Najciekawsze przedmioty z licytacji WOŚP!

Lifestyle / 

To jedyna taka akcja, podczas której maluch może być droższy od nowego samochodu, gwiazdy z pierwszych stron gazet posprzątają Twoje mieszkanie, a sam prezydent odda Ci swój krawat. Choć Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wzbudza wiele kontrowersji, to nadal jest fundacją, która robi największą charytatywną imprezę w Polsce. Potwierdza to fakt, że ponad 80% Polaków ufa Owsiakowi i w tym roku odbędzie się już 24. finał WOŚP. Jedną z atrakcji, a jednocześnie formą pomocy, są licytacje, na których każdy może wystawić niemal wszystko. Jakie były do tej pory najbardziej kontrowersyjne, często zabawne i niezwykle ciekawe aukcje?

  1. Dla fanów motoryzacji – podczas IX edycji finału można było wylicytować ostatniego, kultowego w Polsce, Fiata 126p w kolorze pomarańczowym. 113 222,76 złotych, to kwota, za którą został ostatecznie sprzedany. 

2. Ta sama edycja przyniosła jeszcze jeden ciekawy „przedmiot”. Był to czołg Rudy 102 z odciskami dłoni głównych bohaterów Czterech pancernych. Został wylicytowany za kilkadziesiąt tysięcy złotych przez… Hurtownię złomu.

Miejmy nadzieje, że nie poszedł na „żyletki”. :)

3. Ile bylibyście w stanie zapłacić za futbolówkę? Szczęśliwiec, któremu udało się wygrać tę aukcję, wydał 51 tysięcy złotych. Oczywiście nie była to zwykła piłka, jej pierwotnym właścicielem była drużyna piłkarska Real Madryt, która złożyła na niej swoje podpisy. Dodatkowo, był to najdroższy przedmiot wystawiony podczas XII finału.

4. Co można zrobić, aby poczuć się, jak polityk najwyższej rangi? Wynająć szofera i limuzynę, bywać na bankietach albo zwiedzić budynek sejmu? Niekoniecznie. Podczas XX finału można było wylicytować dywan, po którym przemaszerował Władimir Putin po wyjściu z samolotu. Oprócz Prezydenta Rosji po 15-metrowym (ważącym bagatela 100 kg) dywanie stąpali również przedstawiciele grupy Wyszehradzkiej w 1998 roku.

5. Chociaż dywan to dość ciekawa atrakcja to w 2014 roku można było zasiąść na jeden dzień w fotelu premiera. Kto nie chciałby poczuć choć przez chwilę tak dużej władzy?

6. Jubileuszowy, XX, finał to także spełnienie marzeń każdego łasucha – do wylicytowania była lodówka wypełniona po brzegi lodami!

7.  Na aukcjach pojawiają się również zupełnie abstrakcyjne „przedmioty”. Miasto Jaworzno wystawiło jedno ze swoich rond (w tym roku również idzie ono pod młotek – kolejny właściciel będzie mógł mu nadać nową nazwę na rok), duże miasta regularnie oddają na jeden dzień swoje ratusze, ale jedną z najdziwniejszych aukcji była ta z 2012 roku – na jeden dzień można było zostać właścicielem Giewontu.

8. Gdyby ktoś chciał sypać żartami jak z rękawa, to taką możliwość miał w 2013 roku, bo właśnie wtedy została wystawiona marynarka prowadzącego teleturniej Familiada – Karola Strasburgera.

9. Nie zabrakło atrakcji dla każdego, kto chciał sprawdzić się w naprawdę ekstremalnych warunkach. Podczas XX finału można było kupić „bilet” na dwudniowe szkolenie żołnierzy, jadących na misję do Afganistanu. Mordercze ćwiczenia w górzystym terenie, kto nie chciałby tego przeżyć?

10. W 2014 znalazło się też coś dla artystów – na aukcje został wystawiony mały koń wykonany z papieru, który został fantazyjnie pomalowany przez samą klacz.

A co możemy znaleźć na aukcjach w tym roku?

