Omega Seamaster – legendarny diver

Hobby, Lifestyle, Technologia / 

Bez wątpienia wiele modeli z kolekcji Seamaster firmy Omega zalicza się do najbardziej rozpoznawalnych zegarków, które są obiektem westchnień wielu kolekcjonerów. Ten czasomierz znany jest głownie z serii filmów o Jamesie Bondzie, ale zanim pojawił się na ekranie, podbił serca użytkowników swoją niebywałą trwałością oraz ciekawym designem. Nie zrobił tego jednak z dnia na dzień – za tym modelem Omegi stoi historia pełna sukcesów.

Za protoplastę kolekcji Seamaster można by uznać Omegę Marine z 1932 roku, która towarzyszyła sławnemu przedwojennemu nurkowi Yves’owi Le Prieur, który był określany mianem „ojca współczesnego nurkowania”. Kolejną pozytywną recenzję Omedze Marine wystawił amerykański badacz Charles William Beebe, który w 1936 zanurkował z nią na 14 metrów. Bebe zachwycony zegarkiem określił go jako „prawdziwy postęp w sztuce zegarmistrzowskiej”.

Historia kolekcji Seamaster rozpoczęła się na dobre w 1948 roku, kiedy to z okazji setnej rocznicy powstania firmy zaprezentowano czasomierz, który miał łączyć elegancję z wytrzymałością. Ten model Omegi miał być idealnym wyborem dla użytkowników, którzy chcieli posiadać uniwersalny zegarek nadający się do noszenia zarówno w mieście, na wsi, jak i nad morzem. Założenie producenta było jasne – zegarki miały się sprawdzać w każdych warunkach.

Za bazę dla nowej konstrukcji posłużyły wodoodporne modele produkowane przez Omegę dla wojska pod koniec II Wojny Światowej. Nowe zegarki szybko zdobyły uznanie klientów ze względu na swoją solidność, dokładność chodu i niezawodność.  Od samego początku były one oferowane w dwóch wersjach, tj. standardowej oraz spełniającej wymogi chronometru. W obu odmianach zegarek posiadał mechanizm z automatycznym naciągiem sprężyny.

Na sukces Seamastera nie trzeba było długo czekać. Pierwszy rekord nurkowania z udziałem tego zegarka nastąpił już w roku 1955, gdy nurek Gordon McLean zszedł z czasomierzem na głębokość 62,5 metraKluczowym rozwiązaniem dla utrzymania wodoszczelności na takiej głębokości, okazało się zastosowanie uszczelki O-ring, podczas gdy w zdecydowanej większości produkowanych wtedy zegarków stosowano do uszczelniania ołów bądź szelak. Materiały te były jednak podatne na zmiany temperatury i daleko było im do skuteczności gumowej uszczelki zastosowanej w Seamasterze. Inżynierowie Omegi sięgnęli po to rozwiązanie po tym, jak sprawdziło się ono w łodziach podwodnych. Po opracowywania nowej konstrukcji, czasomierze testowano również w praktyce. W niezależnym laboratorium w Szwajcarii przygotowano eksperyment mający sprawdzić wodoodporność kopert na kilkadziesiąt zanurzeń na głębokość 60 metrów, a także na wahania temperatury w zakresie od -40 do +50 stopni Celsjusza. Okazało się, że wszystkie zegarki zdały test pozytywnie. Po tym sukcesie inżynierowie zdecydowali się kolejny sprawdzian – jeden z egzemplarzy zamontowano na zewnątrz kadłuba samolotu Douglas DC6, który pokonał tzw. „Polar Route” nad Północnym Atlantykiem. Przelot pomiędzy Europą, a zachodnim wybrzeżem Ameryki Północnej miał miejsce w 1956 roku.

