Salsa – jeden z najpopularniejszych tańców świata. Tańczą ją wszyscy: od profesjonalnych tancerzy, przez gwiazdy programów telewizyjnych, po zwykłych amatorów.
Salsa to niezwykły taniec, który zasadza się na aspekcie integracyjnym. Ciężko go opisać lub sfotografować, ponieważ jego magia jest niewidzialna, zaklęta w sposobie prowadzenia partnerki przez partnera, technice ruchu i swobodzie poruszania. Ponieważ salsa święci w Polsce triumfy popularności, pojawia się mnóstwo szkół i warsztatów. Wszyscy chcą tańczyć salsę, więc postanowiliśmy przyjrzeć się jej z bliska. Aby dotknąć sedna sprawy, poprosiliśmy o pomoc Piotra Chajkowskiego, który jest instruktorem salsy oraz wiceprezydentem międzynarodowej fundacji Casino Para Todos.
Szczypta historii
Wbrew powszechnemu mniemaniu, salsy jako tańca nie da się łatwo zdefiniować, ponieważ jej źródłem nie jest jedno miejsce ani jedna osoba. Pomimo że współcześnie pierwszym słowem jakie się z nią kojarzy jest Kuba, salsa ma swoje korzenie w różnych obszarach i kulturach. Jej początki w głównej mierze zaczęły się na Kubie, ale rozwinęła się ona na bazie wielu tańców latynoamerykańskich oraz afrykańsko-karaibskich. Salsa była tańczona w krajach hiszpańskojęzycznych, które miały wpływ na jej ewolucję i wykształcenie różnych odmian. Współcześnie istnieją trzy główne style salsy: New York style, Los Angeles style oraz Casino. Każdy z tych stylów jest autentyczny dla społeczności, w której się rozwinął.
Nazwa „salsa”, pod którą wszyscy dzisiaj znają ten słynny taniec, powstała w Nowym Jorku. Pojęcie zostało stworzone jako pseudonim dla fuzji różnych form tańca takich jak mambo, chachacha, danzon, son, guarija czy merengue pochodzących z krajów hiszpańskojęzycznych.
Casino – prawdziwa Kuba
Prawdziwa salsa kubańska nazywana jest przez Kubańczyków casino. Powstała ona czerpiąc w dużej mierze z kubańskiego sonu oraz innych stylów tańca. Casino na początku tańczono w kole, zwanym ruedą (więcej na ten temat w dalszej części artykułu), a dopiero później w parach. Słowo „casino” nawiązuje do historii powstania tego tańca na Kubie. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od miejsc, gdzie pierwsze taneczne kroki stawiali casineros (tancerze casino). Były to kurorty sportowo-rekreacyjne zwane właśnie casinos, jak słynne Casino Deportivo w dzielnicy Miramar w Havanie. W miejscach tych spotykali się ludzie, by miło spędzać czas, uprawiać gry sportowe i wspólnie się bawić. Przygrywała im również kubańska muzyka i tu także występuje nazwa jednego z zespołów z tamtych lat – Conjunto Casino – co, jak twierdzi wielu tancerzy, również miało wpływ na nazwę tańca.
Rueda de casino
Rueda de casino to pierwsza forma stylu casino, dzisiaj postrzegana jako osobna forma salsy. Na początku tańczono ją na ulicach, w klubach, a nawet w niektórych domach. Nazwa oznaczała „koło” (hiszp. rueda).
Piotr Chajkowski: Rueda de casino to zabawowa i integracyjna forma casino, tańczona jednocześnie przez wiele par tworzących duży okrąg. To, czym wyróżnia się ten taniec, to brak z góry założonej choreografii, która powstaje w trakcie tańca układana przez „Cantadora” wołającego nazwy figur do wykonania.
Rueda de casino to sztuka komunikacji zaklętej w taniec. Partnerzy muszą szybko i swobodnie reagować na sygnał zmiany. Polecenia wydaje Cantador za pomocą okrzyku i gestu, który bywa niezbędny w dużych kołach lub głośnych klubach nocnych. Oczy wszystkich tancerzy są zazwyczaj przykute do lidera. Mówi się, że taniec w „la rueda” jest niemal hipnotyzujący.
