Zawrotna kariera tytoniu

Dla Ciała / 

„Nie wart życia, kto żyje bez tytoniu! Tytoń nie tylko rozwesela umysły, ale i do cnót prowadzi, przy nim każdy uczy się być rzetelnym.” – tak uważał żyjący w XVII wieku pisarz i miłośnik tytoniu Pierre Corneil. Tytoń używany już od bardzo dawna i w różnych formach. Najczęściej występował w postaci tabaki, którą wciągano do nosa przez słomkę. Sporządza się ją z surowca, który nie nadaje się do produkcji papierosów i cygar, czasami wytwarzana jest nawet odpadów (tytoniu, liści). Drugą formą jest tytoń do żucia, wyrabiany z liści pochodzących z odmian Virginia i Kentucky.

Tytoń etymologicznie wywodzi się od wyrazu cohibba, ale w języku potocznym powszechnie przyjęło się określenie oznaczające długie fajki do palenia- tabacca.

Już starożytni Indianie wierzyli, że dym tytoniowy ma lecznicze i mistyczne właściwości. Aztekowie i Majowie uważali, że tytoń ma pozytywny wpływ na mózg oraz nerwy. Według starożytnych spożycie tej rośliny wspomagało koncentrację, percepcję i działało uspokajająco. Aztekowie wierzyli również, że Tlaloc (bóg deszczu) przez palenie tytoniu sprowadzał na ziemię deszcz, a dzięki niemu czcił boginię ziemi (Cihuacoatl), której ziemskim wizerunkiem była roślina tytoniu.

U Indian, tytoń był stale obecny w życiu codziennym, ale szczególnie podczas różnych ceremonii związanymi ze świętami rodzinnymi. Na przykład, kiedy kobieta ogłosiła, że jest w ciąży, jej rodzina natychmiast organizowała święto radości, którego najważniejszym obrzędem było palenie, w celu zjednania sobie przychylności bogini płodności. Również w czasie narodzin dziecka wszyscy obecni łącznie z rodzącą palili, gdyż wierzono, że to uśmierzy jej ból. Dodatkowo, aby zapobiec chorobom u nowo narodzonego dziecka, kładziono trochę tytoniu na ciele matki.

Indianie używali różnych mieszanek tytoniu w zależności od potrzeby. Często też wykorzystywali go w czasie rytuałów jako narkotyk lub podczas wróżenia jako środek halucynogenny. Wodzowie i szamani odprawiali specjalne rytuały i w czasie ceremonii palenia nawiązywali kontakt z duchami. Ważnym zwyczajem było wspólne palenie świętej fajki, ponieważ miała ona pośredniczyć między tym, co ziemskie a pozaziemskie. Fajkę pokoju starożytni palili na przykład, żeby przypieczętować zawarcie przyjaźni. Ten z wyczaj przetrwał u rdzennych Indian aż do teraz. Jeszcze dzisiaj praktykują oni palenie fajki pokoju podczas szczególnych okazji.

Do Europy tytoń trafił na przełomie XVI i XVII wieku i stał się bardzo popularny dzięki dyplomacie – Jeanowi Nicotowi de Villemain. Francuz podczas wizyty na dworze królewskim zalecił królowej Katarzynie Medycejskiej, żeby na swoje uciążliwe migreny stosowała tabakę. W tym przypadku tytoń okazał się skuteczny i w efekcie stał się najpopularniejszym środkiem stosowanym na ból głowy. Odtąd był też często nazywany zielem Nicota. Jednak na początku swojej europejskie kariery spotkał się z wieloma ograniczeniami. W 1624 roku Papież Urban VIII groził ekskomuniką katolikom zażywającym tabakę lub tytoń. Również car Iwan IV Groźny zakazał palenia tytoniu, na początku pod groźbą wybatożenia, a później nawet kary śmierci. Za nieprzestrzeganie zakazu, egzekucja groziła także w Imperium Osmańskim i Chinach.

W Polsce nie było takich obostrzeń. Już od przybycia tytoniu do kraju ówczesny władca, Władysław IV, myślał jak na nim zarobić. W 1643 roku wprowadził pierwsze podatki od tytoniu i w ten sposób zdobył fundusze na zbudowanie floty bałtyckiej.