  1. Przedmiotem, który wzbudza wiele emocji, jest krawat należący do Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Kosztuje już ponad 4 tysiące i warto tutaj wspomnieć, że najdroższy na świecie krawat kosztuje 8,5 tysiąca, jest wykonany ze specjalnego jedwabiu przeszytego złotą nicią. Czy były prezydent przebije tę kwotę?

aukcje.wosp.pl

2. Zegarki to temat, który od zawsze wzbudza żywe dyskusje wśród czytelników Gentleman’s Choice. W tym roku można wylicytować niezwykły egzemplarz tej męskiej biżuterii. Co czyni go wyjątkowym? Został w całości wydrukowany przez nowoczesne drukarki 3D. To czy jest elegancki to kwestia dyskusyjna, ale z pewnością właściciel nie będzie miał się czego wstydzić, w końcu to aukcja charytatywna.

wosp-zegarek-tv

aukcje.wosp.pl

3. Masz dość setek maili, powiadomień z mediów społecznościowych i innych pop up’ów pojawiających się na wyświetlaczu Twojego smartphona? Jeśli tak to zainwestuj w jego zupełne przeciwieństwo, czyli anty-smartphone. Telefon, który jest wielkości karty kredytowej, więc z łatwością zmieścisz go do portfela. Ogranicza się do podstawowych funkcji takich, jak telefonowanie i pisanie smsów, a jego bateria wytrzymuje około 4 dni.

wosp-anty-smartphon

aukcje.wosp.pl

4. Każdy, kto nie lubi mdłego jedzenia, powinien zainwestować w sól prosto z kopalni w Wieliczce. Torebka zawiera jedynie 0,2 kg, ale oprócz tego, że pochodzi z najsłynniejszej kopalni w Polsce, to spędziła kilka lat w budynku fundacji. Najprawdopodobniej osoby, które ją wylicytowały, nigdy nie odebrały tego fanta, więc wróciła do obiegu aukcyjnego.

wosp-sol-z-wieliczki

aukcje.wosp.pl

5. Kolejną quasi polityczną atrakcją jest zaproszenie od ambasadora Królestwa Niderlandów na kolację do siedziby ambasady w Warszawie. Ponadto osoba, która wygra aukcję może zabrać 3 swoich znajomych, a zostaną oni dowiezieni na miejsce limuzyną. Ambasada zapewnia nocleg dla dwóch osób i śniadanie o poranku.

6. Gratką dla fanów fotografii będzie możliwość wylicytowania aparatu średnio formatowego z 1970 roku – Mamiya RB67. Został wystawiony przez znanego w polskiej pop kulturze fotografa – Wujaszka Liestyle. Jest to o tyle istotna informacja, że oprócz tego, że wystawił aparat, to jest do niego tak bardzo przywiązany, że postanowił go… wygrać na licytacji!

wosp-aparat

aukcje.wosp.pl

7. Jesteś fanem Gwiezdnych Wojen? Dzięki jednej z aukcji będziesz mógł przenieść się do tego niezwykłego świata. Możesz stać się właścicielem zdalnie sterowanego droida BB-8 Sphero. Do sterowania potrzebujesz tylko smartphona, a jego dodatkowym atutem jest autograf Jeffa Burtona, współzałożyciela firmy Electronic Arts.

wosp-star-wars

aukcje.wosp.pl

8. Aukcją, która cieszy się największą popularnością, jest możliwość wyjazdu do Stambułu, aby przetestować jeden z modeli Porsche na torze Formuły 1.

wosp-porshe-w-stambule

aukcje.wosp.pl

9. Jest też coś dla fanów kultowego Wiedźmina. Chociaż kolekcjonerskie wydania gry lub książek to przedmioty, o których wielu marzy, to rynek figurek też ma się całkiem nieźle. O ile te standardowej wielkości są ogólnodostępne, to mało kto ma możliwość kupienia dwuipółmetrowej, ważącej 100 kg postaci Geralta z Rivii. Figurka przedstawia scenę starcia z Południcą z Wiedźmina III a ofiarodawcą jest CD Projekt RED.

10. Na aukcjach WOŚP możecie też wylicytować niezbędnik gentlemana, krawat i vocher na koszulę na miarę firmy Miller Spirits&Style. Każdy fan tej marki ma możliwość nie tylko nabycia tych eleganckich przedmiotów, ale przede wszystkim pomocy dzieciom i osobom starszym, bo to właśnie dla nich jest dedykowana tegoroczna edycja finału WOŚP. Jeśli marzy Ci się ultra-cienki portfel to nie wahaj się i licytuj tutaj!