Zapotrzebowanie na czasomierze oferujące coraz większą wodoodporność wciąż rosło, więc już rok po tym wydarzeniu oferta zegarków określanych mianem Professional poszerzona została o Seamaster’a 300. Model ten odniósł jeszcze większy sukces niż poprzednik i stał się zegarkiem używanym przez wielu czołowych badaczy i nurków z całego świata. Wymienić tutaj należy choćby Jacques-Yves Cousteau i jego zespół, który w roku 1963 w wodach Morza Czerwonego prowadził eksperyment o nazwie Precontinent II. Miał on na celu udowodnienie, że nurkowie mogą przebywać w środowisku nasyconym gazem przez długi czas bez skutków ubocznych. Seamaster 300 stał się także wyborem wielu formacji militarnych, ze szczególnym uwzględnieniem jednostek specjalizujących się w nurkowaniu jak m.in. British Special Boat Service.

Kolejnym krokiem Omegi było wprowadzenie do powszechnej sprzedaży w 1970 roku modelu Seamaster 600 Ploprof (jest to skrót od „Plongeur Professional”, co oznacza w języku angielskim „professional diver”). Pojawienie się tego czasomierza na rynku poprzedzone zostało czteroletnim okresem intensywnych prac projektowych i testów, tak by model ten w pełni odpowiadał aktualnym potrzebom profesjonalnych nurków. O jakości Seamaster 600 „Ploprof” może świadczyć fakt, że był on używany od połowy lat 60. przez francuską firmę COMEX (zajmującą się podwodnymi badaniami i eksploracją). We wrześniu 1970 roku ustanowiono rekord świata, gdy nurkowie tej firmy przez ponad 8 dni spędzali ponad 5 godzin na głębokości 253 metrów. Miało to miejsce w Ajaccio Gulf we Francji. Podobne testy prowadził także zespół Cousteau u wybrzeży Marsylii – sprawdzał oddziaływanie głębokości na nurków podczas zanurzeń na 500 metrów.

Zegarek Seamaster 600 „Ploprof” poddano testom, które miały określić jego graniczne parametry. Okazało się, że aby czasomierz przestał działać trzeba było zasymulować warunki panujące na głębokości 1370 metrów. Zresztą, zegarek odmówił posłuszeństwa wyłącznie dlatego, że grube na 4mm szkło było wyginane pod wpływem ciśnienia tak mocno, że unieruchamiało wskazówkę sekundową.

„Większy brat” modelu 600, czyli Seamaster 1000 został zaprezentowany w 1971 roku. W procesie jego projektowania i testowania brały udział w większości te same osoby, które pracowały nad modelem Seamaster 600. Zegarek o tak dużej wodoodporności powstał ze względu na misję łodzi podwodnej Beaver Mark IV, podczas której miano sprawdzić jak zachowuje się czasomierz na zewnątrz łodzi, podczas zanurzenia na 1000 metrów (głównym celem było przetestowanie odporności szkła chroniącego tarczę na ciśnienie panujące na takiej głębokości).

Zwieńczeniem badań i eksperymentów nad wodoodpornością zegarków był udział czasomierza firmy Omega w misji Faré organizowanej przez Francuski Instytut Badań Oceanów. Przy pomocy łodzi podwodnej Nautile miał zostać zamocowany pierwszy element służący do badania aktywności sejsmicznej dna oceanów. Misja odbyła się w 25 lipca 1988 roku, a łódź wraz z czasomierzem zeszła na głębokość 4400 metrów.

Na przestrzeni lat widać, jak znacząca ewolucja dokonała się w kwestii zwiększania wodoodporności zegarka. Było to podyktowane zarówno chęcią zaoferowania nurkom jak najlepszego czasomierza ale i koniecznością wynikającą z konkurencji na rynku. W 1958 firma Rolex zaprezentowała model Submariner, który również osiągnął ogromny sukces. Podobnie jak zegarki Omegi, tak i Submariner był lansowany jako zegarek przeznaczony dla osób aktywnych.

Z czym jeszcze kojarzy się Omega Seamaster? Oczywiście z zegarkami noszonymi przez Agenta 007 – Jamesa Bonda. Seamaster zawitał na plan filmowy w 1995 roku wraz z premierą Goldeneye. Za sprawą Lindy Hemming (będącej projektantką kostiumów i jednocześnie osobą odpowiedzialną za dobór zegarków dla postaci Bonda) to Omega Seamaster 300M znalazła się  na nadgarstku Agenta Jej Królewskiej Mości: „Byłam przekonana, że komandor Bond jako członek marynarki, nurek i dyskretny, światowy gentleman powinien nosić Seamastera z niebieską tarczą”.