W tamtych czasach dominowały trzy sposoby na wykorzystanie tej rośliny: zażywanie tabaki, palenie tytoniu w fajce oraz żucie liści. Ostatni metoda należy do najstarszych i stosowali ją już Indianie w Ameryce. Tam żucie tytoniu (bardzo często na przemiennie z liśćmi koki) było bardzo popularne. W Europie ta metoda nie zyskała aż takiej sławy. Tutaj bardziej powszechne stało się wdychanie tabaki. Zwykle była ona perfumowana i aromatyzowana, poprzez dodawanie do niej olejków pomarańczowych, płatków róży, imbiru, piżma, musztardy czy pieprzu. Czasami dodawano także substancje, które miały wzmocnić jej działanie.

Przez długi czas sklepikarze przechowywali tytoń w pięknie ozdabianych i dekorowanych słojach i sprzedawali towar bez opakowania. Dzięki temu klienci mieli w sklepie możliwość wąchania, mierzenia i krojenia tytoniu. Jednak od 1912 roku wprowadzono akcyzę, a niecałe dziesięć lat później, powstało prawo zakazujące sprzedaży produktów tytoniowych bez zamkniętego opakowania.

Wraz z początkiem XIX wieku rozpowszechnił się zwyczaj palenia cygar, jednak od połowy stulecia swoją karierę rozpoczęły papierosy i zaczęły wypierać pozostałe wyroby tytoniowe. Choć zyskiwały one coraz większą popularność, to przez dłuższy czas były uznawane za wyrób tytoniowy dla biednych, bo często wytwarzano je z zebranych na ulicy niedopałków cygar. Jeszcze w latach 80. XIX wieku wszystkie papierosy były skręcane ręcznie, co bardzo ograniczało produkcję i zwiększało ich cenę.

Tak było do 1883 roku, kiedy to James Buchanan Duke i James Bonsack zbudowali maszynę do automatycznej produkcji papierosów. Wynalazek rozwiązał problem ograniczonej produkcji.

Mimo tak dużej popularyzacji tytoniu, używali go tylko mężczyźni. Palenie papierosów przez kobiety było bardzo krytykowane. W jednej z krakowskich broszur nieznany autor napisał, że:

„(…) kobiety palące tytoń okazują pewien stopień zdziczenia, które im nie pozwala ocenić swojej indywidualności kobiecej; zstępują na pochyłość, z której bardzo łatwo im się stoczyć w przepaść zupełnego upadku moralnego.”

Panie, palące papierosy miały opinie zepsutych, niemoralnych i wyzwolonych erotycznie kobiet, które sprowadzają na złą drogę porządnych obywateli. Dlatego wtedy paliły głównie prostytutki, co było znakiem rozpoznawczym ich zawodu. Dopiero w latach 20. XX wieku nastąpiła zmiana, gdy przemysł tytoniowy zaczął kierować reklamy również dla kobiet. Największy rozkwit, branża tytoniowa przeżywała w czasie obydwu wojen światowych, gdyż w tym czasie produkcja tytoniu osiągnęły swój moment szczytowy.

Jest wiele mieszanek tytoniu, ale trzy podstawowe to: angielskie, aromatyczne i Virginia.

  • Mieszanki angielskie nie zawierają żadnych sztucznych domieszek. Ich najważniejszym składnikiem jest silny, pochodzący z Syrii tytoń o nazwie Latakid.
  • Mieszanki aromatyczne tworzy się poprzez dodanie naturalnych lub sztucznych zapachów. Ich najczęstszymi elementami są: wanilia, czekolada, owoce, orzechy, rum, różne rodzaje whisky i likierów. Bardzo często jest też poddawany specjalnej fermentacji (cavendish).
  • Ostatnią z trzech podstawowych mieszanek jest virginia. Istnieje wiele jej odmian, zdarza się nawet, że w jednej mieszance występuje ich 9. Zwykle dodaje się też perique, ale już w znacznie mniejszych ilościach. Mieszanki te są prasowane, a następnie sprzedawane w płatach. Żeby uniknąć nieprzyjemnego szczypania w język, należy je palić powoli.

Ta najpopularniejsza używka jest produkowana z dwóch gatunków roślin, rosnących w rejonach tropikalnych. Jest to tytoń szlachetny i tytoń machorka. Ten pierwszy pochodzi z północno-zachodniej terenów Argentyny i Boliwii, jest rośliną samopylną i osiąga nawet 300 cm wysokości. Natomiast machorka, nieznana w dzikim środowisku, maksymalnie może urosnąć tylko do 100 cm. Obydwa gatunki są roślinami jednorocznymi.

