Powrót do korzeni – Alfa Romeo 8C Competizione

Hobby, Motoryzacja / 

Na łamach naszego portalu często goszczą włoskie auta, nie bez powodu, naród ten ma się czym chwalić w kategorii aut dla gentlemana. Myśląc o temacie nowego artykułu w dziale Moto, zdałem sobie sprawę, że jest jeszcze minimum jedna motoryzacyjna marka z kraju „buta”, która zapisała się złotymi zgłoskami w historii automobilizmu.

Niektórzy zapewne domyślili się, że chodzi o… Alfę Romeo. W historii tej marki powstało wiele wspaniałych i nietuzinkowych aut, które zawsze zachwycały swoim wyglądem i ” włoską duszą”. Dzisiaj chciałem jednak skupić się na współczesnym modelu marki, która po latach dziwnych rozwiązań i zaniku niezwykłej „osobowości”, w kolejnych autach koncernu, wraca do tego, co najlepsze – do korzeni.

Model 8C Competizione swoje podwaliny czerpie bowiem z Alf lat 30. i 50. – serii aut z rzędowymi, 8- cylindrowcami i aut gamy Competizione.

8C to bez wątpienia najbardziej sportowy model Alfy. Bez kompleksów może konkurować z autami pokroju konkurentów od Ferrari czy Lamborghini. Stylistykę auta uznano za prawdziwy majstersztyk i ciężko się z tą opinią nie zgodzić. We „Włoszkach” zawsze było coś pięknego i charakterystycznego, ale w przypadku Competizione projektanci osiągnęli „kolejny poziom wtajemniczenia”. Nie ma chyba osoby, która nie obejrzałaby się za tym pojazdem, zwłaszcza za charakterystycznym dla marki ciemnym odcieniem czerwieni, o ile uda się go spotkać na ulicy…, powstało bowiem jedynie 500 sztuk zamkniętej wersji 8C (drugie 500 szt. to kabriolety). Większość trafiła do kolekcjonerskich garaży zamożnych biznesmenów. Wyjątkowość auta sprawiła, że już przed produkcją zapewniło sobie miejsce w historii, które w ciągu mijających lat będzie zwyżkowało cenę auta.

Competizione pozwoliło Alfie Romeo wrócić aktywnie na rynek Stanów Zjednoczonych, gdzie marka, zaliczyła ponad 12- letni niebyt, spowodowany słabymi wynikami finansowymi. Sprawdźmy jednak, ile, tak naprawdę, jest Alfy w Alfie.

Początkowo miano Alfie za złe, że skorzystała z silnika… Maserati. Ale co by o tym rozwiązaniu nie mówić, wyszło ono temu autu na dobre. W końcu jednostka „konkurencyjnej” włoskiej marki to sprawdzona w dwóch modelach konstrukcja, o niemałych parametrach i dźwięku, który ciężko opisać słowami. Motor V8 generuje 450KM i 480Nm, co pozwała 8C rozpędzać się do „setki” w 4,2 sekundy i pędzić maksymalnie 306 km/h.

Włosi nie byliby sobą, gdyby nie zrobili czegoś w niekonwencjonalny dla reszty świata sposób. Padło na układ napędowy, w którym zastosowano układ TransAxle, czyli rozwiązanie, w którym skrzynia biegów znajduje się z tyłu auta, w zespole zawieszenia i napędza oczywiście tylną oś. Co daje to stosowane już przez Alfę nie raz rozwiązanie? Chodzi głównie o lepsze rozłożenie masy auta, co wiąże się z poprawieniem prowadzenia. Skrzynia jest oczywiście sekwencyjna (standard w produkowanych obecnie supersamochodach) i posiada 6 przełożeń.

Zerknijmy na chwilę do wnętrza 8C. Tutaj producent pozwala nam się poczuć faktycznie jak w sportowym aucie. W wyposażeniu standardowym znajdziemy… brak zbędnych bajerów. Ma być prosto, funkcjonalnie i surowo – nie jest to jednak surowość znana z aut poprzedniego wieku, takich jak Lamborghini Countach. Niestety, przebywając trochę dłużej we wnętrzu Competizione, mamy wrażenie, że wnętrzu auta brakuje trochę designerskiego kunsztu, w porównaniu do tego, co auto prezentuje sobą na zewnątrz.

