Kawy – najlepsze, najdroższe i najpopularniejsze

Dla Ciała, Kawa / 

Kawa od zawsze była towarem luksusowym. Produktem, po który sięgało się przy najlepszych okazjach, nieraz płacąc za niego krocie. Oczywiście rynek nie cierpi próżni i stara się zapełnić skutecznie niszę produktami kawopodobnymi oraz niskiej jakości. Prawda jest jednak taka, że za ziarna najwyższej jakości trzeba zapłacić. Warto jednak wiedzieć, które kawy warte są swojej ceny.

To nie będzie klasyczne zestawienie najdroższych ziaren świata. Niestety, kwestia kawy jest dużo bardziej złożona niż w przypadku choćby whisky, gdzie można wskazać kilkanaście wspaniałych destylarni i ich produktów w portfolio. To od destylarni zależy, jaki trunek uda się stworzyć i czy przez lata będzie sprawiał, że na samą myśl o smaku miłośnikom whisky będą szybciej biły serca i otwierały portfele.

Palarnie kawy nadają ostateczny szlif zebranym i obrobionym wcześniej ziarnom. Oczywiście, jest to kluczowy, niezbędny i bardzo trudny szlif, jednak jeżeli nie dostaną one wysokiej jakości surowca, nawet najlepsze zdolności roasterów, czyli osób zajmujących się wypalaniem kawy, nie pomogą w uzyskaniu smacznego efektu końcowego. Tym bardziej, że kawa jest produktem jednoskładnikowym. W paczce znajdują się wyłącznie ziarna, więc nie ma możliwości manipulowania jakością kilku składników i szukaniu oszczędności. Do tego należy dołożyć fakt sezonowości kawy i jej stosunkowo krótkiej trwałości – tu nie działa zasada, że im starsza, tym lepsza.

Na smak tego, co otrzymujemy w filiżance ma wpływ każdy etap hodowli i produkcji kawy. Począwszy od kraju pochodzenia, przez region, wysokość upraw nad poziomem morza, zasobność gleby, rośliny towarzyszące uprawom, poprzez odmianę botaniczną, zbiór i metodę obróbki wiśni kawowca, aby pozyskać zielone ziarno, które trafia w końcowej fazie do palarni, a finalnie do naszej kuchni. Jeśli te wszystkie elementy będą dopasowane i na najlepszym poziomie, uzyskamy w naszej kawie feerię zapachów i pełną paletę smaków. Zaniedbania przy jednym procesie będą rzutowały na całą resztę, a w efekcie na aromat naparu.

Kopi Luwak – cenna legenda

Pierwszym skojarzeniem z hasłem najlepsza oraz droga kawa to słynny kopi luwak. Chyba każdy słyszał o kawie, która została zjedzona przez ssaki zwane cywetami bądź łaskunami, a ziarna, które wyszły z ich układu trawiennego po oczyszczeniu charakteryzują się niesamowicie łagodnym smakiem i aromatem. Nie da się ukryć, że kopi luwak nie jest tanią kawą. Za kilogram przyjdzie zapłacić w okolicach trzech tysięcy złotych. Za co? Naprawdę, nie jestem w stanie odpowiedzieć logicznie na to pytanie. Pierwotnie, wspomniane cywety, jako dzikie zwierzęta żyły na obszarach Indonezji, Filipin czy Wietnamu, gdzie drzewa kawowca występują. Upodobały sobie dojrzałe wiśnie kawowe, którymi chętnie pożywiały się. Kawa, przechodząc przez układ trawienny, zostaje pozbawiona skórki i miąższu, pozostaje samo ziarno w nienaruszonym stanie. Lokalni mieszkańcy w przypływie natchnienia, stwierdzili kiedyś, że odchody z ziarnami kawy można oczyścić i to, co zostanie, wypalić i wypić w formie kawy. Siłą rzeczy, takie zbiory nie są zbyt obfite, a rzekome właściwości smakowe są wręcz niesamowite.