Produkcja tytoniu jest trudna i czasochłonna. Czas wyrastania i dojrzewania tej rośliny wynosi od 3 do 4 miesięcy i w tym czasie wciąż trzeba ją pielęgnować. Najpierw należy obcinać kwiatostany, później ogławia, na końcu powinno się odłamywać boczne odrośla i regularnie sprawdzać dojrzałość liści, a całą pracę wykonuje się ręcznie. Niektóre odmiany zbiera się w kilku etapach, na początku najwcześniej dojrzewające liście, czyli te, które znajdują się najbliżej ziemi, a dopiero potem te z wyższych warstw, w miarę ich dojrzewania. Zerwane liście są nawlekane na sznury lub druty i w różny sposób suszone. Najbardziej popularną metodą jest suszenie w pomieszczeniach o ażurowych (żaluzjowych) ścianach, dzięki takiej konstrukcji suszarni można w niej regulować obieg powietrza i wilgotność. Trwa to ok. 2 miesiące, przy czym pierwszy etap procesu odbywa się na sznurach, drugi natomiast już w pęczkach, żeby liście nadmiernie nie wysychały.

Często zdarza się też, że liście suszone są w halach ze stopniowo podnoszona temperaturą. Sposób ten, wymaga jednak specjalistycznej budowli oraz bardzo rygorystycznych procedur, dlatego odbywa się to tylko na największych plantacjach. Innym sposobem jest suszenie liści na słońcu, co wymaga dużej wiedzy, ponieważ zbyt wysuszone rośliny tracą jakość i spada ich cena. Dobrze wysuszone liście po ściśnięciu w dłoni, nie kruszą się i nie pękają, a powoli wracają do swojego kształtu. Dzisiaj najczęściej rośliny te są sprzedawane po wyschnięciu i powiązaniu w pęczki.

Obecnie rzadko już stosuje się fermentację, zwykle robi się to, w wysoko wyspecjalizowanych plantacjach lub rejonach, gdzie proces ten jest długoletnia tradycją i dzięki niemu powstają rzadkie i wyjątkowe tytonie. Fermentowanie liści odbywa się w silosach, kadziach, koszach, beczkach lub stosach. Polega ono na wielokrotnym przekładaniu pęczków z wierzchu do środka, przy czym bardzo ważne jest mierzenie temperatury w poszczególnych warstwach fermentującego tytoniu. Proces kończy się, jeśli wszystkie pęczki były w najcieplejszej partii i osiągnęły określoną temperaturę.

Historia tytoniu jest długa i sięga daleko wstecz. Wraz z upływem lat zmieniał się jego sposób wyrabiania i forma, jednak jedno, co pozostało bez zmian, to zapotrzebowanie.

A Wy używacie tytoniu? Może jesteście jego przeciwnikami?

Autor: Agata Szymczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

Najciekawsze przedmioty z licytacji WOŚP!

Lifestyle / 

To jedyna taka akcja, podczas której maluch może być droższy od nowego samochodu, gwiazdy z pierwszych stron gazet posprzątają Twoje mieszkanie, a sam prezydent odda Ci swój krawat. Choć Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy wzbudza wiele kontrowersji, to nadal jest fundacją, która robi największą charytatywną imprezę w Polsce. Potwierdza to fakt, że ponad 80% Polaków ufa Owsiakowi i w tym roku odbędzie się już 24. finał WOŚP. Jedną z atrakcji, a jednocześnie formą pomocy, są licytacje, na których każdy może wystawić niemal wszystko. Jakie były do tej pory najbardziej kontrowersyjne, często zabawne i niezwykle ciekawe aukcje?

  1. Dla fanów motoryzacji – podczas IX edycji finału można było wylicytować ostatniego, kultowego w Polsce, Fiata 126p w kolorze pomarańczowym. 113 222,76 złotych, to kwota, za którą został ostatecznie sprzedany. 

2. Ta sama edycja przyniosła jeszcze jeden ciekawy „przedmiot”. Był to czołg Rudy 102 z odciskami dłoni głównych bohaterów Czterech pancernych. Został wylicytowany za kilkadziesiąt tysięcy złotych przez… Hurtownię złomu.

Miejmy nadzieje, że nie poszedł na „żyletki”. :)

3. Ile bylibyście w stanie zapłacić za futbolówkę? Szczęśliwiec, któremu udało się wygrać tę aukcję, wydał 51 tysięcy złotych. Oczywiście nie była to zwykła piłka, jej pierwotnym właścicielem była drużyna piłkarska Real Madryt, która złożyła na niej swoje podpisy. Dodatkowo, był to najdroższy przedmiot wystawiony podczas XII finału.