Od tego czasu niebieska Omega zagościła na stałe w filmach z Agentem 007. W filmie Tomorrow Never Dies z 1997 roku zegarek Seamaster Diver 300M Automatic Chronometr został wyposażony w detonator. W zaprezentowanym dwa lata później The World is not Enough czasomierz otrzymał źródło silnego światła oraz miniaturowy hak. Seamaster do tego stopnia zaczął kojarzyć się z gadżetami Bonda, że w Die Another Day (2002r.) do zegarka powróciła funkcja detonatora. Został on także wyposażony w laser aktywowany koronką.

2006 rok przyniósł zmiany. Wraz z nowym aktorem grającym rolę Jamesa Bonda, wprowadzono również modyfikacje dotyczące zegarków pojawiających się na planie. Od Casino Royal Bond nosił już nie tylko niebieskiego Seamastera Diver 300M Co-Axial, ale i model Planet Ocean 600M Co-Axial. Poza rozszerzeniem gamy noszonych przez agenta 007 czasomierzy zdecydowano się też na zmianę konwencji filmów – niemal całkowicie zrezygnowano z nietypowych nowinek technicznych i funkcji w zegarkach. Moim zdaniem to spora strata w stosunku do poprzednich produkcji – może i owe gadżety mogły się wydawać trochę naiwne, stanowiły jednak o pewnym klimacie, do którego wiele osób zdążyło się przyzwyczaić.

Następny film z agentem Jej Królewskiej Mości z 2008 roku (Quantum of Solace) przyniósł kolejne zmiany. Z planu zniknął bowiem niebieski Seamaster 300M, a pozostał natomiast Seamaster Planet Ocean 600M Co-Axial z tarczą i pierścieniem lunety w kolorze czarnym.

Widać równocześnie, że wraz z kolejnymi filmami, wzrasta znaczenie tzw. „lokowania produktu”. O ile w pierwszych filmach o Bondzie trudno jest rozróżnić konkretne generacje modelu 300M, o tyle w najnowszych produkcjach filmowych ma miejsce spora rotacja modeli, które były równolegle wprowadzane na rynek, np. w Skyfall do modelu Planet Ocean dołączył Aqua Terra. Ten ostatni czasomierz doczekał się zresztą w 2015 roku edycji specjalnej, a mianowicie Seamaster Aqua Terra 150M James Bond Limited Edition.

W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że wspomniana powyżej limitowana edycja nie jest jedyną poświęconą Bondowi. Firma Omega konsekwentnie prezentowała kilka modeli poświęconych przygodom Bonda. Zresztą wraz z premierą najnowszego filmu pt. Spectre w sprzedaży pojawił się Seamaster 300 „Spectre” Limited Edition.

Kolekcja Seamaster to najdłużej produkowana (do dnia dzisiejszego) kolekcja w portfolio firmy Omega. Historia tego modelu, więc siłą rzeczy jest bardzo bogata i obfituje w wiele ciekawych wydarzeń. W świecie czasomierzy można znaleźć wiele innych przykładów, które będą wdzięcznym tematem dla kolejnych artykułów. Jaki model zegarka powinien być bohaterem kolejnego tekstu?

Autor: Mariusz Łysień
Z wykształcenia architekt. Pasjonat i kolekcjoner od najmłodszych lat. Ostatecznie zainteresowania te ewoluowały w kierunku zegarków mechanicznych, piór wiecznych oraz fotografii. Od dwóch lat „na swoim” jako twórca bloga Zegarki i Pióra.

Opracowano w oparciu o:
www.omegamuseum.ch
www.omegawatches.com
www.omegawatches.com/planet-omega/cinema/james-bond

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

5 szkockich whisky, których musisz spróbować!

Alkohol, Dla Ciała / 
kieliszki-do-degustacji-whisky-miler-spirits-dla-gentlemans-choice-3

Poniżej znajduje się opis 5 destylarni wraz z ich flagowymi produktami, które w doskonały sposób wskażą różnicę w stylach powstających whisky. Wysoka jakość trunków oraz bogata historia sprawiają, że te pozycje powinny pojawić się na liście ,,must be” każdego miłośnika złocistego trunku.