Salsa a Kubańczycy
Pomimo wykształcenia się różnych stylów salsy, Kubańczycy wciąż uznają casino za jej najczystszą formę i z nią się utożsamiają. Zazwyczaj nie używają komercyjnej nazwy „salsa”, pozostając przy oryginalnej – casino. Kiedyś zapytano Cachao (słynnego kubańskiego basistę), co sądzi o salsie i tancerzach, którzy nazywają siebie „salseros” (osoby tańczące salsę). Muzyk całkowicie odrzucił to pojęcie. Według niego słowo to nie miało żadnego związku z muzyką kubańską i kojarzyło mu się bardziej z kuchnią niż z czymkolwiek innym. Jednak fakt, że prawdziwa kubańska salsa to casino, nie oznacza, że Kubańczycy traktują ją bardzo ortodoksyjnie.
Piotr Chajkowski: Kubańczycy są bardzo otwartym narodem. Wielu z nich uczy też innych stylów tańca, odchodząc nieco od własnej tradycji. Na całym świecie aktywnie działają mecenasowie oryginalnych form tańców narodowych Kuby. Dzięki ich pracy te piękne style nie zanikną w obliczu niekontrolowanej ewolucji.
Pozostałe style salsy, które nie pochodzą z Kuby, cieszą się jednak większą rozpoznawalnością. Wynika ona z zapadających w pamięć figur akrobatycznych oraz spektakularnych strojów, które błyszczą morzem cekinów. Dzięki nim salsa trafiła na parkiety programów telewizyjnych, takich jak „Taniec z Gwiazdami”.
Tradycyjną salsę kubańską tańczono jednak w całkiem innych strojach, zgodnych z zasadami klasycznej elegancji, które w latach 50. były ubraniem codziennym. Podkreśla to niezobowiązujący i towarzyski aspekt tego tańca. Tancerze casino zakładają zwykle jasny, nawiązujący do klimatów tropikalnych garnitur lub dwuczęściowy zestaw koordynowany. Często spotykanym atrybutem jest też kapelusz oraz dwukolorowe buty z charakterystycznym “wing-tipem”, które były szczytem elegancji w latach 50. na Kubie.
Piotr Chajkowski: Oczywiście stroje klasyczne widuje się obecnie częściej na imprezach tematycznych czy pokazach. Jednak z moich obserwacji wynika, że panie zdecydowanie przychylniejszym okiem spoglądają na tancerzy ubranych klasycznie a nie tych, którzy przychodzą na imprezy taneczne w strojach sportowych. Być może powodem ku temu jest fakt, że tancerz w marynarce jest bardziej elegancki nie tylko w ruchu, ale i w obyciu z partnerką. Strój nastraja i zmienia bardzo korzystnie całą aurę między tancerzami.
Czy trzeba być z Kuby, żeby tańczyć salsę?
Wiele osób uważa, że narodowość predysponuje do wykonywania każdej czynności powszechnie łączonej z danym krajem. Jednak Szkoci jako naród wcale nie wiedzą najwięcej o whisky. Podobnie nie ma wielkiego sensu pytanie Polaków o kulturę picia wódek destylowanych z różnych źródeł cukru. Tak samo jest w tańcu. Do osiągnięcia poziomu mistrzowskiego prowadzi wyłącznie prawdziwa pasja, a nie narodowość.
Piotra Chajkowski: Znam wielu Polaków tańczących lepiej i uczących bardziej świadomie niż Kubańczycy, których sama narodowość niekiedy satysfakcjonuje i zapewnia, że wszystko już wiedzą. Reszta świata, chcąc im dorównać, wspina się na prawdziwe mistrzostwo w tym stylu tańca.
Szukając swojej szkoły tańca, należy zatem pamiętać, aby sprawdzać kwalifikacje instruktorów, a także atmosferę panującą na zajęciach. Nauka tańca musi być zabawą i przyjemnie spędzonym czasem. Nie wolno ulegać pozorom.
Czy mężczyźni tańczą salsę?