Rynek nie znosi próżni, więc zaczęto hodować cywety na farmach, w klatkach, gdzie karmi się je tylko i wyłącznie owocami kawowca. Łatwo domyślić się, że taki sposób skutkuje produktem niższej jakości. Ponadto, w kawie kopi luwak mamy do czynienia z dużą losowością. W środowisku naturalnym, zwierzęta te pożywiały się różnymi rodzajami kawy, akurat tymi, które znalazły – z różnych krzewów, z różnych części terenów, na których bytowały. W warunkach hodowlanych również  karmi się je różnymi owocami kawowca, a to ma ogromny wpływ na końcowy smak. Najlepsze kawy, wysokiej jakości, zawsze mają podane dokładne miejsce pochodzenia, konkretną farmę, czasami nawet część farmy (tzw. mirolot), a w paczce są ziarna tej samej odmiany. W przypadku kopi luwak tego nie uświadczymy. Tym bardziej, że tereny, na których produkuje się ten specyfik, nie występują kawy o szczególnie dużych walorach smakowych. Pozostaje więc tylko cieszyć się, że za mniejsze pieniądze można zdobyć po stokroć lepszą kawę. Spotkać też można kawy z odchodów słonia. Tym tropem również nie polecam iść.

Jamaica Blue Mountain

Zostając nadal w obszarze kaw drogich i silnych marketingowo, nie można pominąć kawy pochodzącej z Jamajki, czyli Jamaica Blue Mountain. Choć można dostać ją nieco taniej, niż wspomnianą wcześniej kopi luvak, niemniej jest to nadal duży wydatek. Czy warto wydać niemałą sumę na tę kawę? Ponownie mamy do czynienia z silną marketingowo marką. Nazwa ta stosowana jest do kawy uprawianej na Jamajce w regionie zwanym Górami Błękitnymi, na sporej wysokości od 1800 do 2300m n.p.m, która jest ręcznie selekcjonowana, pakowana w drewniane beczki i opatrywana certyfikatem. Ze względu na niewielki roczny zbiór i jednoczesne duże zainteresowanie słynną kawą, ceny są automatycznie windowane w górę. Według opisów producentów i palarni, które mają ją w ofercie, jest ona niezwykle subtelną kawą, z delikatną, owocową kwaskowatością i niskim stopniem goryczy.

Faktycznie, wysokość upraw może sugerować przyjemniejsze doznania smakowe. Niemniej, wśród osób, które zajmują się profesjonalnie segmentem specialty, Jamaica Blue Mountain nie jest uznawana za wyrafinowaną i bogatą smakowo kawę, a przynajmniej nie w takim stopniu, by tłumaczyło to ceny, które należy za nią zapłacić . Problemem jest też fakt, że certyfikatem potwierdzającym, że kawa pochodzi z tego regionu, opatruje się kawy z różnych farm rozłożonych w parafiach Portland, św. Andrzeja i Najświętszej Marii Panny oraz św. Tomasza (pojęcie parafii można traktować na zasadzie gminy, województwa). Uprawy te znajdują się na różnych wysokościach nad poziomem morza, co istotnie wpływa na smak kawy. Ponadto, z informacji, które udało mi się uzyskać, nie są to kawy z jednej odmiany botanicznej. Dominuje pierwotna odmiana Typica, ale są też inne mutacje. To też determinuje profil smakowy uzyskanego naparu.