Potrójnie destylowana – Auchentoshan 12 yo

5

Auchentoshan 12 to whisky, która wydaje się być wręcz idealna do rozpoczęcia przygody z tzw. maltami, a zarazem trunek, który powinien poznać każdy fan whisky. Alkohol ten powstaje w destylarni Auchentoshan, która leży na północny-zachód od Glasgow, na przedmieściach Clydebank w hrabstwie Dumbartonshire w Szkocji. Produkty tam powstające są doskonałym przykładem whisky o delikatnym, a zarazem aromatycznym charakterze. Wpływa na to kilka czynników. Jednym z nich jest lokalizacja destylarni w Szkockim regionie Lowland, gdzie łagodny klimat sprzyja szybszemu dojrzewaniu destylatu. Kolejnym aspektem wpływającym na delikatny styl powstającej tam whisky jest fakt stosowania potrójnej destylacji, co w Szkocji jest wielką rzadkością.

Gorzelnia założona została w 1817 roku przez Johna Bullocha i początkowo nosiła nazwę Duntocher Distillery. Destylarnia ta może poszczycić się mianem pierwszej z regionu Lowland, która zaczęła tworzyć whisky typu single malt. Pomimo długich tradycji tworzenia wody życia, dopiero w roku 1970 zaczęła odnosić sukcesy komercyjne. W 1984 roku destylarnia Auchentoshan stała się częścią firmy Stanley P. Morrison Co., która później przekształciła się w Morrison Bowmore Distillery.

6

Flagowy produkt destylarni – Auchentoshan 12 yo jest bardzo przyjemną i łatwą w piciu whisky. Fakt potrójnej destylacji sprawia, że jest bardzo delikatna i świeża, pełna kwiatowo-owocowych aromatów. Trunek godny polecenia laikom oraz osobom ceniącym łagodne i lekkie whisky.

Ręczna robota szesnastu mężczyzn z Tain – Glenmorangie Original

Handcrafted by the Sixteen Men of Tain (ręczna robota szesnastu mężczyzn z Tain). Taki napis widnieje na etykietach butelek jednej najbardziej znanych i cenionych whisky single malt na świecieGlenmorangie. Trunki powstające w destylarni o tej samej nazwie zachwycają miłośników wody życia na całym świecie.

7

Destylarnia zlokalizowana jest w miejscowości Tain położonej w regionie Highland w północnej Szkocji. Jednym z najważniejszych wyróżników wpływających na doskonałą jakość powstającej tam whisky jest śmiałe podejście do ciągłego eksperymentowania z różnymi rodzajami beczek do maturacji destylatów. Z tego też powodu Glenmoragie jest jedyną destylarnią na świecie, która używa beczek wykonanych z drewna pozyskiwanego z wolno rosnących dębów. Aby pozostać całkowicie niezależnymi w tej materii, właściciele destylarni wykupili dębowe lasy  porastające góry Ozark w stanie Missouri. Drzewa, które zostały wyselekcjonowane przez specjalnie oddelegowanego do tego celu pracownika, nierzadko mają ponad 100 lat.

8

Najbardziej znanym produktem destylarni z Tain jest dziesięcioletnie wydanie nazwane The Original. Leżakuje on w beczkach z białego dębu amerykańskiego, w których wcześniej dojrzewał bourbon. W tej edycji połączono destylaty z beczek napełnianych po raz pierwszy, oraz beczek przechowywanych w  tzw. ,,wilgotnych magazynach”, w których zamiast podłogi jest surowa ziemia. Whisky ta jest doskonałym przykładem uzyskania równowagi pomiędzy dyskretną słodyczą oraz złożonością nut owocowych i korzennych, która zachowuje przy tym słodowo-kremowy charakter.