Nie przeszkodziło to jednak w zdobyciu przez 8C paru trofeów, takich jak tytuł Najpiękniejszego Kabrioletu 2009 roku dla odmiany Spyder, oraz całkowicie zasłużony tytuł Najlepiej Brzmiącego Samochodu. Na pewno nie można temu autu odmówić sukcesu, który spowodował, głównie wizerunkowe odżycie Alfy i, jak się okazało, był świetnym motorem napędowym zmian w tej włoskiej marce. Wystarczy popatrzeć na aktualną ofertę dealerów tego producenta i gołym okiem widać, że jest zdecydowanie lepiej niż przed rokiem 2007.

Co jeśli komuś właśnie trochę za bardzo spodobała się 8C i postanowił sobie taką sprawić? Niestety, napotka na ogromny problem znalezienia modelu na sprzedaż. Competizione rzadko zmieniają właścicieli, a jeśli już muszą, to za niemałe kwoty – o wiele wyższe niż w momencie zakupu nowego auta. To trochę tak jak z Fiatem 126p w PRL-u, wyjeżdżał z salonu i od razu zyskiwał na wartości. W sumie, koncert motoryzacyjny obu marek jest ten sam.

Alfy Romeo to ponoć auta pełne miłości i temperamentu, w przypadku 8C zestawienie tych i jeszcze paru innych cech gwarantuje, że nie zostanie kolejnym, masowym i zapomnianym autem. Historia we współczesnym wydaniu? Jak widać, Włosi pokazali, że się da.

Autor: Adrian Walkiewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Trendy w modzie męskiej w XXI wieku

Lifestyle, Moda / 

Delikatny marzyciel, elegancki dandys czy nieokrzesany macho? Co jakiś czas jesteśmy świadkami narodzin nowego typu mężczyzny, który szturmem zdobywa media i staje się obiektem kobiecego pożądania. Preferencje w modzie męskiej zmieniają się nadzwyczaj szybko, dlatego przygotowaliśmy dla Was przegląd najpopularniejszych trendów XXI wieku. Wszystko wskazuje na to, że ubóstwiany do tej pory drwal – usposobienie brodatego twardziela – odchodzi właśnie do lamusa…

Mężczyzna metroseksualny

Pojawił się już w latach 90., dzięki terminowi ukutemu przez Marka Simpsona, który w jednym ze swoich esejów opublikowanych na łamach brytyjskiej prasy przewidywał, że przyszłość będzie należeć do mężczyzn pragnących być pożądanymi. Największą Popularność zyskał dopiero dekadę później, a jednym z pierwszych przedstawicieli tego trendu okrzyknięto… Davida Beckham’a.

Czym, według Simpsona, cechował się mężczyzna metroseksualny? Był młodym, zamożnym singlem z dużego miasta, ubierającym się w najlepszych sklepach. Zależało mu na nienagannym wyglądzie, dlatego chętnie testował wszystkie nowości kosmetyczne i modowe, które pojawiały się na rynku. Po goleniu stosował wodę Davidoff’a Cool water, ubierał bieliznę od Calvina Klein’a, inspirując się Steve McQueen’em nosił spodnie typu chinos i sztruksowe koszule niczym Elvis Presley, narzucał na siebie kurtkę od Paula Smith’a, a na nogi zakładał kowbojki.

Metroseksualista wzbudzał skrajne emocje – z jednej strony postrzegany był jako zniewieściały typ, spędzający przed lustrem więcej czasu niż jego partnerka, z drugiej zaś wyznaczył nowe trendy w męskim świecie – od tej pory zadbany i czuły mężczyzna stał się obiektem pożądania kobiet znudzonych zarośniętymi macho.

Mężczyzna retroseksualny

Kiedy światu znudził się wymuskany i gładki metroseksualista, na scenę wkroczył model mężczyzny retroseksualnego. Sam termin retroseksualny interpretowany był na dwa sposoby: mógł oznaczać mężczyznę poświęcającego minimalną ilość czasu i pieniędzy na dbanie o siebie (w przeciwieństwie do swojego metroseksualnego poprzednika) lub nawiązywać do bycia gentlemanem inspirującym się ubiorem z lat 40. i 60..

Portal Women’s Wear Daily określił go jako: przyodzianego we flanelę, miejskiego drwala z encyklopedyczną wiedzą na temat szkockiej whiskey single malt, nowobogackiego gentlemana, krążącego po mieście na swoim ostrym kole czy współczesnego pracownika z pieczołowicie wytatuowanymi ramionami widocznymi spod batystowej koszuli. Retroseksualny chętnie golił się brzytwą, zapuszczał wąsy, zaczesywał na bok swoją fryzurę w stylu pompadour i nosił szelki.