Gesha

Czy zatem chcąc wydać duże pieniądze na kawę nie można dostać czegoś wyjątkowego? Otóż nie. Trzeba tylko wiedzieć, czego szukać. Opisując poprzednie kawy, wspomniałem kilka razy o czymś co ma istotny wpływ na smak – odmiana botaniczna oraz metoda obróbki owoców kawowca. Powszechnie wiadomo, że kawa dzieli się przede wszystkim na arabikę oraz robustę. To jednak ogólny podział. W ramach tych dwóch gatunków, można wyszczególnić różne odmiany botaniczne. To w połączeniu z tzw. terroir, czyli splotem odmiany, składników gleby, miejsca uprawy i klimatu daje szeroki wachlarz smaków i aromatów w kawie. Pośród nich warto zwrócić szczególną uwagę na odmianę Gesha (bądź Geisha, obie formy są dopuszczalne). Jest to dzika odmiana kawy, na nowo odkryta w 2005 roku w Panamie. Przez specjalistów, odmiana ta jest ceniona za niezwykle intensywne, kwiatowe aromaty i nuty słodkich cytrusów. Obecnie na dobrych farmach w innych częściach świata, na przykład w Kolumbii, zaczyna uprawiać się tę odmianę z bardzo smacznym skutkiem.

Panama Boquete Gesha

Chcąc poznać obiekt westchnień tysięcy kawoszy na świecie, warto skierować swoje kroki w stronę Panamy, regionu Boquete i odmiany Gesha. W tamtym rejonie funkcjonuje kilka farm kawowych, które mogą poszczycić się doskonałą jakością zbiorów, a co za tym idzie, mogącymi dać intensywne doznania smakowe. Jedną z nich jest Hacienda La Esmeralda. Kawy z tej farmy osiągają zawrotne ceny na aukcjach, gdzie za funt zielonego surowca w maju 2013 roku zapłacono 350$! Miejsce to uchodzi za legendę w świecie kawy. Można znaleźć nieco tańsze kawy odmiany Gesha z Panamy, równie bardzo unikalnych, jak choćby Elida Estate czy Evelia Maria, wciąż są to jednak kwoty w okolicach 1000zł za kilogram. Wiem jednak, że kiedyś w końcu spełnię te kawowe pragnienia i zdobędę dla siebie niewielką paczuszkę z dobrej palarni. Należy oczywiście zadbać o poprawne przygotowanie.

Ninety Plus

Pozostając na polu najlepszych i najdroższych kaw. W swoich poprzednich artykułach wspominałem, że kawa podlega tzw. Q-Gradingowi, czyli sensorycznej ocenie jakości po zbiorach przez profesjonalnych Q-Graderów. To właśnie oni, według ścisłych zasad i schematów punktowo oceniają poszczególne kawy. Ostateczny wynik determinuje ceny, jakie surowiec może osiągnąć na aukcjach bądź w sprzedaży bezpośredniej (tzw. direct trade, gdy palarnie same docierają do konkretnych farm i kupują zielone ziarna). Według standardów, kawa, która zdobędzie od 80 do 100 punktów (maksymalny możliwy wynik) jest kwalifikowana do segmentu specialty.

Zgłębiając się w świat kawy i próbując różnych jej rodzajów można dostrzec, że te, które zdobędą powyżej 90 punktów są naprawdę wyjątkowe. Za zdobycie kaw z tego pułapu punktowego wzięło sobie za cel przedsiębiorstwo Ninety Plus. To pośrednik, który skupuje najlepsze kawy z różnych części świata, specjalnie przez siebie wyselekcjonowanych, opatruje swoim certyfikatem oraz charakterystycznym logotypem i handluje nimi z palarniami. Automatycznie to podbija końcową cenę dla klienta, można mieć jednak pewność, że w paczce znajdą się ziarna najwyższej jakości z pełną, transparentną historią pochodzenia oraz liczbą zdobytych punktów podczas Q-Gradingu.

Łatwo zauważyć, że w świecie kawy, podobnie jak w innych branżach, to co jest powszechnie drogie i luksusowe niekoniecznie jest tym, czego koneser może poszukiwać. Chcąc odnaleźć niezapomniane wrażenia sensoryczne niekoniecznie licząc się z każdym groszem, można takie odnaleźć, warto jednak wcześniej kilka razy przestudiować głębiej temat, by wiedzieć za co się płaci.