Wspaniała whisky potrzebuje…
równie wspaniałego szkła do jej degustacji. Oba modele możecie zobaczyć klikając w poniższy baner ⬇⬇⬇
kieliszki-do-degustacji-whisky-miler-spirits-dla-gentlemans-choice-3

Whisky agenta 007 – The Macallan

The Macallan to whisky kultowa. Chyba nie ma drugiego trunku, o którym napisano i powiedziano by równie dużo. Występowała w wielu ekranizacjach filmowych. Szklaneczką napełnioną 50 letnim trunkiem raczył się nawet agent Jej Królewskiej Mości… Bond, James Bond. Uważana była za Rolls-Royce’a w świecie whisky. Była, ponieważ jej komercyjny sukces, który bez wątpienia wpłynął znacząco na ogromną ilość sprzedanych butelek, zdaniem wielu wpłynął także na… jej jakość. Mimo wszystko jest to whisky, którą powinien spróbować każdy miłośnik wody ognistej.

3

Gorzelnia Macallan jest jedną z pierwszych destylarni założonych w szkockim regionie Speyside, a jej historia ma prawie 200 lat. Na fenomen whisky tam powstających wpływ miało kilka czynników. Jednym z najważniejszych była pedantyczna wręcz dbałość o proces dojrzewania destylatu. Zdecydowana większość whisky powstającej w Macallan utrzymuje tradycję dojrzewania destylatu w beczkach po hiszpańskim winie wzmocnionym – sherry. Specjalnie w tym celu zamawiana jest ściśle określona ilość andaluzyjskiej sherry oloroso, a dobór beczek w których dojrzewa jest ściśle nadzorowany. Właściciele dokładają wszelkich starań, aby pozyskiwać drewno najlepszej jakości, wytwarzane z prawie stu letnich dębów. Leżakowanie sherry trwa od dwóch do czterech lat, po czym beczki są opróżniane, sherry sprzedawana, a puste pojemniki trafiają do gorzelni Macallan, gdzie następnie napełniane są młodym destylatem.

4

Jeszcze do niedawna flagowym produktem destylarni był The Macallan 10 yo. Od paru lat jednak przestano sygnować butelki określeniem wieku, gdyż sukces komercyjny przyczynił się do wyprzedania większości starych destylatów. Obecnie znajdziemy wydania Gold, Sienna, Amber i Ruby, nawiązujące do kolorów starzejących się trunków. Pomimo, że The Macallan to już nie Rolls-Royce w swojej klasie, zasługuje przynajmniej na miano dobrej klasy Mercedes.

Stworzona przez morze  –  Talisker 10 yo

9

Made by the Sea (stworzona przez morze), to jedna z informacji, jaką znajdziemy na etykiecie whisky Talisker 10 yo. Jest ona doskonałym przykładem whisky o iście morskim charakterze i flagowym produktem jedynej destylarni zlokalizowanej na szkockiej wyspie Skye.

Na jej unikatowy charakter wpływ ma kilka aspektów, ale wszystkie z nich powodują, że dziesięciolatka ze Skye stała się klasykiem whisky słodowych.

10

Miękka woda wykorzystana do produkcji Taliskera pozyskiwana jest z podziemnych źródeł przepływających przez torfowiska. Słód pozyskiwany do jej produkcji niezmiennie od prawie 50 lat pochodzi z miejscowości Muir of Ord i charakteryzuje się zawartością fenoli (odczucie torfu) na poziomie 18 -22 PPM (PPM – cząstek fenoli na milion). Największy wpływ na finalny charakter tej whisky ma jednak miejsce, w którym dojrzewają beczki. Trunki powstające na Skye wyróżniają się silnymi, morskimi akcentami, które zawdzięczają położeniu destylarni na wybrzeżu targanego sztormami jeziora Loch Harport. Znajdujące się w magazynach pozbawionych szyb beczki wyeksponowane są na ciągłe działanie bryzy morskiej i przechodzą morskimi akcentami. Talisker 10 yo bez wątpienia powinna znaleźć się na liście trunków, których koniecznie należy spróbować.