Kiedy salsa pojawiła się w telewizji, zaskarbiła sobie rzesze miłośników, którzy zapragnęli poznać jej tajniki. Od tamtej pory dziesiątki szkół tańca zaczęły oferować naukę salsy, gdzie kursy niejednokrotnie prowadzone są przez instruktorów z Kuby bądź Ameryki Południowej. Pomimo niespotykanej popularności salsy, nauką tańca głównie zainteresowane są kobiety. Na salach tanecznych, gdzie prowadzone są kursy salsy, zwykle jest kilkakrotnie więcej kobiet niż mężczyzn.
Piotr Chajkowski: Na prowadzone przez nas kursy zwykle zapisuje się zdecydowanie więcej pań, które bardzo często marzą o poznaniu mężczyzny, który naprawdę dobrze tańczy. Na Kubie sytuacja wygląda wprost odwrotnie. Jeśli mężczyzna wspaniale tańczy, na imprezach tanecznych ustawia się do niego cała kolejka kobiet. Często nie przeszkadza im to, że ma on 80 lat.
Taka sytuacja to ewenement, biorąc pod uwagę fakt, że salsa to taniec stworzony przez kobiety i mężczyzn tańczących razem. Niestety, w wielu krajach europejskich taniec towarzyski jest kojarzony z czymś, co ujmuje mężczyźnie.
Dlaczego mężczyźni powinni tańczyć?
Mężczyźni, którzy nie poznali zalet tańca, w obawie przed nim zasłaniają się konwenansami. Jednak taniec daje wolność i swobodę, które są niewyczerpanym źródłem endorfin. Pozwala wyzwolić energię, która buduje niezwykłe porozumienie między kobietą a mężczyzną.
Piotr Chajkowski: Casino wyróżnia się przede wszystkim aspektem socjalnym. Ku uciesze publiki, jest tańczony do wnętrza pary, a nie na zewnątrz. Jest w 100% prowadzony przez partnera, którego zadaniem jest reżyseria tańca. Bardzo ważnym aspektem technicznym, który jest niezwykle charakterystyczny dla casino, jest tańczenie figur w geometrii koła opisanego na kwadracie. Para niemal cały czas przemieszcza się i wiruje. Dlatego też nie ma tu miejsca na długie i romantyczne spojrzenia w oczy.
Pomimo przejęcia inicjatywy w tańcu, mężczyzna powinien też dbać o to, by partnerka czuła się komfortowo i miała szansę na wyeksponowanie swojej kobiecości. Jej urok nie powinien być przesłonięty.
Jeżeli mężczyzna zachowuje się swobodnie w tańcu, inni odbierają go jako pewnego siebie. Kobiety to uwielbiają. Poprzez improwizację mężczyzna uczy się szybkiego podejmowania decyzji w życiu.
Umiejętność tańczenia to dodatkowy walor w arsenale umiejętności komunikacyjnych mężczyzny. Zatem jeśli czujesz, że taniec to coś dla Ciebie – powinieneś jak najszybciej ruszyć na parkiet!
W artykule wykorzystano zdjęcia Piotra i Agaty Chajkowskich, prowadzących szkołę Bailar Casino.
Na zdjęciach Piotr nosi koszulę RTW marki Miler Luxury Shirts, spodnie bespoke z pracowni Miler Bespoke Tailoring oraz dodatki z linii Miler Accessories.
Komentarze
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Marcin Dereszowski
Casino, salsa, wszystko co wprowadza CPT jest tańcem, który z tańca w parze tworzy dwa tańce solowe. Jaki to ma być taniec z partnerką kiedy nie wywiązuje się z nią tzw. chemii…. bo jak czytam ” nie ma czasu na spojżenia…” … śmiech.
Maciej CH
Muszę przyznać że zgadzam się z kolegą powyżej. Mi też w czasie nauki wpajano kontakt wzrokowy (wręcz ciągły). Dodatkowo zalecano pewien rodzaj kokieterii prowadzony przez spojrzenie. Tym z resztą różniła się w szkoleniu 'nasza’ szkoła salsy od pozostałych w Katowicach.
Jeśli chodzi o odbiór ze strony partnerek, to bardzo zawsze sobie ten element chwaliły. Niejedna na początku pierwszego tańca na salsotece spiekła raka będąc do tego nieprzyzwyczajona. Każda jednak kilka kroków później promieniała najszczerszym uśmiechem zamiast widocznego u par 'niewpatrzonych w siebie’ zacięcia i skupienia.