12

Autor: Julia Adamska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

BMW X5 LM – SUV na ulicę i na tor

Hobby, Motoryzacja / 

Niemcy kojarzą nam się zazwyczaj głównie z rozsądkiem, uporządkowaniem i systematycznością, również w kwestii motoryzacji. Samochody od naszych zachodnich sąsiadów uznawane są za nudne, lecz bardzo praktyczne i dobrze wykonane. Wśród tych wielu zwykłych modeli, można spotkać wersje, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia i patrząc na ich niezwykłość, zastanawiamy się, czy aby na pewno wyszły one spod ręki niemieckich inżynierów.

Akurat w tym przypadku sytuacja dotyczy bawarskich budowniczych marki BMW, a głównym bohaterem całego zamieszania jest SUV i znany już, w naszym dziale, silnik S70. Dwunastocylindrowa jednostka gościła już u nas w karoserii BMW z serii 8 (E31) oraz McLarena F1 – dwóch niezwykłych aut, które zapisały się złotymi zgłoskami w historii motoryzacji. Sam motor (czy to w odmianie zwykłej M70 lub właśnie sportowej jednostce S ) słynie ze swojej nienagannej kultury pracy, harmonii i niezawodności, m.in. dlatego BMW, szykując się do startów w słynnym LeMans, postawiło na ten silnik. Bardzo słusznie, bowiem bolid V12 LMP, wyposażony w mocno zmodyfikowane S70 przyniósł BMW pierwsze i jak do tej pory jedyne zwycięstwo w słynnym francuskim wyścigu w 1999 roku.

W tym samym roku debiutował pierwszy SUV w historii bawarskiej marki i postanowiono, głównie w celach marketingowych, jeszcze raz użyć słynną dwunastocylindrówkę. Model X5 E53 był dla rynku wielkim zaskoczeniem, a dla marki sukcesem sprzedażowym. Postanowiono zrobić jednak coś jeszcze, aby przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów i branży. Zbudowano najszybszego SUV-a tamtych czasów.

Inżynierowie BMW, jak zwykle, podeszli do tematu kompleksowo i rzetelnie. X5 LM oprócz wyglądu i wnętrza ma niewiele wspólnego z seryjnym E53. O dziwo, konstrukcję nadwozia pozostawiono praktycznie bez zmian. Próżno tu szukać rurowego szkieletu czy klatki bezpieczeństwa. Jedyną modyfikacją w tej dziedzinie, jest zamontowanie pałąku antykapotażowego, tuż za plecami kierowcy, chroniącego go przed ewentualnym dachowaniem. O bezpieczeństwo kierowcy dba kubełkowy fotel Recaro i wielopunktowe, szelkowe pasy bezpieczeństwa Sabelt. Nieznacznie zmodyfikowano również tunel środkowy, umieszczono w nim wyłącznik prądu oraz przyciski do sterowania szybami i lusterkami, przeniesione tutaj z boczków drzwi, które zostały nieznacznie odchudzone. Miejsce radia zajęły wskaźniki, informujące kierowcę o parametrach pracy jednostki napędowej.

Liczne zmiany poczyniono również w zawieszeniu SUV-a. Zostało ono obniżone o 30 mm oraz zmieniono charakterystykę jego pracy. Jest o wiele sztywniejsze, twardsze i sprawia wrażenie „zwartego”. Nie możemy jednak liczyć na wrażenia z prowadzenia gokarta czy chociażby BMW M3, w dalszym ciągu, czuć wysoko zawieszony środek ciężkości i gabaryty auta. Zadbano również o odpowiednio wydajne hamulce wersji LM. Postawiono na wprost wyścigowe rozwiązania, które gwarantują skuteczność hamowania przed każdym zakrętem, bez obaw o ich przegrzanie.

Czas zajrzeć w najciekawsze miejsce naszej superszybkiej „miejskiej terenówki”, czyli pod maskę. Po jej uniesieniu ukazują nam się połacie włókna węglowego – i już wiemy że na pewno będzie ciekawie. Cały kolektor dolotowy został wykonany z carbonu, podobnie jak pokrywy zaworów. O odpowiednie chłodzenie 6-litrowego potwora, dba nowy, przystosowany specjalnie do jednostki S70 układ chłodzenia oraz ogromny wylot powietrza na masce.