Dym, dużo dymu!  – Ardbeg 10 yo

1
Jedne z najbardziej specyficznych, a zarazem interesujących whisky szkockich, których smak trzeba poznać powstają w destylarni Ardbeg, zlokalizowanej na wyspie Islay. Flagowe wydanie tej gorzelni – Ardbeg 10 yo zaskarbiła sobie opinię jednego z najlepszych single maltów na świecie i jest to w pełni zasłużony tytuł. Charakter tej whisky uważany jest za najbardziej wyrazisty spośród torfowych trunków, a jej dymno-medyczne oblicze na długo zapada w pamięćAż trudno uwierzyć, że jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku losy obecnie jednego z najlepiej sprzedających się maltów na świecie były niepewne. Kryzys sprzedaży whisky, który trwał od 1970 roku, w połączeniu z problemami prawno-administracyjnymi ówczesnego właściciela Hirama Walkera, prawie doprowadziły do upadku destylarni.  Przez ponad 15 lat gorzelnia była uśpiona, a produkcja prawie całkowicie wstrzymana. Na szczęście, w 1997 destylarnia Ardbeg została przejęta przez spółkę Glenmorangie plc., a na przestrzeni ostatnich dekad jej los się odmienił.

2

Doskonały marketing, wysoka jakość produktów, ogromny wzrost zainteresowania whisky z Islay oraz szereg niezwykle udanych kolekcjonerskich serii sprawiły, że whisky z destylarni Ardbeg zostały wyniesione do rangi klasyków. Niektóre wypusty stały się wręcz kultowe dla miłośników tej destylarni. Wydania trunków sprzed 1977 roku oraz specjalne, niewielkie serie, takie jak; Aligator, Supernova, Galileo czy Perpetuum stały się wielce pożądane wśród kolekcjonerów, a ich ceny znacznie wzrosły od pierwotnych cen zakupu.

Jakiej whisky powinien spróbować każdy koneser alkoholi? Napisz swoją propozycję w komentarzu!

 

MaurycyMichalakMaurycy Michalak – pasjonat win i mocnych alkoholi. Wieloletnie doświadczenie w branży alkoholowej zdobywał w całej Europie. Posiada trzeci poziom certyfikatu WSET (Wine & Spirit Education Trust). 

 

portfel

Komentarze

  1. Świetny artykuł.

  2. Adrian Szczykutowicz

    Lagavulin 16 y.o.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Dzień św. Patryka w Irlandii i na świecie

Alkohol, Dla Ciała / 

Dzisiaj Irlandia obchodzi dzień swojego patrona – św. Patryka. To specyficzne święto zyskało jednak tak wielką popularność, że celebruje się je również poza granicami Zielonej Wyspy. W Polsce przyjęło się, że 17 marca wraz z przyjaciółmi pije się zielone piwo, jednak w ojczyźnie Guinnessa obchody św. Patryka wyglądają nieco inaczej.

Zielona wyspa, zielone ulice

Pierwsze o czym należy wspomnieć to fakt, że 17 marca w Irlandii jest dniem wolnym od pracy. W końcu św. Patryk jest patronem Zielonej Wyspy, a jego święto ma charakter zarówno narodowy, jak i kościelny. Brak obowiązków służbowych sprawia, że Irlandczycy chętnie uczestniczą w paradach przechodzących przez centra miasta, mało tego, sami aktywnie w nich uczestniczą! Największy pochód można zobaczyć na ulicach Dublina – po O’Connell Street przemieszczają się orkiestry, żołnierze, platformy i samochody.

Ulice wszystkich większych Irlandzkich miast w dniu św. Patryka są zielone – wszędzie powiewają flagi narodowe, szaliki, ale najbardziej charakterystyczni są przebrani ludzie. Mieszkańcy Zielonej Wyspy w dniu swojego Patrona przebierają się za Leprechauny – celtycką odmianę skrzatów, które łatwo poznać po kolorowym stroju, bujnej brodzie i charakterystycznym kapeluszu. Przechadzając się wśród tłumu świętujących, trudno znaleźć kogoś, kto nie ma na głowie czapki leprikona albo chociaż jednego zielonego elementu stroju.

