Z jednej strony wzbudzają strach, z drugiej zaś zainteresowane i są obiektem zbiorowej fascynacji. Przenikają do sfery popkultury, stając się bohaterami książek, filmów czy piosenek. Znajdują zarówno wiernych naśladowców jak i zagorzałych wrogów. Historie ich poczynań obrastają w mity, przeistaczając się w miejskie legendy, które nigdy nie umierają. Łączyło ich jedno — pseudonim Wampir i nieposkromiona chęć zabijania. Seryjni mordercy — kim byli najsłynniejsi polscy oprawcy kobiet, którzy po dziś dzień budzą lęk?
Wampir z Gałkówka
Stanisław Modzelewski terroryzował Gałkówek i okoliczne wsie przez kilkanaście lat. Wszystko zaczęło się w latach 50-tych, kiedy to ten niewysoki, ale przystojny mężczyzna, kierowca samochodów wojskowych, popełnił makabryczną zbrodnię na 67-letniej kobiecie. Zdarzenie miało miejsce 31 lipca 1952 roku i rozpoczęło serię zabójstw popełnionych przez Modzelewskiego — w sumie z jego ręki zginęło aż siedem kobiet. Większość ze zbrodni dokonała się właśnie w Gałkówku — niewielkiej miejscowości usytuowanej przy trasie kolejowej łączącej Łódź i Koluszki.
Pierwsza z ofiar, Józefa P., zastała zamordowana w lesie, kiedy zbierała jagody. Modzelewski chciał odbyć z nią stosunek seksualny, lecz napotkawszy opór ze strony kobiety wpadł w złość i szybko udusił swoją ofiarę. Kilka miesięcy później, w okresie Świąt Bożego Narodzenia, mężczyzna wsiadł do tramwaju, udając się w okolice Tuszyna, i wysiadł nieopodal lasu. Tam spotkał młodą kobietę, Marię C., która zginęła w ten sam sposób, co jej poprzedniczka. W 1953 roku, również w okolicach Tuszyna, na skutek uduszenia umarła kolejna kobieta — Teresa P. I w tym przypadku zbrodnia miała charakter seksualny.
Dwa lata później, w 1955 roku, Modzelewski zamordował Irenę D. Kobieta zginęła na torach kolejowych pod Gałkówkiem, a jej ciało odnaleziono dzień później. W tym miejscu zamordowano jeszcze dwie kobiety. Ostatnią ofiarą Modzelewskiego była Maria G., którą sprawca udusił i pociął żyletką 14 września 1967 roku. Kilka dni później został aresztowany i oskarżony o morderstwo staruszki. Oskarżony przyznał się do zarzucanych mu czynów i opowiedział o zabójstwach innych kobiet. Podczas procesu powiedział:
Bolałem się, że nie mogę mieć kobiety jak inni, stąd te trupy pod Gałkówkiem.
Relacjonując proces do którego doszło dwa lata później w Łodzi, Dziennik Łódzki pisał o Modzelewskim, że ten:
(…) wszystkich zabójstw dokonał z sadystycznych pobudek, dla zaspokojenia zboczonego popędu seksualnego: Modzelewski odpowiada bardzo szybko, operuje dużym zasobem słów, chętnie popisuje się elokwencją. Od początku uderza charakterystyczny szczegół. Ten człowiek dysponuje wręcz fenomenalną pamięcią. Pamięta zajście z każdą swą ofiarą w najdrobniejszych szczegółach (...)
Żona oskarżonego przyznała, że Modzelewski przez 18 lat małżeństwa nie odbył z nią normalnego stosunku seksualnego, a dziecko, które z nim wychowywała, było innego mężczyzny. Ostatecznie w wyniku procesu morderca został skazany na karę śmierci i stracony w listopadzie 1969 roku. Wampirowi z Gałkówka reżyser Maciej Żurawski poświęcił jeden z odcinków swojej serii Paragraf 148, kara śmierci.
Wampir z Zagłębia
Zdzisław Marchwicki grasował na terenie Górnego Śląska i Zagłębia przez ponad sześć lat. Został skazany na karę śmierci za zabicie czternastu kobiet i usiłowanie zabójstwa kolejnych sześciu. Jego zbrodnie były podyktowane motywem seksualnym, a ofiary były przypadkowymi kobietami. Scenariusz morderstwa był za każdym razem podobny — mężczyzna szedł za wybraną kobietą i uderzał ją w głowę tępym przedmiotem, a następnie bił do śmierci. Nierzadko dopuszczał się z denatką czynności seksualnych.
