Brawurowe napady na banki zazwyczaj widujemy w kinie i telewizji – strzelaniny, pościgi, ogromne pieniądze, po prostu dużo akcji i sensacji, która ma przyciągnąć kinomaniaków na seanse. Często zapominamy, że napady na banki zdarzają się także w poza filmowym życiu i niejednokrotnie nie odbiegają swoim scenariuszem od tego co widzimy na małym, czy dużym ekranie.
Banco Central, Fortaleza, Brazylia (2006)
W popkulturze występuje pewien schemat napadu na bank, powielany przez filmy i literaturę. Jest to taki schemat, o którym raczej nie spodziewalibyśmy się usłyszeć w prawdziwym życiu, a jednak… W Brazylijskim miasteczku Fortaleza, w roku 2006, grupa przestępców postanowiła napaść na bank. W sąsiedztwie wybranej przez nich placówki (Banco Central) wynajęli piwnicę, którą wyposażyli w klimatyzację i odpowiednie oświetlenie pomagające im w drążeniu tunelu. Pod przykrywką firmy ogrodniczej mogli bez wzbudzania podejrzeń kopać i wywozić ziemię. Stworzenie 80 metrowego tunelu zajęło im 3 miesiące, a żmudna i ciężka praca opłaciła się. Po dostaniu się do banku, obezwładnieniu strażników i wyłączeniu alarmu, ukradli około 90 milionów dolarów. Co ciekawe, nigdy nie udało się rozwiązać zagadki i złapać wszystkich przestępców. Co prawda zarzuty postawiano kilku osobom, jednak udało się odzyskać tylko około 8 milionów dolarów.
Lloyds Bank, Londyn, Wielka Brytania (1971)
Gdy w poniedziałkowy ranek, pierwsi pracownicy londyńskiego Lloyds Bank weszli do skarbca, okazało się, że wszystkie zgromadzone w nim dobra zostały skradzione. Przestępcy wykopali 15 metrowy tunel, prowadzący z sąsiedniego, wynajętego przez nich sklepu Le Sac, aż pod podłogę banku. Realizacja prostego, a zarazem genialnego planu trwała wiele tygodni, gdyż złodzieje ze względu na hałas i ciągłą potrzebę wynoszenie gruzu, pracowali tylko w weekendy. Ze skarbca wynieśli zawartość 268 skrytek (klejnoty, biżuteria, papiery wartościowe) i banknoty, o łącznej wartości 1,5 mln funtów. Przestępcy popełnili jednak jeden błąd, do kontaktowania się ze sobą podczas rabunku, używali krótkofalówek, przez co ich rozmowy zostały podsłuchane przez przypadkową osobę, która od razu zawiadomiła Scotland Yard.
Policja przeszukała 750 londyńskich banków, w tym również Lloyd Bank, jednak gdy funkcjonariusze obejrzeli drzwi skarbca (15-calowe, zabezpieczone zamkiem z regulatorem czasowym), które były nienaruszone, stwierdzili, że to jednak nie jest ten bank (najprawdopodobniej w tym czasie przestępcy przebywali w środku pomieszczenia). Co ciekawe, złodzieje wykazali się również poczuciem humoru – bank znajdował się na skrzyżowaniu Baker Street, ulicy tak dobrze znanej czytelnikom Conana Doyle’a, autora powieści kryminalnych – w obrabowanym przez siebie skarbcu zostawili karteczkę, na której napisali: Może Sherlock Holmes spróbuje to rozwiązać?. Zagadka nigdy nie została wyjaśniona, a śledztwo pozostało nie zakończone.
Narodowy Bank Polski, Wołów, Polska (1962)
Na całym świecie zdarzają się napady na banki np. w Stanach, Francji czy Chinach, jednak rzadko zdajemy sobie sprawę, że i u nas, w Polsce dochodziło i dochodzi do wielu sensacyjnych rabunków, których nie powstydziłby się nawet najlepszy złodziej na świecie. Najgłośniejszego i podobno największego napadu w naszym kraju dokonano w 1961 roku w Wołowie. Siedmioro znajomych (m.in. ślusarz, rymarz, taksówkarz i skarbnik banku) dla wzbogacenia się, postanowiło obrabować bank. Jako, że żaden z nich nigdy wcześniej nie łamał prawa, plan przestępstwa powstał na bazie amerykańskich filmów. Napadu dokonano gdy do banku wpłynęły pensje dla pracowników pobliskich firm państwowych, w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Następnie dzięki informacjom uzyskanym od skarbnika banku, złodzieje skruszyli strop skarbca (kilka tygodni wcześniej, właśnie w tym miejscu podłoga była wymieniana i cement nie zdążył jeszcze stwardnieć), po czym wynieśli z sejfu ogromną sumę pieniędzy – 12.5 miliona w nowych i używanych banknotach. Rano, gdy pierwszy pracownik wszedł do banku, usłyszał z skarbca wołanie o pomoc związanego strażnika i zawiadomił policję. Ze względu na ilość skradzionych pieniędzy, sprawa stała się priorytetem nie tylko wołowskiej policji, ale także wrocławskiej i warszawskiej.
Z przyjemnością zapraszamy Państwa do obejrzenia filmu o koszulach Miler Luxury Shirts, który powstał z wykorzystaniem najnowszych technologi pozwalających na rejestrowanie 500 klatek na sekundę. Film został nakręcony przez operatora jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce, a głos podłożył jeden z najlepszych polskich lektorów. Zamiast pustych słów ukazaliśmy proces produkcji naszych koszul od kuchni. Każdy może teraz zajrzeć do profesjonalnej szwalni i zobaczyć jak powstają najwyższej klasy koszule.