Autor: Marcin Rzońca, PopularCoffee Blog.

popularcoffee-logo-png

Rocznik ’89. Z wykształcenia dziennikarz i operator. Z zawodu operator i fotograf. Z zamiłowania wszystko naraz, do tego oblane skrupulatnie kawą. Tą dobrą i tą jeszcze lepszą. Bloger. Fan mediów tradycyjnych i nowych, a także gadżetów i nowinek technologicznych. Niepoprawny liberalny konserwatysta i konserwatywny liberał. I najlepiej, gdy to wszystko można wykorzystać do działania, do życia i cieszenia się nim.

Komentarze

  1. No cóz, widać że osoba która „pisała” ten artykuł posiłkowała się jakimś dziwnym źródłem – bo jest tu duża ilość bzdur. Radzę weryfikować to co się kopiuje z internetu.

    1. Dzien dobry, chetnie się dowiem, jakie to „głupoty skopiowałem z internetu” :) tekst napisałem wedle mojej wiedzy, doświadczeń i opinii znajomych ekspertów z branży kasowej.

      Także poproszę o merytoryczny komentarz.

      Pozdrawiam

  2. Witam – poszukuję kawy Royal z Panamy !! czy może ktoś wie czy można ją kupić w Polsce??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Gentlemani w sporcie

Hobby, Sport / 

Pewien amerykański duchowny stwierdził, że gentleman jest osobą skromną, stojącą na uboczu, która służy innym i myśli o wszystkich z wyjątkiem siebie. Słownik języka polskiego definiuje go natomiast jako elegancko ubranego mężczyznę z dobrymi manierami. Czy oba te opisy mogą ze sobą korelować? Kim on tak naprawdę jest i czy możemy mówić o gentlemanach w sporcie? Sprawdźmy to!

Na potrzeby tego artykułu będziemy trzymać się charakterystyki doktora Gustawa Olechowskiego, który tako rzecze: „Angielski typ gentlemana jest przede wszystkim ideałem pewnych cech moralnych, a potem dopiero zewnętrznych”. Jakże górnolotnie brzmi w naszym kraju to określenie mężczyzny. Postanowiliśmy odnieść wspomnianą postawę do świata sportu. Poszukamy wydarzeń, zachowań i postaw, które przeszły do historii i uszlachetniły tę dziedzinę.

Primo: graj fair!

Prawie równo rok temu w Niemczech w potyczce drużyn z Norymbergii i Bremy, Aaron Hunt przyznał się do wymuszenia rzutu karnego. Sędzia wcześniej bez wahania zdecydował o podyktowaniu „jedenastki”, ale wtedy zareagował reprezentant gości i ostateczny werdykt arbitra mógł być tylko jeden. Wiadomość o tym wydarzeniu obiegła europejskie serwisy informacyjne, a portale internetowe nie szczędziły pochlebnych komentarzy pod adresem piłkarza.

Czysta gra nie była także obca Paolo di Canio. Mimo że w zeszłym miesiącu w naszej publikacji krytycznie pisaliśmy o jego poglądach faszystowskich, to tym razem należy mu się uznanie za zachowanie w 2001 roku na boisku ligi angielskiej. Włoski zawodnik mógł zostać bohaterem West Ham United, kiedy ten mierzył się z Evertonem. Przy wyniku 1:1 di Canio miał szansę strzelić do pustej bramki, gdy chwilę wcześniej golkiper rywala skręcił nogę i nie zdążył wrócić na swoje pole. Włoch chwycił jednak piłkę w ręce, przerwał grę i wskazał ręką na cierpiącego z bólu bramkarza.