Wedle słownika Merriam Webster, mężczyzna retroseksualny zaadaptował tradycyjną męskość do ubioru i manier i miał być odpowiedzią na wymuskanego meteroseksualistę.  Inspirowały go wczesne lata 60-te i savoir-vivre typowy dla tamtego okresu.

Hipster

Na punkcie bycia hipsterem oszaleli zarówno mężczyźni jak i kobiety. Hipster wyróżniał się przede wszystkim indywidualizmem i pogardą dla tego, co komercyjne. Bojkotował modę kreowaną przez wielkie marki i sieciówkowe stylizacje, które, jego zdaniem, były zbyt mainstreamowe.

Co ciekawe, moda ta dotarła do Polski stosunkowo późno, bowiem jej początków w środowisku amerykańskim dopatrywano się już kilka dekad temu. Powstanie hipsterstwa wiązało się tutaj z zanegowaniem powszechnie panujących zasad społecznych – posiadania dobrej pracy, mieszkania i szybkiego założenia rodziny. Zamiast konsumpcjonizmu i wyścigu szczurów, hipster wybierał życie w zgodzie ze sobą. W późniejszym okresie bycie hipsterem sprowadzono jednak głównie do sfery mody i gadżeciarstwa.

Hipster postrzegany był jako wieczny chłopiec, niesforny marzyciel ubrany w nonszalanckie ciuchy. Nosił lenonki, a miasto przemierzał na swoim rowerze vintage. Choć hipsterów określano sarkastycznie jako “dzieci bogatych rodziców”, nie sposób  pominąć wpływu jaki ta subkultura wywarła na kształtowanie się współczesnej mody.

Mężczyzna lumberseksualny

W 2014 roku w mediach pojawił się typ lumberseksualny, zwany potocznie drwalem. Charakteryzował się przede wszystkim imponującym zarostem i zamiłowaniem do noszenia flaneli, jeansu, skóry i wygodnych butów. Samo określenie powstało na początku XXI wieku i nawiązywało do angielskiego słowa „lumberjack”

Oxford Dictionaries opisuje mężczyznę lumberseksualnego jako młodego mieszkańca miasta, który swoim wyglądem i stylem ubioru — przede wszystkim zarostem i flanelową koszulą — nawiązuje do surowego, outdoorowego stylu życia. W Polsce modę na „drwali” spopularyzował Kamil Pawelski, w środowisku blogerskim znany jako Ekskluzywny Menel.

Mężczyzna lumberseksualny zyskał sporą popluarność, dzięki kombinacji intrygującego, surowego wyglądu i zaradności. Był odpowiedzią na społeczną potrzebę postrzegania mężczyzny jako istoty silnej, niezależnej i wszechstronnie uzdolnionej.

PROJEKTOWANE_1200x500

Mężczyzna księcioseksualny

W Internecie krążą przypuszczenia, że po Paryskim Tygodniu Mody Męskiej pojawił się nowy wzorzec męskiego stylu – mężczyzna księcioseksualny. Królowały na nim eleganckie i doskonale skrojone płaszcze i mundury oraz motywy haute couture (krawiectwa luksusowego). Na próżno było szukać surowych i zarośniętych mężczyzn z gniewnym wzrokiem. Zamiast tego na wybiegu pojawili się współcześni arystokraci — delikatni mężczyźni bez zarostu, z lokami i grzywką na bok. Na taką właśnie stylistykę postawili najwięksi kreatorzy mody — Balmain, Valentino czy Louis Vuitton, w swoich kreacjach inspirując się czasami Napoleona.

Choć w Polsce moda na księcia dopiero kiełkuje, projektant Tomasz Ossoliński już określa jego profil: nowoczesny książę musi być dobrze wychowany, czysty, bez brody i ubierać się świetnie, acz z pewną dozą nonszalancji.  

Jaki styl jest Wam najbliższy? :)

Autor: Alicja Szwarczyńska

portfel

Komentarze

  1. chyba drwal najlepszy, a ten najnowszy to ojojoj :/

  2. Filip Wrocławski

    …tylko jaki to ma związek z seksem? Czemu x-seksualny?