Wszystkie tropy jakie znaleźli funkcjonariusze prowadziły donikąd i kiedy zaczęto tracić nadzieję na rozwiązanie zagadki, milicja dostała wiadomość od sklepikarki pracującej w pobliskiej miejscowości. Sprzedawczyni poinformowała o kobiecie próbującej zapłacić za zakupy zupełnie nowym 500 złotowym banknotem. Już podczas wstępnego przesłuchania, jak się okazało żona jednego ze złodziei, wyjawiła wszystkie informacje dotyczące napadu. Aresztowano 20 osób w tym przestępców biorących udział w skoku, ich rodziny i znajomych, którzy o wszystkim wiedzieli i ukrywali u siebie skradzione pieniądze. Policja odzyskała niemal całą sumę.
Dar Es Salaam, Bagdad, Irak (2007)
Jest to jeden z najciekawszych, a zarazem najbardziej tajemniczych napadów na bank jakich kiedykolwiek dokonano. Jak każdego dnia pracownicy bagdadzkiego banku chcieli otworzyć placówkę, okazało się jednak, że drzwi wejściowe są odblokowane, a skarbiec otwarty. Wszystkie pieniądze zniknęły – skradziono ponad 280 milionów. Co ciekawe nikogo nie oskarżono, żadne pieniądze nie zostały odnalezione, a media milczały na ten temat. Jedynym sensownym wyjaśnieniem napadu wydaje się udział w skoku policji i strażników, a także wysoko postawionych w świecie polityki osób.
Cały świat
Jest to dość nietypowy napad, ale przez wielu specjalistów uważany jest za największy, jaki do tej pory miał miejsce. Łupem hakerów padły setki milionów dolarów, szacuje się, że od 300 do 900 milionów, z ponad 100 banków, w ponad 30 krajach. Wszystko zaczęło się na Ukrainie. Specjaliści od przestępstw cybernetycznych zostali wezwani, ponieważ kijowskie bankomaty „wypluwały” pieniądze, z czego korzystali przypadkowi przechodnie. Jak się okazało, komputery pracowników banków zostały zainfekowane wirusem, który badał i zapisywał każdy ich krok.
Po kilku miesiącach, kiedy przestępcy wiedzieli już wszystko czego potrzebowali, wcielili się w rolę bankowców, przelewając miliony z placówek na całym świecie (m.in. Rosji, Japonii, Szwajcarii) na fałszywe rachunki. Ze względu na wybór kont o dużej zawartości i przelewaniu jednorazowo sum rzędu 10 milionów, ich działania przez długi czas pozostały niezauważone. Co ciekawe, przestępców nie udało się złapać i mimo, że poszczególne banki wiedzą o okradaniu ich, nie są one wstanie nic z tym zrobić. Na całym świecie działają specjalnie powołane służby śledcze, pracujące nad rozwiązaniem przestępstwa, jednak na razie nie zapowiada się na szybki i szczęśliwy koniec.
Nicea, Francja (1976)
Napad na francuski bank przeszedł do historii jako skok stulecia. W 1976 roku szajka przestępców spędziła kilka miesięcy w kanałach ściekowych, kopiąc i drążąc tunel, którego wyjście miało znajdować się w skarbcu pobliskiego banku. Na czele bandy stał Albert Spaggiari, który przed rozpoczęciem akcji, chcąc sprawdzić zabezpieczenia banku (sensory dźwięku), wynajął jedną ze skrytek i zostawił w niej budzik.
Plan przestępców okazał się idealny, ukradli 60 milinów franków, zjedli kolację i w całym skarbcu porozwieszali pornograficzne zdjęci znanych osób, zostawiając kartkę, na której napisali: bez nienawiści, bez przemocy, bez broni. Najprawdopodobniej nigdy by ich nie złapano, jednak Spaggiari, który pokłócił się ze swoją dziewczyną, nie spodziewał się, że jego ukochana doniesie na niego policji. To jednak nie był koniec genialnych pomysłów Alberta. Podczas rozprawy, wywołał zamieszanie i wyskoczył przez okno, gdzie czekał na niego motocykl. Ani jego, ani pieniędzy nigdy nie odnaleziono.
Oddział firmy Brink’s, Wrocław, Polska (2010)
Nie jest to co prawda napad na bank, ale ze względu na pomysłowość złodziei uznaliśmy, że akurat ten skok powinien wejść do naszego zestawienia. W 2010 roku, w jednym z wrocławskich oddziału firmy Brink’s zajmującej się liczeniem pieniędzy należących do różnych banków, pojawili się dwaj konwojenci firmy ochroniarskiej. Mieli odebrać pieniądze i specjalnym, przeznaczonym do tego samochodem, rozwieźć je do poszczególnych placówek.
Wszytko wyglądało normalnie, strój konwojentów, ich legitymacje, a nawet zachowanie, dlatego nikt z obsługi niczego nie podejrzewał. Jak się później okazało, gdy pieniądze nie trafiły do miejsc swojego przeznaczenia, pracownicy firmy ochroniarskiej byli złodziejami, którzy okradli placówkę na 5 milionów złotych. Ślad po nich zaginął, a nagrania z kamer niestety nie uchwyciły twarzy przestępców, którzy wiedzieli gdzie stanąć, by nie znaleźć się na nagraniu. Złodziei ostatecznie złapano i skazano na 10 lat więzienia, jednak do tej pory nie znalezione skradzionych pieniędzy.
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Pingback: Imperium słońca oczami dziecka : Gentleman's Choice