Tarantino kradnie! Sam się do tego przyznaje, a nawet się z tym obnosi. Wykorzystuje pomysły, ujęcia, wątki i dialogi z innych filmów. Robi to tak samo jak didżej “kradnie” utwór, by go zmiksować i stworzyć nową jakość. Tym razem reżyser Pulp fiction i Django poszedł o krok dalej i w swoim nowym filmie obok klasyków cytuje samego siebie. Tak oto powstała Nienawistna ósemka.
Akcja Nienawistnej ósemki rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych zaraz po wojnie secesyjnej. Nadchodząca śnieżyca zmusza grupę obcych sobie ludzi do spędzenia kilku dni w przydrożnym sklepie. Wśród bohaterów są m.in. dwójka łowców głów, szeryf, kat czy generał. Każdy z nich jest nieufny wobec reszty i martwi się wyłącznie o własną skórę. Szybko wychodzi na jaw, że nie wszyscy są tymi, za których się podają, a w powietrzu wisi intryga. Jeden z łowców głów podejrzewa, że pośród zgromadzonych jest ktoś, kto będzie chciał uwolnić jego więźnia.
Podczas długich rozmów między bohaterami poznajemy ich przeszłość oraz dowiadujemy się, co sprawiło, że znaleźli się w odludnej chacie. Co chwilę tworzą się nowe sojusze, a podejrzenia padają na coraz to inne postacie. Z fascynacją śledzimy, jak reżyser pląta losy bohaterów i fakty w jeden pozornie niemożliwy do rozwiązania supeł. Gdy atmosfera staje się już gęsta od oskarżeń i domysłów pojawiają się pierwsze trupy. Dosyć późno jak na Tarantino, ale wystarczająco krwawo by nie zapomnieć, że to on.
Nienawistna ósemka to wbrew wielu opiniom film na wskroś „tarantinowski”, chociaż trzeba przyznać, że więcej czerpie z kameralnych Wściekłych psów niż z wielowątkowego Pulp Fiction. Charakterystyczne są dialogi – szybkie, błyskotliwe i szydercze. Bohaterowie przerzucając się kolejnymi kwestiami nie zważając na poprawność polityczną, przez co ich wywody są przepełnione przekleństwami i rasizmem. Bardziej wrażliwe osoby mogą poczuć się zniesmaczone, jednak reszta widzów musi się przygotować na niekontrolowane wybuchy śmiechy.
Quentin Tarantino to twórca bardzo specyficzny, dlatego jego wielka popularność może dziwić. Przeciętny widz dostrzeże w jego filmach błyskotliwe dialogi, ciekawych bohaterów, absurdalny humor i wiele, często bezsensownej przemocy. Taki miks z pewnością może się podobać, jednak to, czym zachwycają się krytycy i widzowie rozsmakowani w klasycznych filmach, to niewiarygodna wręcz umiejętność czerpania inspiracji z dzieł innych twórców.
Nienawistna ósemka przepełniona jest filmowymi cytatami. Zresztą już sam tytuł jest połączeniem Siedmiu wspaniałych i 12 gniewnych ludzi, a nawiązania do tych filmów na tym się nie kończą. Sceny napikowane są dialogami i wątkami z innych dzieł, postacie zresztą też wydają się dziwnie znajome. Nie było by w tym nic dziwnego, bo to normalna praktyka reżysera, jednak w przypadku swojego najnowszego filmu Tarantino postanowił skorzystać z obrazów takich jak: Wściekłe psy czy Django, które przecież sam stworzył. Reżyser odnosi się do swoich poprzednich produkcji również poprzez dobór obsady. Większość aktorów zaangażowanych w film pojawiło się już w jego poprzednich produkcjach.
Trzy godziny, to wystarczający czas by zanudzić widza na śmierć i zasłużyć sobie na jego dozgonną nienawiść. Jednak Tarantino z powodzeniem wykorzystuje długość filmu i umiejętnie dawkuje zarówno emocje, jak i informacje. Nieśpieszne odkrywanie coraz to nowych faktów o bohaterach i śledzenie psychologicznej gry między nimi sprawia wiele radości. Mimo że Nienawistna ósemka nie jest filmem sensacyjnym, to i tak utrzymuje widza w napięciu, a ciągłe zwroty akcji nie pozwalają oderwać się od ekranu.
Jednak najbardziej przykuwa uwagę gra aktorska, która jest solidnym fundamentem tej produkcji. Samuel L. Jackson, Kurt Russel, Jennifer Jason Leigh to aktorzy, którym szczególnie warto przyjrzeć się bliżej. Jackson jest klasą samą w sobie i trudno znaleźć słabe role w jego karierze, więc wysoka forma może nie być zaskoczeniem. Jednak Russel znany raczej z niezbyt wyszukanych produkcji może uznać tę rolę za jedną z najlepszych w swoim dorobku.
Nienawistna ósemka to styl Tarantino w pigułce. Jest w niej wszystko za co kochamy reżysera – świetne dialogi, mistrzowsko zarysowane postacie, absurdalny humor i hektolitry krwi. Oczywiście nie jest to film dla wszystkich. Przemoc, rasizm i żarty rodem z rynsztoka mogą wielu odrzucić, jednak jest to integralna cześć filmów Tarantino. Nam podoba się wizja jaką roztacza reżyser i z czystym sumieniem polecamy Nienawistną ósemkę.
Nasza ocena:
Który film Tarantino lubicie najbardziej?
Autor: Mateusz Stachura
Komentarze
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Seba13
Ja także polecam Nienawistną Ósemkę z czystym sumienie! Film jest nie mal że skrojony pod miłośnika twórczości Quentina :D