Bardzo popularny jest też symbol koniczyny, który umieszcza się na niemal wszystkich gadżetach. W wersji dla eleganckich mężczyzn shamrock przypina się do klapy marynarki, chociaż wielu Irlandczyków (szczególnie tych mieszkających poza granicami swojego kraju) nosi koniczynę w butonierce na co dzień, by podkreślić swoje pochodzenie. Dlaczego akurat ta niepozorna roślina stała się symbolem Zielonej Wyspy? Według opowieści, św. Patryk za jej pomocą tłumaczył miejscowym ludziom tajemnicę trójcy świętej.

Irlandzki towar eksportowy

Parady i przebrania to bardzo widowiskowa część świętowania, ale na tym obchody się nie kończą. Już chwilę po zakończeniu kolorowego korowodu zapełniają się okoliczne puby i nie pustoszeją do późnej nocy. Irlandczycy świętują wraz ze znajomymi, spędzając długie godziny nad kuflem piwa lub szklaneczką whisky, a czas umilają im dodatkowo występy lokalnych zespołów.

Łatwo się domyślić, jaki alkohol jest podawany w tamtejszych lokalach. Prym wiedzie duma narodowa Irlandii – Guinness, a sprawny barman w czasie dnia św. Patryka na obfitej piance narysuje koniczynę. Panie, które wolą coś lżejszego niż stout, popijają Bullmersa – cydr produkowany na Zielonej Wyspie.

Dzień św. Patryka to też święto miłośników mocniejszych trunków. Zgodnie ze zwyczajem 17 marca należy wypić chociaż jedną szklankę whiskey, zwaną “dzbanem św. Patryka”. Tradycja ta ma związek z legendą, która głosi, że pewnego dnia patron Irlandii nastraszył nieuczciwą karczmarkę, która nie dolewała pełnej miarki whiskey. Dzięki świętemu kobieta już nigdy więcej nie oszukiwała. Cóż… każda okazja by napić się trunków z irlandzkich destylarni jest dobra. :) Najpopularniejsza whiskey z tego regionu? Jameson!

Legend związanych z patronem Zielonej wyspy jest mnóstwo i często są tak niedorzeczne, że bez wątpienia nikt już w nie nie wierzy. Jednak 17 marca na bok schodzi racjonalne myślenie, a Irlandczycy oddają się świętowaniu i zabawie. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o patronie Zielonej Wyspy, to zapraszamy do zapoznania się z tym artykułem.

Dzień św. Patryka poza Irlandią.

Wiadomo, że najlepiej tego dnia byłoby usiąść w The Temple Bar w Dublinie i rozkoszować się świeżym Guinnessem, jednak nie wszystkim może się to udać. Na szczęście dzień św. Patryka zyskał olbrzymią popularność i obchodzi się go również poza granicami kraju. Największe parady poza Dublinem odbywają się w Bostonie i Nowym Jorku, a w wielu innych miastach 17 marca podświetla się ważne budowle na zielono, np. Wieże Eiffla, rzymskie koloseum, London Eye, Empire State Building w Nowym Jorku, Operę w Sydney a nawet Burdż al-Arab w Dubaju. Polskie miasta również lśnią zielonym blaskiem – Warszawa oświetla Pałac Kultury, Poznań miejski ratusz, a Wrocław Arenę.

Irlandzkie święto jest też świetnym czasem, by spotkać się ze znajomymi w barze. Polskie lokale dobrze sobie z tego zdają sprawę i od lat organizują tematyczne wieczory z występami muzyków z Zielonej Wyspy. Przyjęło się również, że tego dnia pije się zielone piwo, jednak nie jest to tradycja, którą praktykuje się na wyspach – prawdopodobnie została ona stworzona przez Irlandzkich emigrantów w USA. Oprócz barów, również wiele restauracji proponuje w ten dzień specjalną kartę dań inspirowaną potrawami z Zielonej Wyspy, a różne instytucje kultury przygotowują specjalne programy i wydarzenia. Jeżeli chcecie się dzisiaj świetnie bawić, a przy okazji “wziąć łyk” (byle by ich nie wziąć za dużo:)) irlandzkiej kultury, sprawdźcie, co ciekawego dzieje się w waszym mieście.

SLÁINTE

Autor: Mateusz Stachura

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top