Skrajne postawy przejawiali piłkarze w innych kontrowersyjnych sytuacjach. Najpopularniejszą jest zdobycie gola po zagraniu ręką. Nagrodę fair-play w Serie A otrzymał Miroslav Klose po tym jak przyznał się do takiego posunięcia. Doszło do tego w starciu z zespołem z Neapolu. Sędzia początkowo uznał bramkę pomimo protestów poszkodowanych i dopiero gdy Niemiec polskiego pochodzenia powiedział, jak było w rzeczywistości, arbiter anulował gola. Dla odmiany, słynny Diego Maradona w ćwierćfinale mistrzostw świata w Meksyku po strzeleniu bramki ręką, wrzeszczał z radości i przypisano mu wówczas określenie „ręka boga”. Tą samą częścią ciała w 2010 roku pomógł sobie Thierry Henry i w nieregulaminowy, ale niedostrzeżony przez sędziego sposób zapewnił Francji udział w mundialu, eliminując jednocześnie Irlandczyków.

Szurkowski, Przygoński i inni – Polacy są wielcy

Nie sposób nie wspomnieć o wspaniałych dżentelmeńskich postawach polskich sportowców. Pierwszym naszym kolarzem, który zabierał na zawody zapasowy rower był Ryszard Szurkowski. W 1970 roku w turnieju o mistrzostwo kraju  zdarzyło się tak, że jego najpoważniejszemu rywalowi Zygmuntowi Hanusikowi popsuła się kolarzówka. Szurkowski bez wahania pożyczył oponentowi rower i w rezultacie to Hanusik dojechał do mety jako pierwszy, choć wszyscy doskonale wiedzieli, że tego dnia cichym zwycięzcą był kto inny.

Jak przewrotny bywa los na rajdach samochodowych i motocyklowych przekonują się regularnie jego uczestnicy. W 2011 roku w rajdzie Tunezji na jednym z odcinków w poważnym wypadku uczestniczył Chilijczyk Francisco Lopez. Z pomocą ruszył mu Jakub Przygoński. Polak oddał rywalowi wszystkie części zamienne ryzykując przy tym co najmniej na dwa sposoby. Po pierwsze, utratą prowadzenia w klasyfikacji przejściowej turnieju, a po drugie utknięciem na pustyni. Po ukończeniu wyścigu, dziennikarze ruszyli do naszego motocyklisty czyniąc z niego prawdziwego czempiona rajdu.

Wyjątkowe i zarazem dramatyczne zdarzenia rozegrały się 12 lat temu w Kielcach podczas zawodów motocyklowych Enduro. Paweł Świderski jadąc przez las napotkał poturbowanego i poszkodowanego Niemca. Nie bacząc na wysoką lokatę, zatrzymał się i ruszył na ratunek Enderleinowi. Sytuacja okazała się być bardzo poważna. Polak podjął próbę reanimowania zawodnika aż do przyjazdu karetki pogotowia. Niestety, mimo tego poszkodowany zmarł. Świderski za swoje zachowanie został laureatem Głównej Nagrody Fair Play PKOl.

Uczciwość zawsze się obroni”

Nieważne, czy to piłka nożna, siatkówka, czy hokej – zachowania dżentelmeńskie znacznie wykraczają poza ramy sportowe i często przenoszą go w zupełnie inny wymiar. Podkreślają to również specjaliści. „Nie wyobrażam sobie prawdziwego sportu bez zachowania ducha fair-play. Wszelkie nagrody z tym związane honorują postawy odpowiedzialne moralnie za swoje czyny. Jeżeli, na przykład, tenisiści stołowi zgłaszają swój błąd, którego nie dostrzegł sędzia, przyznają się do winy i oddają rywalowi punkt, to znaczy, że postąpili zgodnie z własnym sumieniem, ale i zasadami czystej gry. Wtedy to coś więcej niż tylko przebijanie piłeczki – uważa profesor Zofia Żukowska, przewodnicząca klubu fair play Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Człowiek ma potrzebę bycia uczciwym. Jeśli w sporcie postępowałoby się bez tego ducha fair play, wówczas dochodziłoby do strasznych oszustw. A przecież nie o to chodzi. Uczciwość zawsze się obroni. Od tej reguły nie ma wyjątków – dodał psychoterapeuta Robert Rutkowski.

