I wojna światowa udowodniła jak ważnym elementem jest lotnictwo, które rozwinęło się bardzo szybko. W przypadku broni pancernej sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Skupiano się na tzw. czołgach piechoty, które miały dotrzymywać jej tempa i razić przeciwnika siłą ognia. Historia zweryfikowała jednak plany konstruktorów. Wojska pancerne odegrały ogromną rolę w trakcie II wojny światowej. Prezentujemy jedne z najlepszych alianckich czołgów, największego konfliktu zbrojnego świata.
T-34
Wojna domowa w Rosji (1918-1923) ukazała zwycięskim bolszewikom niedostatki armii. Postanowiono przeprowadzić rewolucję w wojsku. Stalin chciał unowocześnić wojsko, dostosować je do wymogów nowoczesnego pola walki. Na początku lat 20 w Rosji dominowała kawaleria. Nieoceniona, szybka, mogąca zadawać dotkliwe straty na tyłach nieprzyjaciela. Miała ona, jednak znaczącą wadę, nie dysponowała dużą siłą ognia. Rosyjscy teoretycy wojskowi uznali, że należy stworzyć pojazd szybki, o dużym zasięgu, mogący pokonywać ogromne tereny Rosji i razić przeciwnika daleko od własnych baz. Pomysł użycia szybkich czołgów szturmowych, będących zastępcą kawalerii przyjął się na dobre w wielu armiach świata.W latach 30 XX w. w Związku Sowieckim narodziła się seria maszyn BT.
W maszynach klasy BT Rosjanie wykorzystali zakupione od Amerykanów tzw. podwozie Christie. Był to nowatorski projekt, który po zdjęciu gąsienic umożliwiał poruszanie się na kołach. Pozwalało to na osiąganie znacznie większych prędkości i choć ostatecznie amerykańska armia nie skorzystała z pomysłu konstruktora, to przyjął się on w Rosji, gdzie był stale rozwijany i eksploatowany. Choć na przełomie lat 20 i 30 podwozie Christiego było rewolucyjnym pomysłem, to doświadczenia walk z wojny domowej w Hiszpanii, gdzie walczyły sowieckie czołgi, odsłoniły niedostatki w armii pancernej Stalina. Pojazdy BT choć szybkie, posiadały niewystarczające opancerzenie, także zmiana systemu jezdnego z kołowego na gąsienicowy, z pozoru prosta, ale dostarczała radzieckim czołgistom wielu problemów. Dlatego postanowiono rozwinąć czołgi BT. Konstruktorzy radzieccy zaczęli pracować nad nową maszyną, mającą być niedoścignioną na polu walki, dysponującą dużą siłą ognia i grubym pancerzem chroniącym załogę.
Stąd powstał pierwszy projekt czołgu T-34. Prace nad konstrukcją rozpoczęły się w 1937 roku. Radzieccy konstruktorzy zrezygnowali z możliwości zdejmowania gąsienic, montując je na stałe. Rewolucyjnym rozwiązaniem było, użycie w pojeździe pochyłych płyt pancernych, co znacznie niwelowało szanse na przebicie, ponieważ pociski wystrzelone w kierunku takiego czołgu w zderzeniu z nim często rykoszetowały. Ponadto pancerz wykorzystany w t-34 był grubszy niż w konkurencyjnych modelach innych armii. W nowym pojeździe Rosjanie zastosowali działo L-11 kalibru 76,2 mm. W 1940 roku maszyna była prawdziwą rewolucją, bo nie było na świecie czołgu średniego, który mógłby konkurować z t-34. W momencie ataku Niemiec na Rosję w 1941 roku, t-34 okazał się ogromnym zaskoczeniem dla armii Hitlera. Choć w maszynie niemalże idealnie wyważono moc silnika, grubość pancerza i siłę ognia, to nie była ona pozbawiona wad.