Jak to raz powiedział nasz trener:
„Tańcząc salsę prezentujesz najważniejszą w tańcu partnerkę, a po wszystkim ma się czuć jak po gorącym, niezobowiązującym romansie”
Ten cytat zawsze pasował mi do mojego (trochę stereotypowego) wyobrażenia i Kubańczykach i Latynosach w ogóle.
Krzysztof Więcławek
W Polsce niestety nadal popularny jest mit „latindensera” rodem z Dirty Danceing ,który cały utwór tańczy jeden krok i 2 obroty patrząc w oczy partnerki niczym zwierz.
Prawdziwe Tańce socjalne to często bliska pozycja zamknięta która nie sprzyja kontaktowi wzrokowemu jak mówi Piotr w artykule i tu pełna zgoda. Jest wiele tańców społecznych, takich jak tango czy kizomba gdzie to nie ilość minut nieodrywania wzroku od partnerki jest miernikiem napięcia emocjonalnego i erotyzmu. To magia prowadzenia czyni w nich to czego nie zrobi żadne najbardziej nawet powłuczyste i soczyste spojżenie. Panowie, zmieńcie trenerów :)
Marcin Dereszowski
Krzysztofie, niestety nie trafiłeś… Jak tu prztoczyć przykład kizomby?
To jest chyba trochę inny rodzaj tańca, gdzie z góry jest narzucony sposób prowadzenia w taki sposób, że wspólnie skupiony wzrok na siebie byłby trudny do osiągnięcia. Tak samo mógłbym powiedzieć, że podczas masażu relaksacyjnego osoba masowana nie ma kontaktu wzrokowego z osobą, która go masuje a i tak jest przyjemnie. . .
Tutaj chodzi o salsę, która ani kizombą ani tangiem nie jest… i niestety Casino według CPT to właśnie powtarzanie jednego kroku i obrotu… podczas którego jak wspomniałem nie ma podobno czasu na kontakt wzrokowy czyli z tańca w parze robi się taniec solo dwóch osób, gdzie tzw eksponowanie partnerki to tylko wymachiwanie Nią po kole.
Jeżeli to jest według Was „taniec socjalny w parze” to nie zrobi żadnej róznicy prowadzenie prawdziwej partnerki a np mopa z doczepionymi kółkami. Efekt ten sam… porusza się? porusza się :)
Zmień trenera :)
Paweł Łojas
Marcinie, bardzo zaciekawiła mnie twoja opinia o CPT w kontekście kontaktu wzrokowego. Przedewszystkim chętnie bym Cię poznał i porozmawiał z Tobą osobiście, a potem zaproponowałbym bym Ci żebyś zatańczył ze mną jak z partnerką. Jestem bardzo ciekawy jak prowadzisz, bo z twoich wypowiedzi mozna wywnioskować ze masz nadzwyczajny dar prowadzenia wzrokiem, wiesz tak jak na filmach potrafią wzrokiem poprzez siłę skupienia i koncentracji przykładowo podnieść prZedmiot i pózniej rzucić nim o podłogę. No ciekawa sprawa! z jakiego miasta jestes? Przyjmujesz wyzwanie? Chętnie tez nagrałbym nasze spotkanie dla potomnych, zeby mogli ocenić nasze zgodne lub odmienne wnioski na temat Wogole tanca w parze i na temat CPT ;) Nie ukrywam, że Twój opis działalności CPT mocno mnie poruszył, skąd takie wnioski? A co do samego kontaktu wzrokowego w tancu, według mnie sprawa bardzo złożona i albo masz o tym takie blade pojęcie, albo tak się tylko wypowiadasz, spłaszczając temat na maxa! Pozdrawiam z Zakopanego.