4. Co można zrobić, aby poczuć się, jak polityk najwyższej rangi? Wynająć szofera i limuzynę, bywać na bankietach albo zwiedzić budynek sejmu? Niekoniecznie. Podczas XX finału można było wylicytować dywan, po którym przemaszerował Władimir Putin po wyjściu z samolotu. Oprócz Prezydenta Rosji po 15-metrowym (ważącym bagatela 100 kg) dywanie stąpali również przedstawiciele grupy Wyszehradzkiej w 1998 roku.

5. Chociaż dywan to dość ciekawa atrakcja to w 2014 roku można było zasiąść na jeden dzień w fotelu premiera. Kto nie chciałby poczuć choć przez chwilę tak dużej władzy?

6. Jubileuszowy, XX, finał to także spełnienie marzeń każdego łasucha – do wylicytowania była lodówka wypełniona po brzegi lodami!

7.  Na aukcjach pojawiają się również zupełnie abstrakcyjne „przedmioty”. Miasto Jaworzno wystawiło jedno ze swoich rond (w tym roku również idzie ono pod młotek – kolejny właściciel będzie mógł mu nadać nową nazwę na rok), duże miasta regularnie oddają na jeden dzień swoje ratusze, ale jedną z najdziwniejszych aukcji była ta z 2012 roku – na jeden dzień można było zostać właścicielem Giewontu.

8. Gdyby ktoś chciał sypać żartami jak z rękawa, to taką możliwość miał w 2013 roku, bo właśnie wtedy została wystawiona marynarka prowadzącego teleturniej Familiada – Karola Strasburgera.

9. Nie zabrakło atrakcji dla każdego, kto chciał sprawdzić się w naprawdę ekstremalnych warunkach. Podczas XX finału można było kupić „bilet” na dwudniowe szkolenie żołnierzy, jadących na misję do Afganistanu. Mordercze ćwiczenia w górzystym terenie, kto nie chciałby tego przeżyć?

10. W 2014 znalazło się też coś dla artystów – na aukcje został wystawiony mały koń wykonany z papieru, który został fantazyjnie pomalowany przez samą klacz.

A co możemy znaleźć na aukcjach w tym roku?

  1. Przedmiotem, który wzbudza wiele emocji, jest krawat należący do Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Kosztuje już ponad 4 tysiące i warto tutaj wspomnieć, że najdroższy na świecie krawat kosztuje 8,5 tysiąca, jest wykonany ze specjalnego jedwabiu przeszytego złotą nicią. Czy były prezydent przebije tę kwotę?

aukcje.wosp.pl

2. Zegarki to temat, który od zawsze wzbudza żywe dyskusje wśród czytelników Gentleman’s Choice. W tym roku można wylicytować niezwykły egzemplarz tej męskiej biżuterii. Co czyni go wyjątkowym? Został w całości wydrukowany przez nowoczesne drukarki 3D. To czy jest elegancki to kwestia dyskusyjna, ale z pewnością właściciel nie będzie miał się czego wstydzić, w końcu to aukcja charytatywna.

wosp-zegarek-tv

aukcje.wosp.pl

3. Masz dość setek maili, powiadomień z mediów społecznościowych i innych pop up’ów pojawiających się na wyświetlaczu Twojego smartphona? Jeśli tak to zainwestuj w jego zupełne przeciwieństwo, czyli anty-smartphone. Telefon, który jest wielkości karty kredytowej, więc z łatwością zmieścisz go do portfela. Ogranicza się do podstawowych funkcji takich, jak telefonowanie i pisanie smsów, a jego bateria wytrzymuje około 4 dni.

wosp-anty-smartphon

aukcje.wosp.pl

4. Każdy, kto nie lubi mdłego jedzenia, powinien zainwestować w sól prosto z kopalni w Wieliczce. Torebka zawiera jedynie 0,2 kg, ale oprócz tego, że pochodzi z najsłynniejszej kopalni w Polsce, to spędziła kilka lat w budynku fundacji. Najprawdopodobniej osoby, które ją wylicytowały, nigdy nie odebrały tego fanta, więc wróciła do obiegu aukcyjnego.

wosp-sol-z-wieliczki

aukcje.wosp.pl

5. Kolejną quasi polityczną atrakcją jest zaproszenie od ambasadora Królestwa Niderlandów na kolację do siedziby ambasady w Warszawie. Ponadto osoba, która wygra aukcję może zabrać 3 swoich znajomych, a zostaną oni dowiezieni na miejsce limuzyną. Ambasada zapewnia nocleg dla dwóch osób i śniadanie o poranku.