W poprzedniej sportowej publikacji zagłębialiśmy się w temat korupcji w sporcie. Na przykładzie niniejszego artykułu widać natomiast jak na dłoni, że i w tej dziedzinie życia mamy do czynienia z dwoma stronami medalu. Nie zapominajmy o tym i pielęgnujmy pamięć o wyjątkowych, godnych naśladowania postawach, by pewne wartości nie umarły.

Autor: Marcin Konieczny

portfel

Komentarze

  1. Dla mnie największym gentlemanem wśród sportowców jest David Beckham.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Oscary – 9 wielkich przegranych

Film, Kultura / 

Oscary rozdane. DiCaprio otrzymał w końcu upragnioną statuetkę i tym samym zakończył klątwę ciążącą na nim od wielu lat. Jednak żal do Akademii Filmowej za ich decyzje może mieć jeszcze wielu… Zobaczcie filmy, aktorów i reżyserów, którzy nie dostali Oscara, a zdecydowanie powinni!

Film

Chłopcy z ferajny

Rok: 1990.
Reżyser: Martin Scorsese.
Przegrał z: Tańczący z wilkami.

Obok Ojca Chrzestnego (pierwsza i druga część nagrodzona Oscarem) najlepszy film o mafii w dziejach kinematografii. Świetnie zagrane role, ciekawa fabuła i popis reżyserski Scorsese na najwyższym poziomie. Widzowie i krytycy byli zachwyceni, jednak Akademia Filmowa uznała, że najlepszym filmem w 1990 roku jest Tańczący z Wilkami….

Uważacie, że to śmieszne?

https://www.youtube.com/watch?v=E84VqqCPI7w

Przynajmniej Joe Pesci został doceniony i otrzymał Oscara za najlepszą rolę drugoplanową.

Tutaj możecie przeczytać naszą recenzje Chłopców z ferajny.

Lśnienie

Rok: 1980.
Reżyser: Stanley Kubrick.
Przegrał z: Zwyczajni ludzie.

Dzisiaj Lśnienie uznawane jest  za absolutne arcydzieło, jednak gdy pojawiło się na ekranach kin nie cieszyło się wielką popularnością. Doszło nawet do tego, że Kubrick i Shelley Duvall wcielająca się w role Wendy zostali nominowani do Złotych Malin – antynagród dla najgorszych filmów, reżyserów i aktorów. Wydaje nam się, że już za tę scenę Oscar się należy!

Zresztą Lśnienie przegrało ze „Zwyczajnymi Ludźmi”. Czy ktoś dzisiaj pamięta ten film?

Czas apokalipsy

Rok: 1979.
Reżyser: Francisco Ford Copola.
Przegrał z: Sprawa Kramerów.

Filmów o konflikcie w Wietnamie powstało wiele, ale Czas Apokalipsy, to wyjątkowa produkcja. Copola postanowił opowiedzieć o wojnie, a zarazem wejść w głąb ludzkiej psychiki i dotrzeć do jej najmroczniejszych zakamarków. Czas Apokalipsy zachwyca wizualnie i długo nie daję o sobie zapomnieć. Oscar dla Sprawy Kramerów, to chyba jedna z największych pomyłek Akademii Filmowej.

Jakoś trudno nam się zgodzić z werdyktem Akademii Filmowej ?

Inne dzieła, które nie otrzymały statuetki za najlepszy film: Obywatel KaneTaksówkarz.

