McLaren F1- auto, które ma w sobie jakąś niewytłumaczalną magię. Na pewno lwia część tych czarów bierze się z wizji Gordona Murray’a – twórcy tego nieszablonowego supersamochodu. Historia najszybszego, brytyjskiego auta lat 90. zaczęła się bowiem od przejażdżki owego Pana… autem wprost z kraju kwitnącej wiśni.
Murray początkowo za wyznacznik jakości dla swojego projektu, przyjmował takie marki jak Ferrari i Lamborghini – czar prysł już po pierwszej wycieczce do Japonii. Tam Gordon, jako pracownik McLarena, miał okazję przejechać się Hondą NSX. Tak narodziła się miłość od pierwszego wejrzenia, której owocem parę lat później stał się McLaren F1. Od pamiętnej wizyty w Tochigi Research Center Honda, to NSX była wzorem jakości i właściwości jezdnych dla projektu Murray’a. W swoich założeniach poszedł on jednak o krok dalej niż Japończycy, postanowił zbudować auto jeszcze lepsze. Dziś możemy stwierdzić że spełnił swoją wizję w 100%.
Nowe auto McLarena miało charakteryzować się niską masą i niewielkimi gabarytami. Dodatkowo miało niwelować błędy ówczesnej konkurencji wśród supersamochodów – małą ilość miejsca dla podróżnych, niewielką przestrzeń bagażową i nie ergonomiczne rozmieszczenie przyrządów w kokpicie kierowcy. Projekt od początku dysponował nieograniczonym budżetem, więc konstruktorzy nie musieli korzystać z półśrodków.
Bardzo wiele pieniędzy pochłonęły badania i testy prototypów, nie były to jednak zmarnowane środki. Początkowo rozwiązania techniczne, które miały zostać użyte w F1, testowano w dwóch nadwoziach kit caru Ultima MK3. W późniejszej fazie badań zbudowano pięć prototypów, już kompletnie gotowych F1 o oznaczeniach od XP1 do XP5.
Efekt pracy Murray’a po raz pierwszy oficjalnie pokazano światu 28 marca 1992 roku w Monako, gdzie wzbudził ogromne zainteresowanie. McLaren, jako pierwszy w drogowym aucie, zastosował znany z wyścigowych maszyn monokokpit z włókna węglowego, z którego wykonano również zewnętrze poszycie auta. Nadowzie F1 charakteryzowało się bardzo mały współczynnikiem oporu powietrza i doskonałą aerodynamiką. Aby maksymalnie “dokleić” auto do nawierzchni asfaltu podczas jazdy, zaprojektowano liczne wloty powietrza, przetłoczenia i aktywny spoiler, a w podłodze zamontowano dwa wentylatory zasysające powietrze spod auta, zwiększając jego docisk. Wentylatory zastosowano również we wspomaganiu chłodzenia ogromnych i skutecznych hamulców Brembo.
Jedynym z wyznaczników kunsztu F1 były właśnie jego hamulce i zawieszenie. Po raz pierwszy w drogowym aucie zastosowano jednoczęściowe, czterotłoczkowe zaciski wykonane z aluminium wspomagane przez wentylowane i nawiercane, pływające tarcze hamulcowe. W zawieszeniu McLarena zastosowano aluminiowe, podwójne, poprzeczne wahacze i leżące, regulowane amortyzatory – rozwiązanie skomplikowane, ale wymiernie poprawiające prowadzenie w stosunku do np. klasycznej kolumny McPersona. Auto wyposażone było w piasty z śrubą centralną, więc do wymiany koła wystarczyło odkręcić jedną nakrętkę – rozwiązanie wprost z torów wyścigowych. Projektując zawieszenie F1 konstruktorzy brali przykład oczywiście z Hondy NSX, poprawiając jej rozwiązania według własnej szkoły – uzyskany efekt był bardziej niż zadowalający.
Konstruktor F1 chciał stworzyć auto dla kierowcy, dlatego zrezygnowano z wszelkich układów wspomagających siedzącego za sterami. Nie zastosowano nawet ABS-u i wspomagania kierownicy, a pojęcie stabilizacji kontroli trakcji było dalece obce temu bolidowi – tutaj wszystko zależało od człowieka siedzącego za kierownicą…
…. ,która umieszczona była centralnie. Kierowca McLarena F1 zajmuje bowiem pozycję na środku auta, a po bokach przewidziano, lekko cofnięte w tył, dwa miejsca dla pasażerów. Jest to więc uniwersalne auto, zarówno do ruchu prawo, jak i lewostronnego. W myśl zasady, że wszystko w tym aucie zależy od kierowcy, zrezygnowano z wielu luksusów w jego wyposażeniu. Oczywiście zastosowano skórzaną tapicerkę czy klimatyzację, ale próżno szukać tutaj poduszek powietrznych, nawigacji czy radia, w zamian którego zamontowano odtwarzacz płyt CD, wspierany przez system dziesięciu głośników Kenwood – dostrajanych indywidualnie do klienta. Również pozycja fotela i kierownicy była dobierana “na miarę” pod każdego klienta. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że zamawiający mógł indywidualnie stworzyć kolor swojego F1, a przed faktycznym lakierowaniem auta otrzymywał mały model F1 w wybranym przez siebie kolorze. Mógł wtedy ostatecznie zdecydować czy auto ma być pomalowane w zamówiony kolor, czy jednak należy dokonać jego zmiany.
