczy, to że Blunt zagrała źle, przecież dzięki takiej kreacji inne postacie nabierają kontrastu, a widz na całą sytuacje może spojrzeć „trzeźwym okiem”.

Czy na Sicario warto się wybrać? Zdecydowanie tak! Nie jest to typowy film akcji, ale brak efektów specjalnych czy pościgów rekompensuje fabuła i klimat. Oprócz ciekawie opowiedzianej historii i solidnej obsady, mamy tu też głęboka refleksję na temat moralności i etyki stróżów prawa. Po seansie na pewno będziemy się zastanawiać, czy w imię dobra ogółu można zabijać i łamać prawo?

Autor: Mateusz Stachura

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top