Czołg cechował niski komfort pracy załogi. Kierowca musiał wkładać wiele siły w zmianę przełożeń, ponieważ skrzynia biegów była wyjątkowo toporna a ponadto mało wytrzymała i wadliwa. Często dochodziło też do pękania kół zębatych w przekładni. Zdarzały się przypadki, że rosyjskie załogi „pożyczały” z rozbitych wozów skrzynie biegów aby w razie awarii móc dokonać wymiany lub naprawy. Wieże montowane w pierwszych seriach t-34 również pozostawiały wiele do życzenia. Zamiast wentylatorów odprowadzających z ich wnętrza nadmiar gazów prochowych po wystrzale, zdecydowano się jedynie na otwór wentylacyjny. W trakcie walki wnętrze przedziału bojowego szybko wypełniało się dymem i gazami. Wielu problemów nastręczał również właz główny, ponieważ zdecydowano się na jedną, dużą płytę wspólną dla dowódcy oraz strzelca. Z racji, że płyta zajmowała niemalże całą powierzchnię wieży zabrakło na niej miejsca dla wieżyczki dowódcy, pozwalającej prowadzić obserwację „po okręgu”.
Operacja Barbarossa pokazała jak katastrofalny w skutkach okazał się brak łączności pomiędzy poszczególnymi wozami. W radiostację wyposażane były jedynie czołgi dowodzenia a normą było porozumiewanie się za pomocą chorągiewek sygnalizacyjnych. W 1941 Niemcy nie mieli równorzędnego przeciwnika dla t -34, sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy w czołgach Panzer IV zaczęto montować działa o dłuższych lufach i lepszych właściwościach. Niemniej, jednak o zwycięstwach pancernych zagonów III Rzeszy w dalszym ciągu decydowało głównie znakomite wyszkolenie i doświadczenie bojowe żołnierzy. Wojsko niemieckie było doskonale zorganizowane a jego poszczególne oddziały ściśle ze sobą współpracowały, co pozwoliło zniwelować różnice w liczebności. Choć Armia Czerwona była znacznie większa i liczebniejsza, to właśnie mizerne wyszkolenie, a także chaos i nieudolne dowodzenie, wynikające z czystek, które Stalin przeprowadził jeszcze przed wybuchem wojny decydowały o przegranych bitwach pancernych. W pierwszych miesiącach walk Rosjanie nie umieli wykorzystać potencjału drzemiącego w znanych już na całym świecie „tetkach”.
Plany Hitlera dotyczące podbicia Związku Radzieckiego zweryfikowała rosyjska zima, gdyż niemieckie czołgi znacznie gorzej radziły sobie w skrajnie trudnych warunkach niż ich odpowiedniki w Rosji. Porażki Armii Czerwonej w 1941 roku otworzyły oczy wyższemu szczeblu dowództwa. Poświęcano wówczas więcej czasu na szkolenie załóg a od 1942 roku, na linii zaczęły pojawiać się udoskonalone wersje t-34 z sześciokątną wieżą, posiadającą lepsze systemy wentylacyjne i mocniejsze działo. Odchodzono również od wspólnego włazu w przedziale bojowym, zastępując go dwoma osobnymi, dla dowódcy i strzelca. Poprawiono również skrzynie biegów i wadliwe jak do tej pory sprzęgła. Rosyjski przemysł został przeniesiony z zagrożonych działaniami wojennymi odcinków za góry Ural, co było ewenementem na skalę światową.
Klasyczna konstrukcja w nowym wydaniu.
Miler Spirits&Style z wielką przyjemnością informuję, że w ich sklepie w pojawiły się długo oczekiwane pikowane kurtki „Miler Quilted Jacket”, która idealnie nadaję się zarówno do noszenia z garniturem, jak i bardziej casualowych stylizacji . Kurtki dostępne są w trzech kolorach: granatowy, oliwkowy i czarny. Dla wszystkich kurtek zamówionych do końca tego tygodnia (do niedzieli 8 XI) przewidziano wysyłkę kurierem gratis. Oznacza to, że kurtka będzie u Państwa w jeden lub dwa dni robocze, zależnie od dnia i godziny zakupu. Zamówienia można dokonywać TUTAJ.
Setki zakładów wraz z obsługą migrowało do miejsc, gdzie w spokoju mogły powstawać nowe narzędzia do zadawania śmierci. Przemysł całkowicie przestawił się na wojenną produkcję, fabryki opuszczały tysiące czołgów a co za tym idzie spadła jakość ich wykonania. Mimo to, t-34 po wprowadzeniu udoskonaleń nie stracił na wartości. Gdy na froncie wschodnim pojawiły się znakomite niemieckie czołgi Pantera i Tygrys, radzieccy konstruktorzy w 1944 roku odpowiedzieli na nie nową wersją T-34/85.