  3. Szczerze? Podoba mi się ten księcioseksualny :O Szczególnie to ostatnie zdjęcie. Poczekam i zobaczę czy zejdzie to kiedyś z pokazów mody do ludzi :D

  4. Wszystkie te style to bieda :) Trzeba mieć IQ cegły dziurawki i asertywność królika żeby ubierać się tak jak „piszą w gazetach” i jak teraz jest modnie. Myślcie za siebie i bądźcie sobą!

  5. Czyli moja długa broda ma pasować do flaneli. Czasy flaneli już wyszły z mojej szafy. teraz szukam czegoś klasycznego, najlepiej z muchą. Mam nadzieję podkreślić swoją niezależność. Jednak typowy lumberjack to nie to. A broda zostaje. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Tommy Gun – broń Ala Capone

Hobby, Militaria / 

Kluby wypełnione jazzem, dym z cygar i drogie garnitury. Ciężarówki wyładowane nielegalną whisky i pilnujący jej gangsterzy uzbrojeni w legendarne Tommy Guny – oto Ameryka lat dwudziestych. Broń stworzona przez Johna Thompsona niewątpliwie dziś jest symbolem, lecz jak wygląda jej historia i co stoi za sukcesem pierwszego na świecie pistoletu maszynowego?

Ojcem uznawanej za najbardziej gangsterską broń wszech czasów jest John Thompson. Amerykański konstruktor broni, niemal przez całe życie był związany z armią USA. Urodził się w 1860 roku, w wieku 22 lat ukończył prestiżową akademię wojskową West Point. Brał udział w wojnie Amerykańsko Hiszpańskiej w 1898 roku, gdzie wykazał się zdolnościami organizacyjnymi, dowodząc logistyką i zaopatrzeniem armii. Awansowany, odpowiadał za wprowadzanie do wojska nowych rodzajów broni, m.in. karabinu Springfield 1903. Przed wybuchem I wojny światowej przeszedł w stan spoczynku i zajął się pracą w prywatnych zakładach zbrojeniowych Remingtona. Pomagał tam kierować produkcją broni dla Wielkiej Brytanii, był również konsultantem przy budowie Rosyjskich fabryk zbrojeniowych. W 1916 roku zdecydował się pracować na własną rękę i założył Auto – Ordnance.

I wojna światowa pokazała jak przydatna na polu bitwy jest broń automatyczna, jednakże wykorzystywane wtedy karabiny maszynowe były zbyt ciężkie i nieporęczne, by jeden żołnierz mógł je przenosić i obsługiwać. Armie państw biorących udział w wojnie szukały kompromisu między szybkostrzelnością wielokalibrowej broni automatycznej, a poręcznością, jaka była niezbędna w walkach na krótki dystans, np. w okopach. Nowy rodzaj uzbrojenia miał, nie jak do tej pory zatrzymywać ataki przeciwnika, lecz być główną siłą natarcia.

Na nowym miejscu pracy Thompson współtworzył projekty pistoletów maszynowych. Nowa broń była lekka, szybkostrzelna i w porównaniu ze starszymi karabinami miała niewielkie gabaryty. W chwili przystąpienia USA do I wojny światowej armia zainteresowała się projektami Auto – Ordnance. Choć od 1917 roku trwały prace nad nowych pistoletem maszynowym dla armii USA, to pierwszy prototyp Thompsona pokazano dopiero w 1919 roku. Tommy Guny zaczęto produkować zbyt późno, by mogły wziąć udział w walkach i I wojna światowa skończyła się nim Thompsony trafiły do jednostek liniowych. Choć konkurencyjne konstrukcje włoskie Villar-Perosa i niemieckie Bergman Mp-18, weszły do użycia przed Thompsonem, to właśnie broń z Nowego Jorku została określona mianem pierwszego pistoletu maszynowego na świecie.

Po zakończeniu działań wojennych w Europie zamówione przez US Army Thompsony trafiły do jednostek i choć była ich niewielka ilość, zyskały dużą popularność wśród żołnierzy. Pierwsze seryjnie produkowane egzemplarze cechowała wysoka jakość wykonania przez co trafiały głównie do oficerów. Chrztem bojowym M 1921 bo taką nazwę nosiła pierwsza wersja Thompsona, były tzw. wojny bananowe prowadzone pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Środkowo Amerykańskimi i Karaibskimi republikami. Broń sprawdziła się w walkach w dżungli, choć musiano strzelać krótkimi seriami ponieważ pistolety cechował duży rozrzut.