Pierwsza z ofiar Wampira z Zagłebia, Anna M., zginęła 7 listopada 1964 w miejscowości Dąbrówka Mała. Na cześć jej imienia utworzono grupę operacyjno-śledczą mającą zbadać 9 zbrodni, które w ciągu dwóch pierwszych lat działalności popełnił Marchwicki. W świadomości publicznej Wampir z Zagłębia zaistniał dwa lata później za sprawą odkrytych 11 października 1966 roku zwłok jego kolejnej ofiary. Zamordowana przez Marchwickiego kobieta, Joanna G., okazała się być bratanicą samego I Sekretarza KW PZPR w Katowicach, Edwarda Gierka.
Kilka lat później na podstawie analizy zebranych materiałów, śledczy ustali 483 cechy fizyczne i psychiczne, którymi miał cechować się rzekomy zabójca. O osobowośći mordercy specjaliści pisali tak:
(…) typ paranoidalny jest on w swoich poczynaniach precyzyjny, jest ostrożny, planuje starannie swoje działania, jest schludny, lubi porządek, jest czysty. Trzyma się z dala od ludzi (…). Jego jedynym sposobem osiągania zadowolenia seksualnego jest masturbacja lub – symbolicznie, jak ze swymi ofiarami – pewna kombinacja fetyszyzmu i zemsty na matce i całym rodzaju żeńskim (…) Ma wykształcenie średnie lub wyższe, być może o charakterze technicznym.
Wśród podejrzanych, pasujących do opisu znalazł się Marchwicki.
Ostatnia ofiara Wampira, Jadwiga K., została znaleziona martwa w 1970 roku. Do zbrodni przyznał się chory psychicznie Piotr Olszewa, jednakże ze względu na braku dowodów został wypuszczony. W ciągu dwóch tygodni od wyjścia zabił on swoją żonę i dzieci, a następnie popełnił samobójstwo. Istnieją hipotezy, że może to właśnie on był prawdziwym Wampirem z Zagłębia.
Marchwicki został aresztowany 6 stycznia 1972 roku w Dąbrowie Górniczej na skutek zawiadomienia o maltretowaniu złożonego przez jego żonę. Sam proces Marchwickiego rozpoczął się 18 września 1974 roku, jednak od samego początku wzbudzał wątpliwości i nigdy nie udało się ustalić, czy rzeczywiście był on winny zarzucanych mu czynów. Bez względu na brak solidnych dowodów, odwoływane zeznania Marchwickiego i inne fakty świadczące o nierzetelności tego procesu, zakończył się on 28 lipca 1975 wraz z wyrokiem skazującym oskarżonego na karę śmierci.
W świadomości społecznej Marchwicki zapisał się jako jeden z najgroźniejszych seryjnych morderców ówczesnej Polski. Jego postać wymieniania jest w zagranicznych opracowaniach kryminologicznych, m.in w „Hunting Humans” autorstwa prof. Elliotta Leytona. W fabularyzowanej powieści „Na tropach zabójscy” Tadeusz Wilelgolawskiego również rozprawia się z sylwetką tego mordercy. Marchwickiemu poświęcono również takie produkcje filmowe jak film Anna i Wampir (1982), Jestem mordercą (1998) Wampir (2004) czy Kryminalni: Misja Śląska (2006).
Wampir z Bytomia
Joachim Knychała, znany również jako Wampir z Bytomia lub Frankenstain, w latach 70-tych i 80-tych siał strach wśród mieszkańców Śląska.