85-tka była znacznym rozwinięciem, na które składało się nowe działo o większym kalibrze bo aż 85 mm, grubszy pancerz, a także miejsce dla nowego członka załogi – ładowniczego. Ostatnia zmiana znacznie odciążyła dowódcę, który do tej pory musiał dzielić dowodzenie czołgiem z obsługą działa. Normą było wtedy montowanie radiostacji we wszystkich wozach. Choć nowy t-34 ustępował niemieckim „kotom”, pod kątem rozwiązań technologicznych oraz siły ognia i grubości pancerza, to różnice te niwelowała ilość powstałych maszyn. T-34 we wszystkich wersjach powstało ponad 50 000 tysięcy sztuk. Niewątpliwie zapisały się one na kartach historii. Przez wielu uważane są za najlepsze czołgi II wojny światowej. Na pewno były udanymi konstrukcjami, zdolnymi do działań w skrajnie trudnych warunkach. Pomimo szoku jakie wywołały w początkowej fazie konfliktu, to nie wyprzedzały swojej epoki. Były jednak idealną bronią do prowadzenia wojny totalnej, tanie i łatwe w eksploatacji oraz produkcji, a także mobilne, i posiadające dużą siłę ognia.
Warto zwrócić uwagę na znakomity peryskop odwracalny, montowany w nowszych wersjach czołgu. Peryskop pozwalał na obserwację otoczenia w 360 stopniach, bez konieczności odwracania głowy przez dowódcę. Został stworzony przez polskiego inżyniera Rudolfa Gundlacha, i masowo produkowany na licencji przez firmę Vickers-Armstrong i montowany niemalże we wszystkich rodzajach brytyjskich czołgów jako peryskop MK IV. Rosjanie skopiowali pomysł polskiego inżyniera.
M4 Sherman
Sherman był odpowiedzią na zapotrzebowanie amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego na czołg średni. Tamtejsza doktryna wojenna dotycząca broni pancernej w chwili wybuchu wojny w Europie była dopiero dopracowywana, ponieważ sądzono, że rola czołgów będzie ograniczała się jedynie do wsparcia piechoty. Amerykanie nie inwestowali w broń pancerną. Dopiero sukcesy niemieckich wojsk oraz pierwsze sygnały świadczące o przeniesieniu wojny poza Europę sprawiły, że starano się szybko zapełnić luki w wojskach pancernych. W 1941 do użytku wszedł czołg M3 Lee, pojazd uzbrojony w dwa działa: 75 mm i 35 mm o średniej grubości pancerza. Jego podstawową wadą było umieszczenie działa większego kalibru w sponsonie kadłuba zamiast w obracanej wieży. Już w momencie wprowadzenia M3 do służby, trwały prace nad jego zastępcą uzbrojonym w działo kalibru minimum 75 milimetrów w obrotowej wieży i grubszym pancerzem
M4 Sherman bazował na podwoziu i wielu rozwiązaniach ze swojego poprzednika, dlatego nie był zupełnie nową, przełomową konstrukcją. To rozwiązanie pozwoliło jednak na szybkie przestawienie się fabryk na stworzenie nowego czołgu. Sherman został wprowadzony do produkcji w 1942 roku. Bogaty amerykański przemysł, choć dopiero przestawiał się na produkcję wojenną, to pozwalał budować czołgi w ogromnych ilościach. Do końca wojny powstało ponad 48 tysięcy sztuk. Pojazdy te, cechował wysoki komfort pracy załogi, bo były dobrze wentylowane a wieża posiadała podłogę, dzięki czemu załoga nie musiała się „przemieszczać” wraz z każdym jej obrotem. Podwozie i system jezdny, choć nie były najnowocześniejsze to stosunkowo dobrze niwelowały nierówności terenu i czołg nie miał tendencji do wpadania w drgania. Zastosowano w nim wiele nowatorskich rozwiązań, takich jak stabilizatory armaty, znacznie polepszające celność maszyny podczas strzelania w ruchu. W momencie debiutu podczas bitwy pod El-Alamein, czołgiści 8. Armii Brytyjskiej, którym przyszło pierwszy raz wypróbować w boju nowe pojazdy oceniali je wysoko.