6. Gratką dla fanów fotografii będzie możliwość wylicytowania aparatu średnio formatowego z 1970 roku – Mamiya RB67. Został wystawiony przez znanego w polskiej pop kulturze fotografa – Wujaszka Liestyle. Jest to o tyle istotna informacja, że oprócz tego, że wystawił aparat, to jest do niego tak bardzo przywiązany, że postanowił go… wygrać na licytacji!

wosp-aparat

aukcje.wosp.pl

7. Jesteś fanem Gwiezdnych Wojen? Dzięki jednej z aukcji będziesz mógł przenieść się do tego niezwykłego świata. Możesz stać się właścicielem zdalnie sterowanego droida BB-8 Sphero. Do sterowania potrzebujesz tylko smartphona, a jego dodatkowym atutem jest autograf Jeffa Burtona, współzałożyciela firmy Electronic Arts.

wosp-star-wars

aukcje.wosp.pl

8. Aukcją, która cieszy się największą popularnością, jest możliwość wyjazdu do Stambułu, aby przetestować jeden z modeli Porsche na torze Formuły 1.

wosp-porshe-w-stambule

aukcje.wosp.pl

9. Jest też coś dla fanów kultowego Wiedźmina. Chociaż kolekcjonerskie wydania gry lub książek to przedmioty, o których wielu marzy, to rynek figurek też ma się całkiem nieźle. O ile te standardowej wielkości są ogólnodostępne, to mało kto ma możliwość kupienia dwuipółmetrowej, ważącej 100 kg postaci Geralta z Rivii. Figurka przedstawia scenę starcia z Południcą z Wiedźmina III a ofiarodawcą jest CD Projekt RED.

10. Na aukcjach WOŚP możecie też wylicytować niezbędnik gentlemana, krawat i vocher na koszulę na miarę firmy Miller Spirits&Style. Każdy fan tej marki ma możliwość nie tylko nabycia tych eleganckich przedmiotów, ale przede wszystkim pomocy dzieciom i osobom starszym, bo to właśnie dla nich jest dedykowana tegoroczna edycja finału WOŚP. Jeśli marzy Ci się ultra-cienki portfel to nie wahaj się i licytuj tutaj!

12

Autor: Julia Adamska

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Czytaj kolejny artykuł

BMW X5 LM – SUV na ulicę i na tor

Hobby, Motoryzacja / 

Niemcy kojarzą nam się zazwyczaj głównie z rozsądkiem, uporządkowaniem i systematycznością, również w kwestii motoryzacji. Samochody od naszych zachodnich sąsiadów uznawane są za nudne, lecz bardzo praktyczne i dobrze wykonane. Wśród tych wielu zwykłych modeli, można spotkać wersje, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia i patrząc na ich niezwykłość, zastanawiamy się, czy aby na pewno wyszły one spod ręki niemieckich inżynierów.

Akurat w tym przypadku sytuacja dotyczy bawarskich budowniczych marki BMW, a głównym bohaterem całego zamieszania jest SUV i znany już, w naszym dziale, silnik S70. Dwunastocylindrowa jednostka gościła już u nas w karoserii BMW z serii 8 (E31) oraz McLarena F1 – dwóch niezwykłych aut, które zapisały się złotymi zgłoskami w historii motoryzacji. Sam motor (czy to w odmianie zwykłej M70 lub właśnie sportowej jednostce S ) słynie ze swojej nienagannej kultury pracy, harmonii i niezawodności, m.in. dlatego BMW, szykując się do startów w słynnym LeMans, postawiło na ten silnik. Bardzo słusznie, bowiem bolid V12 LMP, wyposażony w mocno zmodyfikowane S70 przyniósł BMW pierwsze i jak do tej pory jedyne zwycięstwo w słynnym francuskim wyścigu w 1999 roku.

W tym samym roku debiutował pierwszy SUV w historii bawarskiej marki i postanowiono, głównie w celach marketingowych, jeszcze raz użyć słynną dwunastocylindrówkę. Model X5 E53 był dla rynku wielkim zaskoczeniem, a dla marki sukcesem sprzedażowym. Postanowiono zrobić jednak coś jeszcze, aby przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów i branży. Zbudowano najszybszego SUV-a tamtych czasów.