Aktor

Edward Norton

Nominowany: 3 razy

Na ekranie po raz pierwszy pojawił się w filmie Lęk pierwotny i od razu został nominowany do Oscara jako aktor drugoplanowy. Kolejna statuetka mogła być jego za rolę w Więźniu nienawiści, ale i tym razem zabrakło szczęścia. Mimo wszystko od tego momentu było wiadomo, że Norton ma talent, a kariera stoi przed nim otworem. Aktor szczególnie znany z filmów: Więzień nienawiściPodziemny krąg czy 25. godzina. Nominowano go trzy razy, ale na statuetkę ciągle czeka.

Johnny Depp

Nominowany: 3 razy

Ostatnimi czasy Depp ma nieco gorszy czas w swojej karierze i jego role nie zdobywają takiego uznania jak choćby dekadę temu. Jednak postacie jakie wykreował podczas swojej kariery niejednokrotnie powinny zostać nagrodzone, wystarczy wspomnieć takie produkcje jak: Edward Nożycoręki, Wrogowie Publiczni, Marzyciel, Blow czy chociażby Piraci z Karaibów. Lista wybitnych filmów w jego portfolio jest na prawdę długa (zagrał w ponad 60 filmach!), co nie zmienia faktu, że Depp został nominowany zaledwie trzy raz i oczywiście nagrody nie otrzymał!

Gary Oldman

Nominowany: 1 raz

Oldman to wszechstronny aktor, który potrafi zagrać niemal każdą rolę. Jest w stanie wcielić się w zupełnie różne postacie i ciągle być przekonywującym. Jako przykład można wspomnieć chociażby role Syriusza Blacka w Harrym Pottterze i porucznika Gordona w Batmanie. Bez problemu zagrał punkowego muzyka Sida Viciusa, jak i Beethovena, a także pisarza i agenta MI6. Najbardziej znane filmy z jego udziałem to: Szpieg, trylogia Batman, Drakula czy Leon Zawodowiec. Tak zróżnicowany repertuar ról nie zrobił na Akadami Filmowej żadnego wrażenia, a jedyna rola jaką docenili nominacją to ta w Szpiegu.

Inne artyści, którzy nie otrzymali statuetki dla najlepszego aktora: Glenn Close (sześć nominacji!), Robert Redford.

Reżyser

Stanley Kubrick

Nominowany: 4 razy

Twórca takich dzieł jak Mechaniczna Pomarańcza, Full Metal Jacket, 2001: Odyseja Kosmiczna czy wcześniej wspomniane Lśnienie. Uznawany za jednego z najwybitniejszych reżyserów, a jego dzieła stawiane jako przykład młodym filmowcom. Z szesnastu produkcji tylko cztery dostały nominację, ale za żadną z nich nie otrzymał statuetki  za reżyserię. Nawet Mechaniczna pomarańcza nie zasłużyła na Oscara!

Alfred Hitchcock

Nominowany: 5 razy

Czy tutaj trzeba coś pisać? Niekwestionowany król filmów grozy nie zapracował na uwagę kapituły oscarowej. Nakręcił niemal 70 filmów, ale jego pracę jako reżysera doceniono nominacją jedynie w 5 przypadkach. Osoba Hitchcocka pokazuje, że Oscary nie mają wiele wspólnego z nagradzaniem naprawdę wartościowych twórców.

David Fincher

Nominowany: 2 razy

David Fincher w swoim dorobku ma co prawda tylko 12 filmów, ale wśród nich znajdują się prawdziwe perełki. Uznane już za kultowe Siedem czy Podziemny Krąg, to najbardziej znane produkcje tego reżysera, ale warto też zwrócić uwagę na np. Grę czy The Social Network. Wydaje Wam się, że Fincher nie do końca zasłużył na Oscara? Statuetkę za reżyserię otrzymał m.in. Kevin Costner za… Tańczącego z Wilkami. :)

Inne twórcy, którzy nie otrzymali statuetki dla najlepszego reżysera: Brian De Palma, Tim Burton.

Jak myślicie, Leonardo DiCaprio dostanie w tym roku Oscara? Czekamy na Wasze odpowiedzi w komentarzach!

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top