W walce z niemieckimi Panzer III i Panzer IV wypadały dobrze, pociski wystrzeliwane z armaty 75 mm przebijały pancerze niemieckich wozów. M4 nie był jednak całkowicie odporny na ostrzał niemieckich żołnierzy. Sytuacja uległa całkowitemu odwróceniu po wprowadzeniu wyżej wspomnianych Panter i Tygrysów z którymi Shermany nie miały szans, a niedostatek niszczycieli czołgów i dział samobieżnych sprawiał, że pomiędzy tymi maszynami, szczególnie w Europie dochodziło do częstych starć.
M4 nie był tak zwrotny i szybki jak radziecki t-34. Ponadto był od niego wyższy, co w działaniach bojowych odgrywało dużą rolę. Szybko okazało się, że pancerz czołowy przekraczający 100 mm w późniejszych wersjach pojazdu jest niewystarczający w walce ze znakomitymi niemieckimi armatami kalibru 88 mm. Ponadto czołg, po trafieniu miał tendencje do zapalania się, więc wśród żołnierzy szybko zyskał nazwę Ronson – od producenta zapalniczek. Alianccy projektanci widząc niedostatki Shermanów zaczęli je udoskonalać, wprowadzono tzw. mokre pojemniki na amunicję, które w teorii, nawet po zapaleniu się pojazdu uniemożliwiały wybuch. Z czasem w M4 zaczęto stosować armatę kalibru 76 mm, ale nie zmieniło to całkowicie sytuacji, jedynie poprawiło osiągi.
Dopiero Sherman Firefly powstały w 1944 roku, uzbrojony w znakomitą brytyjską armatę 17 funtową pozwalał na nawiązanie walki z ciężkimi niemieckimi maszynami. Niemniej jednak taktyka walki M4 do końca wojny polegała na atakowaniu kilkoma czołgami jednego ciężkiego i okrążenia go. Shermany nie miały problemów z przebijaniem tylnych pancerzy Tygrysów i Panter. Czołg był niezawodny, prosty w konstrukcji i tani w produkcji, co pozwoliło na jej umasowienie. W walce ze swoimi odpowiednikami wypadał dobrze, nie miał za to sobie równych w bitwach toczonych na wyspach Pacyfiku, gdzie M4 bez trudu rozstrzeliwały konkurencyjne czołgi Japońskie.
IS
Radziecki czołg ciężki lub też czołg przełamania. Rosjanie szukali zastępcy dla swoich czołgów ciężkich KW i KW – 2. Były to maszyny stosunkowo dobre, lecz wyprodukowano ich niewielkie ilości i w 1943 roku kiedy pierwsze IS – 2 wchodziły do służby, nieco już przestarzałe. Skrót IS to inicjały Józefa Stalina, nowy, potężny czołg nazwano właśnie nazwiskiem dyktatora. Pojazd był rozwinięciem niemalże identycznej konstrukcji – IS, pierwsze egzemplarze uzbrojone były w armatę kalibru 85 mm., dobrą, lecz niewystarczającą do nowego radzieckiego czołgu ciężkiego. Wersji z takim działem wyprodukowano nieco ponad 100 egzemplarzy. Rosyjscy konstruktorzy przezbroili pojazd w armatę dużego kalibru 122 mm, tak aby maszyna nie miała problemu z niszczeniem niemieckich przeciwników w postaci czołgów ciężkich. Warto zwrócić uwagę na charakterystyczną, długą, 3 metrową lufę pojazdu. Ponadto czołg o grubym pancerzu, dużej mocy i ogromnej sile ognia był doskonałą bronią propagandową. W momencie wejścia do służby stanowił pokaz siły i potęgi ZSRR, swoistą wizytówką. Napędzany był silnikiem diesla o mocy ponad 500 koni mechanicznych, pozwalało mu to rozpędzić się do prędkości 37 km/h na drodze, jednak w terenie szybkość znacznie spadała.