Inżynierowie BMW, jak zwykle, podeszli do tematu kompleksowo i rzetelnie. X5 LM oprócz wyglądu i wnętrza ma niewiele wspólnego z seryjnym E53. O dziwo, konstrukcję nadwozia pozostawiono praktycznie bez zmian. Próżno tu szukać rurowego szkieletu czy klatki bezpieczeństwa. Jedyną modyfikacją w tej dziedzinie, jest zamontowanie pałąku antykapotażowego, tuż za plecami kierowcy, chroniącego go przed ewentualnym dachowaniem. O bezpieczeństwo kierowcy dba kubełkowy fotel Recaro i wielopunktowe, szelkowe pasy bezpieczeństwa Sabelt. Nieznacznie zmodyfikowano również tunel środkowy, umieszczono w nim wyłącznik prądu oraz przyciski do sterowania szybami i lusterkami, przeniesione tutaj z boczków drzwi, które zostały nieznacznie odchudzone. Miejsce radia zajęły wskaźniki, informujące kierowcę o parametrach pracy jednostki napędowej.

Liczne zmiany poczyniono również w zawieszeniu SUV-a. Zostało ono obniżone o 30 mm oraz zmieniono charakterystykę jego pracy. Jest o wiele sztywniejsze, twardsze i sprawia wrażenie „zwartego”. Nie możemy jednak liczyć na wrażenia z prowadzenia gokarta czy chociażby BMW M3, w dalszym ciągu, czuć wysoko zawieszony środek ciężkości i gabaryty auta. Zadbano również o odpowiednio wydajne hamulce wersji LM. Postawiono na wprost wyścigowe rozwiązania, które gwarantują skuteczność hamowania przed każdym zakrętem, bez obaw o ich przegrzanie.

Czas zajrzeć w najciekawsze miejsce naszej superszybkiej „miejskiej terenówki”, czyli pod maskę. Po jej uniesieniu ukazują nam się połacie włókna węglowego – i już wiemy że na pewno będzie ciekawie. Cały kolektor dolotowy został wykonany z carbonu, podobnie jak pokrywy zaworów. O odpowiednie chłodzenie 6-litrowego potwora, dba nowy, przystosowany specjalnie do jednostki S70 układ chłodzenia oraz ogromny wylot powietrza na masce.

Silnik jest wyjęty żywcem z prototypu, który wygrał LeMans i dzięki usunięciu regulaminowych, wyścigowych zwężek w dolocie moc wzrosła z torowych 550 KM do, uwaga… 700 KM! Moment obrotowy, wartością 720 Nm, również robi nie małe wrażenie. Osiągi? Nigdy ich oficjalnie nie podano, ale z różnych źródeł dało się słyszeć o prędkości maksymalnej 300 km/h! Nie wiadomo natomiast jak szybko X5 rozpędzało się do „setki”. Zważywszy jednak na moc auta oraz fakt, że do napędu wykorzystano mocarną, manualną skrzynię biegów ZF i stały napęd na cztery koła, obute w przyczepne opony, o szerokości walca drogowego, na pewno osiągnięcie wartości 100 km/h na cyferblacie zegarów, nie trwało więcej niż 4 sekundy.

Wprawne oko, oprócz wyższej maski z wspomnianym wcześniej ogromnym wylotem powietrza, zauważy również, inne niż w wersjach cywilnych zderzaki. Zaprojektowano je od nowa, uwzględniając przy tym jak najlepsze właściwości aerodynamiczne, zapewniając również odpowiedni przepływ powietrza do chłodnic. Z tyłu niezwykłość tego egzemplarza można odkryć poprzez umieszczony centralnie w zderzaku wydech, który generuje piękną symfonię dźwięków.

Potwierdzeniem geniuszu twórców X5 LM jest czas uzyskany na słynnej pętli „Zielonego Piekła” Nürburgring – Nordschleife, przez Hans-Joachima Stucka (zwycięzce 24h LeMans oraz mistrza DTM) – 7:49:92, robi piorunujące wrażenie. Taki czas, trzy lata później, uzyskało… Lamborghini Murcielago i BMW M3 CSL. Pozostaje jedynie żałować, że auto powstało jako jeden jedyny prototyp, który teraz możemy podziwiać w muzeum BMW, obok takich perełek jak E31 M8 i egzemplarze M1 z serii ProCar.

Autor: Adrian Walkiewicz

portfel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Miler Menswear
Top