Brytyjski supersamochód i typowo brytyjskie nakrycie głowy.
Kaszkiet świetnie łączy się zarówno z dżinsami jak i garniturem dzięki czemu można nosić go praktycznie wszędzie! Detronizuje kompromitujące połączenie wełnianej czapki i garnituru oraz świetnie zastępuje kapelusz, który dzisiaj nie każdy chce nosić. Kaszkiety, które dla Was przygotowało Miler Spirits&Style, są całkowicie wyjątkowe i jestem przekonany, że szybko stracicie dla nich głowę. Ale najpierw warto się dowiedzieć o co tu w ogóle chodzi – klik
Przyszła pora żeby wspomnieć o najważniejszym elemencie McLarena – silniku. Początkowo w F1 zastosowany miał być motor produkcji Hondy o pojemności 4,5 litra w układzie widlastym 12 lub 14 cylindrów. Niestety japońska marka nie podjęła ostatecznie współpracy z Brytyjczykami, przez co McLaren zwrócił się o pomoc do BMW. Bawarczycy zaprojektowali 6.1 litrowy silnik S70 w układzie V12 – specjalnie dla Murray’a i według jego ścisłych wytycznych. “V-ka” legitymowała się mocą 627 KM i 650 Nm, co w przypadku wolnossącego motoru jest wynikiem, który robi wrażenie, zwłaszcza uwzględniając charakterystykę silnika widlastego – zapas mocy i momentu dostępny w dolnych partiach prędkości obrotowej powodował, że F1 można było ruszać bez dodawania gazu, wystarczyło łagodnie odpuścić sprzęgło. Uzyskanie takich właściwości zapewniły takie rozwiązania jak: zmienne fazy rozrządu, podwójny wtrysk paliwa czy tytanowe kolektory wydechowe – Panowie z działu M-Power dali więc McLarenowi od siebie to, co najlepsze. Dodatkowo wyposażyli auto w 6 stopniową, manualną skrzynię biegów o idealnie dobranych przełożeniach i niezwykłej precyzji, która oczywiście napędzała koła tylnej osi.
F1 zadziwiał również swoimi osiągami. Pierwsza “setka” pokazywała się na cyferblacie prędkościomierza już po 3,2 sekundy, a zatrzymywała się przy wartości 391 km/h! Takich osiągów w latach 90. nie zapewniało żadne inne auto. McLaren F1 był bezapelacyjnie najszybszym samochodem swoich czasów. Tytuł ten utrzymał, aż do 2005 roku, czyli siedem lat po zakończeniu swojej produkcji. Do 1998 roku wyprodukowano łącznie 64 szosowe egzemplarze F1. W czasie produkcji modelu powstało łącznie 100 egzemplarzy, wliczając w to prototypy i egzemplarze torowe. Każdy z nich został wyprodukowany ręcznie, pod indywidualne zamówienie i kosztował milion dolarów.
Mało kto mógł sobie pozwolić na przyjemność posiadana tego brytyjskiego supersamochodu, ale mogę śmiało powiedzieć, że jeśli już ktoś zdecydował się wydać owy milion na McLarena, to był to najlepiej wydany milion dolarów w jego życiu. Król szos lat 90. warty był każdego centa swojej ceny. Jak stwierdził sam Gordon Murray – lepszego auta nie byłby w stanie już zaprojektować – stworzył bowiem auto idealne w każdym calu, które do dziś, bije na głowę wiele nowych supersamochodów. Król jest tylko jeden i dalej jest żywą legendą, od której projektanci mogą się uczyć kunsztu budowania superaut. McLaren F1!
Inne wpisy z tej kategorii
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Shp
Lepiej napiszcie w czym nosić takiego surfaca żeby pasowao do gentlemana. Aktówka? Torba? Skórzane etui? Jaki notatnik będzie się elegancko komponował z np. tweedowa marynarką, jakie pióro do tego, itp. Jak będę chciał poczytać o iPhonie czy Surface to mam od tego setki innych blogów. Nie idźcie ta drogą ;-)