Knychała przyszedł na świat 8 września 1952 roku w protestanckiej, polsko-niemieckiej rodzinie. Ojciec zostawił chłopca, gdy ten mia zaledwie dwa lata. Joachim wychowywał się z niemiecką matką i babcią, które zamiast miłości, okazywały mu jawną niechęć, nazywając go „polskim bękartem”. Był przez nie bity i wyzywany, co jak można przypuszczać, w późniejszym okresie jego życia mogło być skutkiem urazu do kobiet. Choć sam miał żonę i dwie córki, Knychała zamordował pięć młodych kobiet i zarzucono mu usiłowanie zabójstwa kolejnych siedmiu. Na co dzień pracował jako cieśla i górnik w Piekarach Śląskich. Co ciekawe, do morderstw zainspirowała go postać innego zabójcy — Zdzisława Marchwickiego zwanego również Wampirem z Zagłębia. Knychała zabijał kobiety uderzając je w tył głowy tępym narzędziem. Zbrodnie dokonywane były w pobliżu miejsca zamieszkania ofiar, a ich ciała znajdowano obnażone. Zabójstwa miały wyraźne podłoże seksualne.
Jego pierwszą niedoszłą ofiarą była młoda dziewczyna, którą wraz ze swoimi kolegami, będąc w stanie nietrzeźwym, usiłował zgwałcić. Chłopak miał wtedy 18 lat. Choć wypierał się czynu, został skazany na trzy lata więzienia. W czasie kiedy Knychała wyszedł z więzienia, cała Polska żyła głośnym procesem wspomnianego już Zdzisława Marchwickiego, oskarżonego o zabójstwo 14 kobiet i usiłowania kolejnych 6. Postać ta fascynowała chłopaka i stała się dla niego inspiracją do zabijania. Po raz pierwszy Knychała próbował dokonać zabójstwa na tle seksualnym 3 listopada 1974 roku. Jego uwaga skupiła się wówczas na 21-letniej Marii Boruckiej z Bytomia. Zabójca uderzył kobietę od tyłu w głowę, jednak ta, dzięki wyjątkowemu szczęściu, przeżyła napad.
Dwa lata poźniej mężczyzna udał się do Piekar Śląskich by tam, również w listopadzie, zaatakować Elżbietę M., głowę ofiary zmasakrował siekierą. Drugą ofiarą śmiertelną na “koncie” Wampira z Bytomia stała się Mirosława S., będąca głównym świadkiem zabójstwa Jadwigi K., ostatniej ofiary Marchwickiego. Do zdarzenia doszło 6 maja 1976 roku. Knychała zamordował ją w taki sam sposób, w jaki robił to jego poprzednik z Zagłębia, stąd pojawiły się wątpliwości, czy Marchwicki został słusznie oskarżony. W październiku 1976 roku Wampir z Bytomia zamordował Teresę R., której zakrwawione ciało ukrył w piwnicy.
24 czerwca 1978 roku pod Piekarami Śląskimi dokonano makabrycznego odkrycia — w przydrożnym rowie znaleziono nagie ciała dwóch dziewczynek: 10-letniej Haliny S. i 11-letniej Kasi W. Druga z dziewczynek przeżyła atak Wampira i po czasie powróciła do zdrowia. Ostatnią ofiarą Knychały była jego 17-letnia szwagierka, Bogusława L. Mężczyzna zamordował ją, kiedy ta zagroziła, że wyjawi prawdę o ich związku. W następstwie tego morderstwa, milicja zainteresowała się mężczyzną i po przeprowadzonym dochodzeniu i przyznaniu się do zarzucanych mu czynów, Knychała został skazany przez sąd na karę śmierci przez powieszenie. Dokonał żywota w wieku 33 lat, 28 października 1985 roku w Krakowie.
Joachmi Knychała zapisał się nie tylko w historii polskiej kryminalistyki, ale również w popkulturze. Kazik Staszewski napisał o nim piosenkę zatytułowaną Wampir z Bytomia, jeden ze swoich utworów pod tytułem The Vampire of Beuthen poświęcił mu również zespół Voidhanger. Zafascynowany postacią Wampira, dziennikarz Eddy Kozak napisał o nim książkę Pamiętniki Wampira. Inspirując się tą postacią w 2012 roku reżyser Marcin Koszałka stworzył dokument filmowy Zabójca z lubieżności.
Autor: Alicja Szwarczyńska
Komentarze
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Simon
W tamtych czasach bez jednostek analiz behawioralnych i z mniejszymi możliwościami kryminalistyki złapanie tych ludzi było znacznie trudniejsze niż dziś, aż strach pomyśleć ilu takich ludzi działa a my nic o tym nie wiemy .