Grubość pancerza sięgała do 120 mm. Pomimo większej armaty i grubszego pancerza IS – 2 pozostawał lżejszy od swojego głównego konkurenta Panzerkampfwagen VI o prawie 10 ton. Miał również większy zasięg. Nie była to jednak broń pozbawiona wad, podobnie jak większość rosyjskich czołgów. IS miał problemy z wentylacją, co w parze z ciasnym przedziałem bojowym sprawiało, że pojazd był nie wygodny dla załogi. Zastosowano w nim amunicję dwudzielną, co wydłużyło czas ładowania pocisku, ładowniczy musiał w pierwszej kolejności umieścić w zamku pocisk a później ładunek miotający. Ponadto zapas amunicji to jedynie 26 nabojów. Było to za mało, ponieważ tak niewielka liczba nabojów zmuszała załogi do odwrotu i uzupełnienia zapasów. Wyłączenie z walki nawet jednego wozu mogło decydować o losach bitew. Dowódca i celowniczy w IS -2 korzystali z optyki, która była słabej jakości. Pojazdy trafiały do jednostek szturmowych, tzw. grup przełamania, które były podporządkowane naczelnemu dowództwu i wysyłane wszędzie tam, gdzie zachodziła potrzeba przełamania, rozbicia silnej obrony przeciwnika. Pojazdy, podobnie jak t-34 służyły w Ludowym Wojsku Polskim.
Pershing
M26 był pierwszym, uznanym za czołg ciężki, amerykańskim pojazdem. Zaprojektowano go w 1943 roku w odpowiedzi na znakomite niemieckie maszyny a do służby wszedł rok później. Był udaną konstrukcją, pozwalającą nawiązać równorzędną walkę z wozami przeciwnika, choć trafiały na front w ostatnich miesiącach wojny, to zdołały udowodnić swoją wartość bojową.
Przed wojną niezbędny atrybut każdego gentlemana, dziś powraca…
Kaszkiet świetnie łączy się zarówno z dżinsami jak i garniturem dzięki czemu można nosić go praktycznie wszędzie! Detronizuje kompromitujące połączenie wełnianej czapki i garnituru oraz świetnie zastępuje kapelusz, który dzisiaj nie każdy chce nosić. Kaszkiety, które dla Was przygotowało Miler Spirits&Style, są całkowicie wyjątkowe i jesteśmy przekonani, że szybko stracicie dla nich głowę. Ale najpierw warto się dowiedzieć o co tu w ogóle chodzi.
Maszyna miała bardzo nowoczesną, niską sylwetkę, zastosowano w niej również szereg rozwiązań, które znakomicie sprawdziły się we wcześniejszych wozach zarówno przeciwnika jak i własnych. Czołg miał solidny pancerz o grubości do 100 mm, jednak jego największym mankamentem było słabe działo. Amerykanie zachęceni sukcesami Niemców, którzy montowali w swoich czołgach armatę przeciwlotniczą Flak 88, postanowili skopiować pomysł uzbrajając Pershinga w armatę M3 kaliber 90, pochodzącą od działa przeciwlotniczego. Standardowe pociski T33 i M82 miały niską wylotową prędkość, a co za tym idzie były mniej skuteczne, dopiero stosowanie pocisków rdzeniowych T30E16 poprawiło parametry bojowe. Nie był to jednak koniec prób. Do M26 próbowano również montować działo T15E2, lecz amunicja do niego była dwudzielna, co znacznie obniżało ilość wystrzałów i liczbą samych nabojów, gdyż te zajmowały więcej miejsca od standardowych. Ostatecznie dobrym rozwiązaniem okazało się uzbrojenie Pershinga w działo T54, które znakomicie sprawdzało się w zwalczaniu celów silnie opancerzonych. Jedynym mankamentem związanym ze zmianą uzbrojenia była ograniczona ilość amunicji. Rozwinięcie wozu stanowi Super Pershing. Pojazd był mocniej opancerzony, a także uzbrojony w nowe, lepsze działo wcześniej niemożliwe do zamontowania przez wzgląd na jego rozmiar. Nowa wersja czołgu ważyła prawie o 7 ton więcej. Przez wzgląd na późne wprowadzenie do służby, na front w walkach wzięła udział niewielka ilość tych czołgów. Wóz nie skończył swojej kariery bojowej wraz z zakończeniem II wojny światowej. Pershingi z powodzeniem służyły podczas wojny w Korei, gdzie stawiały czoła znacznie udoskonalonym wersjom czołgów t-34/85 wykorzystywanych przez armię Korei Północnej.
Autor: Maciej Drewniak.
Od dzieciństwa związany z Częstochową. Opuścił ją tylko na czas studiów we Wrocławiu. Z wykształcenia dziennikarz, z zamiłowania historyk. Jego pasją jest II Wojna Światowa i góry, o obu potrafi opowiadać godzinami.
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.