Po zakupie pierwszych serii broni, armia nie była zainteresowana przedłużaniem kontraktu z Auto – Ordnance i John Thompson musiał szukać nowych odbiorców i znalazł ich wśród policji i gangsterów. Lata 20. w USA przyniosły nie tylko prohibicję, ale też wzrost przestępczości zorganizowanej. Społeczeństwo domagało się alkoholu, który zapewniały wyłącznie gangi. Szybko doszło do sporów pomiędzy poszczególnymi grupami przestępczymi. Walki toczyły się o terytoria i miasta przynoszące znaczne zyski z hazardu i sprzedaży kontrabandy. Rodziny mafijne sięgnęły po argumenty siły w postaci Thompsonów, które paradoksalnie reklamowano jako broń policyjną.

Al Capone

Mierzący niespełna metr długości i ważący niecałe pięć kilogramów Tommy Gun, zdolny wystrzelić 700 pocisków na minutę, stał się podstawowym narzędziem terroru w Stanach Zjednoczonych okresu prohibicji. Pomimo wysokiej ceny Thompsona opiewającej na 200 dolarów, wyobrażenie gangstera w drogim, modnym garniturze, trzymającego w rękach pistolet maszynowy nie odbiega od realiów. Pierwsze pistolety maszynowe z Nowego Jorku wyposażone były w charakterystyczne 50 lub 100 nabojowe bębenkowe magazynki.

Właśnie z Thompsona dokonano jednej z najbardziej krwawych egzekucji w dziejach USA – Masakry w dniu świętego Walentego. Rankiem 14 lutego 1928 w Chicago roku gangsterzy Ala Capone przebrani za policjantów rozstrzelali sześciu członków konkurencyjnego gangu i jedną przypadkową osobę.

W historii tej doskonałej konstrukcji znajduje się również polski epizod. Przed wybuchem II wojny światowej do Polskiej Policji i Korpusu Ochrony Pogranicza trafiło nieco ponad sto egzemplarzy Thompsona w wersji M1928. Broń ta została użyta w kampanii wrześniowej, a także w walkach partyzanckich. Później do okupowanej Polski za pośrednictwem zrzutów do Armii Krajowej trafiały jeszcze Thompsony M1 i M1A1, czyli najbardziej uproszczona wersja pistoletu. W M1 zamek półswobodny zastąpiono zamkiem swobodnym, zmieniono także lufę, z której usunięto charakterystyczne żeberka poprawiające chłodzenie. Jednakże broń, choć mająca dobre parametry i odporna na zabrudzenia nie trafiała do polskiej armii podziemnej w dużych ilościach.

Wybuch II wojny światowej ponownie uruchomił produkcję Thompsona na dużą skalę. W 1939 roku zamówienia złożyły Francja i Wielka Brytania. Ciekawostką jest, że Winston Churchill osobiście testował jeden z egzemplarzy dostarczonych wojskom brytyjskim. Pistolety maszynowe brały udział w walkach na niemalże wszystkich frontach II wojny światowej. Zrezygnowano jednak z magazynków bębnowych, które miały tendencję do zacinania się zastępując je pudełkowymi 30 i 20 nabojowymi.

gc1

Choć wyprodukowano ponad 1,7 miliona egzemplarzy Thompsonów, jeszcze w czasie II wojny światowej zaczęto wprowadzać do jednostek broń jeszcze prostszą w konstrukcji i obsłudze – idealny na potrzeby wojny masowej Grease Gun. Choć nowy PM był lżejszy i posiadał większą celność od swojego konkurenta, nigdy nie wyparł go z oddziałów. Thompson wspólnie z nową konstrukcją pozostawało na wyposażeniu w trakcie wojny w Korei, a nawet Wietnamie, choć tam głównym uzbrojeniem US Army i Marines były nowoczesne karabinki M16.

Thompsony choć nie były pozbawione wad, to dysponowały dużą siłą ognia. Charakteryzowała je także wysoka jakość wykonania, nawet w najprostszych wersjach produkowanych masowo podczas wojny. Broń do dzisiaj jest pożądana, a cena jednego egzemplarza może przekraczać nawet 15 tysięcy dolarów.

Autor: Maciej Drewniak

Od dzieciństwa związany z Częstochową. Opuścił ją tylko na czas studiów w Jeleniej Górze i Wrocławiu. Z wykształcenia dziennikarz, z zamiłowania historyk. Jego pasją jest II Wojna Światowa i góry, o obu potrafi opowiadać godzinami.

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top