Silnik jest wyjęty żywcem z prototypu, który wygrał LeMans i dzięki usunięciu regulaminowych, wyścigowych zwężek w dolocie moc wzrosła z torowych 550 KM do, uwaga… 700 KM! Moment obrotowy, wartością 720 Nm, również robi nie małe wrażenie. Osiągi? Nigdy ich oficjalnie nie podano, ale z różnych źródeł dało się słyszeć o prędkości maksymalnej 300 km/h! Nie wiadomo natomiast jak szybko X5 rozpędzało się do „setki”. Zważywszy jednak na moc auta oraz fakt, że do napędu wykorzystano mocarną, manualną skrzynię biegów ZF i stały napęd na cztery koła, obute w przyczepne opony, o szerokości walca drogowego, na pewno osiągnięcie wartości 100 km/h na cyferblacie zegarów, nie trwało więcej niż 4 sekundy.

Wprawne oko, oprócz wyższej maski z wspomnianym wcześniej ogromnym wylotem powietrza, zauważy również, inne niż w wersjach cywilnych zderzaki. Zaprojektowano je od nowa, uwzględniając przy tym jak najlepsze właściwości aerodynamiczne, zapewniając również odpowiedni przepływ powietrza do chłodnic. Z tyłu niezwykłość tego egzemplarza można odkryć poprzez umieszczony centralnie w zderzaku wydech, który generuje piękną symfonię dźwięków.

Potwierdzeniem geniuszu twórców X5 LM jest czas uzyskany na słynnej pętli „Zielonego Piekła” Nürburgring – Nordschleife, przez Hans-Joachima Stucka (zwycięzce 24h LeMans oraz mistrza DTM) – 7:49:92, robi piorunujące wrażenie. Taki czas, trzy lata później, uzyskało… Lamborghini Murcielago i BMW M3 CSL. Pozostaje jedynie żałować, że auto powstało jako jeden jedyny prototyp, który teraz możemy podziwiać w muzeum BMW, obok takich perełek jak E31 M8 i egzemplarze M1 z serii ProCar.

Autor: Adrian Walkiewicz

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Pitti Uomo – najważniejsze targi mody męskiej

Moda, Pitti Uomo / 

Wybiegi największych domów mody od lat, wśród koneserów klasycznej męskiej elegancji, wywołują uśmiech politowania. Dziwne tkaniny i „szokujące” fasony mają być wyróżnikami ubrań nietuzinkowych i nonszalanckich, a na takie nie ma miejsca w szafie gentlemana. Są jednak targi mody, które wszyscy pasjonaci śledzą z ogromnym zaciekawieniem – Pitti Uomo. Dlaczego akurat to wydarzenie jest takie wyjątkowe? Dziś przyjrzymy się jego historii.

Rok 1940. We Włoszech nie istnieją sklepy z ubraniami – małe zakłady krawieckie szyją tylko i wyłącznie odzież dopasowaną do danego klienta. Florencja, jako główny ośrodek skupiający handlowców i turystów we Włoszech, powoli zaczyna pojawiać się na pierwszym planie. Ze względu na swoje kulturowe dziedzictwo coraz częściej odwiedzają ją klienci zza oceanu, którzy są bardzo zadowoleni z jakości oferowanych usług. Jednym z przedsiębiorców, którzy dostrzegli potencjał tego fenomenu był Giovanni Battista Giorgini.

Giorgini zmyślnie wykorzystał historię Florencji oraz jej piękną architekturę do promocji swojej działalności, co pozwoliło mu wystawić, do walki twarzą w twarz, modę włoską z francuską. Włoch nie potrzebował dużo czasu, aby zorganizować pierwszy pokaz mody dla kobiet. Prezentacja przygotowana specjalnie dla klientów amerykańskich w pałacu Villa Torriganii – domu rodzinnym Giorgini – i odniosła ogromny sukces, zapewniając mu zwycięstwo nad Francuzami.