Marcin Dereszowski
Pawle,
nadal nikt nie zrozumiał tego co napisałem. Kontakt wzrokowy, flitr, chemia… nadaje temu tańcu smaczek. Nie chodzi mi o 100 procentowe skupienie na oczach partnerki… a raczej o wyłapywanie odpowiednich momentów podczas tańca. Nawet prowadząc partnerkę, można wzrokiem ją podziwiać i w tedy eksponowanie Jej wygląda całkiem inaczej niż „nie ma czasu na kontakt wzrokowy”. Nie neguję zasad CPT bo jest strikte stylizowany na salony niczym son. Natomiast na imprezie tanecznej chętnie dołożyłbym do tego elementy rumby i kilka sekund więcej tańca nie w ramie a solo.
Na wspólny taniec dwóch panów w sztywnej ramie nie mam ochoty, ale zapraszam do Poznania i może po kilku głębszych, bez filmowania bo tego typu filmów na odpowiednich portalach jest zapewne mnóstwo.
Pozdrawiam
Mariusz Ka
Jak czytam te dyrdymały o kontakcie wzrokowym to mam jedno skojarzenie. Wszyscy znani mi mierni tancerze, spoceni… sfrustrowani brakiem baby właśnie gapią się na kobiety w tańcu zamiast przejąć inicjatywę. W seksie jest podobnie. Wzrokiem nie wywołasz u niej uniesienia. Tu musi być zdecydowany i pewny ruch, właśnie prowadzenie i dotyk. Można zatańczyć z niewidomym tak, że zabierze to dech z piersi. Ja znam osobiście kilka osób niewidomych które tańczą tak doskonale Tango że kobiety niemal mdleją po tańcu. Czy im też brakuje kontaktu wzrokowego? Czy te same rady masz dla niewidzących tancerzy Marcinie?
Marcin Dereszowski
Hmm… no powiem, że komentarz nawet nawet. sugeruje, że z babą w tańcu należy konkretnie, mocno… Czy ja pisałem, że kontakt wzrokowy ma zastępować prowadzenie ? :D Ciekawe. Znów bawimy się w skrajności.
Marcin Dereszowski
… idąc również tym tokiem myślenia, gdyby temat tyczył się rytmu i umiejętności rozliczenia utworu, to możnaby stwierdzić, że nie musimy wiedzieć kiedy jest 1 a kiedy 5, bo przecież są ludzie z wadą słuchu, którzy tańczą tak, że kobietom zabiera dech w piersiach :)
Paweł Łojas
Będę w Poznaniu w tym tygodniu z soboty na niedzielę, gdzie te głębsze proponujesz?
Pozdrawiam
Marcin Dereszowski
I jeszcze jedno. Moje komentarze to nie żaden „hejt” czy też „trolling”. Mam szacunek do korzeni od których salsa kubańska, ewoluowała. CPT wprowadziło ramę, zakres i granicę kiedy taniec jest jeszcze poważny i pod krawatem, a kiedy jest bardziej luźny aby wykorzystać go do tworzenia własnego stylu. To jest moje zdanie i nie wypowiadam się za nikogo.
Jaśniej tłumacząc moje odczucia, casino w/w jest jakby zbyt oficjalne jak dla mnie ponieważ od koszuli w spodniach wolę luźno ubraną i rozpiętą koszulę na t-shirt’ie.
Przemek Jedziniak
Zabrakło absolutnych apokalips językowych. Niestety coraz powszechniejszych:
1) Nieodmienianie nazwisk. Absolutny mój faworyt do miana najpowszechniejszego i najbardziej ekspansywnego błędu XXI wieku. Doprowadza do tego, że odbieram np. akt notarialny i dopóki nie sprawdzę numeru PESEL, to naprawdę czasami nie wiem, czy to o mnie czy nie o mnie.
Błąd występujący na niemal każdym wyróżnieniu, dyplomie, a także często w pismach urzędowych itp. Zapamiętajcie raz na zawsze. KAŻDE nazwisko jest w języku polskim odmienne. Także obcojęzyczne.
2) Używanie „proszę Panią” zamiast „proszę Pani”. Błędorób chce być elokwentnie uprzejmy, a wychodzi opad szczęki.
3) Pleonazmy.
Z moim ulubionym niezwykle ekspansywnym zakończeniem maili: „proszę o odpowiedź zwrotną”. Jakbym był w stanie wysłać odpowiedź nie-zwrotną…
Marcin Dereszowski
Pawle, gdzie się podziewałeś w Poznaniu przez ten weekend?