XX-wieczni projektanci nie mieli zamiaru spocząć na laurach i już rok później sprawili, że Palazzo Pitti stało się znanym na cały świat domem mody. Po sukcesie targów Zrezygnowano z organizowania pokazów w willi Giorginiego na rzecz florenckiej Sala Bianca i założono specjalną organizację The Centro di Firenze per la Moda Italiana promującą wydarzenia związane z modą. W roku 1955 na Pitti pojawiło się 500 kupców oraz 200 dziennikarzy, co sprawiło, że stało się ono największymi i najbardziej prestiżowymi targami mody w Europie.

W latach sześćdziesiątych moda zaczęła ewoluować i ludzie reprezentujący tak zwane „high fashion” powrócili do Rzymu oraz Paryża, pozostawiając Florencję pasjonatom stylu nieformalnego i kreatywnego. Sala Bianca, wbrew pozorom, dalej była oblegana przez odwiedzających, a w 1963 roku podjęto kluczową dla wszystkich dandysów decyzję o zaprezentowaniu, obok ubrań damskich, również kolekcji męskich. Pierwsze targi z serii „Pitti Uomo” odbyły się jednak dopiero dziesięć lat później, w 1972 roku.

W latach 1962-1972 Giorgini zrezygnował z członkostwa w organizacji. Nowy zarządca, Franco Tancredi, szybko podjął decyzję o powiązaniu działaczy z przemysłem odzieżowym, sprowadzając na salony do Florencji takich projektantów jak Giorgio Armani, Walter Albini czy też Missoni. Dopiero wtedy dostrzeżono potencjał włoskich marek na rynku światowym i zorganizowano pierwsze targi, oscylujące wokół szeroko pojętej mody męskiej. Przy okazji, na przestrzeni kolejnych lat, rozbito Pitti na kilka wydarzeń – jedne dotyczyły ubioru dziecięcego,kolejne dzianin, jeszcze inne były poświęcone tylko tkaninom lnianym. „Pitti” nabierało tempa.

Mimo że około roku 1980 zamknięto Sala Bianca, nic nie stanęło na przeszkodzie, aby przenieść „Pitti Uomo” w inne miejsce –Fortezza de Basso. Właściciele manufaktur zaczęli interesować się organizacją targów osobiście. W roku 1988 pierwszy raz świat usłyszał nazwę Pitti Immagine, z którą The Centro di Firenze per la Moda Italiana jest kojarzone do dzisiaj. Ostatecznie postanowiono, że „high fashion” pozostanie w Rzymie, moda damska w Milanie, a moda męska – we Florencji.

Dziś targi Pitti Uomo są miejscem, gdzie pojawiają się najważniejsi światowi trendsetterzy. Oglądając zdjęcia łatwo można spostrzec trendy, które staną się popularne na przestrzeni lat. Za przykład niech posłuży kamizelka, której powrotu jesteśmy świadkami już od kilku lat – od momentu, kiedy pojawiła się na Pitti Uomo w zauważalnych ilościach. Podobnie stało się z marynarką dwurzędową, która dzisiaj wraca do kolekcji wszystkich światowych marek odzieżowych, ten sam los prawdopodobnie spotka też spodnie z zaszewkami oraz z wyższym stanem. Jak widać, nie jest to jednak wymysł fashionistów XXI wieku – idea Pitti rozwija się już od pięćdziesięciu lat.

pitti_uomo_1200x500

Pitti Uomo jest organizowane dwa razy w roku – na sezony wiosna/lato oraz jesień/zima. Już we wtorek, dwunastego stycznia, pod nazwą Pitti Generation(s) rozpocznie się 89. edycja targów, gdzie znów będziemy mieli okazję zaobserwować nadchodzące trendy. Należy jednak pamiętać, że w modzie męskiej nigdy nie zachodzi rewolucja, lecz ewolucja. Z tego powodu to, co zobaczymy już za parę dni, prawdopodobnie w większości będzie pokrywać się z tym, co widzieliśmy już jakiś czas temu. Spodziewamy się kamizelek, marynarek dwurzędowych, krat, błękitów… lecz nigdy nie wiadomo, co klasycznego, a jednocześnie innowacyjnego można jeszcze stworzyć . O tym przekonamy się za parę dni.

Inne wpisy z tej kategorii

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top